12. Próba walki

Jestem, jestem. Nadrabiam zaległości, jak obiecałam. Dzisiaj dwa odcinki w jednym. Mam nadzieję, że się spodoba ;) Co tu więcej pisać? Miłego czytania życzę i zachęcam do wyrażania swoich opini. :)


12


Próba walki


-Jadę na weekend do Alana. -Odpowiedziała na pytanie przyjaciół, które brzmiało 'Co myślisz o zrobieniu imprezy w sobotę?'. Najlepsze było to, że to była tylko Kornelii kolejna wymówka wymyślona na poczekaniu, by tylko nie iść na imprezę.
-Super! -Zachwycił się Nikodem. -Dawno u niego nie byłem. Co u niego słychać? -Mówił tak, jakby właśnie mu zaproponowała wspólny wyjazd.
-Nie wiem. Długo z nim nie rozmawiałam. Może więc pojedziesz ze mną? -Stwierdziła, że zachowałaby się źle, gdyby mu tego nie zaproponowała, gdy on już swym miłym entuzjazmem, wyraził ochotę na wspólny wyjazd.
-Może pojedziemy wszyscy? -Zaproponował, zerkając po znajomych. -Wydaje mi się to lepszą opcją niż impreza. -Uśmiechał się.
Tak jak podejrzewała. Nikodem w sekundę nastawił się, że nie ważne gdzie i z kim spędzą czas, tylko ważne, że z nią. W ostatnich dniach odczuwalnie wyrażał swoją chęć na bycie przy Kornelii. Kornelia przypuszczała, że może Blondyn robił sobie jakieś wyimaginowane nadzieje, których niestety nie odwzajemniała. Narazie jednak sprawiał tylko takie pozory, dlatego nie miała powodów, by rozpoczynać taki temat z nim. Miała nadzieję, że to tylko i wyłącznie pozory. Ciężko byłoby jej znowu mu odmawiać.
Davis z Harumi i Luisem wymienili spojrzenia.
-Jaki Alan? To ten z kurortu? -Dopytała Harumi.
Kornelia przytaknęła głową.
-Nie jadę. Nie stać by mnie było nawet tam na szklankę wody z cytryną. -Burknęła.
Chcąc nie chcąc rozbawiło Kornelię, oznajmienie przyjaciółki. Chyba to był jeden z nielicznych w ostatnim tygodniu uśmiechów Kornelii, które pojawiły się bezwarunkowo.
-Bez przesady, Harumi! Jedziecie i koniec. Podoba mi się ten pomysł. Alan na pewno zrobi jakąś imprezkę. -Zawołała. Rozchmurzyła się. Spodobał się Kornelii, Blondyna pomysł. Miała nadzieję, że w końcu się rozluźni i wróci wszystko do normy.
-Ohh w końcu się uśmiechasz. -Zauważył Nikodem.
Kornelia odpowiedziała mu uśmiechem.
-Pewnie, jedziemy wszyscy. Ja stawiam. -Postanowił w końcu Nikodem.
-Super. Będę mogła godzinami leżeć na masażach. -Zaśmiała się Kornelia.
-A leż nawet cały dzień. -Nikodem uśmiechał się do niej miło, a jego błękitne oczy połyskiwały. Kornelia widziała ten dziwny błysk w jego oczach, ale na siłę starała się na niego w żaden sposób nie reagować.
-Widzisz? Musisz jechać. -Szturchnęła bladą koleżankę, która też się rozchmurzyła. -Ty też Davis. I nie ma żadnego, ale.
Czarnoskóry pokręcił głową i westchnął.
-Jak nie będzie skuterów wodnych, to nie jadę. -Przyznał Luis.
-Oh... Na pewno Nik je nam postawi. -Śmiała się.
-Mogłem tego nie mówić. -Przyznał z żartem Nikodem.
-Nie zbiedniejesz. -Odrzekła z uśmiechem, ale nie wielkim, by czasem nie odebrał go w inny sposób, niż miał odebrać.
Kornelia miała wrażenie, jakby Nikodem zaczął na nią patrzeć inaczej niż zwykle. Uśmiechać inaczej niż zwykle. I to wrażenie miała, odkąd wrócił. Nie wiedziała, czy to są jej jakieś błędne wnioski. Ogólnie odrzucała różne jego gesty. Tak jak teraz na przykład nie reagowała na jego znaczące spojrzenia. Jednak czasami nie potrafiła innych gestów odbić. Były to niemalże nic nieznaczące gesty. Jak poprawienie jej kosmyka włosów, czy zawieszenie ramienia na jej barkach, gdy szli przez hol. Czy też pocałunek na przywitanie. To nie był zwykły buziak. To przywitanie przypominało jej, przywitanie pary.
Jej radość nie trwała zbyt długo, bo przy ostatniej lekcji z panem Nadimem, zerknęła za okno, w miejsce, w którym praktycznie zawsze stał, czekając na nią, Nate. Nie było go... Rozmowa z Kaulitzem na jego temat dawała jej mocno w kość. A czasem chciała ją olać i po prostu wpaść z Davisem do niego po szkole. Nie odważyła się.
Zerknęła na telefon i nic w nim nowego nie dostrzegła. Bolało ją to głęboko w środku. Minęło już półtora tygodnia.
-Millian! -Zawołał pan Nadim, a ona aż się wzdrygnęła, zwracając na wychowawcę swój wzrok. Paru uczniów się zaśmiało. -Czy ty mnie słyszysz? Schowaj ten telefon! Jest sprawdzian!
-Jedynkę pan jej wpisze! -Zawołał jeden chłopak z tyłu klasy.
Pan Nadim nie zwrócił uwagi na propozycję ucznia.
Kornelia zestresowana schowała telefon do torby i zajęła się dalszym główkowaniem nad odpowiedziami do testu z biologii.
-Czemu pan jej nie wpisze jedynki!? Jakby inny wyciągnął telefon na teście, zaraz by pan mu zabrał kartkę!
-Właśnie! -Dodało paru innych, w tym parę dziewczyn.
Kornelia była zaskoczona wrednością uczniów i przestraszona zerknęła na pana Nadima.
-Gdyby ściągała, tak właśnie bym postąpił. -Wytłumaczył.
Kornelia odetchnęła z ulgą i pierwszy raz się cieszyła z tego, że siedzi zaraz przy jego biurku.
-Jest pan niesprawiedliwy. -Zawołała jedna z dziewczyn.
-Myśli, że jak Kaulitz po nią przyjeżdża do szkoły, to może wszystko! -Zawołała druga z oburzeniem.
-Zaraz to Wam wpiszę jedynki i zabiorę kartki. -Zagroził nauczyciel.
-Bo to nie jest fair! -Zawołał chłopak.
Kornelia nie wytrzymała i odwróciła się za siebie, by skarcić oburzonych uczniów wzrokiem.
-I co się gapisz!? ...Bogaczka!
Kornelia zacisnęła zęby, powstrzymując się od wyzwania Petera.
-Koniec tego. -Pan Nadim podniósł się z krzesła i podszedł do chłopaka, zabierając mu kartkę. -Masz jedynkę.
W klasie rozpętała się wojna. A Kornelia musiała przyznać, że ich solidarność była znakomita.
-Jeżeli się nie uspokoicie wszyscy, wezwę panią pedagog!
-Sam mogę po nią iść! Jest pan niesprawiedliwy! -Wołał Peter.
-Okay. -Kornelia nie wytrzymała. -Wpisze mi pan jedynkę. -Położyła mu na biurko swój i tak niewypełniony do końca test. Prawie na nic nie znała odpowiedzi. Zdarzyło jej się to już parę razy, pomimo że się trochę uczyła. Kompletnie nie mogła się skupić na tym, co czyta i co pisze. To było straszne i zaczynała się obawiać wywiadówki.
Pan Nadim popatrzył na nią zaskoczony.
-Poprawię to, i tak się na niego nie nauczyłam. -Przyznała ze wstydem.
-Wiedziałem, że ściągała! Pan mi odda mój test! -Zawołał Peter, podchodząc do jego biurka.
-Ściągałaś? -Zapytał nauczyciel.
-Tak.
-AA! Mówiłem! -Cieszył się Peter.
Pan Nadim oddał test Peterowi, przeprosił uczniów i poprosił o ciszę. Przez chwilę można było jeszcze usłyszeć burczenie pod nosami, ale po chwili znowu nastała cisza.
Pan Nadim usiadł do swojego biurka, poprawił swą szarą marynarkę i chwilę zły patrzył na Kornelię. Kornelia odwróciła głowę w stronę okna. Jej oczy zaszły łzami. Dostatecznie odczuła samotność i nienawiść, co wcale nie było miłe. Zaczynała dostrzegać dość istotny i dla niej samej niewytłumaczalny i absurdalny fakt. Fakt, którym był dostatecznym zniszczeniem Kornelii wizerunku wśród rówieśników. Jedni jej nienawidzili, drudzy zaś nadzwyczaj miło się do niej zwracali, by usłyszeć jakąś nowinkę na temat projektanta, nie wspominając już o mnóstwie zaproszeń do grona znajomych na Facebooku i powiększeniu się liczby obserwatorów na Instagramie...
Powstrzymywała łzy. Miała nadzieję, że to się wszystko niebawem skończy. Najgorszą w tym momencie było rzeczą, pokazanie znajomym, że 'przez nich' się popłakała. Co to, to nie.
Rozbrzmiał dzwonek. Już dawno spakowana chciała odejść, ale pan Nadim poprosił, by została po lekcji, więc usiadła z powrotem na swoje miejsce.
-Frajerka. -Odrzekła do niej Jecky, gdy kładła na biurko swoją pracę. Koleżanki obok niej słysząc to, po prostu się zaśmiały.
-Dostaniesz uwagę. -Warknął do uczennicy nauczyciel, ale Jacky to olała i wyszła z klasy.
Nauczyciel zamknął za nimi drzwi i wrócił do swojego biurka.
-Co się z tobą dzieje, Millian?
-Nie mam nic na swoje wytłumaczenie panie Nadim. -Przyznała szczerze.
-Wiem, że nie ściągałaś, przyjdziesz napisać test w poniedziałek. Nie wpiszę ci jedynki.
-Nie musi pan tego robić. I tak się nie nauczyłam.
-Na poprzedni sprawdzian z biologii też się nie nauczyłaś. -Przeglądał dziennik. -Na sprawdzian z matematyki i test z chemii również. Nie oddałaś prezentacji na geografię... -Czytał z dziennika. -Termin oddania minął w środę. To się zdarza już nie pierwszy raz... Co się dzieje?
-Nie jestem w stanie odpowiedzieć panu na to pytanie, ponieważ tak konkretnie nic się nie dzieje.
-Twój wygląd również się zmienił. Mam nadzieję, że nie bierzesz żadnych używek.
Kornelia dopiero teraz miała wrażenie, że na niego spojrzała. Z podburzenia zarzutem poczuła, jak krew przepływa jej przez żyły.
-Dlaczego pan tak sugeruje? Nigdy nie brałam! I nigdy nie będę brać.
-Schudłaś, zmarniałaś, przestałaś się uczyć i się spóźniłaś we wtorek na lekcję.
-Zaspałam wtedy! Pierwszy raz mi się to zdarzyło, reszta się spóźnia prawie codziennie, czemu akurat u mnie musi być to dziwne? -Oburzyła się.
-Ponieważ nigdy ci się to nie zdarzało i poprawiałaś trójki na lepsze oceny, teraz nie przejmujesz się tym, że dostajesz jedynki. To jest bardzo dziwne. Wiesz, co w takiej sytuacji muszę zrobić.
-Proszę tego nie robić. -Zaszkliły się jej oczy ponownie. -Mój tata mnie zabije, jeśli pan mu to powie. Ja to wszystko poprawię. Obiecuję. Zacznę od przyszłego tygodnia.
-Martwię się o ciebie Millian. Jeśli tego nie zrobisz, będę musiał zadzwonić.
-Wiem. Obiecuję, że to zrobię. Da mi pan parę dni.
-...Nate przestał przychodzić pod szkołę. Pokłóciłaś się z nim? Czy to jest właśnie powód twojego opuszczenia się w nauce?
-Nie. -Pokręciła głową. -Nie on.
-...Więc kto? Nikodem? Tym, że wrócił?
-Nie, panie Nadim. Żaden z nich.
-Masz problemy w domu? Twój tata wrócił?
-...Nie mam problemów. Tak, wrócił...  Po prostu nie miałam głowy do nauki... Uczyłam się, robiłam notatki, ale nie mogę się skupić. Nie wiem czemu... -Załamał się jej głos i zwróciła wzrok w okno.
-Może źle się odżywiasz. Gdy się nie przyjmuje odpowiednich witamin, upada koncentracja.
-Możliwe, że to przez to...
-Millian... -Westchnął. -Wiem i słyszę, co mówią uczniowie. Jeśli przejmujesz się swoim wyglądem tylko dlatego, że Kaulitz jest projektantem mod...
-Panie Nadimie. Ja się wcale nie odchudzam i nie mam takiego zamiaru. Nie mam po prostu apetytu. Nie wiem, co jest nie tak i dlaczego. Może jestem chora. Pójdę do lekarza. Dowiem się... -Wymyślała na poczekaniu. -Ale oświadczam, że nigdy w życiu nie brałam narkotyków i nie będę brać.
-To dobrze...
-Mogę już iść?
-Idź... W poniedziałek po lekcjach przyjdź do mnie napisać test.
-Dostanę ten sam?
Pan Nadim się uśmiechnął.
-Oczywiście, że nie. Miłego weekendu życzę.
-Wzajemnie... Dowidzenia. -Wyszła z klasy.
-Co się stało? -Zapytał od razu zmartwiony Nikodem.
-Nic się nie stało. Próbowała się uśmiechnąć, ale jej nie wyszło.
Odeszła od znajomych.
-Idziecie? -Zawołała za sobą.
-Serio ściągałaś? -Nie dowierzał Nikodem.
-Nie. Sprawdzałam godzinę, ale powiedziałam, że tak, bo wszycy się przyczepili...
-Po co sprawdzałaś godzinę, jeśli masz zegarek w klasie? I to jeszcze na sprawdzianie? -Nie rozumiała Harumi. -Twój stary cię zabije za tą jedynkę.
Kornelia nie wytrzymała. Zacisnęła zęby, by powstrzymać łzy, ale one i tak spłynęły. Czuła, że to całe udawanie przed znajomymi, że wszystko jest w porządku, dobiegało końca. Chciała powstrzymać swój wybuch, ale coraz mniej miała na to siły. To nie była dla Kornelii błahostka, bo do tej błahostki przyklejały się inne i narastała z każdym dniem. Czuła, że dłużej nie wytrzyma.
-Czemu płaczesz? Co się stało? -Zawołała Harumi.
-Nic się nie stało! Boże! Dajcie mi święty spokój! -Zawołała. -Przestańcie się mnie o to ciągle pytać! Nic się nie dzieje!
Harumi zaskoczona wymieniła spojrzenia ze znajomymi.
Kornelia otarła łzy i odeszła od nich.
-To przez Kaulitza... -Harumi burknęła do Nikodema i ruszyli za nią do wyjścia.
-TO NIE PRZEZ NIEGO! -Zawołała wściekła przez ramię i ruszyła dalej szybkim krokiem.
Miała dosyć tych absurdalnych oskarżeń niczego winnego Kaulitza. Nie znali go. On przecież nic nie robił. Jednak przez nich wszystkich, zaczynała powoli im wierzyć. Bardzo tego nie chciała. Była świadoma, że to jej nastawienie, było temu winne i nigdy w życiu się nie przyzna sama przed sobą, a tymbardziej nie wyzna tego na głos, że to wina pana Kaulitz. Nigdy. Pan Kaulitz był idealny i na pewno, nigdy by nie bawił się w takie dziecinne problemy, jakie Ona właśnie posiada.
-To na pewno przez niego. -Harumi przystawała przy swoim i śmiało odrzekła do znajomych, będąc już pewna, że Kornelia tego nie usłyszy.
-Przez kogo? -Zapytał pan Nadim, idąc za nimi z dziennikiem pod pachą.
-Przez Kaulitza. Zakochała się w nim, a on ma ją w dupie. -Warknęła wściekła. -Gdybym go spotkała, nawrzucałabym mu!
Pan Nadim pokręcił głową i westchnął w duchu. Przypuszczał, że to właśnie on stoi za upadkiem Kornelii.
-Chodźmy lepiej za nią. Jeśli jest w takim stanie, nie powinna prowadzić... -Odrzekł przejęty Nikodem, ruszając truchtem za Czarnowłosą.
Dorwali ją dopiero na dziedzińcu. Nikodem się nie kwapił. Złapał przyjaciółkę za rękę, zatrzymał ją i po prostu zamknął w swoich ramionach. Jej zapłakana twarz uwierała go w środku. Chciał jak najszybciej się pozbyć tego widoku i łez z jej twarzy.
-Nela uspokój się...
Kornelia wtuliła się w jego bluzę.
-Zabiję go! Rozszarpię mu tą wymalowaną buźkę! -Wołała Harumi pod nosem.
-Pomogę ci. -Naśmiewał się Luis.
-Najlepiej by było, gdyby spotkała się z Natem. -Odezwał się Davis jak zawsze ze stoickim spokojem.
-Oh! Gdyby on się o tym dowiedział, sam by go rozszarpał! -Zawołała Harumi.
-Słyszysz Nela? Spotkaj się z Natem. -Odrzekł Luis.
Kornelia pokręciła głową, nie odrywając się od przyjaciela.
-Pojedziemy jutro do kurortu, tam się rozluźnimy wszyscy.
-...Muszę się uczyć...
-Weźmiesz ze sobą zeszyty. Pomogę ci. -Głaskał ją po plecach.
-Pojedźmy tam dzisiaj. -Zaproponował Luis.
-Co ty... -Odrzekł Nikodem.
-No jo. Davis weźmie Nata i pojedziemy jeszcze dzisiaj.
-Słyszysz? -Nikodem zapytał Kornelii. O wiele bardziej wolał Nata niż Kaulitza. Uważał, że Kaulitz miał na jego przyjaciółkę zbyt duży wpływ.
-...Ta...
-Chcesz dzisiaj jechać?
-...Nie wiem...
-Toć jedziemy dzisiaj. Jest piątek. Dopiero piętnasta. Spakujemy się w godzinę i pojedziemy. -Nalegał narwany Luis. -Napijemy się i rozluźnimy. -Cieszył się.
-Lepiej spójrzcie...-Odrzekł Davis, wskazując głową w stronę parkingu.

***

Tom zerknął na zdenerwowanego brata, który na siłę chciał ukryć złość.
-Oszaleję zaraz... -Oznajmił na wydechu, próbując nie patrzeć we wsteczne lusterko.
-Nie znasz go?
-NIE. Pierwszy raz go widzę!
-Mam odjechać?
-NIE! -Zawołał, jakby to było logiczne.
-To idę zapalić... -Oświadczył Czarnowłosy i wysiadł z auta, odpalając sobie papierosa. Naciągnął na oczy ciemne okulary, oparł się luzacko o tył swojego pokaźnego auta i przyglądał się grupce znajomych.
Bill przez chwilę żałował, że nie pali papierosów. Nie wiedział, co ma zrobić ze sobą, siedząc tak bez czynnie, rozpierały go emocje jeszcze bardziej. Wysiadł.
-Nie obchodzi mnie, z kim ona się spotyka. -Wyjaśnił bratu.
-Nie? Wkurza cię tylko ten chłopak, który ją przytula.
-Dokładnie.
-Jesteś jak pies ogrodnika.
Bill się zaskoczył, słysząc zarzut brata i z oburzeniem odrzekł.
-Wcale nie.
-Nie chcesz jej, ale wkurza cię, że jest ktoś inny.
Bill nie odezwał się już słowem, kręcąc się w miejscu nerwowo. Wcale go nie denerwowało to, że jakiś chłopak przytula Kornelię. Denerwowało go to, że Kornelia jeszcze go nie zauważyła i do niego nie podeszła, a co gorsze, on musiał na nią czekać.
-Zauważył nas.
-Kto?
-Ten murzyn. Zaraz jej powiedzą i się od niego odsunie. -Uśmiechał się cwanie Tom.
-To pewnie Davis... -Bill zerknął w ich stronę.
Kornelia zrobiła to, co powiedział Tom, a Tom się uśmiechnął cwaniacko bardziej.
-Nie mówiłem?
-...Czy ona... Czy ona płacze? -Przeraził się Bill, widząc jej twarz.
-Chyba tak. -Tomowi zniknął z twarzy uśmiech. -Ciekawe co się stało...
Całą grupką zaczeli się kierować w stronę braci.
-Mam nadzieję, że ten chłopak ją tylko pocieszał. A nie przytulał, bo...
-Bo? -Uśmiechnął się do brata.
-Nie ważne... ...Oni nie wyglądają zbyt miło.
-Może cię nie lubią. -Naśmiewał się Tom.
Bill skarcił brata wzrokiem. Pomimo że Tom nie widział jego oczu, bo zasłaniały mu identyczne okulary, to i tak czuł, że go skarcił.
-Po co wszyscy tu idą? -Zamarudził Bill. -Nie przyjechałem do wszystkich tylko do niej. -Odrzekł już ciszej, ponieważ się zbliżali. Naprawdę irytowała go ta sytuacja. Sądził, że podjedzie z Tomem pod szkołę, przywitają się, wsiądzie do ich auta i odjadą. Choć logiczne było to, że Kornelia będzie w towarzystwie swoich znajomych, to nie spodziewał się, że razem z nimi do nich podejdą. Stawiał na to, że ich zostawi i sama się przy nich zjawi.
-Dzień dorby, Kornelio. -Podszedł do niej parę kroków, ujmując ją w pasie i całując w policzek. Nie płakała już, ale miała czerwone oczy. Na dodatek jej widoczne kości policzkowe i jeszcze bardziej szczupła talia zmartwiła go poważnie. Przecież nie widzieli się tylko półtora tygodnia!
-Coś się stało? -Obejrzał dokładnie jej twarz i dopiero teraz wypuścił ją z objęć.
-Nie panie Kaulitz. -Zdała się na lekki uśmiech. -Zdenerwowałam się tylko na... Kogoś. Pokłóciłam się. Mało ważne. Co tu robicie? -Podeszła do Toma i przywitała się z nim również tak samo.
-Przyjechaliśmy się po uczyć. -Uśmiechnął się Czarnowłosy. Kornelia nie potrafiła się nie uśmiechnąć.
-Poznajcie się. To są moi przyjaciele, Harumi, Davis, Luis i Nik. A to...
-Nie musisz przedstawiać. -Odrzekł przemądrzale Nikodem, wyciągając dłoń do Billa. -Zbyt dużo już się o nich na słuchaliśmy. -Dodał.
Harumi wymieniła z Luisem spojrzenia, przez co zauważyła pana Nadima, jak wychodzi ze szkoły ze swoją teczką. Od razu pokazała znajomym go wzrokiem. Przez chwilę nawet, Harumi poczuła ucisk w żołądku. Obawiała się, że pan Nadim podejdzie do nich i powie do Kaulitza coś nie odpowiedniego, po tym, jak przed chwilą go przy nim oczerniła.
-Jak dyplom? Odebrany? -Nikodem próbował być miły.
-Dzień dobry. -Zawołał z daleka nauczyciel, kierując się w ich stronę.
-O matko, po co on tu idzie? -Zestresowała się Kornelia.
-Stoi tu jego auto. -Wytłumaczył Nikodem, wskazując głową na trzy auta dalej.
-Nie wolno palić na terenie szkoły. -Zawiadomił, zerkając na Toma.
Harumi się zaśmiała. Tom kiwnął mu głową, dopalając fajkę do końca i pstrykając palcami tak, że pet wystrzelił z jego ręki i wylądował gdzieś za płotem.
-Przepraszam panie profesorze. -Odrzekł z uśmiechem. -Zapomniałem się.
Pan Nadim pokręcił głową, wkładając teczkę do auta.
-Millian. Wiesz, co masz robić przez weekend. -Zerknął konkretnie i znacząco na Czarnowłosą.
Luis się wyśmiał, wyobrażając sobie ich już imprezujących w kurorcie.
-Wiem... -Odrzekła zdołowana.
-W poniedziałek po lekcjach. -Zaznaczył dłonią i wsiadł do swojego auta.
-Haha gdyby on znał nasze plany na weekend, to by nie był taki spokojny. -Luis się nie mógł powstrzymać i się zaśmiał.
-Właśnie. -Przypomniał sobie Nikodem, zerkając na przyjaciółkę.
Kornelia nagle poczuła się dziwnie obserwowana przez znajomych.
-Jakie macie plany na weekend? -Zapytał Tom.
-Jedziemy na weekend do kurortu.
-To widzę, świetnie będziesz się uczyć. -Zaśmiał się do Kornelii, po czym zerknął kontrolująco na brata, który inaczej sobie rozplanował z Kornelią czas. I korciło go w tym momencie powiedzenie do niego "A nie mówiłem? Trzeba było najpierw zadzwonić."
-Tak... -Mruknęła pod nosem.
-Masz problemy z nauką? -Zainteresował się Bill.
-Nie mam. -Pokręciła głową.
Nikodem się zaśmiał pod nosem, zerkając ironicznie na młodszego Kaulitza. I niestety Tom to przyuważył, ale nic nie powiedział.
-No dobrze... Więc nie będę ci przeszkadzać w planach, Kornelio... -Odrzekł spokojnie Bill. To nie było w jego stylu. Nigdy nie odpuszczał sobie swoich własnych planów. Zrobił to również, nie dlatego, że nie chciał jej niszczyć planów, ale też dlatego, żeby pokazać Tomowi, że mu na niej nie zależy i pochopnie go ocenia. Żeby dał mu w końcu z nią spokój.
Tom jednak czuł jego zawód, który sam sobie sprawił. Jednak pomimo tego i tak mu się zrobiło go żal.
-Chciałem się pożegnać.-Był zdenerwowany, że musi mówić to przy wszystkich, ale nie miał wyjścia, gdy jej znajomi sprawiali wrażenie, że nie mają zamiaru ich zostawiać samych. Sprawili na nim wrażenie kompletnie nie kulturalnych, lubiących słuchać czyichś prywatnych spraw i wtrącających się w nie.
-Wyjeżdżasz? -Kornelia się przeraziła, serce zaczęło mocno bić, miała wrażenie, że zaraz znowu się rozpłacze.
Nikodem się jej przyglądał. Choć nienawidził Kaulitza za to, co zrobił z jego przyjaciółką, to również mu było przykro. Podejrzewał, że ta informacja, zwłaszcza w tym momencie jest dla niej katastrofą! Stąpnął z nogi na nogę.
-Tak. Jutro wieczorem. Myślałem, że spędzimy ten czas jakoś inaczej, ale... No... Trzeba było zadzwonić... -Zerknął na Toma, który zrobił ironiczną minę.
Podszedł do Kornelii, której łzy już były na wierzchu i przytulił ją do siebie.
Nikodem obawiał się, że ten weekend będzie fatalny przez to pożegnanie. A Kornelia przepłacze cały tam pobyt. Widok jak się wtula mocno w niego, ściskało mu serce, dlatego nie wytrzymał.
-Jeśli wyjeżdżacie jutro wieczorem, to może zabierzecie się dzisiaj z nami? -Wypalił, a wszyscy zwrócili na niego wzrok.
Tom miał dziwne wrażenie, że ten blondyn nie jest wcale taki zły, jak myślał na początku. Żałował, że sam na to nie wpadł. Też mu się serce ściskało, widząc jej przerażenie, że jego brat wyjeżdża.
-Świetny pomysł. -Przyznał Nikowi.
Davis i Luis byli zdruzgotani propozycją Nikodema.
Kaulitz odsunął się od Kornelii, a Kornelia otarła szybko łzy.
-Proszę cię, tylko nie płacz... -Załamał się jej widokiem.
-Przepraszam... Nie spodziewałam się, że to... Tak szybko nadejdzie... -Próbowała się uśmiechnąć. A ten widok sprawił, że Bill się rozczulił i przytulił ją do siebie jeszcze raz.
-Słyszysz Bill? -Zawołał Tom.
-Słyszałem. -Popatrzył rozczulony na brata. -Zaraz sam się rozpłaczę... -Uśmiechnął się.
Harumi będąc jednym z obserwatorów tej sytuacji, właśnie miała konkretny powód, by stwierdzić, że Kaulitz jest przesłodki. Zaczynała rozumieć zachowanie swojej przyjaciółki. Sama by się rozpływała na jej miejscu.
Kaulitz nie spodziewał się reakcji Kornelii. Było mu tak bardzo miło i zarazem przykro, że tak zareagowała na wieść, że wyjeżdża. Chyba bardziej miło. Nie sądził, że aż tak go polubiła. Żałował, że zmarnował ostatni czas na nie spędzaniu z nią tego czasu.
Tom się uśmiechnął.
-Nela. Jutro będziesz płakać. Jeszcze się nie rozstajecie. -Zażartował Tom. Wiedział, że Kornelia się uśmiechnie, gdy zażartuje. Zawsze się uśmiechała, słysząc jego żarty. I tym razem się nie mylił.
Odsunęła się od Billa z szerokim uśmiechem, ponownie ocierając łzy.
-Jeśli chcesz, pojedziemy z wami. Jeśli wszyscy się zgadzacie. -Odrzekł Bill, zerkając po jej znajomych. Wcale nie było mu miło, pytać o zgodę jej znajomych. Miał ich dogłębnie w dupie, a pytając ich o to, czuł się wewnętrznie poniżony.
-Jasne. -Uśmiechnęła się Harumi. Luis kiwnął głową, a Davis nie mając wyjścia, zrobił to samo.
-Widzisz... -Złapał Kornelię za ramię.
-Dziękuję... -Cieszyła się. Nie sądziła, że jej przyjaciele zrobią dla niej takie coś. Wiedziała, że nie przepadają za braćmi, prócz Harumi oczywiście.
-To, o której i gdzie się widzimy? -Zapytał Tom.
-Powiedzmy, że o siedemnastej przy porcie. -Zarządził Nikodem. -Wyrobicie się?
-Jakim porcie?
-W Long Beach.
-W porządku. Myślę, że się wyrobimy. -Oznajmił Tom i dopiero teraz zerknął na zegarek, który wskazywał piętnastą dwadzieścia. -Okay. To się zbieramy, bo się nie wyrobimy.
-A co z Natem? -Zapytał Davis.
Davis był głodny sprzeczek. Już dawno w jego życiu nie zaistniała jakaś bójka. Podejrzewał, że zaspokoiłby ten brak adrenaliny, gdyby Nate pojechał z nimi. Podejrzewał również, że byłoby wiele bardziej kolorowo, ale co najważniejsze, może udałoby mu się pozbyć Kaulitza, a on by mu w tym z chęcią pomógł. Zresztą tak, jak Luis.
Kaulitz zesztywniał i zwrócił na chłopaka wzrok. Był pewny, że Kornelia się już z nim nie spotyka!
-Nate nie pojedzie. -Wzruszył ramionami Nikodem.
-Kim jest Nate? -Udał głupka Tom.
-Były chłopak Kornelii. -Wyjaśnił śmiało Nikodem, choć można było wyczuć lekki przekąs.
-Były chłopak i się spotykasz z nim? -Zaskoczył się Tom, zwracając do Kornelii.
-Nie był moim chłopakiem i się z nim nie spotykam. Chłopcy chcieli, żeby z nami dzisiaj pojechał, bo... Nie wiem czemu. Zresztą to mało ważne i tak z nami nie jedzie i zresztą i tak by się nie zgodził. -Wyjaśniła na wydechu.
-Chcieliśmy tego, bo chcemy, żeby Nela wróciła na ziemię. -Wyjaśnił pewnie Luis. -Do normalności.
Kornelia zaczynała czuć napięcie.
-I gdyby się dowiedział, że Bill jedzie, w pięć minut by był spakowany. -Dodał z dziwną radością.
-Przestańcie...- Skarciła Nela.
-Takim jest wielkim fanem Billa? -Z ironizował Tom.
-Taa... -Zaśmiali się również ironicznie.
-Nie. Nie jest jego fanem. Nie przepada za Billem, a Bill nie przepada za nim, więc nie jedzie.
-Co ty opowiadasz, Kornelio? Z chęcią bym go poznał. -Odrzekł pewnie Kaulitz, aż sam Tom się zaskoczył. Kaulitzowie nie byli głupi, Kornelii przyjaciele dali im właśnie odczuć, że są niezbyt chcianymi gośćmi. Tom też odebrał słowa Luisa, jako prowokacje, ale nie sądził, że jego brat podda się temu!
Nikodem zdziwiony zerknął na zdziwionego Toma.
-Nie. Nie tym razem. Nie chcę. Nie chcę, żebyście się kłócili. On jest narwany i nie potrafi trzymać języka za zębami.
-Rąk czasami też. -Przyznał Davis.
-Jak chcecie. -Odrzekł pewnie Bill. -Okay. Do zobaczenia za godzinę. -Uśmiechnął się słodko do Kornelii i wsiadł z Tomem do auta.
-Jesteście nie normalni! Nate nie może z nami jechać! -Zawołała zbyt głośno, bo bracia słyszeli to w aucie.
-Serio chciałbyś żeby Nate pojechał? Jesteś nienormalny? -Zapytał Tom.
-Czemu nie? Pokazałbym mu, na jakiego mężczyznę Kornelia może zasługiwać i by w końcu się od niej odwalił.
-Wow! Jak ty się odzywasz panie Kaulitz! -Zawołał zaskoczony -Swoją drogą. Po co chcesz jej robić problemy? Ty wyjedziesz, będziesz miał spokój, a ona będzie musiała się użerać z nim.
-Fakt... Ale i tak bym go poznał. To znaczy, znam go, ale chciałbym go poznać oficjalnie. Kornelia mi opowiadała o nim dużo rzeczy. Na tyle dużo, żeby go znielubić, nie znając go.
Tom pokręcił głową, wzdychając w duszy. Nie spodziewał się, że jego brat, mógłby spierać się z jakimiś nastolatkami. Już przeżył sam fakt, że spotykał się z Kornelią, ale żeby kłócić się z jej przyjaciółmi, to już było za wiele. Właśnie zrozumiał coś, czego wcale nie chciał wcześniej rozumieć. Zamiast Kornelia spoważnieć, to Bill zaczął się cofać. Zaczynał się cieszyć, że stąd wyjeżdża. Miał nadzieję, że zostawi tę dziewczynę w końcu w spokoju.
-Nik wydał się bardzo w porządku. -Stwierdził Tom.
-Co z tego. I tak go nie lubię.


CDN

Komentarze

  1. Mam nadzieję, że podczas tego weekendowego wypadu nie będzie żadnego konfliktu między bohaterami. Powinni odpoczywać i się dobrze bawić, a Kornelia i Bill powinni bardziej się do siebie zbliżyć. Jestem ciekawa, jak dziewczyna przeżyje to, że Bill wróci do Niemiec. Co będzie dalej z ich znajomością?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty

50. Zaręczyny

49. Zagubiona Diva

18. Fatalny bieg