9. Przyszłość

Jak co sobotę, zapraszam na nowy odcinek. Dość króciutki, ale treściwy.

Poraz kolejny ponawiam apelację do odwiedzających mojego bloga. Od ostatniej soboty weszło Was na mojego bloga ok. 80-cioro. Bardzo mi miło z tego powodu ale proszę Was o pozostawienie po sobie jakiegokolwiek śladu w postaci komentarza.
Pozdrawiam serdecznie!


9


Przyszłość



-Źle mnie pani ocenia i dziwne jest to, że w ogóle pani śmie to robić, nie znając mnie praktycznie w ogóle. -Odrzekł ostro, patrząc prosto w jej oczy.
-Wyszłam w pana oczach jak blachara?
-Słucham? -Aż się wyprostował, słysząc jej cięty język i rozejrzał po restauracji, czy czasem nikt tego nie słyszał.
Kornelia nie zamierzała przepraszać za przekleństwo. Przecież właśnie się tak poczuła. Przepraszając, skłamałaby.
-Jeśli pani cięty język, brak szacunku i oznaki braku kultury to sprawka pani znajomych, to jestem po stronie Roberta. -Odrzekł w miarę spokojnie, powstrzymując swój wybuch. Aż sam się sobie dziwił, że potrafi tak bardzo się opanować.
Niestety Kornelia widząc jego rozdrażnienie w oczach, zaczynała żałować swojej wypowiedzi. Tylko dlatego, żeby nie był na nią zły. Ale honor jej nie pozwalał nadal, przepraszać za swoje słowa.
-Dlaczego pani teraz milczy? Przed chwilą miała pani tyle do powiedzenia. -Odrzekł z nutką ironii.
-...Nie wiem. Nie chciałam wyjść w pana oczach, jak ktoś kim nie jestem.
-Przecież ja też uszedłem w pani oczach za kogoś, kim nie jestem. -Uniósł niezrozumiale brew.
-...Zapomnijmy o tym. -Poddała się.
-Dlaczego? Podyskutujmy o tym. Poruszył mnie ten temat. -Zmróżył oczy, poprawiając się nerwowo na krześle.
Kornelia miała wrażenie, że zaraz ją zabije swoim wzrokiem.
-Robisz wrażenie poważnej nastolatki, jest całkiem sympatycznie, nawet czasem zapominam o twoim wieku, gdy nagle wyskakujesz z takimi słowami, burząc w moich oczach doszczętnie swój obraz. Śmiem twierdzić, że po prostu odgrywasz przy mnie jakąś rolę, a w środku jesteś kompletnie inną osobą. Lub na odwrót. Jesteś sympatyczną, miłą dziewczyną na co dzień, a twoi znajomi to niszczą w tobie. Cenię sobie szczerych i prawdziwych ludzi i nie rozumiem, dlaczego to robisz? Jaki jest tego powód?
Kornelia zapadła się pod ziemię. Wstyd jej było spojrzeć mu w oczy. A swoimi słowami dał jej na prawdę do myślenia.
-Panie Kaulitz... Nie za bardzo wiem jak mam panu to wyjaśnić. Nigdy nie zastanawiałam się nad tym i nie myślałam o sobie w taki sposób. -Odrzekła szczerze.
-To proszę się zastanowić, ponieważ bardzo mnie to intryguje.
Czuła jak wypala ją swoim wzrokiem. Czuła się w tym momencie taka mała przy nim...
-...Moi znajomi nie do końca są temu winni. -Spróbowała. -Nie do końca, ale lubię swoje życie. Choć moi znajomi czasem mnie oskarżają za to, że takie właśnie mam. Ale przecież to nie moja wina, że mój tata jest prezesem banku. Podoba mi się życie w luksusach i boli mnie fakt, że nie wszystkim jest to dane. Nie skreślam ich. Nie trzymam się z nimi z litości. Przyjaźnię się z nimi, ponieważ są prawdziwi. I wydaje mi się, że o wiele bardziej prawdziwi niż ci z wyższych półek. Znają bardziej życie, doświadczają o wiele więcej przykrości niż... Tacy jak my, przez co wydają mi się bardzo silni. Są szczerzy i mają wolę walki. Pojawiają się w niektórych miejscach, bo muszą, my pojawiamy się w miejscach, w których jest nam dobrze, tam, gdzie nam źle - nie przebywamy tam. U nich liczy się charakter, uczucia no i przyjaźń, nie stan konta, stanowisko i znajomości. Są nerwowi, dużo przeklinają, ale to przez życie, jakie mają. Spędzając z nimi czas, nie powiem, udziela mi się czasem ich zachowanie i nie uważam tego, za coś złego. Dużo mnie nauczyli. Nauczyli doceniać to, co mam, najbardziej przyłożył się właśnie do tego Nate i Davis. I choć czasem denerwuje mnie Nate, to nie znaczy, że go nie lubię. Chciałabym z nim zamieszkać, ponieważ jemu jednemu wierzę. Davisowi również, ale to Nate wzbudził we mnie te wszystkie ludzkie uczucia. Oni, w szczególności Nate nauczył mnie przytulania. Nikt, nigdy mnie nie przytulał. Kiedy on zaczął to robić, czułam się jak z kosmosu. Jakbym nie była człowiekiem. Pokazali mi życie, którego nigdy nie miałam i nigdy raczej nie będę mieć. Pokazali mi, że można się cieszyć również bez pieniędzy... To jest coś bezcennego, co szanuję i za co ich doceniam.
-Kochasz go? -Wtrącił, uważnie się jej przyglądając i wsłuchując w każde jej wypowiedziane słowo.
Kornelia chwilę się zastanawiała. Nie uważała tego pytania za wścibskość. Tylko za coś normalnego. Zresztą jeszcze nikt wcześniej nie zadał takiego pytania i z radością mogła mu na nie odpowiedzieć.
-Kocham go jak przyjaciela. Nie kocham go jak kogoś... Z kim chciałabym być. Jednak wierzę w to, że można to zmienić, jeśli na prawdę bym tego chciała.
-Uczucia nie można wymusić.
-Wiem... Ale. Nate jest człowiekiem, który dla mnie dużo znaczy.
-Byłabyś w stanie udawać przed nim, miłość? -Zaskoczył się strasznie.
-Myślę, że nie. On wie o tym, że nie darze go takim uczuciem. Ale wiele razy słyszałam o związkach opartych tylko na przyjaźni i wiele z nich jest silniejszych niż te oparte na miłości.
-Jeśli znalazłby się po drodze ktoś, w kim byś się zakochała, co wtedy z nim?
-...Dlaczego w ogóle mnie pan o to pyta? -Udało jej się w końcu zerknąć na niego dłużej niż sekundę. Z czego była dumna.
-Zainteresowały mnie twoje poglądy na temat związku i partnerstwa. -Wytłumaczył, jakby było to logiczne.
Kornelia cicho westchnęła.
-Nie jestem z Natem, choć on właśnie mnie tak traktuje. Jest to trochę denerwujące, ponieważ traktuje mnie przy tym, jak swoją własność. To nie jest miłe. Ale nie jestem z nim głównie z powodu mojego ojca. Uważa, że jest dla mnie nieodpowiedni. Uważa, że stoczę się na dno, będąc przy nim. Ja tak nie myślę.
-Chciałbym tutaj powiedzieć coś od siebie. -Odrzekł skupiony. -Jak ja to widzę.
Kornelia zwróciła na niego swą uwagę.
-Chciałabyś z nim zamieszkać. Powiedziałaś, że poniekąd lubisz swoje życie w luksusach, więc przeprowadziłabyś się na pewno do jakiegoś apartamentu lub willi.
Kornelia skinęła głową z lekkim uśmiechem.
-Chciałabyś w nim mieszkać z Natem. Ale uważasz, że oskarża cię czasami za to, że masz takie życie.
Kornelia ponownie skinęła głową.
-Nie uważasz, że on wcale by się do ciebie nie wprowadził? Nawet jeśli by to zrobił. Nic by do tego domu nie wniósł. Nie zapracowałby na to, żeby móc taki dom utrzymać. -Mówił spokojnie. -Będąc z tobą na zakupach, nie stać by go było na prezent od niego. -Kornelia chciała wtrącić, ale uciszył ją ruchem dłoni. -Daj mi skończyć, proszę. Nawet jeśli nie oczekiwałabyś od niego żadnych prezentów. Mężczyźni lubią dawać prezenty swoim kobietom. Przynajmniej większość, tak mi się wydaje. Żyłabyś z nim pod jednym dachem. Płaciłabyś za wszystko i to ty byś go zapraszała do restauracji na obiad. Marzysz o tym, żeby otworzyć kurort. Kupić wyspę. On w żaden sposób nie byłby w stanie ci w tym wszystkim pomóc. Nie miałabyś z nim wsparcia. Zmierzam do najważniejszego. Mężczyzna lubi mieć poczucie władzy, jest symbolem bezpieczeństwa w domu. On by tej władzy nigdy nie poczuł i nigdy nie zapewniłby ci bezpieczeństwa. Może wsparcie jakieś psychiczne, ale poza tym nic. Miałby poczucie, że jest nikim przy tobie. Że zawsze stoi na drugim miejscu. Że nic nie może od siebie dać. Znalazłby bardzo dobrą pracę, jeśli by mu zależało, ale to wszystko robiłby pod ciebie. Żeby choć trochę dorównać tobie. Nie żyłby tak, jak by chciał. Żyłby tak, by tobie dogodzić, by w końcu stać się w twoich oczach kimś. Moim zdaniem ten związek by prędzej czy później się rozpadł. On by cię znienawidził. Chyba że po prostu mieszkałby z tobą, bo lubi twoje pieniądze. -Rozłożył dłonie. -Rozumiesz mnie? -Zapytał.
-...Rozumiem... -Odrzekła cicho, zdumiona.
-Twojemu tacie chodzi o to, że to ty byś się stała taka jak on. Ja myślę, że nigdy się nie staniesz taka jak on. Myślę, że chciałabym jego zmienić, żeby był taki jak ty, żeby twój tata w końcu go zaakceptował. Ja biorę pod uwagę męskie spojrzenie na świat. On nie czułby się w końcu przy tobie dobrze. Inaczej jest, gdy mężczyzna ma pieniądze, a kobieta nie. Wtedy jeszcze można to przeżyć, tylko wtedy kobiety najczęściej udają miłość i w prawdzie chodzi im tylko o pieniądze. Z bogatymi kobietami i biednymi mężczyznami jest inaczej. Chyba że też by przyjął na siebie tę porażkę bycia w domu nikim, tylko dlatego, żeby żyć w luksusach. Nate z tego, co mówisz, nie wydaje się taką osobą, jeśli traktuje cię jak swoją własność, to ma manie władzy. A myślałaś o tym, że ta jego mania władzy nie przelałaby się na twoje całkowite życie? Zabraniałby ci kupować, żyć w luksusach, bo on tego nie chce? Jeśli mówisz, że nie wyzywa cię za to, że masz takie życie. Musiałabyś zrezygnować ze swoich wszystkich zachcianek, żeby on mógł być kimś przy tobie... Skończyłem. -Odrzekł na końcu i popił bezalkoholowego szampana.
-...Ma pan rację, panie Kaulitz... -Przyznała cicho.
Miała wrażenie, jakby wcielił się przez chwilę w jej ojca. Ojca, który nigdy z nią tak nie rozmawiał. Kiedy ona właśnie tego potrzebowała. Rady. Dobitnego wytłumaczenia. Prawdy i szczerości. Myśli osoby trzeciej, która patrzy z boku i wyciąga obiektywne wnioski. Poświęcenia czasu tylko dla niej.
-...Dziękuję...
Wymienili się ciepłymi spojrzeniami i lekkimi uśmiechami zrozumienia.

To była ich ostatnia spędzona razem kolacja sprzed tygodnia. Spotkali się w celu przedstawienia Kornelii typowego przebiegu - od zdjęć do katalogu i sprzedaży. Tak. Tom nadal podtrzymywał swoje zdanie i odrzekł, że zdania nie zmieni. Chciał mieć Kornelię na okładce. Wierzył w to, że stanie się ich hitem.
Mija tydzień i do tej pory nie odezwał się słowem.


CDN

Komentarze

  1. Uważam, że Bill ma absolutną rację i super, że rozmawiał z Kornelią właśnie w taki sposób, a nie tak, jak zawsze robił to Robert za pomocą krzyków i wyzwisk. Oby dziewczyna to wszystko przemyślała i podjęła właściwą decyzję (nie ukrywam, że jestem za tym, żeby zerwała z Natem i związała się z Billem xd).
    Czekam też na tę sesję zdjęciową!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty

50. Zaręczyny

49. Zagubiona Diva

18. Fatalny bieg