24. Nowa twarz - Konflikt
No i jestem z piętnastoma karteczkami dla Was :*
Rozdziały same w sobie dość szybko mi się czytało przed dodaniem, a że Wy jesteście takie 'głodne' stwierdziłam, że je połączę. Specjalnie dla Was. 2 w 1.
Już nie mogę się doczekać dyskusji w komentarzach :D Jestem ciekawa, czy taki Billy Wam odpowiada. :)
Miłego czytania życzę :*
24
Nowa twarz
Tom wpadł do gabinetu brata, nie zważając, że siedzi w nim Ala.
-Mogę cię przeprosić? -Odrzekł poważnie do szczupłej kobiety.
-Pewnie, a za co? -Zaśmiała się.
Tom skwasił się, uznając to za kiepski żart. Przynajmniej nie miał na to humoru. Chciał jak najszybciej pokazać jego cudo bratu.
-Mówię serio.
-Co się stało? -Zainteresował się blondyn narwaniem brata.
-Muszę ci coś pokazać, natychmiast.
-...Przyjdę do ciebie, jak skończymy. -Odrzekł Bill do kobiety.
Ta naburmuszona wstała i wyszła, zgarszając Toma wzrokiem, ale ten miał ją gdzieś. Włożył pendriva w Billa komputer i prawie że wyrwał mu z ręki myszkę.
-Co tam masz ciekawego? -Wszedł do pomieszczenia Alex, którego po drodze zawiadomił o zdjęciach.
-Mówiłeś Verze, żeby przyszła?
-Tak, już idzie...
Weszła po chwili i Vera, która ubiorem przypominała typowego urzędnika.
-Dzień dobry. Co się dzieje? -Zapytała na wejściu.
-Chciałbym wiedzieć to samo. -Bill zerknął na brata.
Tom przekręcił ekran, tak by wszyscy go widzieli no i się zaczęło. Bill jak zwykle milczał, oglądał zdjęcia i uważnie wsłuchiwał się w natłok słów brata.
-...Mogłaby reprezentować nastolatki, które mózgiem są jeszcze nastolatkami, a wyglądem już kobietami. Kontrowersja. Istna burza w ich życiu. Taki chaos. Faceci chcą się z nimi pieprzyć, gdy rodzice robią im śniadania do szkoły. Rozumiecie mnie? Byłby świetny temat. Zrobiła to idealnie! Powiedzcie, że nie.
-To jest mega. Tom. -Przyznał zachwycony Alex.
-Mógłby powstać na ten temat szeroki artykuł. -Przyznała Vera. -Idealnie trafiając w nastolatki, które chcą być zbyt szybko dorosłe... Nadaje się to z pewnością na artykuł do gazety. -Zerknęła na Billa, ale ten milczał.
-Zdjęcia są udane, ale trzeba by było się zastanowić nad tym, do jakich odbiorców chcesz trafiać. -Zaczął Alex.
-Właśnie. Nigdy nie zależało nam na odbiorcach w wieku nastoletnim, tylko na już poważnych osobach.
-Jak ona ma na imię? -Dopytał Alex.
-Nela. Kornelia. -Odpowiedział szybko Tom.
-Nela jest kontrowersyjna na każdym z tych zdjęć, ale ma na sobie nasze ciuchy, nie wiem, czy by mogły trafić do naszego katalogu. -Również zerknął na Billa, ale ten cały czas milczał.
-Co o tym myślisz? -Zwrócił się do brata.
-Co mam ci powiedzieć Tom? Dla mnie jesteś mistrzem. -Odrzekł poważnie.
Tom aż nie wierzył w to, co słyszą jego uszy. Był tak szczęśliwy, jak nigdy.
-Jestem pod ogromnym wrażeniem. Pomimo że widać, że trochę zapomniałeś o profesjonalizmie podczas zdjęć... Tak idealnie wszystko ze sobą współgra. Ona jest nie profesjonalna, a ty razem z nią. Dzięki czemu, zdjęcia i sfotografowane sytuacje wyglądają na bardzo realne. Przekaz, na jaki wpadłeś, bardzo mocny. ... Podoba mi się. -Oparł się o krzesło, skupiając w końcu wzrok na swym bracie.
Tom był w siódmym niebie. Był z siebie i Kornelii dumny. Tysiące zdjęć, cały ranek i południe wydawały się niezmarnowanym czasem, a wręcz bardzo produktywnym.
-Zawołaj Marca... -Zarządził Tom, przedreptując w miejscu z nerwów. Alex natychmiast po niego poszedł.
-Możemy się odezwać do Franza. On na pewno nie zostawi tego tematu bez echa. -Zaproponowała Vera.
-Spokojnie... -Zarządził Tom.
-Witam. -Wszedł do środka schludny, z lekkim zarostem mężczyzna, a za nim Alex.
-Rzuć na to okiem... -Tom z grubsza naprowadził go na temat.
-Wydaje się genialne, gdybyśmy byli pierwsi z takim tematem. -Z ironizował lekko.
Tom już się zniechęcił. Czuł, że Marc mu podetnie skrzydła, ale cierpliwie bronił swojego.
-Nie obchodzi mnie, kto zrobił to pierwszy. My mamy pierwszy raz taki temat. To się liczy.
-Byłoby to kompletnym odbiegiem od naszego przekazu. Kompletnie coś innego. Jako temat, zdjęcia, mega. Można się dużo tym tematem pobawić. Trafić w wiele odbiorców i to nie w Niemczech i w Europie, ale i na świecie.
Tom zacisnął podekscytowany pięści.
-Ta dziewczyna...
-Nela. -Wtrącił Tom.
-Nela. Zrobiłaby niezłą karierę. Jest afroamerykanką, uderzyłaby w odbiorców, o których wcześniej w ogóle nie myśleliśmy. Gdyby miało takie coś powstać, najlepiej by było, wziąć do tej sesji, parę różnych ras ludzi. Firma zyskałaby szacunek nie tylko u białych ludzi. Wiąże się to z ogromnymi pieniędzmi. A za tym idzie tysiące spotkań, wywiadów, wyjaśnień, dużej promocji i mega dużej kasy na reklamę. Trzeba by było się zastanowić, czy na pewno tego chcemy. Trafiając w takie grono odbiorców, marka Kaulitz straci tym samym unikalność, jaką ma teraz. Nie każdy może sobie pozwolić na takie ciuchy, dlatego jest szanowana. Nela pokazałaby, że każda nastolatka, może je mieć.
-Każda bogata nastolatka. -Wtrącił ironicznie Alex.
-Kim jest w ogóle ta dziewczyna?
-Narazie jeszcze nikim. Zwykłą nastolatką.
-To zmienia postać rzeczy. Gdy z tym wystartuje, ludzie mogą ją taką zapamiętać na długo. Może mieć potem problemy z innymi kontraktami.
-Co masz na myśli? -Zmartwił się Tom.
-To, że nadaje się do zdjęć z tego, co widzę, wystartując w kampanii z przekazem dla nastolatek, inna firma może właśnie przez temat kampanii nie proponować jej kontraktów, ze względu na zniszczenie renomy. Jej kariera, jak szybko by się zaczęła, tak szybko by się skończyła. Wygląd nastolatki szybko przemija.
Wszyscy zamilkli, pochłonięci swoimi myślami.
-Co myślisz o Franzie? -Zapytała Vera.
-To by było nawet trafne. -Zachwycił się Marc. -On jest w tym dobry, mógłby stworzyć ten artykuł. Jest bardzo cenny, więc moglibyśmy go sprzedać za gigantyczną sumę. Niestety, on nie jest głupi, na pewno by zażądał z dwadzieścia, trzydzieści procent, od każdej sprzedaży.
Wszyscy zareagowali prychnięciem, a to znaczyło tylko jedno. Franz odpada.
-Mało tego. To Franz by zyskał wszystkie zasługi Neli. Nela mogłaby wpłynąć bardzo na rozgłos jego gazet. Wszystko by zgarnął nam sprzed nosa. Tak, jak mówię. Trzeba się grubo zastanowić nad tym, czy tego chcemy. Temat moim zdaniem jest trafny i bardzo cenny z jej twarzą. Można fajnie się tematem bawić...
Tak, jak było natłok zdjęć. Teraz było natłok pomysłów. Gdy jednak już skończyli dawać swe pomysły, jakie na biegu im wpadły do głowy, ponownie skupili wzrok na Billu, który ze spokojem im się przysłuchiwał.
-Zgadzam się z Marciem. Trzeba to grubo przemyśleć.
-Co myślisz o artykule? Albo wydaniu specjalnym katalogu? -Zapytała Vera.
-Powiem tak. Zbierzcie wszystko do kupy. Przemyślcie. Marc, zbierz wszystkich i przygotujcie przykładowe kampanie. Określcie czas, koszty, strategię wszystko, tak, jakby miało to powstać. Alex, przygotujcie szatę artykułu i katalogu. Chcę mieć co najmniej pięć propozycji. Vera, przygotuj artykuł do katalogu i do gazety. Chcę mieć jasny wgląd. Na zebraniu wszystko uzgodnimy. Nie śpieszcie się z tym. Chciałbym, żeby to powstało, dlatego nie przemyślajcie tego dwa, trzy razy, a dziesięć. Pierwszy raz mamy do czynienia z wykreowaniem wizerunku jakiejś osoby. To ma być bardzo przemyślany ruch i strategia. Tu chodzi o image Kornelii w mediach. Pierwszy jest najważniejszy, a tak jak Marc powiedział, nie chciałbym, żeby w niczym jej w przyszłości zawadzał. Proszę o wszystkie za i przeciw. Jeśli będziecie gotowi, zrobimy zebranie.
Wszyscy czworo wymienili się szerokimi uśmiechami i zniknęli za drzwiami. Został tylko Tom, który czuł na sobie wzrok brata.
-Serio ci się to tak bardzo podoba?
-Tak, jest to ryzykowne posunięcie, a ja takie lubię. Chciałbym ci zadać parę pytań.
-Pytaj.
-Miała problemy ze zdjęciami?
-Oh... Ogromne Bill. Była mega zawstydzona. Dwie godziny walczyłem o to, żeby się w końcu rozluźniła.
-Skąd ten pomysł?
-Aaa... -Wyszczerzył się. -Skądś. Kornelia mi go podsunęła.
-Ona powiedziała, że jest nastolatką w ciele kobiety?
-Nie do końca, ale można tak powiedzieć. -Rozsiadł się w końcu na drugim fotelu. Uśmiech nie schodził mu z twarzy.
-Bardzo mnie ciekawi, jak na to wpadłeś?
-No mówię ci. Ubrała się w tę sukienkę... -Zaraz musiał pokazać te zdjęcia. -Wygląda sexy, podobała mi się, ale wstydziła się jak dziecko, wcale się nie zachowywała, jak seksowna kobieta iii... Wpadłem na to.
-Podobała ci się, tak?
-Tak. Zobacz, jak ona tu wygląda. Aż się chce pociągnąć za ten sznurek, żeby z niej zrzucić tę sukienkę. -Latał po zdjęciach.
-Mówiłeś jej to?
-Nie. -Zaśmiał się. -Nie chciałem, żeby się jeszcze bardziej wstydziła. Za każdym razem, gdy się uśmiechałem, to się wstydziła, więc, co by było, gdybym powiedział jeszcze takie coś. Haha, pierwszy raz w życiu, zakładałem dziewczynie majtki, czujesz to!? -Zaśmiał się, widząc zdjęcia z balonikami.
Bill aż się wyprostował na krześle.
-Słucham? -Zmarszczył zły brwi. -Niby dlaczego ty to robiłeś?
Tom się jeszcze szerzej uśmiechnął, widząc poruszenie brata. Nie ośmielił się go nie podładować jeszcze.
-Leżała na kanapie, była w idealnej pozycji, więc jej pomogłem.
Patrzyli sobie zawzięcie w oczy.
-Czy to coś dziwnego? Zazwyczaj pomagam w ubiorze modelek.
-Ale nie bielizny. -Warknął.
-To też część garderoby. -Bawiło go rozdrażnienie brata. -Czemu się tak denerwujesz? To tylko jakaś nastolatka.
Bill zacisnął zęby.
-Od dzisiaj, od tego momentu. Chcę być przy każdej sesji, jaką będziesz robić z Kornelią. -Warknął.
-Może sam byś ją zrobił? Może miałbyś okazję ściągnąć, a nie zakładać. -Uniósł cwaniacko brew.
Bill nie skomentował tego.
-Wiem, że na nią lecisz. Nie musisz się przy mnie z tym ukrywać, ale dziwne, że jeszcze nic nie zrobiłeś. Jest tutaj sama, bez nikogo. Bez znajomych, rodziny, wtrącającego ojca. Przecież o to ci chodziło. Na twoim miejscu już pierwszego dnia, bym jej ot, tak nie zostawił. Człowieku! Ona sama jest w tym apartamencie, możesz wszystko i nikt się o niczym nie dowie!
-Powiesz jeszcze jedno słowo, a karzę ci stąd wyjść. Ona nie jest dla mnie żadną dziwką, żebym mógł tak ją traktować i zabraniam ci o niej tak mówić.
-Ona by nawet nie mogła być dziwką. -Uśmiechnął się, miejąc na myśli informację, jaka dziś go o mało co nie zwaliła z nóg. Tak bardzo go korciło, żeby powiedzieć o tym bratu. Aż go świerzbiło. Jednak nie. Zmobilizował się do milczenia. Sądził, że jeśli Bill się o tym dowie. Na dniach już mogłoby się wszystko zmienić. Teraz nawet by nie mogło, zwłaszcza gdy planują jej szeroką karierę w mediach. Musiała się zachować czysta, ponieważ już, by nie była tak prawdziwa, jak teraz. Stwierdził nawet, że musi z nią o tym porozmawiać.
-I nigdy w życiu nie będzie.
-Mam już jej powiedzieć o naszych planach?
-Oczywiście, że nie. Jeśli nie wyjdzie, a się nastawi, będzie jej przykro.
-Więc jednak nie jesteś tego pewny?
-Jestem pewny, że Kornelia na pewno trafi do katalogu, jednak w jakiej formie, pod jakim wizerunkiem, czy pod nastolatką, czy kobietą, czy profesjonalną, zwykłą modelką, nie wiadomo. Dlatego nie wspominaj jej jeszcze o naszych planach.
-Okay.
-Jaki miałby być tego temat? Zbuntowana nastolatka?
-Nie. "Nastoletnia kobieta", a to zdjęcie mogłoby trafić na okładkę. -Tom włączył zdjęcie z kotarą, gdzie widać było jej twarz i wystającą nogę. -Spójrz. -Zasłonił jej twarz. -Seksowna noga, którą aż chce się zjeść. I to. -Zasłonił nogę, odsłaniając twarz. -I zwykła, zawstydzona nastolatka. Jak dwie inne osoby.
Bill był dumny ze swojego brata. Cieszył się z jego zaangażowania w pracę.
-Muszę ci podziękować, Tom. Dzięki tobie, biuro nie będzie teraz udawać, że pracuje. -Przyznał, skwaszony Kaulitz.
-Nie pracowali nad niczym?
-Pracowali do tej pory na starych projektach. Nowe kreacje są dopiero w trakcie szycia. Bardzo mnie to stresuje. Obawiam się, że krawcowe nie zrobią tego, tak, jak ja bym chciał. Gnębię Roberta niemalże codziennie, o to, czy na pewno idzie wszystko zgodnie z planem. To nie jest fajne dla mnie ani dla niego. Wywieram na nim presje, co się przerzuca na innych, a moje krawcowe nie mogą pracować w stresie. Jeszcze nic, co w stresie powstało, nie było idealne...
-Dlaczego nie masz zaufania do Roberta?
-Nie mam pojęcia. Nie podoba mi się ten człowiek, za każdym razem, gdy go spotkam, widzę go, jak sobie spaceruje, pije kawę lub z kimś rozmawia. Wiem, że może mam takie kiepskie wyczucie czasu i mam okazję go widzieć tylko wtedy, gdy nie pracuje, ale to nie jest dobre dla niego. Gdybym był na jego miejscu i widział, że idę, schowałbym się gdzieś. A on zawsze, gdy mnie widzi, jeszcze do mnie podchodzi i zagaduje. To jest takie fałszywe... Nie trawię tego.
Tom się zaśmiał pod nosem.
-Wracając do tematu Kornelii. Sądzisz, że inne rasy, modelek mogłyby być z Kornelią w katalogu, jeśli taki powstanie? Ja uważam, że przez nie, Kornelia nie stanie się wyjątkowa. A nasza wisienka na torcie, przestanie mieć sens. -Zapytał Bill.
-Wiesz. Gdy Marc o tym wspomniał, wydawało mi się to bardzo dobre i logiczne. Mógłbym przystać na takie coś, ale też zgadzam się z tobą. Miała być naszą wisienką i... Raczej chcę, żeby nią była. Proponuję wydać ją samą, jeśli przejdzie, bawić się też z innymi. Kampania mogłaby być co najmniej na dwa lata, moim zdaniem. Dwa lata gwarantowanych dużych pieniędzy i rozgłosu, o jakim pragniesz.
-Pragnąłem, szacunku do marki...
-Ale nie bierz słów Marca, tak do siebie. To była tylko jedna z możliwości. Zdjęcia przejdą przez obróbkę, zrobię retusz. Będą profesjonalne i wysokiej jakości. Alex na pewno zrobi świetną grafikę, nie wątp w niego. Będę mieć go na oku. A Vera napisze taki artykuł, że czytając o Neli, będziesz czytał jak o... 'Księżniczce nastolatek'. Wyobrażasz sobie, co by to było, gdyby naprawdę stało się to, co Marc mówił? Kornelia mogłaby manipulować milionami nastolatków na całym świecie, choć wydaje mi się, że przesadził z tym całym światem. Chiny, Japonia... Wątpię. No ale to tak na marginesie. Mogłaby manipulować wieloma ludźmi. Dasz jej jakąś sukienkę. Ona będzie ją promować, a sukienka zniknie z półek w parę dni, Bill. To jest aż straszne. Trzeba będzie się na to przygotować psychicznie.
-Trzeba mieć odpowiednie grono zaufanych, współpracujących ze sobą pracowników.
-A nie mamy takich?
Bill zerknął na niego pobłażliwie.
-Zauważyłem, że Ala jest wpływowa w firmie... Zaczyna mnie to denerwować... Chyba najlepiej będzie jej o tym teraz nie mówić. Jeśli zrobimy już końcowe zebranie. Potwierdzę wszystko... Nie wyjdzie z tej firmy nic, dopóki Ala stąd nie wyjdzie.
-Chcesz ją zwolnić?
-Oczywiście. Nie pozwolę na to, żeby ktoś, kto rozróżnia od siebie ludzi, miał zyski z naszej pracy.
-Wiesz, że jeśli ją zwolnisz, kampania ruszy, będzie o wiele więcej pracy, a ty mniej rąk do pomocy?
-Jedna para rąk na nic mi, jeśli te ręce tylko biorą, nie dając mi nic od siebie.
Wymieniali się spojrzeniami.
-Jakbyś mógł, przekaż wszystkim, że nie mają wtajemniczać jej w plany i proszę cię, żebyś zrobił to jak najszybciej. Ja muszę udać się do Marii... -Podnieśli się z foteli, ale Bill jeszcze zatrzymał brata.-Wierzę w to, że twoja praca będzie godnie wynagrodzona i doceniona. Dziękuję Tom, jeszcze raz... Dałeś mi ogrom motywacji.
Tom przyjaźnie się uśmiechnął do brata, a po chwili złączyli się w braterskim uścisku.
-I co ty byś beze mnie zrobił. -Poklepał go po plecach.
-Mam nadzieję, że jeśli kampania przejdzie w życie. Nie wyjedziesz stąd.
-...Zobaczymy... Nie myśl teraz o tym. Skup się na pracownikach.
-...Chciałbym, żebyś kontynuował sesję. Dam ci znać, jeśli kreacje będą już gotowe. Chcę więcej kontrowersji.
-Jasne! -Ucieszył się czarnowłosy.
Konflikt
-Zrobimy kontynuację sesji. W głównym holu tej kamienicy. Bill chce więcej kontrowersji, a tobie szykuje się duża kariera. Na drugiej części sesji pojawią się media.
-Słucham?! -Sama nie wiedziała, czy się bardziej cieszy, czy stresuje.
-Nie stresuj się.
-Nie stresuj się!? -Aż wstała z kanapy. -Media!? To będą chcieli jakichś wywiadów? Ja nawet nie wiem, co ja mam mówić! -Gestykulowała nerwowo.
-Bill się na pewno z tobą spotka i wszystko ci wyjaśni. On jest lepszy w wywiadach, niż ja, więc zostawiam to jemu. Wszystko będziesz wiedzieć, nie stresuj się.
-Trochę mi ulżyło... Ale i tak się stresuję! Tom! Ja nie będę mogła spać! Miały być tylko sesje! Nie wywiady! Ja nawet się krępuje twojego aparatu! A co dopiero ich!
Tom się zaśmiał.
-Nauczysz się wszystkiego, spokojnie.
-Będą mi się trzęsły ręce! Nogi! Będę miała pozować do dwóch aparatów?
-Nela. -Odrzekł spokojnie. -Uspokój się. Wszystko będzie dobrze.
-Łatwo ci mówić...
-Ja też się nie urodziłem przed aparatem. Też miałem swój pierwszy raz.
-I jak?
-Ja stałem, a Bill mówił. -Przyznał ze śmiechem. -Też nie lubię dawać wywiadów i też mnie one bardzo stresują. Za każdym razem. Teraz już mniej, ale zawsze stres jest. Nie jesteś jedyna. Bill też się stresuje.
-...Bill się stresuje? -Zawołała ironicznie. -Niby czym!? On jest tak pewny siebie, że to reporter się stresuje przy nim, gdy robi z nim wywiad!
Tom wybuchł śmiechem. Przez co Kornelia się trochę rozluźniła i sama się zaśmiała, słysząc jego śmiech.
-Rzeczywiście, trochę masz racji. -Śmiał się
-No widzisz?
-Ale to nie znaczy, że on się nie stresuje. Może ci się do tego nie przyzna, ale ja ci to mówię...
-Ja nie wiem, czy ja chce mieć wywiady... -Stwierdziła po chwili.
Tom zerknął na nią bacznie. Jeśli naprawdę by odmówiła, byłyby nici z ich kampanią!
-Miały być tylko zdjęcia... Nie chciałam być sławna... Miałam tylko być na zdjęciach.
Tom tak bardzo się zestresował. Tak bardzo przeżył jej wypowiedź, tak bardzo prawdziwie mówiła o tym, że nic takiego nie chciała, że już zwątpił w przekonywaniu jej do tego i natychmiast zadzwonił do brata.
-Wstrzymaj się z mediami. Niech Vera nic nikomu narazie nie pisze.
-Powód?
-Kornelia nie jest pewna, czy tego w ogóle chce.
-Podpisała kontrakt? -Bill się zdenerwował. -Podpisała. Więc w czym jest problem?
-Masz przy sobie kontrakt? -Zwrócił się do Kornelii.
-Tak. -Odrzekła niezrozumiale.
-Czytałaś go?
Kornelia poczuła ucisk w żołądku.
-...Tak... Mniej więcej... -Przeraziła się.
-Chcesz mi powiedzieć, że Kornelia nie czytała kontraktu, przed podpisaniem go!? -Zawołał Bill, aż Tom odsunął słuchawkę od ucha.
-Pogadam z nią. -Tom chciał załagodzić nerwy brata.
-Ja sobie sam z nią porozmawiam, będę zaraz po pracy! -Rozłączył się.
-Coś się stało? -Zapytała Kornelia.
-Nie... Bill się trochę wkurzył. Jak mogłaś nie przeczytać kontraktu!? -Zawołał zaskoczony.
Kornelia natychmiast przyniosła mały pliczek papierów i leciała po nim wzrokiem. Rzeczywiście odnalazła punkt z milionem podpunktów dotyczących mediów. I najgorsze było to, że wyraziła zgodę na wystąpienia publiczne, na żywo i nie, i przed kamerami. Uczestniczyć w wywiadach, reprezentować tym samym markę Kaulitz. Zdołowała się. Opadła na kanapę, a pliczek dokumentów odrzuciła, niedbale na szklany stolik.
Tom ujął w dłoń Kornelii kontrakt i sam rzucił na niego wzrokiem.
-Dlaczego go nie przeczytałaś?
-...Byłam przejęta... -Załamał się jej głos. -Nie ważne...-Właśnie sobie doszczętnie uświadomiła, jak bardzo zależało jej na tym, by tu być, być blisko niego, a nie na tym, na co się zgodziła. To było wnet przerażające...
-Czym byłaś przejęta?
Spłynęły jej łzy po policzkach. Była zdruzgotana tym, co zrobiła. Jak głupio się zachowała i jak idiotycznie postąpiła. Nigdy w życiu nie zamierzała być sławna, udzielać wywiadów, ani nic z tych rzeczy.
-Nie ważne... -Odrzekła, przełykając kluchę.
-Ale wiesz, że to jest ważne. Takie kontrakty czyta się z dziesięć razy, zanim się je podpisze. Tymbardziej, jeśli chodzi o stanowisko fotomodelki.
-...Zdaje sobie z tego sprawę... -Burknęła. -Trudno już... Podpisałam...
-Czym byłaś tak przejęta, że nie przeczytałaś tego? Nie rozumiem tego. -Naprawdę tego nie rozumiał. Nie rozumiał, jak można było nie przeczytać umowy przed podpisaniem? To było coś strasznego dla niego. W tym kontrakcie mogło być wszystko! A ona nawet bez niczego, ot tak by się na to zgodziła.
-Niczym... -Skrzyżowała ręce na piersi.
-Wyjazdem tutaj? Do Niemiec? Oderwaniem się od ojca?
Kornelia zerknęła na niego.
-Bill mi wspominał, że chcesz się od niego wyprowadzić. -Wytłumaczył.
Teraz na dodatek przypomniało się jej, że jej tata się z nią nie pożegnał. Nie zatrzymywał jej. Nic nie było z jego strony... To nie było miłe uczucie. Kolejne łzy spłynęły jej po policzkach. Tom nie pozostawał temu obojętny. Zamknął ją w swoich ramionach.
-Będzie wszystko dobrze. Teraz już się nie dziwie, czemu z takim szokiem na to zareagowałaś...
Kornelia czuła zagubienie. Wpakowała się w coś, czego nigdy w życiu nie chciała... Miały być tylko zdjęcia...
-Dzień dobry. -Do apartamentu wszedł pan Kaulitz, a razem z nim, jego odczuwalne napięcie na kilometr, które wypełniło każdy skrawek pomieszczenia.
Od razu zasiadł na fotelu, kierując go przodem do Kornelii. Widok jej czerwonych oczu narzucał mu tylko jedną myśl. Na pewno płakała. Jednak w tym momencie był surowy. Potępiał takie nieodpowiedzialne zachowania i nie zamierzał się nad nią teraz litować. Jego mina nie była zadowolona, tym bardziej na widok swojego brata, wygodnie siedzącego obok Kornelii na jej kanapie.
-Nie masz własnego domu, że przesiadujesz podczas pracy u Kornelii w domu? -Przyczepił się do niego.
Kornelia przełknęła ślinę strachu.
-Wolałem być przy tej rozmowie, by wrazie co móc ogarnąć twoje emocje, z którymi czasem sobie nie radzisz. -Odpłacił się. Obawiał się, że Kornelia już kompletnie się zniechęci, podczas tej rozmowy. Bill potrafił być, lekko mówiąc, bardzo niemiły.
-Kornelio... -Zwrócił się do czarnowłosej. -Otóż, że jesteś teraz moją pracowniczką, a ja jestem twoim pracodawcą. Oświadczam ci, że jestem wściekły za to, co zrobiłaś. Zachowałaś się, gorzej niż infantylnie. -Mówił z jadem. -Nie sądziłem, że jesteś aż tak nieodpowiedzialna... Wytłumacz mi, dlaczego nie przeczytałaś kontraktu przed podpisaniem go?
Kornelii, jak na zawołanie ponownie pojawiły się łzy w oczach, a klucha w gardle nie pozwoliła jej wydusić z siebie nic.
-Łzy niczego tu nie załatwią. Proszę cię, o wyjaśnienie. Za cholerę tego nie rozumiem! Czy w szkole, gdy dostajesz sprawdzian, nie czytasz pytań, tylko od razu je rozwiązujesz? Raczej nie. Bo skąd masz wiedzieć, co zrobić, jeśli nie przeczytałaś zadania?! Dlaczego podpisałaś kontrakt, nie wiedząc, jakie obowiązki na ciebie spadną, jakie działania mogą wystąpić podczas kontraktu i na co w ogóle się zgadzasz? Jak?! -Mówił mocno zdenerwowany.
Kornelia czuła się w tym momencie tak mała, że myślała, że jej nie widać. Płakała. Co miała zrobić innego. Żałowała swojego czynu.
-Panie Kaulitz... -Zaczęła. -To wszystko, na co się zgodziłam... Wychodzi poza moje myśli...
-Oczekuję jasnej odpowiedzi, nie tłumaczeń. -Przerwał jej. -Odpowiedź 'nie wiem', skompromituje cię jeszcze bardziej, jeśli jest to możliwe w twojej sytuacji, więc od razu radzę ci uniknąć takiej odpowiedzi. Odpowiedz szczerze albo wymyśl coś tak dobrego, w co będę mógł uwierzyć.
Kornelię lekko zatkało. Zerknęła na Toma, ale on był niemy. Przyglądał się im tylko i słuchał. Miała ochotę zapaść się pod ziemię.
-...Podpisując kontrakt, sądziłam, że to tylko zdjęcia, bo tylko o nich mi mówiliście. Bo przecież nie nadaję się na modelkę...
-Nadal nie uzyskałem odpowiedzi. Proszę cię, żebyś więcej się nie pogrążała...
-Nie wiem, co mam panu odpowiedzieć! -Uniosła się, nie wytrzymując presji, jaką na nią wywierał. -Nie mam pojęcia, czemu tego nie przeczytałam. Wasza mama mówiła mi tylko wyjeździe, wy mówiliście mi tylko o zdjęciach. To działo się tak szybko, że nawet nie miałam, kiedy tego przeczytać. Nie chcę zwalać mojej winy na waszą mamę, ale rzeczywiście, nalegała na szybkie podjęcie decyzji. Byłam tak rozkojarzona, że tylko przejrzałam to i podpisałam. Zresztą mój tata też to czytał. Nikt nic nie wspominał o mediach. Wiem, mogłam przeczytać, ale nie zrobiłam tego...
-Nasza mama, panno Millian, od razu mówiła pani, że kontrakt jest na trzy miesiące. Sesja trwa parę godzin, może parę dni. Nie dało to pani nic do myślenia?
-...Panie Kaulitz... Wiem, co zrobiłam... Zgodziłam się na to... Chciałam tu przyjechać... -Miała na końcu języka, odpowiedzieć szczerze, co myśli. Jednak, jakby to zabrzmiało, gdyby odrzekła "tęskniłam za panem, chciałam pana zobaczyć, dlatego się na to zgodziłam, bo było mi wszystko obojętne, pragnęłam tylko stamtąd, do pana uciec...". Zerkała mu w oczy chwilę. Zastanawiała się, jakby mógł na to zareagować, ale nic konkretnego nie wymyśliła... Wolała też nie ryzykować. Zabijał ją wzrokiem, więc na pewno nie odwzajemniał jej uczucia.
-Moje uczucia i emocje, kazały mi to zrobić, panie Kaulitz... -Wybrnęła z nadzieją, że w końcu przestanie patrzeć na nią jak na ofiarę. -Zbyt długo duszone, mogą z człowiekiem zrobić wszystko... A racjonalizm przechodzi w stan uśpienia... Jestem najwidoczniej tego przykładem. Nie zamierzam się teraz obnażać z uczuć, jakie... -Przełknęła kluchę, a kolejne łzy spłynęły jej po policzkach. Tak bardzo chciała mu to powiedzieć... -...Mną pokierowały, dlatego musi pana usatysfakcjonować, moja odpowiedź... Mam nadzieję, że już nigdy nie popełnię tego błędu i nie dam się ponieść emocjom...
Bracia wymienili zaintrygowane spojrzenia między sobą. Pan Kaulitz musiał przyznać, że ujęła go swoim wytłumaczeniem z błędu. Pierwszy raz w życiu usłyszał takie od swojego pracownika. Sam za bardzo teraz nie wiedział, jak ma na to zareagować. Widział, że jej łzy w tym momencie były szczere, ale jasno mu powiedziała, że nie zamierza się tłumaczyć mu ze swoich uczuć, więc nawet nie zamierzał w nie wnikać. Z pewnością były bardzo silne, że postąpiła tak, a nie inaczej, dlatego bardzo go to ciekawiło. Niestety Kornelia tak wybrnęła z tej opresji, że pan Kaulitz miał wrażenie, że sprawa już jest zakończona. Co też było dziwne, bo to przeważnie on miał ostatnie słowo. Postawiła go w nietypowej dla niego sytuacji. Niestety jako jej pracodawca, jej szef, nie mógł pokazać, że go zagięła i musiał utrzymywać swą twardą postawę.
-To jest marnowanie czasu na nic. -Odrzekł na biegu, a dopiero po chwili usłyszał swe słowa. Teraz to on miał ochotę zapaść się pod ziemię. Właśnie Kornelia mu dała do zrozumienia, że wpływ miały na nią, jej uczucia, a on nazwał je 'niczym'. Walił się w łeb, w myślach. Chciał wyciąć to zdanie ze swojego życia!
Poprawił się nerwowo na fotelu i przełknął ślinę.
-Źle to ująłem w słowa... Ale rozumiem, że rozumie pani swój błąd. Przez to, co się wydarzyło, zamiast iść do przodu, musimy się cofać w tył. To jest zbędne w tym momencie, zwłaszcza gdy staramy się, jak najlepiej wykreować pani image w świecie mediów. Kornelio, chciałbym znać pani ostatnie słowo. Jeśli chce pani zerwać kontrakt, proszę mi to jasno powiedzieć. Skutki zerwania takiego kontraktu, znajdzie pani w kontrakcie. Ostatnie punkty.
-Wiem... Czytałam...
-Niezmiernie mnie to cieszy. -Zironizował.
-Nie... Chcąc nie chcąc podpisałam to, więc się z tego nie wycofam. -Jakby mogła się wycofać z niego? To by oznaczało jej powrót do Los Angeles i utratę kontaktu z nim. Co to, to nie. Wolała przecierpieć kontrakt, niż cierpieć z tęsknoty za nim. Wprawdzie, ufała mu. Był tak zdenerwowany, tak surowy i nie miły, że wydał się jej o wiele bardziej wiarygodny, niż, gdy był miły.
-Cieszę się. Więc możemy przejść do rzeczy.
-...Tak...
-Jak Tom na pewno już wspominał, tytuł kampanii ma brzmieć 'nastolatka w kobiecie'...
-'Nastoletnia kobieta'. -Poprawił Tom.
-'Nastoletnia kobieta'. Rozumiem, że rozumie pani przekaz i swój wizerunek w tym?
-...Tak...
-Więc proszę mi powiedzieć, jak pani na to patrzy. -Nie ufał jej już zbytnio, dlatego wolał się upewnić, czy oby na pewno wszystko rozumie.
Za to Kornelia, była totalnie nie w humorze teraz na takie rzeczy. Nie miała głowy do tego, by rozmawiać na takie tematy, a co gorsza je omawiać. Była właśnie świeżo uświadomiona, że robiła to wszystko ze względu na niego, a on nieświadomy siedział naprzeciwko niej, na dodatek zdenerwowany z jej powodu... Zakłócało jej to myśli.
-No rozumiem. -Odrzekła stanowczo, chcąc się wymigać od odpowiedzi.
-Proszę więc mi powiedzieć, jak pani to rozumie?
Kornelia miała ochotę przewrócić oczami, ale powstrzymała się w ostatniej chwili. Jego wzrok ją wypalał. Nie miała pojęcia, co ma ze sobą zrobić. Chciała uciec przed jego wzrokiem. Odetchnąć, a on na siłę jej na to nie pozwalał.
-Mam ciało kobiety, a mam siedemnaście lat. -Odrzekła na wydechu, zniecierpliwiona.
-Proszę rozwinąć swoją wypowiedź.
Kornelia zacisnęła zęby z nerwów.
-Uważacie, że jeśli dziewczyna ma siedemnaście lat, to nie powinna tak wyglądać.
Pan Kaulitz nie mało się zaskoczył, zresztą tak samo, jak Tom.
-Nie, że nie powinna, panno Millian. Poza tym... Mam wnioskować z pani tonu głosu, że się z tym nie zgadzasz?
-Nie zgadzam się z tym.
Bill poczuł narastające ciśnienie wewnątrz jego krwiobiegu. Sądził, że już nerwy ma za sobą. Że wszystkie górki już przeszli, ale okazuje się, że wcale NIE. Zaczynały opadać mu ręce. Nie miał pojęcia, że współpraca z Kornelią będzie tak trudna. No bo, jak ona może uczestniczyć w takiej kampanii, jeśli sama z nią się nie zgadza!?
-Nie każda nastolatka wyglądająca, jak kobieta zachowuje się jak nastolatka. Niektóre mają już w tym wieku dzieci i rodziny. Są poważne. -Wyjaśniła.
-...To prawda... Więc tak, na to patrzysz... -Westchnął.
-...Tak... -Mruknęła pod nosem.
-Co to znaczy '...tak...'? Albo jesteś pewna tego, co mówisz, albo nie. -Irytował się.
Kornelia również coraz bardziej była zdenerwowana, przez co jej stres zaczynał zanikać.
-Przepraszam panie Kaulitz, ale nie mam dzisiaj głowy do rozkminiania na takie tematy... -Przyznała szczerze. Widziała kątem oka zaskoczenie Toma i jego dziwny uśmiech. Za bardzo nie rozumiała, o co mu chodzi. Za to Tom bardzo dobrze wiedział, co się zaraz wydarzy z jego bratem. Dlatego widząc narastający już wkurw u młodszego brata, natychmiast zabrał głos.
-Proponowałbym zakończyć tę rozmowę i kontynuować ją w inny dzień, gdy oboje ochłoniecie. Dzisiaj nie wróży to nic dobrego. -Odrzekł bardziej do Billa. Też już czuł, że będzie musiał znieść Billa bluzgi do końca dnia, a może i dłużej. Jednym słowem, Kornelia sobie przechlapała u jego brata. A to nie było dobre w tym momencie dla nikogo. Poza tym, że miał dużo radochy z tego, że Kornelia potrafi być tak bezczelna w stosunku do swojego pracodawcy.
-Kornelio Millian. -Zaczął nadzwyczaj spokojnie Bill, co było oznaką, że Kornelia wyprowadziła go z równowagi i to bardzo mocno. Dopingował brata w myślach, by zachował jeszcze przez chwilę cierpliwość, zanim stamtąd wyjdą. -Właśnie mi pani uświadomiła, że rozmowy poza pracą na temat pracy, nie przebiegają zbyt dobrze i mają inny wizerunek, niż taki, jaki powinien mieć. Przykro mi, ale niestety musimy ograniczyć kontakt na okres trwania kontraktu. To nie wpływa dobrze na nasze relacje. Proszę jak najszybciej wrócić do zdrowia. Wstępnie w poniedziałek widzę panią w swoim gabinecie punktualnie o godzinie dziewiątej. -Zebrał swe rzeczy. -Moja matka odezwie się do pani na dniach i wyjaśni, co z kursem, więc proszę być pod telefonem. Dowidzenia. -Wyszedł stamtąd.
Kornelia była przerażona. Tom westchnął i się do niej miło uśmiechnął. Rzucił do niej 'pa' i również wyszedł. Był dumny z brata, że zachował tak stoicki spokój. Jednakże, gdy wsiedli do auta, jego uszy nie zaznały spokoju do powrotu do domu. Jedno wiedział na pewno. Kornelia nigdy nie powinna usłyszeć wyzwisk na swój temat, jakich używał w tym momencie jego brat. NIGDY. Bill był tak zdenerwowany, że aż mu błyszczały oczy. To znaczyło, że Kornelia naprawdę musiała urazić jego ego, jego duszę i jego całą osobę. Martwił się teraz, że Kornelia nie wytrzyma z nim, gdy ten będzie się na niej za to mścić. Był ciekawy, jak potoczy się dalej ta parodia. Uśmiech nie schodził mu z twarzy. Za co przy okazji również został odpowiednio skrytykowany.
CDN
O jeeeej jaka Kornelia! <3 Uwielbiam chwile, w których dziewczyna mówi co myśli :D Cudowne odcinki, ale MAŁO :P Czekam na next <3
OdpowiedzUsuńMało? :o hehe To już nie wiem, ile rozdziałów wrzucać na raz. 3? 5? :*
UsuńNie ma ilości, która by mnie zadowoliła :P Zawsze będzie mi mało :P Czekam niecierpliwie na kolejny rozdzialik <3 W końcu do niedzieli już dużo nie zostało, nie? :P
UsuńDo środy kochana :) To już jutro :*
UsuńJak sie cos dobrze czyta to zawsze mało. Odcinek fajny jak zawsze. Bill nerwowy, Tom przyjacielski. No no no....;)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;*
UsuńWow kochana takiego Billa to jeszcze nie znałam... Te groźne spojrzenie, całkiem inny Bill stanowczy. Po każdym odcinku jak czytam jestem nie nasycona .
OdpowiedzUsuńCzekam z cierpliwością na kolejny odcinek.
Kocham takie komentarze heheh xD Dziękuję :*
UsuńJestem bardzo ciekawa kolejnej sesji, mediów i wywiadów udzielanych przez Kornelię. Oby sobie ze wszystkim poradziła. Szkoda tylko, że tak bardzo zdenerwowała Billa i teraz będą mieć bardzo ograniczony ze sobą kontakt. Oby jakoś się dogadali. Trzymam kciuki za ich współpracę.
OdpowiedzUsuń