17. Niezwykły człowiek

Witam w ten niedzielny wieczór z kolejnym - jak dla mnie - wyczerpującym odcinkiem. Jest on inny niż reszta, dlatego mam nadzieję, że się nie pogubicie podczas czytania ;)

Przyznam się szczerze, że odcinek był niezliczoną ilość razy poprawiany - na pewno ponad 10 - ale nadal nie jestem pewna, czy wyszedł tak, jakbym chciała. Niestety siedzę nad nim już od 4. godzin, ciągle poprawiam i coś zmieniam, dodaję i usuwam, przez co zdałam sobie sprawę, że chyba bym mogła to robić przez kolejne 4. godziny a i tak bym tego nie skończyła, dlatego MUSZĘ go już dodać, bo w końcu się nie wyrobię do 24. godziny. xD

Jeśli będą jakieś błędy, coś się powtórzy, to proszę tym razem o wyrozumiałość, ale naprawdę zmęczył mnie już ten rozdział, chcę go dodać i już w nim nie grzebać.

Przekroczyliście już 9. tysięcy wyświetleń! :o :*

Życzę miłego czytania i czekam na Wasze komentarze, których mi braknie :( Nie wiem już, kto czyta, kto nie, choć wyświetleń jest nadal tyle samo - ponad dzieścia przy każdym odcinku. Jedynie po tym mogę rozmyślać, że ktoś czyta regularnie i jeśli tak jest, to dajcie o sobie znać. Komentarze naprawdę polepszają chęć do prowadzenia bloga...


17


Niezwykły człowiek


"Nie oceniaj, dopóki nie zobaczysz całości."


- Oh... Dlaczego taki tytuł? - Skwasiła się. - Przecież nie chciałam brać w tym udziału...
- To jest świetna kontrowersja, Kornelio.
Weszli do marketu.
- Film pokazuje poniekąd twoje prywatne życie.
- Moje prywatne życie?! Tym bardziej chcę wiedzieć! Chcę to obejrzeć! Co, jeśli tam jest coś, czego nie chcę, żeby ludzie wiedzieli? Tom mnie wtedy bardzo denerwował.
- Pamiętaj, że podpisałaś zgodę na wykorzystanie materiałów filmowych do przetwarzania w moich własnych celach. - Przypomniał poważnie.
Kornelia się zaskoczyła, a zaraz po chwili zdenerwowała.
- Zrobiłeś to pod moją niewiedzą. Nie zachowujesz się wobec mnie fair. - Zaznaczyła.
- Oczywiście, że o tym wiedziałaś, podpisałaś umowę. W filmie nie znajdziesz nic, czego mogłabyś nie chcieć, żeby ludzie wiedzieli. Cały czas jest tam poruszany temat 'nastoletnia kobieta'. Znając jednak już na tyle ciebie, jestem pewny, że za pierwszym razem, jak to zobaczysz, może ci się nie spodobać, ale za drugim i trzecim już tak. Jestem tego pewny.
- Więc o czym jest ten film?
- O wpływie rzeczy materialnych na nasze emocje.
Kornelia zrobiła głupią minę.
- I ja to przedstawiam tam, tak? - Aż miała ochotę się wyśmiać.
- Dokładnie tak.
Wpadła w lekką zadumę. Nie przypominała sobie żadnych emocji z planu prócz złości, szczęścia i zmęczenia. W ogóle nie mogła sobie wyobrazić, jak z tego wszystkiego mógł powstać film. No mógłby, ale jakiś totalnie bez sensu...
- Chcę zobaczyć ten film dzisiaj. - Odrzekła, gdy wracali już do domu. - Zrobię sałatkę, usiądziemy w salonie i włączysz.
Tak też się stało.
- Mmm... Pyszne... - Zajadał się.
- Cieszę się, ale włącz już. - Rozsiadła się podekscytowana na kanapie.
Kaulitz podłączył pendriva do telewizora i usiadł z powrotem, również z uśmiechem.
- Włącz już. - Popędzała zniecierpliwiona, choć zestresowana. Nigdy nie oglądała siebie na ekranie telewizora, dlatego już na samo włączenie 'play' żołądek się jej zacisnął.
Elektroniczna, nowoczesna muzyka poleciała w tle, a z nim obraz wysokiej jakości przedstawiający jedną z dróg, po bokach, której wiodły wysokie, Kalifornijskie palmy. Kamera przesuwał się w górę, gdzie można było ujrzeć panoramę miasta. Na niebie pokazały się napisy z nazwiskami przedstawiający twórców filmu i oczywiście producenta nijakiego Billa Kaulitz.
Uśmiechnęła się pod nosem, widząc zdobny napis "Nastoletnia kobieta". Obraz się zatrzymał w pewnym momencie, jakby się zaciął. Już miała zerknąć na Kaulitza, gdy usłyszała swój zbuntowany głos.
- JA NIE JESTEM NASTOLETNIĄ KOBIETĄ!  - Przy czym obraz się zatrząsł, robiąc wrażenie, że to przez jej krzyk.
Spaliła się ze wstydu. Zaśmiała się nerwowo. Obraz ruszył dalej i pokazał się napis "Występuję Kornelia Millian", obraz w przyśpieszonym tempie przeleciał nad miastem, w sumie w mało określonym kierunku i zatrzymał się pod tym białym, modernistycznym domem. Zostały przedstawione urywki z wnętrza, gdy kamera szła do konkretnego miejsca, zatrzymując się w sypialni. Kornelia siedziała przy stoliku z laptopem, na którym włączona była strona internetowa Kaulitza.
Już chciała się odezwać, że przecież nie miała włączonej tej strony, ale jednak podarowała sobie, skupiając się na swojej osobie w ekranie. Jej ruch zgniatania materiału, był tak seksowny, że aż sama się zaczerwieniła, widząc, jak to wygląda z boku.
Obraz zaczął pokazywać najpierw pracującego za szybą pana Kaulitz ze swoją mamą, panią Barbarą i Iną, które były niezbędne do pomocy, w niektórych momentach. Zbliżenia do dłoni pani Simone, gdy przyszywa paro milimetrowy diamencik do kołnierzyka, a jej ruchy były tak precyzyjne, że aż naprawdę godne uwagi. Pana Kaulitz, gdy sztukuje połyskujący materiał na popiersiu, przy czym jego mina, mówiła, jakby w ogóle nie istniał w świecie żywych, a naprawdę w świecie tworzenia. Parę urywków z przygotowań do różnych sesji. Niektórzy modele wymieniali jakieś pojedyncze zdania do kamery Andreasa na temat samopoczucia, dzielących się również krótkim zdaniem o nowej kolekcji Kaulitza i wstęp skończył się na ujęciu z restauracji, gdy siedziała przy stoliku z Tomem, aczkolwiek Toma nie było widać, tylko ją, jak grzebie w swoim telefonie.
- Jesteś nastoletnią kobietą?
- NIE.
- Dlaczego? Masz naście lat, wyglądasz jak kobieta i pokazujesz się taka w sieci.
- Dużo ludzi to robi. Nie tylko ja. Trzynastki teraz wyglądają jak kobiety. Zapytaj się o to, takiej osoby.
- Pytam ciebie.
- Nie jestem nastoletnią kobietą, nie nazywaj mnie tak, to mi się źle kojarzy.
- Z czym ci się kojarzy to określenie?
- Z pedofilstwem. Jak to słyszę, to widzę jakąś małą dziewczynkę... 
Obraz pokazał Kornelię stojącą w sypialni w białym domu.
- ...która ma gówno w głowie... - Kornelia stała przy dużej szafie i przebierała w wieszakach.
- Co ja mam ubrać? - Zapytała do kamery w sypialni.
- To, co byś ubrała na randkę z Billem. - Odrzekł Tom zza kamery.
Kornelia się uśmiechnęła szeroko, a oczy jej zabłyszczały. Jednak, jak szybko uśmiech się pojawił, tak szybko zszedł.
- Nie idę na randkę z Kaulitzem, tylko z jego ciuchem. - Wyjaśniła przemądrzale, jakby ciuch był czymś lepszym od jego osoby.
- Ale ucieszyłaś się na myśl o randce z Billem. - Sprowokował.
Kornelia znowu się zawstydziła.
- Taaak... Ale niestety idę na spotkanie z jego sukienką.
- To prawie jak z nim.
- Tak. Dlatego nie wiem, w co mam się ubrać. Co ja mam założyć?
- Hahaha! - Wyśmiała się głośno. - Nie wierzę, że ja naprawdę takie coś powiedziałam! - Zawołała do Billa, który miał minę, jakby się litował właśnie nad nią, co jeszcze bardziej ją rozbawiło. - Nie... Czuję się jak totalna idiotka... - Pokręciła głową, podkuliła pod siebie nogi i schowała usta w swą rękę położoną na kolanach.
- Coś, w czym byś mu się spodobała.
- We wszystkim bym mu się spodobała, mam tu same jego ciuchy. - Zaśmiała się, ukazując zawartość szafy.
- Ubierz tylko wysokie szpilki, żeby nie było wielkiego kontrastu.
- Masz coś do mojego wzrostu?
- Jesteś mała.
- Niska. Nie mała. - Zaznaczyła poważnie.
Kornelia znowu się głośno wyśmiała. To były materiały, które nie miały być ujęte. W ogóle nie sądziła, że ma wtedy włączoną tę kamerę! Kręciła głową z niedowierzaniem... Było jej tak wstyd...
Obraz wrócił do restauracji.
- ...Która nakłada tonę makijażu, w którym wygląda bardzo dojrzale...
Obraz znowu przedstawił wnętrze białego domu, gdy Natalie zaczynała malować Kornelię.
- Stroisz się na randkę z Billem?
- Tak. - Zaśmiała się Kornelia.
- Musi wyglądać perfekcyjnie. - Dodała ze śmiechem Natalie. 
Obraz przyśpieszył i zatrzymał się na koniec jej makijażu.
- Myślisz, że spodobałaby się mu twoja tak mocno pomalowana twarz?
- Tak. On sam się maluje.
Wszyscy się zaśmiali.
- Wszyscy się malują do kamer. - Wyśmiał się Tom.
- Ja też maluję się tak tylko do kamer.
- Więc normalnie poszłabyś na randkę z nim, niepomalowana?
- Pewnie. Żeby od razu wiedział, na czym stoi. Wyobrażam sobie, co mężczyźni przechodzą, gdy budzą się u boku kobiety i nie mogą jej rozpoznać. - Wytrzeszczyła oczy. - Gdyby mnie takie coś spotkało, to moje ego by spadło. Nie chciałabym nigdy, żeby mój facet się mnie przestraszył.
Natalie znowu wybuchła śmiechem.
- Więc uważasz, że gdybyś poszła z nim na randkę niepomalowana, to by cię wziął?
- Nieee! - Zawołała zawstydzona. - Nawet o tym nie pomyślałam!
- Jak nie.
- Jesteś zboczony. Nigdy w życiu nie puściłabym się z nim na pierwszej randce. - Mruknęła.
- Nie? Podoba ci się bardzo.
- Uroda to nie wszystko. - Wymądrzyła się. - ...Może i bym to zrobiła... - Dodała po chwili przemyślenia.
- Haha! Wiedziałem.
- Tak, ale pewnie później czułabym się, jak szmata, a on by mnie nie szanował. Za cenę swojego wspomnienia z pierwszego razu, nie zrobiłabym tego nigdy, nawet gdyby mi zapłacił miliony. Dla mnie ważne jest to, co jest w środku. - Kornelia zeszła z krzesła.
- Więc nigdy nie uprawiałaś seksu?
- SHUT UP! - Zawołała do kamery i wyszła stamtąd.
Kaulitz pokręcił głową, na co Kornelia od razu się zaśmiała zażenowana.
- Gdy oglądałem to pierwszy raz, to nie mogłem uwierzyć, że Ty i Tom naprawdę nie macie tematów do rozmów, zwłaszcza w tym kawałku filmu...
- Myślisz, że ja się nie czuję z tym idiotycznie? Nie sądziłam, że on będzie robić z tego film! Gdybym to wiedziała...
- Nie byłabyś naturalna. - Przerwał jej blondyn z uniesioną brwią, po czym ją uciszył, twierdząc, że teraz będzie to, co mu się podoba.
Ekran przedstawiał już dalej ujęcia z rozmowy w restauracji.
- ...Która odgrywa rolę kobiety. Mężczyzna się porusza jej kształtami. Pod tą wielką maską nie wie, że to jest dziecko i chce z nią uprawiać seks. Ona go do tego jeszcze kusi. Bawi się nim...
Obraz przedstawił otwieranie drzwi i seksowną, kuszącą Kornelię, która bierze upominek. Otwiera go i przykłada do twarzy materiał. Ujęty był jej najmniejszy ruch ciała i przy tym poruszająca się klatka piersiowa. Cały obraz był przyciemniony i stonowany, a ona ukazywała się na tle nowoczesnego wnętrza salonu, który połączony był otwarcie z jadalnią. Dodatki w postaci poduszek, na wielkiej szarej sofie, czy niektórych wazoników miały tylko typowo kobiece malinowe kolory, co bardzo ożywiało wnętrze. Wszystko było jasne i czyste jak z okładki katalogu. A piękne czerwone różyczki w szklanym wazonie i wysokie świece na stole dawały piękny blask namiętności. Z westchnieniem Kornelii, rozkoszującej się delikatnością i pięknem równie czerwonego materiału było to wszystko jedną całością. Na koniec jej ponętnie przerobiony głos w słowach "I luv him", rzucającą czekoladowym, ubarwionym soczewkami okiem spod długich rzęs w kamerę i ciemniejący obraz, by ukazać znowu obraz z restauracji.
- ...A później płacze, że dała się wykorzystać, bo ją zostawił. To jest tylko i wyłącznie jej wina. Facet widzi dekolt, nogi i leci na to. Przez takie dziewczyny, które się tak puszczają, faceci mają o nas złą opinię. Sądzą, że każda jest szmatą, zrazili się do nas i przestało im na nas zależeć. Widzą, że dziewczyna go odpycha, choć mu się podoba, to nie walczą o nią, idą do takiej, co od razu im da, to, czego chcą, a później jest wielki lament z krzywdy i przestępstwa. Nie mówię, że wszyscy tacy są, ale właśnie z Tym kojarzy mi się 'Nastoletnia Kobieta'.
- Jesteś nieszczęśliwa z tego powodu?
- Tak. Jestem chyba stereotypowa, bo nie mogłabym uwieźć faceta tylko po to, żeby sobie dogodzić. Czułabym się jak zwykłe zwierze. Jak, człowiek niemający do siebie szacunku. A jeśli sami nie mamy do siebie szacunku, to nie dostaniemy go od innych. Tak jest.
- Też kusisz mężczyzn swoim wyglądem.
-To co? Mam się oszpecić, żeby tego nie robić? Każda dziewczyna ma być brzydka, bo kusi? To jest tylko dar od naszych rodziców. Zresztą to jest zupełnie, co innego.
- Co takiego?
- To jest to, co siedzi w nas. - Dotknęła swojej klatki piersiowej. - Gdy mężczyzna na nas patrzy, to, to jest znak, że musimy wyglądać pięknie, że aż zatrzymał na nas wzrok. To jest jedna wielka gra...
Obraz przedstawił śmiejącą się do łez Kornelię w przebieralni, na której spoczywała bardzo elegancka kreacja, składająca się z czarnych spodni i białej prześwitującej bluzki. Jej makijaż był profesjonalnie poważny, tak samo, jak uczesanie. Dodatki dopełniały całość. Jak i złota marynarka, połyskująca gustownie w świetle lamp. No i czarny, delikatny przekrzywiony melonik, który osłaniał jej kawałek prawej strony czoła i brwi. W tle była jej wypowiedź, której głos był bardzo nasycony emocjami.
- Zawsze musiałam się zachowywać na więcej lat, niż miałam w rzeczywistości. Gdy miałam szesnaście lat, dostałam swoje pierwsze auto, ale to nie zmieniało faktu, że musiałam się zachowywać, jak na osiemnaście albo ze dwadzieścia...
Obraz przedstawił wchodzącą Kornelię, do restauracji. Pewnym, śmiałym krokiem przemierzała po kamiennej posadce. Modele siedzący przy stolikach wiedli za nią wzrokiem, gdy ta szła ze swoją świtą w sukienkach.
- ... Mój tata mnie dziwnie poważnie wychowywał. Przez to miałam ogromne braki w przeżyciach i szczęściu z rówieśnikami. To we mnie tak utkwiło, że nie czuję się na siedemnaście lat. Czuję się co najmniej na... Dwadzieścia trzy, może... Nie wiem, ale z pewnością nie na siedemnastolatkę. Powiem ci, że w Los Angeles jakoś łatwiej mi to zachowanie przychodziło. Aczkolwiek tak wewnętrznie wcale się tak nie czuję. I widzisz to? Sama plącze swoje słowa... To jest ta walka... Czuję się jak nastolatka, ale muszę się czuć jak dorosła, przez co czasami nie wiem w końcu, co mam czuć. - Zrobiła głupią minę i film się zaciął, na który wskoczyły trzy znaki zapytania, po czym ruszył dalej. - To jest bez sensu. - Zaśmiała się w końcu sama z siebie i tym razem na obraz wskoczył napis. "PRAWDZIWA NASTOLATKA o_O"
Zaśmiała się ponownie czując zażenowanie. Nie wiedziała w sumie, czy ma się śmiać, czy płakać.
Obraz przedstawił sesję zdjęciową po zdjęciach w białym domu i przy tym głos Toma.
- Uśmiechnij się chociaż raz.
- Przecież się uśmiecham.
- Ale twoje oczy nie.
- To je wykasujesz. - Zaszkliły się jej oczy.
Bardzo dobrze pamiętała tamte zdjęcia. Miała wtem rozcięte usta. Aż się zniesmaczyła, widząc swe łzy w oczach, a raczej wspomnienie, jak bardzo musiała je powstrzymywać...
- To ci się tak bardzo podobało? To, że napieprzyłam tyle, że aż nie wiadomo w końcu, o co chodzi? - Zerknęła na chłopaka, siedzącego obok niej.
- Nie. To teraz, dalej mi się podoba. A tamto miało sens. Może i wyszłaś na taką, co ma zaburzenia psychiczne. - Poprawił się na kanapie, kończąc sałatkę i uśmiechając pod nosem. - Ale w prawdzie cieszę się, że o tym powiedziałaś, ponieważ to, co mówiłaś, świadczy o tym, że naprawdę jesteś nastolatką, która dopiero szuka dla siebie miejsca w świecie. Nie określiłaś się jeszcze. - Wytłumaczył, jakby to było logiczne. - Sama utrudniasz sobie życie. - Jego brew drgnęła, co nadało jego komentarzowi pewności. - Zresztą zaraz to wyjaśnisz. Nie oceniaj, dopóki nie zobaczysz całości. Cicho. - Cofnął nawet trochę, bo przez tą rozmowę ominęli kawałek filmu.
- Ale twoje oczy nie.
- To je wykasujesz. - Zaszkliły się jej oczy.
- Nie myśl teraz o problemach, tylko skup się na pracy. Zaraz skończymy.
Obraz z restauracji.
- ...Przyjeżdżając tutaj do Berlina... - Na ekran wskoczyły seksowne, kontrowersyjne zdjęcia z apartamentu. - ...Mam świadomość, że nie mogę prowadzić auta, nawet nie sprzedali mi alkoholu w sklepie... Tutaj czuję się totalnie jak dziecko. Wszyscy za taką mnie mają. Na dodatek jestem niska, mam twarz, jak dziecko. To tak... Jakbym dusiła się we własnym ciele. - Zdjęcie z dziecięcymi majtkami i jej seksowna pozycja i mina. Przy tym zdjęciu obraz zatrzymał się na dłużej. - Ale, za to mężczyznom to nie przeszkadza. Staram się nie zakładać nic, co ma dekolt, to mój wielki kompleks, który się podoba facetom. Dlatego w niektórych sukienkach Kaulitza, czuję się obnażona... To jest  jakby taka walka z samą sobą...
Zdjęcia zniknęły i znowu obraz wrócił do restauracji, pokazując inny kawałek z tamtejszych ujęć.
- No pokaż, jaka jesteś naprawdę. - Szedł za wzburzoną Kornelią.
- Przestań mnie nagrywać! - Zawołała z płaczem i zamknęła mu drzwi przed nosem.
Obraz wrócił już do rozmowy.
- ...Czujesz się dojrzały, choć ludzie widzą w tobie dziecko, a faceci seks. Czasami sama nie wiem, kim ja mam być, za kogo ja mam się uważać... - Ujęcie z centrum miasta w Berlinie, gdy przeciskała się przez tłum ludzi. Na zmianę z obrazem jej płaczącej, krzyczącej, przygnębionej. - Błądzę między jednym a drugim. Czasami męczy mnie bycie dorosłą, czasami mam ochotę strzelać fochy, jak zwykła nastolatka, ale nie mogę sobie na to pozwolić, tym bardziej będąc w Berlinie. Chyba właśnie tutaj dostałam takie myśli. W LA przy moich znajomych byłam po prostu nastolatką tak jak oni. A tu jest tak naprawdę sama. Nikogo prócz was nie znałam. Nie znałam języka, miasta, nic nie wiedziałam. Byłam dosłownie ciemna jak moja skóra. - Uśmiechnęła się. - Pozwalałam się prowadzić wam przez życie, nie mając w ogóle świadomości, co się z nim stanie. Cały Dom Mody, pracownicy, prowadzenie swojego życia, jak ktoś dorosły i odpowiedzialny. Stąd chyba najbardziej wynikło to moje pogubienie. Zazwyczaj milczę, zazwyczaj jestem, raczej muszę być poważna, nie zawsze mi to wychodzi, a bycie odpowiedzialnym jest dla mnie, jak fatum. Sama się sprowadziłam na takie życie. Nie mam do nikogo o nic pretensji. Podjęłam taką decyzję, więc muszę jej sprostać. Ale są takie dni... - Obraz ściemniał. - Że mam ochotę pęknąć... - Wszystko się wyciszyło, a obraz rozjaśnił się, pokazując jej wrzeszczącą twarz w środku miasta pośród tłumu. - Bo... - Zbliżenie na jej łzy, podczas krzyku. - Każdy ode mnie czegoś żąda. Cały świat żąda od nas jakiegoś konkretnego zachowania. W pracy musimy być odpowiedzialni, w szkole - pierdolniętym, żeby dorównać innym, w sklepie - uprzejmym, w mieście musisz dobrze wyglądać, bo ludzie się patrzą, na imprezie musisz być szczęśliwym i szalonym... To są stereotypy, które się nazywają poniekąd 'kulturą osobistą'; które narzucają nam wszędzie bycie kimś innym, ja nawet w domu musiałam odgrywać rolę poważnego dziecka. Nigdzie prócz znajomych nie mogłam być po prostu sobą... Czasami chcę być jak dziecko. - Obraz pokazał zdenerwowaną Kornelię i zamknięte drzwi przed nosem. Kamera odsunęła się od drzwi i obraz przyśpieszył z zegarkiem na środku. "Pięć minut później", Kornelia wyłoniła głowę zza drzwi z uśmiechem i się rozejrzała. A po chwili z kamery Andreasa, obraz przedstawił, jak Tom i Kornelia się do siebie przytulają. - ...To takie beztroskie...  Te wszystkie ciuchy, jakie ubrałam do zdjęć, są dokładnym odzwierciedleniem tego, co czuje. Są takim rozdarciem, między elegancją a dziecinnością, seksownością a słodkością. To jest coś pięknego, nie wiem, skąd pan Kaulitz wziął ten pomysł, ale... Ale trafił nimi we mnie. Każda kreacja jest bombowa, to, co określa dokładną mnie... - Zastanawiała się chwilę. - To ten elegancki komplet ze złotą marynarką. To jestem ja. Poważna i dojrzała, ze słabością bycia naturalną, zwariowaną nastolatką. Nie wiem, skąd on bierze takie pomysły. - Obraz Billa, który zasłania dłonią ekran. Obraz Billa, za którym idzie kamera, gdy wchodzi do gabinetu, który dostrzega ją i zamyka mu drzwi przed nosem. - Wiem, że inspirował się moim wyglądem, mówił to, ale jeśli zrobił takie coś, to musiał znać moje uczucia na wylot, ja mu tego nie mówiłam. - Obraz poważnego Billa, który coś rysuje. Kamera do niego podchodzi, a on zakrywa kartkę. - Nic nie wie... - Obraz Billa gabinetu, gdzie szyby są odsłonięte, a kamera powoli się przesuwa w bok, skierowana wewnątrz. Bill to zauważa i wiedzie za kamerą wzrokiem, podejrzliwym wzrokiem. - Więc albo jest niezłym obserwatorem i psychologiem, albo po prostu miał takie wyczucie. To jest dla mnie szok. - Obraz Billa, gdzie poprawia przed lustrem krawat, po czym dostrzega kamerę i wciska guzik, gdzie rolety zasłaniają szyby. - Aż zaczynam się go bać... Może on zna mnie lepie niż ja samą siebie? - Przeraziła się.
- Zapytaj się go o to.
- I tak mi nie odpowie.
- Prawda. Uzna to za swoją tajemnicę.
- To jest straszne, gdy ktoś wie o nas więcej, niż my sami... Niee... - Skwasiła się. - On pewnie w ogóle nie myślał o tym, tworząc to wszystko. - Ujęcie Billa i jego mamy, jak pracują przy sukniach bonusowych. Obraz przeleciał tak szybko, z zegarkiem, że wyszło, iż pracowali trzynaście godzin non - stop. - ...Trafił po prostu... Albo to jest tak, że ja, zakładając te wszystkie ciuchy; one wzbudzały we mnie takie emocje i myśli, że teraz myślę jak głupia. - Klepnęła się w czoło. - Skąd niby miał to wiedzieć? Mówił, że zbytnio nie interesuje go temat psychologii. A ja tu już robie z niego, jakiegoś jasnowidza.
Tom się zaśmiał.
- Nie śmiej się, bo tak jest. Pan Kaulitz tą kolekcją naprawdę... Wszył się w moje wnętrze. Jestem szczęśliwa, że wykonał tak dobrą robotę. Zanim go poznałam, nie interesowałam się zbytnio modą, ale już wtedy słyszałam z ust jakichś projektantów, że 'poprzez ciuchy, pokazujemy siebie'. Twierdziłam, że to oklepane. - Machnęła ręką, skwaszona. - Mówią tak, żeby zrobić z siebie wielkich mistrzów, a to tanie zdanie dobrze się sprzedaje. Teraz po kolekcji. Kaulitza. - Zaznaczyła poważnie. - Muszę zwrócić honor. - Kolejna część pracy pana Kaulitz i jego mamy przyśpieszona z zegarkiem. Przeleciało czterdzieści osiem godzin. - Pan Kaulitz odzwierciedlił materialnie moje uczucia, przez co ta materialna rzecz, robi się bardzo znacząca i sentymentalna dla mnie. Uważam, że więcej jest osób takich jak ja, która ma problem ze swoim prawdziwym ja i błądzi od jednego, do drugiego. W końcu jestem nastolatką. - Rozłożyła ręce. - W tej kolekcji jest naprawdę wszystko, co nawiązuje do takiego pogubienia, zwłaszcza młodych ludzi. Uważam, że powinien dostać za to jakąś nagrodę. Nie znam się jeszcze na takowych w tej branży, ale powinien zostać doceniony za to, że tak doskonale przerzucił ludzkie uczucia w materiał. To jest naprawdę sztuka. Ja bym tak nie potrafiła. Dla mnie bluzka była bluzką, nie czymś, co pokazuje moje serce. Jestem za głupia na taką zaawansowaną sztukę. - Rozłożyła ręce. - Przepraszam, muszę iść po wodę, bo zaschło mi w gardle od tego gadania. - Ziewnęła. - Przepraszam. - Uśmiechnęła się zawstydzona. - Która jest godzina?
- Druga trzydzieści pięć.
- To zaraz musimy wstać do pracy. - Zauważyła i rzuciła zza pleców.
- Tak, za godzinę.
- Opłaca się iść spać?
- Nie.
Kornelia zniknęła za drzwiami toalety.
- TO jest najlepsze z tego wszystkiego. I TO ujrzy światło dzienne już jutro w telewizji. - Zapieczętował Kaulitz i się uśmiechnął szeroko.
- No... - Odrzekła zaskoczona. - Zaraz. W telewizji? - Dopiero teraz przyswoiła.
- Tak. Wiem, że to wszystko było robione na ostatnią chwilę... - Kwasił się. - Ale trzydniowa promocja w telewizji Fashion to jest naprawdę coś. Nie licząc tego, że parę dni czekałem na odzew...  - Wyrzucił zniesmaczony. - Mam za swoje. - Wyjaśnił.
- OMG! I ty dopiero teraz o tym mówisz!? DLACZEGO mi nic nie mówisz? - Obraziła się. - Dowiaduję się wszystkiego ostatnia, gdy jestem z tobą na co dzień...
- Dzisiaj dostałem odpowiedź. - Wyjaśnił, tak jakby w ogóle nie widział w tym swojej winy. - Jutro o godzinie dwudziestej będzie premiera. W jakim celu miałem ci mówić, coś, czego nie byłem pewny? - Podniósł się i sięgnął po wino i kieliszki.
Przyniosła sobie redbulla i usiadła z powrotem w swoim fotelu. Ściągnęła szpilki i wygodnie się usiadła.
- Jestem już zmęczona... - Ziewnęła, poprawiając sobie sukienkę, żeby zasłonić swój krok.
- Wszyscy jesteśmy zmęczeni.
- Czuję się jak po jakiejś terapii...
- Dlaczego?
- Chyba za dużo swych myśli wyznałam na głos. - Zaśmiała się. - Najbardziej z tego wszystkiego i tak mi się podobało tańczenie na środku miasta. Kocham tańczyć... - Obraz włączył się na konkretną scenę. - Zamknęłam wtedy oczy. - Odrzekła rozmarzona w fotelu. A obraz przedstawił jej zbliżenie do twarzy. - I zatopiłam się w muzyce... Zapomniałam o wszystkim... - Ujęcia jej tańca wyglądały jak z teledysku. Jej włosy w zwolnionym tempie falowały, tak samo, jak jej sukienka. - Wtedy byłam sobą... To było coś bardzo relaksującego. Nigdy tego nie zapomnę... - Dalsze ujęcia przyśpieszonego obrazu Billa i pani Simone. - Haha. Ja tańczę w środku miasta, a Bill zawala noce ze swoją mamą na szyciu tych bonusowych ciuchów... To jest nie fair.
- Żal ci go?
- Nie. Zapewne jest bardzo zmęczony, ale z jego charakterem, to o wiele bardziej się cieszy, że to robi, niż zwraca uwagę na zegar. Jest perfekcjonistą. - Odrzekła, robiąc charakterystyczny gest głową. - Najlepsze jest to, że wszystko jest robione niemalże na czas, a on i tak zachowuje spokój. Może się stresuje, nie wiem, nie widać tego zbytnio, ale widać; czuć ten jego spokój.
- Stresuję się. - Wyznał blondyn. - I to nawet bardzo.
- Nie widać tego... No może tylko po tym, że pijesz wieczorami alkohol...
Uniósł brew i zerknął na nią.
- To mnie rozluźnia i pozwala spać spokojnie.
- To nie jest dobre...
- W tym przypadku poniekąd tak. Zwłaszcza wtedy, gdy słuchasz tego wszystkiego.
- Chyba nie mam wyjścia? - Przeszło jej przez myśl.
- Jak mam cię nie słuchać, skoro mnie interesujesz...
- To mnie uspokaja. - Wyznał poważnie i ciepło, aż jej się miło zrobiło.
- Jesteś kochany... - Pogłaskała go po dłoni.
- Za współpracę służbową i prywatną. - Wystawił swój kieliszek, a ona z uśmiechem stuknęła w niego, dodając.
- I za jutrzejszą premierę. - Przez co pan Kaulitz szerzej się uśmiechnął.
Kolejne dni minęły w przyśpieszonym tempie. Pięć dni, by na koniec zobaczyć panią Simone i Billa wtulonych w siebie.
- Już nie mogę się doczekać, kiedy je zobaczę. Na pewno będzie to coś bardzo zaskakującego, coś na bardzo wysokim poziomie i coś, co sprawi, że wszyscy zaniemówią na pokazie.
Obraz przeniósł się do pałacu.
- Cieszysz się, że będziesz miała zdjęcia w pałacu?
- Tak. - Uśmiechnęła się i ziewnęła. - W pałacu się czuję jak prawdziwa kobieta. Elegancka, z gustem, z manierami, kulturą, jak prawdziwa dama, wyciągnięta z filmu.
Ujęcie, jak Kornelia przemierza korytarze i kręci się na holu. Dłoń Kaulitza na jej policzku. Zbliżenie ich ust. Wszystko wygląda tak, jakby sobie to wyobrażała. Otwiera oczy i pach. Prawie się przewraca. Zawstydza się i wychodzi. Ujęcie Billa w eleganckim, ze smakiem, kuszącym ubiorze, na górze schodów. Uśmiechał się lekko, męsko, jego wzrok był pełny i ponętny, a jego podbródek uniósł się ku górze w postaci wygranego... Obraz ciemnieje. Jest czarny. Pojawia się napis "Kaulitz Fashion House" i słowa oznajmiające datę kolekcji. Wszystkie napisy znikają. Włącza się obraz Kornelii.
- Więc czujesz się jak ryba w wodzie, wiedząc, że będziesz dzisiaj namiętna i kusząca?
- Poniekąd. Uwielbiam być poważna i gustowna.
- Więc będziesz dzisiaj prawdziwą Nastoletnią Kobietą.
Obraz zbliżył się do jej twarzy, która zrobiła się wściekła.
- ODCZEP SIĘ ODE MNIE! - Zawołała i podniosła się napięcie. - Nie jestem żadną nastoletnią kobietą! Ani nastolatką! Ani kobietą! Jestem zwykłą dziewczyną, której mózg dopiero się kształtuje w odpowiednią formę! Przeczytaj trochę książek o dojrzewaniu dziewczyn, to się dowiesz, że nie jestem sama, która tak ma! A to są zwykłe nasze dziewczyńskie humory! - Odeszła wściekła, ale się jeszcze zatrzymała.
Obraz z kamery Andreasa pokazującego ich obu.
-I wiesz co?! To faceci są cofnięci umysłowo! To, że masz dwadzieścia sześć lat, nie znaczy, że jesteś dojrzały! Wiek o tym nie świadczy, tylko wydarzenia, które przeżyliśmy i to, jak się z nimi uporaliśmy! Jeszcze raz do mnie powiesz, że jestem nastoletnią kobietą, to uznam, że jesteś pedofilem!
- Co, jeśli nim jestem? - Prowokował, śmiejąc się przy tym.
- Ohh... Jak ty lubisz mnie denerwować!
- Lubię. To coś złego?
- Masz odpowiedź. Ile masz lat? Zatrzymałeś się na stopie nastolatka, który ciągnie w szkole dziewczyny za włosy, bo nie wie, jak ma ją poderwać!
- Sugerujesz, że nie umiem poderwać dziewczyny!? - Tom się wyśmiał. - Kłócisz się jak typowa nastolatka, a mówisz, że czujesz się na dojrzałą.
- To wszystko przez to, że mnie prowokujesz! Mogłabym mieć nawet dziecko w tym wieku, przynajmniej byłabym w końcu dla kogoś normalna.
- Wtedy byś naprawdę była nastoletnią kobietą. - Uśmiechnął się wrednie.
- OHHH...! Przynajmniej dla niego bym była zwykłym człowiekiem!
Koniec.
- ...Byłabyś dla niego mamą. Nie, zwykłym człowiekiem. - Mruknął pod nosem z uniesioną brwią.
Kamera zwróciła się w jej stronę, gdy ta pokazywała mu fucka i dobiegł prawdziwy koniec filmu.
Kornelia zerknęła na Billa, który się uśmiechał pod nosem.
- ...Jestem w szoku...
- Pozytywnym? Czy negatywnym?
- Pozytywnym! - Zawołała. - To jest coś niesamowitego! Jak on to wszytko połączył. Ten dom wygląda, jakby był moim prawdziwym domem! A ja jestem pokazana jako głupia nastolatka, która się pindrzy tylko ze względu na przesyłkę! Jak idiotka! Ale moje słowa, mówią o tym, że tak nie jest. W sumie mówią o tym, że jest tak... W sumie to w ogóle to wszystko pokazuje DOSŁOWNIE to, jaka jestem... Wrzeszczę, robię głupie miny, jestem nie miła, przeklinam, ale jestem poważna, mój głos brzmiał, jakbym naprawdę to wszystko tak bardzo przeżywała. A ten opis twojej kolekcji... Aż nie wierzę, że ja mogłam powiedzieć i dobrać takie zdania. Jestem w szoku... Nie sądziłam w ogóle, że ja tak wyglądam w waszych oczach... Wyglądam, jakbym była popaprana i to porządnie... Raz jestem taka, raz taka...
- Jesteś sobą. - Wtrącił.
- Masz rację.
- Nastoletnią kobietą.
- Rzeczywiście. To jestem ja. Jebnięta. - Kiwała głową zdumiona. - Ale jak on to wszystko zrobił!? Te ujęcia. To wszystko wygląda tak pięknie. Te ujęcia... Ja nawet nie wiedziałam, że to można tak fajnie przedstawić. Jestem zachwycona. On ujął to, jak oddycham. Moje oczy płaczące, jak sam mówił, gdy się uśmiechałam. Takie drobnostki. Moje ręce jak się denerwują, gdy opowiadam to wszystko. Nawet ujął to, że się bawię swoimi włosami, gdy o tobie mówiłam - to ze stresu! To wszystko sprawia... Boże! Kocham ten film! Jestem tam taka piękna... Nie myślałam, w ogóle, że jak unoszę brew, albo jak patrzę przez ramię to tak wyglądam. Te wszystkie gesty. Ja nie wiedziałam, że ja je robię...
- Wiem. - Uśmiechnął się.
- Naprawdę wyglądam, jakbym wszystkich dookoła kusiła. Ale ja nawet o tym nie myślę. To takie odruchowe jest...
- Wiem... - Uniósł brew. - Robiłaś to wszystko w moim kierunku...
Uśmiechnęła się szeroko. Rzuciła się na jego szyję i wytuliła go jak zakochana nastolatka.
- Włączysz jeszcze raz?
Bill się zaśmiał.
- Zjedz w końcu sałatkę.
- No tak. Zapomniałam o niej. Omg... Ale jestem roztrzęsiona...
- Widzę... - Włączył jeszcze raz.
- Fajnie to połączył, że tu jest LA, a później Berlin. Nie ma zbytnio wielkiego kontrastu. Obydwa miasta mają swoje klimaty. ... Ja naprawdę wyglądam w tym filmie, jakbym tam mieszkała. - Zaśmiała się. - Chciałabym mieć tak dużą sypialnię z takimi szklanymi ścianami z widokami. Podoba mi się ten dom. W szczególności chciałabym mieć taką wypchaną szafę z samymi twoimi ciuchami. Jej... Najbardziej wartościowa rzecz w całym domu.
Kaulitz się głośno zaśmiał.
- Drogie będą te ciuchy?
- W miarę... Będą przystępne ceny.
- Przystępne? Czyli jakie to dla ciebie? Ta sukienka, w której idę 'na randkę'?
- Nie mniej niż trzysta piećdziesiąt euro. Coś koło czterystu na pewno. Sam czekam na kosztorys.
- Ile jest warta sama sukienka? Bez produkcji i tym podobne?
Kaulitz się uśmiechnął do niej.
- Sam materiał tej sukienki, wykończenia i ozdoby, mają wartość jakieś sto, sto pięćdziesiąt euro.
- Wow... To i tak droga.
- Biorąc pod uwagę to, że nie jest to produkcja maszynowa, tylko ręczna, momentalnie wartość sukienki bardzo wzrasta. Ręczne wyroby mają wiele więcej wartości, dlatego, że jest lepsza jakość. Wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Każdy kawałek tego materiału jest perfekcyjnie ze sobą zszyty, każda ozdoba jest ręcznie przyszywana, nie ma tutaj miejsca na błędy, jakie czasem maszyny robią. Każda część jednej kreacji jest bardzo dokładnie zrobiona. Dlatego wartość jest duża, a cena musi doceniać naszą pracę.
Kornelia już olała fakt, że chyba mówi jej o tym już któryś raz z kolei... Chyba naprawdę był z tego dumny, jeśli tak często to powtarzał, ale w sumie kto by nie był, mając takie możliwości, wyobraźnię, smak i talent?
- Jej... Nie wierzę w to, że tak ładnie mówiłam... Naprawdę nie wierzę, że to ja.
- Tak. Idealnie zareklamowałaś moją kolekcję. Dziękuję. - Poczuła na swoim policzku jego usta.
- Jestem pod wrażeniem tego filmu... To jest coś pięknego... To zwolnione tempo, ta głębia, te miejsca przyśpieszenia... W ogóle to tło pałacu, a raczej wnętrze w tym ujęciu do reklamy, co jestem z tobą, jest tak czysty, taki ekskluzywny, jakbym Ja miałam na sobie milion dolarów i siedziała w pomieszczeniu, jakby miało z trylion dolarów. To jest takie unikatowe... - Zachwycała się, a ten jej nie przerywał, gdyż dla niego były to same komplementy. - Gdybym zobaczyła taką reklamę w telewizji, na pewno bym ją porównała do tych najdroższych i chciała to mieć. Matko...  Tom to wszystko robił?
- Tak. Montował wszystko. Muzyka też jest jego. - Przypomniał z uśmiechem, gdyż obrósł w piórka.
- On zrobił tę muzykę? - Zaskoczyła się.
- Tak. Masz to przecież napisane na początku filmu.
- No tak... Nie doczytałam. - Wyszczerzyła się. - Skąd on to umie wszystko?
- Siedzi nad tym dniami i nocami i się udoskonala.
- Hahah...! To jest najlepsze, te twoje tajemnicze ujęcia. Wyglądasz na nich, jakbyś był aspołeczny. - Śmiała się. - W ogóle ten cały film, poniża nas wszystkich. Ja bluzgam Toma, on mnie denerwuje. Ty jesteś jak... Kosmita, który boi się ludzi. Tylko ci modele wyglądają normalnie i pani Simone i Natalie. A my w trzech jak tacy... Specjalnej troski. Haha...
Bill nie chciał, ale się wyśmiał, słysząc komentarz Kornelii.
- Tak. Tom zrobił ten film pod humor, ale najważniejsze to, co on przekazuje?
- Nie wiem... Najpierw poruszam tyle problemów, a na końcu mówię, że jestem zwykłą dziewczyną z humorami. To jest bez sensu.
- To ma sens. To pokazuje życie zwykłej nastolatki, która stwarza sobie problem, który nie istnieje. Typowa dziewczyna. - Westchnął.
Kornelia się zaśmiała.
- Racja... Głupia nastolatka.
- Która trafi w grono nastolatków.
- Możliwe... Oh... To jest najlepsze. - Rozczuliła się. - "Byłabyś dla niego mamą..." - Gdybym to słyszała, to bym się z nim pokłóciła! Nie słyszałam tego... W sumie... Powiedział to tak, jakby mama nie była zwykłym człowiekiem.
- No nie jest.
Kornelia zerknęła na blondyna.
- Jest mamą. - Wyjaśnił, również zerkając na czarnowłosą.
- Dzięki niej mamy życie...
- Dokładnie...
Kornelia utknęła chwilę w swoich refleksjach. Kaulitz podejrzewał, że pewnie myśli teraz o swojej mamie, której nigdy nie miała. Było mu przykro z tego powodu. Śmiał nawet twierdzić, że dlatego tak dobrze się dogaduje z jego mamą, z czego się poniekąd cieszył.
- Tom jest mądry...
Usłyszał z jej ust po chwili. Trochę go to zaskoczyło. Spodziewał się już wywodu na temat jej życia. Zerknął na nią uważniej, czy naprawdę tylko w taki sposób o tym myśli. Próbował to rozczytać, ale dostał tylko jej uśmiech.
- Czyżby była taka twarda? - Aż sam się trochę speszył, że pomyślał o niej w ten sposób. - Przeżywam to gorzej od niej? - Przychodziły mu na myśl różne zdania. - Może tylko udaje twardą... Albo ostatecznie się pogodziła z tą tragiczną sytuacją.

***

- Ohh... Nie chcę mi się iść do tej szkoły. Te dziewczyny nie dadzą mi spokoju...
- Jakie dziewczyny?
- Nie mówiłam ci?
- Nie.
- Oh... Rozeszło się po całej szkole, że pracuję z tobą. Przez te dwie dziewczyny, które były na rozmowie o pracę. Teraz wszyscy mnie wypytują o ciebie...
- Mam nadzieję, że nic im nie mówisz.
- Nie! Coś ty... Denerwuje mnie to tylko... Są takie wścibskie...
- Eh... Wytrzymaj jeszcze dzisiaj. Jutro mamy zdjęcia i wywiady. W piątek musisz być obecna w pałacu od rana.
- Poprawiłeś mi humor. - Wyszczerzyła się i złożyła na jego ustach czuły pocałunek. - Kocham cię.
- Ja ciebie też. Idź, bo się spóźnisz. - Pogłaskał ją po nagim udzie i jeszcze raz złączyli usta w pocałunku.
Kornelia jak tylko przekroczyła próg bramy, od razu podleciały do niej dziewczyny. Kaulitz, widząc to, zmartwił się nie na żarty. Zwłaszcza gdy wyciągnęły telefon i robiły sobie z nią zdjęcia, do których nie chciała pozować. Nie miał pojęcia, że to aż tak poważnie wygląda. Sama jednak mówiła, że wczoraj też nie dawały jej spokoju. Nie chciał panikować. Wierzył, że Kornelia sobie poradzi.
- Co ty sobie myślisz, kurwa! Że będziesz tu, kurwa, świecić, bo dajesz dupy Kaulitzowi!? - Wepchnęło się w grupę ludzi parę dziewczyn.
- Nie mów tak do mnie. - Oburzyła się Kornelia.
- Bo co? Naślesz na nas swoich ochroniarzy? Oh... Kaulitz ma cię w dupie i żadnego ci nie dał. - Popchnęły ją. Niektóre dziewczyny popchnęły tamte dziewczyny, wstawiając się za Kornelią, one jednak były bardziej waleczne. Pognały większość, żeby dostać się do Kornelii.
Kornelia chyba pierwszy raz w życiu się tak bała. Było ich sześć! A ona jedna.
- Rób sobie karierę, gdzie chcesz, ale na pewno nie w tej szkole.
- Nie robię żadnej kariery, a ty się ode mnie odwal.
- Coś ty do mnie powiedziała, czarna szmato? - Zmierzyła ją i znowu się chciała na nią rzucić, gdy inne dziewczyny ją powstrzymały.
Kaulitz odjeżdżał, gdy zauważył we wstecznym lusterku jeszcze większy harmider niż był. Natychmiast dał po heblach. Cofnął wóz na podjazd i się odwrócił. Serce mu podeszło do gardła. Nie wiedział, co ma zrobić! Sam przecież nie mógł tam wejść! Co, jeśli jego by zaatakowali!?


CDN

Komentarze

  1. Obawiałam się, co zostanie pokazane w filmie, ale odpisałaś to super i podobało mi się. Dobrze, że dla Kornelii też był super i ukazuje ją taką, jaka jest naprawdę, a nie sztuczna. Bardzo pozytywnie mnie to zaskoczyło.
    A końcówka trochę mnie wystraszyła, dlatego przechodzę do kolejnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty

50. Zaręczyny

49. Zagubiona Diva

18. Fatalny bieg