37 "Cherry Evening"

W końcu nadszedł czas na TEN odcinek. Uff... 86 odcinków minęło, by móc w końcu go dodać. ;)

Przepraszam z żalem na sercu za nieobecność na Astral Love i Lux Hotel, ale mój świat zaczyna się obracać do góry nogami - a raczej zaczyna się, jakby 'od nowa' i mam pełną głowę nie FF. Obiecuję to nadrobić w przyszłym tygodniu...

Zapraszam i czekam na komentarze i reakcje :*


37


"Cherry Evening"


Opuścili restauracje w naprawdę dobrych humorach. Wszystko szło tak doskonale, jak sobie zaplanował i naprawdę nie żałował, że go nie było na obiedzie z jej przyjaciółmi. Wiedział, że najlepsze będzie miał on.
Powstrzymał jednak Kornelię od wyjścia z hotelu, gdyż tam właśnie się rozpędziła. Już chciała się odezwać, czy coś się stało, ale gdy złapał ją za dłoń i podprowadził pod windę, na którą czekali dosłownie parę sekund, chyba wszystko zaczynała rozumieć. A przez to, że zrozumiała, zaczęła się nieziemsko stresować. Serce biło jej jak szalone, motyle latały, jakby się czegoś na wciągały, a nogi stały się jak z waty.
Odbicie ich osób w lustrze sprawiało dodatkowy stres u Kornelii. Widok swoich nerwowych odruchów, jakie było poprawianie włosów, bawienie się kosmykiem, czy zagryzanie wargi, sprawiało, że widziała w sobie zwykłą kusicielkę, co było trochę mylne z tym, o czym tak naprawdę myślała. Podejrzewała, że właśnie tak mylnie Kaulitz ją odbiera, ale chyba w tym momencie to było dobre? Już nic nie wiedziała.
Zbliżyła się do niego, by móc na siebie nie patrzeć. Złapała za jego marynarkę i wspięła się na palce, pomimo włożonych wysokich szpilek, by móc złożyć na jego ustach pocałunek. Na siłę chciała przestać się bać. Niestety fakt, że dzieje się to tak bardzo oficjalnie, a nie tak naturalnie, jak sobie wyobrażała, był przerażający. Najbardziej się bała tego, że go zawiedzie, bo przecież jeszcze się na tym nie znała, a filmy wcale jej dużo nie mówiły, skoro każdy ma inny sposób bycia i charakter.
- Boje się... - Wyszeptała szczerze, prowadzona emocjami, na dodatek z odwagą zerkając mu w oczy.
Kaulitz objął ją w pasie, również skupiając w jej prawie czarnych tęczówkach wzrok.
- Uwierz mi, że naprawdę nie masz czego.
- Niby to wiem, ale i tak... - Nabrała powietrze w płuca i wstrzymała na chwilę oddech, marszcząc czoło.
Pogłaskał ją zewnętrzną stroną palców po policzku i delikatnie musnął jej usta, unosząc jej podbródek z powrotem ku górze.
- Boje się, że... Że się zawiedziesz... - Szepnęła, a winda się zatrzymała, co oznajmił dzwoneczek. Przełknęła ślinę, a Kaulitz się uśmiechnął.
- Zrobimy wszystko, żebyś zadowolona była zarówno ty, jak i ja - zapewnił, unosząc brew, przez co poczuła, jak się pogrąża.
Złapana za dłoń i lekko ciągnięta za panem Kaulitz, przemierzyli razem kawałek korytarza, by móc dostać się do konkretnych drzwi, za którymi wyobrażała sobie, że ujrzy w końcu prawdziwą dorosłość i opuści ten pokój, jako prawdziwa kobieta prezesa Billa Kaulitz.
Kolejna oficjalna rzecz bardzo jej się spodobała, ale również bardzo zestresowała. Przez chwilę sądziła, że na łóżku leżą płatki róż, ale widok pełnego wazonu tulipanów, również bardzo wpłynął na nią tak, że Kaulitz wydał jej się bardzo słodki. Uśmiech nie schodził z jej twarzy. Wszystko wyglądało naprawdę pięknie. Pragnęła się tym cieszyć, tak jak zapewne cieszyłyby się inne dziewczyny na taki widok, ale podenerwowanie wszystko przyćmiewało, a raczej w połowie, przez co nie umiała ukazać mu tego, jak bardzo jej się to wszystko podoba.
Stała na środku pokoju hotelowego, przygotowanego specjalnie dla nich. Kaulitz otwierał szampana i nalewał do kieliszków, a ona nie wiedziała, co ma ze sobą począć. Przez chwilę miała ochotę stamtąd uciec, ale oczywiste było to, że nigdy by nie zrobiła takiej rzeczy.
Podeszła do lustra i zmierzyła swoją osobę. Widziała tylko kłębek skrytych nerwów, gdy na zewnątrz prezentowała się bardzo obiecująco. Przełknęła ślinę, wątpiąc we wszystko.
- Może za bardzo obiecująco, przez co może się okazać cały wieczór jedną wielką porażką... - Zmarszczyła brwi w zmartwieniu, gdy Kaulitz podał jej kieliszek z musującym szampanem i uniósł swój.
- Za nasz wieczór - odrzekł ciepło, a ona nie mając wyjścia, stuknęła w jego szkło i wzięła wielki łyk alkoholu, odsuwając stosowność na bok.
Kaulitz uśmiechnął się, widząc, co robi.
- Nie zamierzasz się chyba upić.
- Nie... - Pokręciła głową. - Chciałabym się rozluźnić, choć trochę, panie Kaulitz. Tu jest tak pięknie... - Podeszła do kwiatów, by musnąć je opuszkami palców. - Tak słodko, że nie chcę tego niszczyć, ale... - Rozejrzała się i przysiadła na skrawku łóżka, biorąc w dłoń jeden z leżących tam płatków. - To wszystko jest tak oficjalne, że mnie trochę przeraża... - Przyłożyła płatek do swojego nosa i zaciągnęła się jego naturalnym, pięknym zapachem, by skupić wzrok na blondynie, który właśnie odstawiał kieliszek na komodę i pokierował się w jej stronę.
Wyciągnął do niej dłoń, by pomóc jej wstać i przyciągnął do siebie.
- Pomogę ci się rozluźnić, hmm? - Mruknął cicho, przez co miły dreszcz przeszedł po jej plecach, a motyle na chwilę przytłumiły stres.
Zbliżył do niej swą twarz i złożył na jej ustach namiętny pocałunek, którego już wolał nie kończyć dla bezpieczeństwa. Nie wiedział, jakby zareagował, gdyby naprawdę tak bardzo się zestresowała i po prostu odmówiła. Nie wyobrażał sobie tego, dlatego swoje zamiary, jakie miał o tym wieczorze również odstawił na bok. Planował wszystko zrobić w stylu wanilii, wszystko zrobić tak, żeby jej nie wystraszyć, żeby tylko czuła się jak najlepiej, żeby włożyć w ten wieczór tyle uczuć, które hamował tyle miesięcy, że po prostu nie zapomną tej nocy na długo.
Zwątpił. Nie sądził, że Kornelia sama będzie się tak nakręcać w tym niebezpiecznym kierunku. Nie brał pod uwagi jej stresu, ponieważ wiele razy uświadamiała mu to, że jest gotowa; że pragnie to przeżyć. Nawet przez myśl mu nie przeszło, że będzie tak napięta atmosfera. Nie mógł na to pozwolić.  Nie tego dnia i nie w tym momencie. Zawsze, gdy sobie coś zaplanował, musiał to dostać i to nie mogło się zmienić przez jej - jak uważał - głupi, niepotrzebny stres.
Jego pocałunki były namiętne jak zwykle. Jego dłonie również pozwalały sobie w lekko przyśpieszonym tempie na dużo więcej, niż planował, a wszystko dlatego, żeby tego nie przedłużać i nie dać jej czasu na te swoje chore myśli i obawy. Wanilia musiała zostać odsunięta na bok, co poniekąd bardziej mu odpowiadało - nie zaprzeczał i nie narzekał.
Przyciągnął ją do siebie blisko i znacząco, przez co usłyszał pierwszy raz tego wieczora jej oddech, który wpływał na niego jak płachta na byka. Tak też się stało. Znaczenie pocałunków się zwiększyło, a on zsunął z jej ramienia ramiączko tej pięknej sukni, by móc poczuć smak tego skrawka ciała.
Kornelii serce waliło jak młotem. Nie chciała być spięta i nawet trochę się jej to udało, ale za to była lekko oszołomiona jego pewnymi ruchami, które wpływały na nią niemożliwie bardzo znacząco. Dziwnie było jej z myślą, że tym razem nie będzie musiała opanowywać swoich emocji, tylko pozwoli w końcu im wyjść na jaw. Dzisiaj było przekroczenie tej bariery. Pragnęła tego bardzo, a obawy zaczynały odchodzić na bok, czując jego miękkie usta na swym obojczyku, które sprawiały, że jej myśli wylatywały z głowy. A czując jego dłonie, które pełzły po jej plecach, zatrzymujące się na jej tyłku, które zaciskają się namiętnie na nim, przyciągając ją niemożliwie bardzo do swojego ciała, tak, że czuła jego męski, twardy tors, mówił jej tylko jedno -pragnęła być jeszcze bliżej niego.
Głaskała go chwilę po karku, czasem po tyle ogolonej głowy, ale dotyk jego torsu i jego słodkich ust na jej szyi sprowokował ją do tego, by złapać się jego marynarki i zsunąć ją z jego ramion. Współpracował, co było dla niej niesamowicie przepiękne, przez to, że nigdy nie pozwalał do siebie dotrzeć. Spodobało jej się to, więc prawie od razu złapała się jego czarnej koszuli, która nie była dopięta na ostatni guzik. Odpinanie każdego z jego guzików, spowodowało, że wrócił z pocałunkami do jej ust, a jej sukienka zjechała w dół, zatrzymując się na jej biodrach, za co oczywiście się zabrał i pomógł miłemu w dotyku materiałowi opuścić jej ciało.
Uśmiechnęła się delikatnie, odsuwając od niego, by móc wyciągnąć koszulę z jego spodni i odpiąć ją do końca, przy czym się trochę zachwiała i dla bezpieczeństwa wyszła ze swojej sukienki, odsuwając ją nogą na bok.
Czuła lekkie skrępowanie, stojąc przed nim w samej bieliźnie i szpilkach, zwłaszcza gdy skupił na chwilę wzrok w zawartości jej koronkowego, czerwonego stanika. Nie chciała się wstydzić, dlatego złapała za jego policzki, by sama się przyssać do jego ust, tym samym sprawiając, że nie mógł na nią patrzeć. I w tym momencie nieco się zdziwiła, bo zrzucił z siebie odpiętą koszulę i uniósł jej ciało ku górze, od razu się wspinając na łóżko.
Całował ją jak szaleniec. Nic się nie działo po waniliowemu. Niemal od razu pozbył się jej górnej części bielizny, by móc napoić dłonie jej krągłościami. Kornelia próbowała za nim nadążyć, dlatego, gdy leżała między jego krokiem już prawie całkiem obnażona, zabrała się za jego pasek od spodni, z którym poradziła sobie tak dobrze, jakby to nie był jej pierwszy raz. Guzik i zamek również nie był problemem. Problemem małym było to, że przyssał się do jej dekoltu, a potem do jej klatki piersiowej, przez co już zaczynała czuć całe to burzenie barier.
Nieznane jej emocje powodowane męskim dotykiem, których się trochę obawiała, były w rzeczywistości nieziemsko przyjemne, a ona czuła się jak stuprocentowa, piękna kobieta. To było w tym wszystkim najpiękniejsze, zaraz po jego języku i ustach na jej piersi i tym przyjemnym, szorstkim zaroście. Była nim po prostu zachwycona. Zapomniała dokładnie o wszystkim. O wszystkim, co dobre i o wszystkim, co złe. Był dla niej w tym momencie tylko on. Jego dłonie, jego ciało, którym się napawała, pomimo że nie robiło aż takiego wielkiego wrażenia, jak Toma, czy Nata. Po prostu był jej. Idealny.
I tak - jak dla niego - długa gra wstępna skończyła się, gdy ujrzał jej ponętnie wyginające się ciało, gdy jego usta zjechały do podbrzusza. Czując i zresztą widząc jej kolana, które się o siebie seksownie ocierają i jej rozchylone usta, nie czekał już na nic. Złapał za jej dolną część bielizny i zsunął ją z niej, rzucając gdzieś na bok i tak samo postępując ze swoimi bokserkami. Powrócił do jej ust z namiętnym pocałunkiem, dłonią niemalże od razu podciągając jej udo.
Przez chwilę, zerkając jej w lekko spanikowane, choć zamglone oczy między pocałunkami, miał ochotę wyznać jej miłość, ale zwątpił, słysząc i widząc jej wdech, gdy jego biodra przylgnęły do niej, będąc już między jej nogami. Sprowokowała go tym tylko i wręcz od razu spowodował to, że połączyli się w jedność.
Również zapomniał o wszystkim. O tym, że jest dziewicą również. Widział przed sobą seksowną, nagą kobietę, którą mógł się w końcu napoić. A jej ciasne ciało tak wpływało na niego, że po prostu odleciał, gdy jej myśli powróciły na ziemię, czując w tym samym momencie błogość, jak i lekki ból. Przez chwilę zaciskała zęby, by czasem tego nie pokazać, ale jego pośpiech wcale nie pomagał. Zacisnęła dłonie na jego ramionach, by wywalić z siebie to niemiłe uczucie i móc się oddać tylko temu drugiemu, ale przez chwilę było jej to tak naprawdę na nic. Dopóki nie poczuła jego stanowczego ruchu, przez który myślała, że ją zaraz rozerwie. Wszystko się zatrzymało, a z każdym kolejnym ruchem, już nie mogła tak długo zaciskać zębów, czując coraz większą przyjemność i słysząc jego oddech, który odbijał się ciepłem o jej skórę.
Gdy jego ciało zaczęło przez chwilę drżeć, a z jego gardła wydobyło się ciche, choć wyraźne mruknięcie, nie zdała sobie sprawy z tego, że właśnie doznał orgazmu. Dopiero po chwili sobie to uświadomiła, gdy zwolnił, gdy ona dopiero dochodziła do tego momentu; gdy ona dopiero przyzwyczajała się do jego ciała, dzięki czemu ból mijał z każdą chwilą. Trochę się zszokowała, że to tak szybko przeleciało. Nawet pomyślała, że była idiotką, gdy się tego tak bardzo bała, jeśli minuta, dwie i już było po. Nie miała również pojęcia, jak się zachować w takiej sytuacji. Przecież wstyd jej było mówić o tym, żeby sprawił jej większą przyjemność, skoro jej ciało aż samo prowokowało do tego, zaczynając iść jego tropem. To było dla niej w tym momencie tak automatyczne, że nawet nie wiedziała, kiedy zaczęła to robić.
Kaulitz obdarzył ją czułym pocałunkiem, wcale nie przerywając stosunku. Nie sądził, że nawet dziewica będzie potrzebowała więcej czasu na uniesienie. Wszyscy mówili, że z dziewicami jest łatwo i nie trzeba się wcale tak bardzo wysilać. Trochę się poirytował, ale dopiął swego. Przecież nie mógł jej tak zostawić w takim momencie, zwłaszcza przy pierwszym razie. I tak bardzo się starał, że minęła chwila, by przeżyć uniesienie już w parze ze swoją kobietą, która podnieciła go w tym momencie bardziej, niż sam to zrobił przed chwilą. Wszystko przez wbijające się paznokcie w jego ciało, na zmianę z zaciskaniem pięści na pościeli, jej cichy jęk, który z każdą chwilą się zwiększał, delikatne wicie się pod nim, łza spływająca po jej skroni, jak i w pewnym momencie odepchnięcie jego ramion, co dawało mu tylko znak, że już nie wytrzymuje ze swoimi emocjami. Oczywiście nie pozwolił się odepchnąć, a tylko wzmocniło jego posunięcia.
Widok i słuch jej uniesienia sprawił w nim emocje, jakich dawno nie czuł. Parę dobrych długich lat. Nawet nie umiał porównać tych emocji do żadnych innych. Jedynie mógł wskazać podobne, które wydarzyły się w jego życiu jeszcze za nastolatka. To było coś odmiennego od podniecenia. To było to znaczące ciepło, które wypełniło nie jego ciało, a jego serce. Miał podobnie tylko z jedną osobą, od której nadal nie mógł się odstosunkować, a Ala mogła się schować z tą swoją szlorą. I nie przypuszczał, że stanie się z nim to, co się właśnie stało. Zazwyczaj w ostatnich latach jego stosunek polegał na zaspokojeniu swoich potrzeb i nie koniecznie zwracał uwagę, czy komuś jest dobrze. Tym razem było inaczej, a jego starania, tym bardziej efekt jego starań był bardzo zadowalający, co poczuł doskonale. A najważniejsze, co sprawiało Kornelię w jego oczach najcenniejszą i najwspanialszą od nich wszystkich, to to, że była naprawdę tylko jego i jego już pozostanie.
Jego ego skoczyło diametralnie w górę i nie ukrywał się z tym, gdy leżał tuż obok niej i bawił się jej kosmykiem włosów, które już nie przypominały wcale loków i fryzury jak od fryzjera. Nadal napawał oczy błyszczącym od potu, delikatnym i gładkim, nagim ciałem swojej kobiety.
- Wiesz, że na zawsze już pozostaniesz moja? - Wyznał pewnie z nutką radości.
- Chciałabym, żeby tak było.
- Tak będzie, nawet jeśli się rozstaniemy.
Kornelia niemało się zaskoczyła jego zdaniem, dlatego aż się odwróciła na bok, przodem do niego, ciągnąc za sobą kawałek materiału pościeli, by ocenzurować intymne części ciała i zerknęła mu w oczy, które niebywale i enigmatycznie błyszczały.
- O czym ty mówisz?
- O tym, że gdy będziesz wspominać swój pierwszy raz, będziesz widzieć mnie i czuć to, jak bardzo było ci dobrze.
Kornelia przełknęła ślinę, powtarzając w myśli jego słowa, by móc je przełknąć na nowo i odebrać w miarę normalnie, nie tak jak odebrała.
- Cóż... - Nadal była zaskoczona. - Może masz rację...
- Mam. - Uśmiechnął się lekko i pofatygował się na wzbicie się na łokciu w górę, by móc się do niej zbliżyć i pocałować jej usta.
- Ja się cieszę, że nie stało się to, czego się obawiałam no i z tego, że w końcu przydomek 'Kornelia - Dziewica' mnie nie dotyczy.
- Czego się obawiałaś?
- Że przez ból, jaki miałam wszystko zniszczę.
Kaulitz się skwasił i już zrozumiał, dlaczego zaciskała zęby.
- Bardzo bolało?
- Nie... Bałam się, że będzie bardziej, ale na szczęście minęło.
Uśmiechnął się, odgarniając kosmyki włosów przyklejone do jej skroni na bok.
- Jeśli będzie wyglądał tak nasz każdy stosunek i sprawdzą się twoje życzenia urodzinowe, to nie wyobrażam sobie końca naszego związku - wyznał ciepłym głosem.
Uśmiechnęła się. To były chyba najbardziej uszczęśliwiające ją słowa z jego ust odkąd... Odkąd powiedział 'fajrant' podczas eventu.
Sama się do niego zbliżyła i złożyła na jego ustach czuły pocałunek.
- Kocham cię. Nawet nie masz pojęcia jak bardzo - wyznała, zerkając mu w oczy.
- Ja ciebie też, kochanie. - Pogłaskał ją po włosach i zatopili się w ponownym pocałunku, który się nieco przedłużył, aczkolwiek Kaulitz go przerwał, gdyż musiał się podzielić z Kornelią swym pomysłem, na który wpadł dosłownie przed sekundą.
- Co byś powiedziała na to, gdybym zaproponował ci mega seksowną sesję?
- Słucham? - Zaskoczyła się.
Uśmiechnął się.
- Zrobisz to?
- Ale... Jak? Co? Jaką seksowną? Nie rozumiem? Że nago?
- Oczywiście, że nie nago. - Westchnął. - Damien swoją suknią, którą ci podarował i tą suknią, którą miałaś na sobie w Paryżu, a tym bardziej twoje idealne, choć trochę za chude ciało wzbudziło we mnie chęć stworzenia nowej kolekcji, która będzie nosić nazwę "Wiśniowy Wieczór"...
Zaśmiała się, dlatego przerwał swoją wypowiedź.
- "Wyśniony wieczór" a nie "Wiśniowy". - Rechotała.
- Nie. "Wiśniowy Wieczór" właśnie. - Uśmiechnął się już podekscytowany. - Będą w tej kolekcji dominować te właśnie kolory z domieszką koloru cielistego... Na zamówienie będzie można dobrać odpowiedni odcień. I oczywiście czerń, a wszystkie kreacje będą wieczorowe, eleganckie i mega seksowne. Uwodzicielskie i kuszące. Takie, na które się spojrzy i będzie zasychać w ustach. Nie będzie obnażania się. To będzie sztuka zakrycia ciała, ale tak, by właśnie mówiło "kochaj mnie", "uwiedź mnie", "spraw bym oszalała" i "oszalał". - Wpadł w trans, dlatego Kornelia mu nie przerywała już. Już nie raz słuchała jego pomysłów, którymi się tak ekscytował, że na drugi dzień mówił, że to jednak kiepskie, dlatego dała mu spokój, choć sam pomysł samej się jej spodobał. Pomimo tego, że była nieco zdziwiona tym, że po tak znaczącej chwili zbliżenia, myśli o ciuchach, gdy ona cały czas jeszcze trwała w tej niedalekiej przeszłości...  - To nie będzie nic nastoletniego, to będzie coś na poziomie... Coś bardzo drogiego... - Skwasił się lekko. - Nie ważne. To będzie coś, co bardzo ciężko zrobić, dlatego się tego podejmę. Będzie górowała w tym duża ilość materiału bez żadnego oszczędzania. Dobrego materiału. Na pewno przewodnim materiałem będzie jedwab. Tak. Wysokiej klasy jedwab. Czysty, prawdziwy jedwab połączony... Na pewno z jakimiś diamentami albo koralami. Tak! - Podniósł się do pozycji siedzącej. - Będę mógł wykorzystać moją frywolitkową suknię do tej kolekcji, jako suknia wieczoru! Kornelio jesteś niesamowita! - Nachylił się nad nią i dał jej wielkiego buziaka.
- Co zrobiłam tym razem?
- Co? Twoje ciało; dzisiejszy wygląd to jest coś, co chciałbym oglądać zawsze, a jeśli zawsze chciałbym to widzieć, to muszę to zrobić! Twoje prawie idealne ciało musi stać się do końca tworzenia tej kolekcji idealne i tym razem w końcu mnie posłuchasz i nie ma żadnego 'ale', rozumiesz? - Zaznaczył groźnie i poważnie, a ona rozszerzyła oczy i pokiwała głową, zaraz wpadając w lekki brecht. - Tak. Muszę to osiągnąć. To nie będzie żaden przesyt. Nic z tych rzeczy. W tym będzie gust, stosowność i drapieżność. - Zmarszczył zadziornie nos, unosząc brew, dzięki czemu Kornelia znowu się zaśmiała. - To będzie coś z duszą, nie dla ludzi, którzy są powierzchowni, którzy gdy widzą wystające pośladki spod spodenek, to tracą zmysły. - Skwasił się. - W to będzie trzeba włożyć bardzo dużo emocji, wyobraźni... - Podniósł się z łóżka i grzebał po szafkach. Znalazł książkę telefoniczną, ale nie znalazł nic do pisania, przez co się irytował, gdy Kornelia płonęła w ogniu zawstydzenia, widząc jego nagą męskość, zwisającą mu na kroku i jego chude, zgrabne pośladki.
Odchrząknęła cicho, odwracając od niego wzrok. Sama się podniosła, wsuwając na siebie bieliznę. Zajrzała do swojej kopertówki, ale nic tam nie było, co mogłoby mu pomóc... Jedyne, co miała, to ciemną, bordową szminkę, którą przy okazji wyciągnęła, by maznąć usta, pomimo że była tak trwała, że nadal ją miała jeszcze na ustach. Zdążyła pomalować niestety tylko dolną wargę, gdy Kaulitz w końcu raczył założyć bokserki i przy okazji zabrać jej szminkę z rąk, oświadczając, że potrzebuje.
Podszedł do dużego lustra w przedpokoju i zaczął nią po nim mazać, gdy Kornelii serce pękało na ten widok. To była jej nowa, ulubiona, śmiertelnie droga szminka, którą właśnie Kaulitz marnował na głupim lustrze. Chciało jej się płakać...
- To moja ulubiona szminka... - Wyznała.
- Daj spokój, odkupię ci ją, chodź i spójrz. - Ekscytował się powstającymi kreacjami, które mazał w rządku. - Nawet ma idealny kolor - wyznał z uśmiechem.
Kornelia westchnęła cicho i podeszła do niego, opierając się o jego ramie i skupiając wzrok w śmiałych obrazkach, które pomimo szkicu i tak wyglądały, jak dzieło sztuki. Ona nawet nie umiała narysować ludzika, co dopiero jakąś na nim rzecz.
Długo go słuchała i długo mu przytakiwała, by potem nalać im w kieliszki szampana. Szkice naprawdę robiły wrażenie. I choć nie bardzo mogła sobie je wyobrazić, dlatego Kaulitz jej opowiadał szczegóły, które też niektóre trafiły do opisu na lustrze, to bardzo jej się podobało. Jak mogło jej się nie podobać? Większość ciuchów, które tworzył, przypadała jej szczerze do gustu.
Tak naprawdę była zmęczona i znowu nie mogła przeżyć, że Kaulitz ma w sobie tyle energii. Była wykończona, dlatego w pewnym momencie zostawiła go w tej sferze twórczej i skorzystała z letniego prysznica. Tam mogła się otrząsnąć z tego, co właśnie przeżyła. Co W Końcu przeżyła... Dołączyła do niego po chwili, okryta puchowym, hotelowym, oczywiście i jak zwykle za dużym szlafrokiem.
Uśmiechnął się na jej widok.
- Tak, wiem. Nie musisz nic mówić - odrzekła od razu.
Wzięła swój telefon i włączyła Instagrama, po czym zrobiła zdjęcie tym pięknym tulipanom w wazonie. I już chciała udostępniać, gdy zaniechała i podeszła do nich, wystawiając nad kwiaty swą dłoń ozdobioną pierścionkiem i pstryknęła zdjęcie. Takie właśnie udostępniła, podpisując "In <3 4 ever"
Kaulitz podszedł do niej i objął ją w pasie.
- Będziesz musiała mnie słuchać przez pewien czas. A raczej dietetyka, który stworzy ci taki rozkład posiłków, że w końcu będziesz wyglądać tak apetycznie, jaką cię poznałem.
- Nie musi... Wystarczy, że będę się obżerać na noc fast-foodem.
Kaulitz się zaśmiał ponownie. Najwidoczniej humor mu zaczął dopisywać.
- Nie, ponieważ jeśli się uzależnisz albo przesadzisz, to nie będzie satysfakcjonujące.
- Gdybym przytyła tak, że miałabym trzy brzuchy i dwie brody, nie kochałbyś mnie?
Kaulitz zrobił głupią, ale przerażoną minę.
- Nie strasz mnie Kornelio. Proszę cię - sapnął.
Tym razem Kornelia się zaśmiała.
- Musisz wziąć takie coś pod uwagę, bo jak zajdę kiedyś w ciąże, to nie wiadomo, co może się stać.
- Będziesz miała dietetyka. Już ty się o to nie martw - zapewnił lekko przerażony.
- Ja to bym chciała iść znowu na siłownię... Mięśnie brzucha mi zniknęły...
- Tak. Pójdziemy razem na siłownie. Weźmiemy trenera i dietetyka.
- Po co mi dietetyk, dzięki któremu mam przytyć, jeśli pójdę na siłownię i będę chudnąć? - Pogubiła się.
- Zrobimy tak, że odzyskasz swoje mięśnie, ale również będziesz apetyczna. Spójrz na przykład na Beyonce albo na Mariah Carrey, one mają mięśnie, ale też wyglądają apetycznie.  Nie mówię o Niki Minaj, bo ona trochę przesadza. W każdym razie można to zrobić. Wszystko można zrobić. Nigdzie nie ma żadnych przeszkód Kornelio, trzeba tylko chcieć i zabiegać o to. - Dał jej buziaka w czoło, gdyż nie chciało mu się już schylać do jej ust, zwłaszcza że nie miała na sobie obcasów.
- Więc będę robić skandal już nie moimi a'la półtora metrami, tylko otyłością na wybiegu?
Kaulitz znowu się zaśmiał.
- Nie obchodzi mnie, jaki skandal zrobisz tym razem, ale na pewno musisz wyglądać tak, jak wtedy, gdy cię poznałem. Byłaś niebo bardziej podniecająca niż teraz.
Zaskoczyła się. Aż śmiała twierdzić, że gdyby od razu jej to powiedział, chyba od razu również by o siebie zadbała...
Uśmiechnął się.
- Nie odbierz tego źle. Nadal mi się podobasz, ale nie tak samo bardzo, jak wtedy.
- Dobrze. Już nie musisz tego wyjaśniać. Dotarło do mnie za pierwszym razem - zapewniła, kiwając głową dla uwiarygodnienia.
- Obraziłaś się?
- Nie, ale cieszę się, że jesteś ze mną aż tak szczery. I jeśli już mówimy sobie Taką szczerość prosto w oczy, to pozwól, że powiem również swoją i to nie z wredności, żeby się odpłacić, tylko naprawdę tak myślę. Mógłbyś ćwiczyć tyle, co Tom, bo jego tors też jest  smaczniejszy od twojego.
Uniósł brew, zerkając na swoją klatkę piersiową.
- Dobrze. Przyjąłem to chyba z godnością - odrzekł niepewnie. - Choć wcale mnie nie pocieszyłaś tym, że bardziej podoba ci się mój brat, niż ja.
- Ty wiesz? Naprawdę? - Udawała zaskoczenie. - Uwierz mi, że ty też mnie nie pocieszyłeś swoją szczerością.
Kaulitz cicho westchnął.
- Ja cię do nikogo nie porównywałem, ty tak.
- Nie? A gruba Beyonce i Mariah Carrey? One są już  tak zbudowane, nigdy raczej tak nie będę wyglądać, chyba że zrobiłabym sobie operacje plastyczne.
- No dobrze... Przyjmijmy, że było po równo. Postawiliśmy sobie cele... Lepsze, niż na Nowy Rok nawet - zauważył. - I postaramy się do nich dotrzeć.
- I będziemy się do tego motywować.
- Trener będzie nas do tego motywować i dietetyk.
- My wzajemnie również.
-Tak.
Wymienili się pogodnymi uśmiechami.
- Idziemy już do łóżka? To znaczy spać? - Zaśmiała się lekko skrępowana, widząc jego znaczący uśmiech.
Złapał za sznurek jej szlafroka i przyciągnął do siebie blisko.
- Jeśli chcesz, możemy iść do łóżka, a nie spać - wymruczał, muskając wargami jej skroń.
Uśmiechnęła się, czując żar na policzkach. Już nie miała mu za złe myślenie po seksie o ciuchach...


CDN

Komentarze

  1. Zastanawiałam się, jak będzie wyglądać ich pierwszy raz i ciężko było mi to sobie wyobrazić. Bill jest w Twoim opowiadaniu taki inny niż w pozostałych, że wszystkiego mogłabym się spodziewać. Zaskoczyłaś mnie tym rozdziałem i to pozytywnie. Wreszcie Kaulitz był taki, jaki powinien być zawsze. Wreszcie czuć od niego jakieś ciepło i emocje, które powinien okazywać za każdym razem Kornelii, a nie tylko wtedy, gdy chce się z nią przespać.
    Dobrze ujęłaś cały ten stosunek i super, że odpisałaś zarówno emocje Kornelii, jak i Billa. Super się to czytało.
    Wkurzył mnie Kaulitz tym gadaniem o ciuchach. Już chyba totalnie oszalał na punkcie pracy, skoro nawet w łóżku myśli o nowej kolekcji.
    Ale wybaczam mu to, bo sam ich pierwszy raz, był wręcz wymarzony. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty

50. Zaręczyny

49. Zagubiona Diva

18. Fatalny bieg