32. Oh, Tom

Cześć. Chciałam Was dziś zaprosić na bardzo treściwy rozdział i 'tajemnicze' oblicze Toma. :)

Dziękuję za miłe słowa otuchy i pozdrawiam Was serdecznie :*


32


Oh, Tom


Gdy się zbudziła, nie miała pojęcia, jaka jest godzina. Gdzie jest i najważniejsze, gdzie jest jej telefon. Gdy zrozumiała, że spała w ciuchach i pomimo że zrobiło się jej ohydnie, to już doszło do niej wszystko.
-Naprawdę tu jestem! Omg! Zasnęłam!? Jaki wstyd! Jak można przy Nim zasnąć!? -Wyskoczyła z łóżka. Ujrzała z drugiej strony łóżka swą torbę i na komodzie telefon. Od razu w niego zajrzała. Zegarek wskazywał parę minut po jedenastej. Wyłoniła się z pokoju. W tle domu była cisza. Skrępowała się trochę. Miała potrzebę pójść do toalety, ale nie miała pojęcia, gdzie ona jest. Nie wiedziała przez chwilę, co ma ze sobą zrobić, ale w końcu spięła tyłek i ruszyła. Przecież w domu nie było nikogo, prócz Billa i Toma, więc gdy nawet trafi na nich to lepiej.
Zapukała cicho w drzwi obok. Nikt się nie odezwał. Otworzyła je cicho. Jej oczom ukazał się śpiący Tom. Uśmiechnęła się pod nosem i szybko zamknęła drzwi.
Zapukała w drzwi naprzeciwko. To samo. Zastała puste, pościelone ładnie łóżko. Sądząc po mnóstwie porysowanych kartek na stoliku pod oknem, stwierdziła, że to na pewno Billa pokój. Obadała go szybko wzrokiem. Zwykły pokój. Dużo mebli się w nim nie znajdowało, nie był zbyt duży. A nawet śmiała przyznać, że trzy czwarte mniejszy od jej pokoju w Los Angeles. Nie sądziła, że on może się mieścić w takim pokoju... Czuła jednak radość, że w końcu poznaje nagą prawdę o Billu Kaulitz.
Zamknęła drzwi. Jeśli go nie było w łóżku, to musiał tak samo, jak ona już nie spać. Dlatego ominęła drzwi na końcu przedpokoju, obok schodów i zeszła na dół.
Ujrzała śpiącego Billa na kanapie w salonie. Nie wyglądał tak samo, jak wczoraj. Był przebrany w inne ciuchy. Więc sądziła, że wstał wcześniej i czekając, aż się cała reszta zbudzi, zasnął. Uśmiechnęła się do siebie po raz drugi. Jednak potrzeby fizjologiczne były teraz ważniejsze. Musiała odnaleźć łazienkę. Oczywiście. Drzwi numer trzy na górze domu, była to łazienka.
Zniknęła w niej na dobre długie, paręnaście minut. Odświeżona, w innej sukience, uczesana i pomalowana zeszła z powrotem na dół. Billa na kanapie już nie znalazła. Za to dźwięk gotowanej wody, przyciągnął ją do kuchni.
-Dzień dobry panie Kaulitz.
-Dzień dobry Kornelio. Napijesz się ze mną kawy?
-Z chęcią... -Usiadła do stołu.
-Wyspałaś się?
-Nie wiem sama. Jakoś żyję, choć czuję trochę w oczach piasek.
Bill się uśmiechnął.
-Czuję to samo, dlatego kawa, jak najbardziej dla nas.
-Przepraszam, że wymiękłam... Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. -Było jej głupio.
-Nie przepraszaj mnie za takie coś. Nic się przecież nie stało. -Zaskoczył się.
-Głupio mi trochę...
-To niech ci nie będzie głupio. -Przysiadł naprzeciwko niej, podając do stołu kawę.
-Spałeś na kanapie? -Jego oczy mówiły o tym, że w ogóle nie spał. Nadal miał je lekko zaczerwienione i podpuchnięte.
-Nie. -Uśmiechnął się. -Położyłem się na chwilę i chyba zasnąłem.
-...Przytulny masz dom. -Stwierdziła.
-Przytulny? Jest mały, przez to się szybko bałagani. Nic się tu nie mieści.
-To gdzie trzymasz swoje rzeczy?
Bill się trochę zaciął. Zastanawiał się szybko, czy się przyznawać.
-W innym mieszkaniu.
-Nie mieszkasz tu? -Zaskoczyła się bardzo.
-Nie. Przyjeżdżam tutaj z Tomem w weekendy. Tutaj mieszka nasza mama.-Uśmiechnął się lekko, obserwując ją dokładnie. Nie sądził, że dojdzie do takiego tematu między nimi, gdzie będzie ujawniać swoje życie. Choć na dobrą sprawę, można było się tego spodziewać.
-Ahm... -Nie wiedziała, co ma powiedzieć. Sądziła, że zaprosił ją do siebie, nie do swojej mamy. Ten człowiek zaczynał robić się bardzo dziwny w jej oczach. Już rozumiała ten fakt, że rozmowa przez telefon, gdy on ruszał do niej, trwała o wiele krócej, niż jazda do Loitsche. Jednak... Odrzekł wtedy '...Ale Tom przełączył na jakąś komedię.' To Tom dojechał tu sam? Możliwe. Stało drugie auto na podjeździe.
-Po co Tom tu przyjeżdżał, jeśli wiedział, że przyjadę tu z Billem? -Zapytała w myśli. -No tak... Przecież to nie jest żadna randka... Może specjalnie to zrobił, żebym nadal się czuła neutralnie w stosunku do jego czynów...
-O czym myślisz? -Nie spuszczał z niej swych błyszczących oczu. -Coś nie tak? -Dodał.
-Nie. -Uśmiechnęła się. -Tak się zamyśliłam... -Westchnęła. -Nie bolą cię oczy? Masz je cały czas zaczerwienione.
-Nie bolą. To od światła.
-Myślałam, że od niewyspania.
-Od niewyspania, mam je podkrążone, niezaczerwienione. -Uśmiechnął się.
-No tak. -Odwzajemniła uśmiech.
-Ale po co mnie wziął do domu swojej mamy, gdy sam chciał, żebym zrobiła mu obiad?! -Wołała w myśli, nic nie rozumiejąc. -Może chciał być miły, ale jednak nie otwierać się prywatnie, tak bardzo przy mnie? To jest fair, gdy on przychodzi do mnie i wszystko wie...?-Oburzyła się. -A już myślałam, że chce się przy mnie otworzyć...
-Jesteś głodna?
-Nie bardzo. Ten makaron mnie jeszcze trzyma. -Przyznała z uśmiechem.
-Mnie też, dlatego nie robiłem śniadania. To co? Wypijemy kawę i zabieramy się za obiad?
-No tak.  -Uśmiechnęła się po raz kolejny. -Pewnie.
Tak też zrobili. Okazało się, że Tom zrobił wieczorem zakupy. No tak. Dziś była niedziela, wszystko po zamykane. Dowiedziała się też, że w Magdeburgu, bracia kończyli szkołę. Chociaż coś jej powiedział o sobie, pomimo że wiedziała to już z sieci. Bill jednak nie kończył tematu szkoły. Opowiadał jej, jak bardzo było mu źle tutaj i jak bardzo nienawidził Loitsche. Uśmiała się trochę, słysząc jego opowieści, a godziny mijały.
Przywitał ich, ogarnięty Tom. Jednak informacja, którą uzyskali, wściekła bardzo blondyna. Mianowicie, Tom wyznał, że dzwoniła właśnie mama i powiedziała, że się cieszy, że robisz obiad, bo jedzie tu z Alą. Nikt sobie nie mógł wyobrazić, jak bardzo Bill był wściekły. Kornelia pierwszy raz słyszała, jak Kaulitz krzyczy. Był tak zły, że aż krzyczał! Oczywiście w języku niemieckim. Niestety Kornelia zrozumiała tylko parę słów, a raczej czasowników, nic poza tym. Zbyt szybko i nie wyraźnie mówił.
-Czego ona ode mnie chce!? Nie mogłeś powiedzieć, że nie ma z nią tu przyjeżdżać!?
-Mówiłem jej to, że masz gościa, że nie ma z nią tu jechać. Ale powiedziała, że już za późno, bo właśnie wjeżdżają do Magdeburga, poza tym ma jakąś ważną sprawę z tobą do skonsultowania.
-To będą lada moment!? Ona nie może wiedzieć, że ona tu jest! Wiesz, co to będzie w firmie...!?
-Wiem. Dlatego jedyne, co ci mogę zaproponować, to zabranie jej, gdzieś. -Rozłożył ręce.
-Nie! To ja wychodzę! Nie będę na nią patrzeć ani jej słuchać!  -Zabrał kluczyki od auta i już ruszył do drzwi.
-Nie czaisz tego, że jeśli wyjdziesz z nią teraz, to będzie miała jakieś domysły!? Powiedziałem, że masz gościa i robisz obiad! Gdy stąd wyjdziesz, uzna, że nie chciałeś poznawać swojego gościa z nimi! Ona i tak już patrzy na nią krzywo!
-Mam jej dosyć w pracy! Nie chcę jej oglądać jeszcze poza nią!
-Skończmy już to. One zaraz tu będą.
-Jedź. -Burknął. -Kornelio. -Podszedł do dziewczyny i położył dłonie na jej ramionach. -Przepraszam cię za to. Nie spodziewaliśmy się takiej wizyty. Jedź, proszę, z Tomem. Postaram się załatwić tę sprawę szybko i zadzwonię do was.
-Dobrze, nie ma sprawy. Nie przejmuj się. Też bym nie chciała, żeby moja osoba zaważyła na twojej opinii. -Przyznała z lekkim przekąsem.
Bill się zaskoczył jej słowami, ale nie było już czasu na nic. Wsiadła z Tomem do jego auta i odjechali z podjazdu z piskiem opon. Oczywiście pokierował się w przeciwną stronę drogi do Magdeburga. Zwolnił dopiero w zabudowanej części miasteczka.
Tom pokręcił głową. Jego mina też nie była zadowolona.
-Chyba nie często tak wpada znienacka, sądząc po zdenerwowaniu Billa.
-Nie. Kiedyś przyjeżdżała, gdy ze sobą byli, to logiczne. Ale on naprawdę ma jej dosyć, zresztą ja też zaczynam jej nie znosić. Wkurzył się, że musisz być w tak niekomfortowej sytuacji.
-Nie szkodzi. Przecież rozumiem. Nie wiedzieliście o tym.
-No nie. Eh... Głodna?
-Trochę.
-Ja jestem bardzo głodny, jedźmy coś zjeść. Nie będę czekać na jego telefon.
Przemierzali uliczki. Przechodniów było bardzo mało, ale ci, co byli, wgapiali się w nich, jakby przynajmniej Toma auto było w kolorach tęczy. Aż się dziwnie czuła. Tom nie zwracał na nich uwagi. Wyciągnął telefon i napisał coś w telefonie. Dostał po chwili odpowiedź.
-Możemy jechać. Już przyjechały. -Zawrócił na ostatniej ulicy i pokierował się w kierunku Magdeburga. To było logiczne, że nie chciał się z nimi minąć. Przynajmniej miała okazję choć trochę zwiedzić ich rodzinne miasteczko.
Usiedli w jednej z knajpek. Tom narzekał, że mogli wziąć zakupy i jechać do domu, tam by Kornelia mogła ugotować obiad. Najwidoczniej był bardzo głodny, że ciągle mówił o jedzeniu.
Kelnerka dziwnie na nich patrzyła, przy składanym zamówieniu. Jakby znała ich od zawsze. Kornelia nie czuła za nic prywatności.  Jeden plus kelnerki to to, że była bardzo uprzejma. Nawet podała deser na koszt firmy. Tom był tym nie wzruszony, a Kornelia musiała się w końcu odezwać w tym temacie.
-Ona chyba cię zna.
-Ale ja jej nie znam. -Odrzekł natychmiast, szamiąc gorące ziemniaki.
Czuła się, jakby wszyscy klienci i pracownicy się na nich patrzyli. Stresowało ją to bardzo. Nie mogła nic przełknąć.
-Przestań zwracać na nich uwagę. Im szybciej zjemy, tym szybciej stąd pójdziemy.
Tom miał rację. Skupiła wzrok w ich talerzach, na siłę starając się nie zwracać na nich wszystkich uwagi.
-Nie jadłem śniadania. Bill mi mówił,  że masz zrobić obiad, a robisz je pyszne, więc stwierdziłem, że zaczekam i się nie doczekam...
-Oh Tom... -Było jej miło, a zarazem przykro, że się tak nastawił na jej obiad. -Przykro mi... Może w tygodniu przyjedziecie do mnie po pracy na obiad.
-Obiecaj. -Zaznaczył ostro z lekkim uśmiechem.
-Obiecuję. -Zaśmiała się.
-Będę czekać na telefon.
-Dobrze.
Jedli. Nie mogła od siebie odpędzić uczucia wzroku innych. Gdy się rozejrzała, to w sumie nikogo nie przyłapała na tym, że się na nich patrzy. Zrobiło się jej lepiej, uświadamiając sobie, że to tylko głupie uczucie.
-Cóż... Chyba nie macie takich niespodziewanych wizyt U SIEBIE w domu. -Podkreśliła.
-Mamy. Ala nie zna granic przyzwoitości.
-Ona wie, gdzie mieszkacie?
-Tak. Jak ma nie wiedzieć, skoro była z moim bratem? -Odrzekł, jakby to było logiczne.
-Rzeczywiście...
-Jeszcze jutro ma przyjechać Ria. Zero spokoju.
-Nie cieszysz się?
-Z czego mam się cieszyć? Że nie będę wychodzić, kiedy mi się chce. Wszędzie będę musiał z nią jeździć i być. Nawet do znajomych... Nie wyjdę z chłopakami na piwo.
-Tak cię trzyma na uwięzi? -Zaskoczyła się. Sądziła, że to Kaulitzowie rządzą w związkach.
-Nie. Wychodzę, kiedy mi się podoba, ale robi później awantury o nic, których nienawidzę. Jest zrzędą...
-Oh! Jak możesz tak mówić o swojej kobiecie? -Nie mogła w to uwierzyć.
-Już prawie nie jest moją kobietą. Nie widzimisię jej przyjazd tutaj. Przyjechała tu ze mną, parę dni później, zaraz po Billu. Była tu tydzień. Po tygodniu miałem jej dosyć i nadal mam.
-To kiepsko...
-W chuj kiepsko. Nienawidzę, gdy baba mi ciągle wymawia moje błędy. Związek moim zdaniem na tym nie polega.
-No nie...
-Mam nadzieję, że gdy tu przyjedzie, będzie to nasze ostatnie spotkanie.
-Nie chcesz z nią być? -Zaskoczyła się.
-Nie. Na dodatek coraz częściej mówi mi o dzieciach. Ja nie zamierzam mieć z nią dziecka, a na pewno nie w tym czasie.
Kornelia się uśmiechnęła.
-Chcesz od niej uciec, bo nie chcesz mieć teraz dziecka?
-Nie chcę od niej uciec. Drażni mnie całą sobą. Chyba wszystko, co było między nami, przeminęło.
-Ale jeszcze w LA...
-Też nie było dobrze. I nie jest dobrze od pół roku. Ileż można rozmawiać na jeden ten sam temat? Mam jej dosyć. Myślę, że ona wie, że to jest jej ostatni pobyt u mnie... Nie jest fajnie, gdy się z kimś jest na poważnie w związku parę lat, ale trudno... Wolę być sam, niż się ciągle denerwować. Wygasło wszystko już dawno... Teraz się tylko męczymy ze sobą.
-Ona myśli tak samo, jak ty?
-Ona zapewnia, że kocha, ale to tylko słowa. Nie daje się przytulać, sama tego nie robi. Jak to zrobię, to zaraz się pyta 'czego chcesz'? Potem ma wąty, że tego nie robie, że jej nie kocham... No kurwa.
Kornelia zaczynała mieć znowu dziwne uczucie. Czy Tom się jej zwierzał ze swoich problemów, bo...? Nawet nie miała niczego, co by mogła założyć. Przecież miał swoich znajomych... Nie rozumiała jego zachowania. Może chciał się do niej tak zbliżyć? Może nie miał nikomu się zwierzyć? Albo nikt go nie chciał słuchać? Nie ważne dlaczego. Było jej przykro słuchać o czyichś problemach. W szczególności Toma. Robił wrażenie silnego mężczyzny. A teraz wydawał się taki... Delikatny uczuciowo?
-...Może jest zła, że nie chcesz mieć dziecka.
-Powinna to zrozumieć. Mówiłem jej to zaraz na początku naszego związku, że ma na nic nie liczyć z tego typu rzeczy. Rozumiem, że by chciała mieć już dziecko. Ma w końcu swoje lata.
-Ile ma lat?
-Trzydzieści jeden.
-Ile!? -Zawołała, aż zwróciła na siebie uwagę ludzi, przez co się zmieszała. -No to, teraz już rozumiem... -Pokiwała głową. -Hej... Ala też jest od was starsza, tak?
-Tak. Sześć lat ode mnie, siedem od Billa.
-Też ma trzydzieści jeden? -Nie wierzyła. Ria wyglądała na poważną, ale Ala!? Dałaby jej co najmniej z dwadzieścia pięć!
-Tak.
-Wy się zmówiliście razem, że będziecie mieli starsze dziewczyny od siebie? Czy to przypadek? -Zaśmiała się, chcąc zrobić z tego żart. W rzeczywistości bardzo ją ten temat interesował.
-Nie zmówiliśmy się. Tak wyszło. Ria poleciała na mnie, a Bill na Alę. To były przypadki.
-Więc nie preferujecie tylko w starszych kobietach?
-Czuję się jak na wywiadzie. -Stwierdził z uśmiechem.
-Przepraszam cię, Tom. Ale tak to można odebrać.
-Wiem. Spoko. Nie. Nie preferujemy tylko w starszych. Młodsze też wchodzą w grę. Zresztą nie ma dla nas różnicy, czy jest starsza, czy młodsza. Wystarczy, żeby jakoś wyglądała i żebyśmy się z tym kimś rozumieli. No i uczucie. -Wzruszył ramieniem. -Proste.
Uśmiechnęła się. Kontynuowała jedzenie. Tom już prawie zjadł, a ona miała nadal górę.
-Więc jeśli się z nią rozstaniesz, to zostaniesz tu z Billem?
-Mam nadzieję, że się nie rozstaniemy i w końcu dojdziemy do porozumienia.
-Ahm... -Kornelia już zgłupiała. Przed chwilą mówił, co innego.
-Ale gdybyśmy się rozeszli, to nie zmienia faktu, że mam pracę w LA.
-Więc nadal zostałeś przy swoim.
-Tak.
-Mówiłeś, że jak będzie źle, to weźmiesz kogoś na swoje zastępstwo.
-Ale nie jest źle. Jakoś daje radę.
-...Będzie mu przykro, gdy stąd wyjedziesz. On ma cały czas nadzieję, że zostaniesz z nim w firmie.
-Jeśli tu zostanę, mój związek może naprawdę się rozpaść.
-Przecież tego chciałeś.
-Zawsze tego chcę, gdy się denerwuje.
-Więc ją kochasz?
-Gdybym jej nie kochał, nie byłbym z nią tak długo i nie męczyłbym się.
-...Dziwne jest to, że stawiasz na pierwszym miejscu swoją dziewczynę, zamiast brata. -Trochę się zdenerwowała. Wiedziała, że nie powinna tego mówić, ale nie mogła tego znieść. Sama też nie chciała, żeby stąd wyjeżdżał. Nie wyobrażała sobie zdjęć z kimś innym.
Tom uniósł, poruszony brew.
-Przepraszam, że to powiem, ale moim zdaniem nie zachowujesz się fair wobec rodziny.
Tom jeszcze bardziej się zaskoczył. Zaczynała mu psuć humor. Nie dosyć, że Ria mu go popsuła z samego rana, potem Ala, to jeszcze ona. Zaczynał mieć w ogóle niechęć do płci żeńskiej.
-Jestem tu. O co wam wszystkim chodzi? Nastawił cię przeciwko mnie? He?
-Nie. To są moje osobiste wnioski na podstawie waszych słów i podejścia do siebie. Sam mówisz, że twój związek leży na włosku. Przykro mi mówić, ale to jest to, o czym ci mówiłam wtedy na plaży. Może być, ale równie dobrze może jej nie być. Bill będzie zawsze. Dlaczego chcesz niszczyć relację z bratem, przez kogoś, kto cię drażni, kogo nienawidzisz, kogo nie lubisz, przez kogoś, kto cię nie rozumie. Sam powiedziałeś, że w związku trzeba się rozumieć. Jeśli ona ma do ciebie wąty o to, że nie chcesz mieć dziecka, to raczej cię nie rozumie. Może w każdej chwili przeminąć. Nie rozumiem, dlaczego chcesz się poświęcać dla kogoś obcego, gdy ktoś bliski potrzebuje tylko tego, żebyś był.
-Skończmy ten temat.
-Dlaczego?
-Nie mam zamiaru rozmawiać na ten temat.
Kornelia nie zamierzała jednak kończyć tematu. Zbyt bardzo się tym przejęła.
-Nie myślałeś o tym, że gdy zostawisz Billa, zranisz go, popsujesz sobie z nim relacje, może cię przez chwilę nienawidzić, a co gorsze, też ci nie pomóc, gdy ty będziesz tego bardzo potrzebować, bo się na tobie zemści. Wrócisz do LA. Rozejdziesz się z Rią, czego nie życzę. To narobisz sobie dwóch niepotrzebnych problemów? To idzie w dwie strony, on cię potrzebuje, jesteś, ty go potrzebujesz, on jest. Moim zdaniem, dla Billa ważniejsza jest rodzina, niż dziewczyna. I uważam, że gdyby był w jakimś związku, nie patrzyłby na to, czy się pokłóci z dziewczyną, czy nie, tylko leciałby w pomocy rodzinie i miał wszystkich innych w dupie.
Tom milczał. Widziała, jak nerwowo podryguje nogą pod stolikiem.
Kornelia westchnęła.
-Powiedziałam tylko to, co ja widzę i, jak na to patrzę. Nie bierz moich słów zbyt poważnie. Nie znam Billa aż tak bardzo. Tak mi się tylko wydaje, że by tak zrobił. Bo jestem pewna, że on ciebie i mamę bardzo kocha. W LA, cały czas mi powtarzał, że to firma rodzinna i nikt obcy nie będzie nią rządzić. Pojęcie 'rodzina' dużo dla niego chyba znaczy.
-Jemu też tak ryjesz banie?
Kornelia popatrzyła na niego trzeźwo. Zaskoczyła się i nie ukrywała tego.
-Skądże. Mówię tylko, to, co myślę na podstawie obserwacji obu stron. Mówię, że nie masz brać tego do siebie.
-...Nie biorę, wjechałaś mi tylko na banie.
-Heh. Przepraszam.
-Nie szkodzi. Właśnie sobie coś uświadomiłem...
-Co takiego?
-Bill jest w twoich oczach Bogiem.
-Że co!? -Zawołała zaskoczona. Zawstydziła się okropnie ! Na dodatek ludzie znowu na nią spojrzeli. Była mega zawstydzona i chciała się zapaść pod ziemię.
-Zjadłaś? -Odrzekł z cwanym uśmiechem.
-Tom! -Zawołała cicho. -Wcale tak nie jest!
Wyszli z restauracji i wsiedli do auta.
-Nie? Bill na pewno taki nie jest, Bill jest taki, Bill kocha, dla Billa ważna jest rodzina, Billowi będzie przykro, Bill się zawiedzie, Bill cię potrzebuje, Bill to, Bill tamto... -Zaśmiał się na koniec. -Bill nie chciał, przecież nie wiedział, Bill powiedział... -Kontynuował.
-Przestań już! -Zawołała z mega wielkim zawstydzonym uśmiechem. Spalała się ze wstydu. Nie miała pojęcia, że tak to wygląda! -Robisz to specjalnie, tak? Dopiekłam ci, teraz musisz się odegrać?
-Można tak powiedzieć.
-To wiedz, że ci się udało.
-Cieszę się. -Zerknął na nią kontrolująco. Jej zawstydzona twarz mówiła wszystko. -Zabujałaś się w nim. -Stwierdził.
-Nie.
-Nie? Haha dobre! To, czemu masz spaloną twarz?
-Oh Tom! -Skarciła go, chcąc udać poważną, jednak jego uśmiech sprawił tylko jeszcze gorsze zażenowanie.
-Ok już. Ok... -Mówił z uśmiechem, ale zerkał na nią, co jakiś czas.
-...On jest tylko przystojny i tylko mi się podoba, tak, jak milion innym dziewczynom...
-Taaak. Tylko mi się podoba. -Przedrzeźniał ją. -Lecisz na niego. -Poruszył brwiami.
-TOM!!!
Tom się zaśmiał, a ona po chwili dołączyła.
-Nie lubię cię... -Skrzyżowała ręce na piersi.
Tom miał świetną radochę z drażnienia czarnowłosej. Czuł się, jak nastolatek, gdy podrywał swoje koleżanki w szkole. Nie chciał jej podrywać, ale jego naturalne, wrodzone odruchy były nie do skontrolowania. Radowało go, Kornelii oburzenie i to się liczyło.
-Wiesz... Trochę cię nie rozumiem. -Zaczęła po chwili. -Powiedziałeś, że masz jej dosyć, a potem powiedziałeś, że masz nadzieję, że się wszystko wyjaśni.
Tom się krzywo uśmiechnął.
-To jest dokładnie to, co czuję. Nie ma tu nic do wyjaśniania. -Wzruszył ramieniem, nie patrząc na nią.
-Czyli że... Czujesz rozdarcie, pomiędzy miłością a nienawiścią. Tak?
Kornelia miała teraz dobry temat do refleksji. Nigdy nie przypuszczała, że można czuć do jednej osoby, obydwa tak silne uczucia. Zawsze myślała, że albo się kocha, albo się nienawidzi...
-To jakby takie uwięzienie, co nie?  -Odrzekła po chwili.
Tom zerknął na czarnowłosą.
-Ile można myśleć nad jedną rzeczą? -Przeszło mu przez myśl, ale nic na głos z jego ust nie wypłynęło. Wystarczająco już dzisiaj się przed nią obnażył. Aż trochę zaczął tego żałować. Zaczynała dochodzić do prawdziwych jego uczuć, co wcale nie było potrzebne, żeby wiedziała. Miał nadzieję, że szybko zapomni o tym, co usłyszała.
Zerknął w telefon. Milczał. Znaczyło to, że Ala jeszcze sobie nie poszła. Westchnął pod nosem. Parę razy stuknął palcami w kierownicę i się rozejrzał po okolicy. Dźwięk wiadomości wypełnił wnętrze auta. Obydwoje od razu zerknęli na wyświetlacz Toma iPhona.
"Jenny" -Widniało na wyświetlaczu. Kornelia natychmiast odwróciła wzrok. Tom zerknął na Kornelię kontrolująco, po czym niczym się nie przejmując, odpisał na wiadomość, na którą wręcz od razu dostał odpowiedź.
-To nie możliwe, żeby Tom ją zdradzał! -Zawołała w myśli, przerażona.
-Spotykasz się z inną, dlatego nie wiesz, co masz zrobić z Rią? -Wypaliła. Nie mogła uwierzyć, że przez chwilę wierzyła w to, że Tom jest taki uczuciowy. I pomyśleć, że milion dziewczyn, by na takie czułe opowieści poleciały.
-Cwany manipulant... -Wysyczała w myśli, obejmując wzrokiem jego osobę. Czuła się teraz, jak idiotka, że uwierzyła w jego 'delikatność uczuciową'.
-Nie spotykam się z inną. Nigdy żadnej dziewczyny nie zdradziłem. -Odrzekł trochę nie w sosie.
Kornelia i tak już swoje wiedziała... Chociaż? Ona też pisała często wiadomości z Adamem, a przecież to nic nie znaczyło. Sama już nie wiedziała.
-Już wiem, po co Ala przyjechała...
-Jenny ci powiedziała? -Nie mogła przestać mu docinać. Zdenerwowała się na samą siebie, że ot tak, mu we wszystko, co mówił przy obiedzie, uwierzyła.
-Taa... Hemmling startuje na rynek mody. Ala przyszła do Billa omówić zjawienie się go na jego pokazie. Podobno dostał zaproszenie, chciał odmówić, Ala przyjechała go namówić na to, żeby tam pojechał, bo ma odpowiedź dać do jutra.
-I Jenny to wszystko wie? -Odrzekła ironicznie.
Tom zerknął już zły na Kornelię.
-Przepraszam cię. Nie słuchaj mnie. -Powiedziała szybko, widząc jego wzrok.
-Nic mnie z nią nie łączy. O co ci chodzi!?
-O nic. Przeprosiłam.
Tom się ostro zdenerwował. Ostatnie, czego by chciał to głupich plot. Nawet nie ostatnie. Nigdy nie chciał głupich plot. Bill milczał i sądząc po tym, że odmówił spotkania, a Ala go namawia, żeby zmienił zdanie, co prawie nigdy nie wychodziło, stwierdził, że to spotkanie nie skończy się po paru minutach. Bill nigdy nie był ugięty. Dlatego tylko jedno wpadło mu na myśl.
-Pojedziemy do mojego kumpla, ta?
-...Może w ogóle mnie odwieziesz do domu? Nie chcę ci siedzieć na głowie, a z Billem się zgadam, jak tylko da znak, że jest wolny. Przywiezie mi ciuchy, kiedy indziej.
-...Spoko.
Tak też się stało. Kornelia wylądowała w pustym apartamentowcu. Nie wiedząc, co ma ze sobą zrobić, a bardzo jej się nudziło. Rozłożyła się na kanapie i zabrała się za naukę słówek na jutrzejszy sprawdzian. Choć w głowie cały czas próbowała rozszyfrować Toma. Uśmiechała się pod nosem, twierdząc, że ma dar przyciągania do siebie dziewczyn, ale nie chciała się ograniczać tylko do swoich odczuć. Pragnęła go prześwietlić i poznać to, co mu w głowie siedzi tak naprawdę.
Zerkała co jakiś czas na telefon, ale on cały czas milczał.



CDN


P.S. Z ciekawości, chciałabym zadać wam pytanie :) A brzmi ono: Czy myślicie, że Tom zdradza swą dziewczynę, czy raczej posiada tylko swoje koleżanki i to nic nie znaczy?
Odpowiedzi pomogą mi trochę rozbudować świat Toma, dlatego bardzo proszę wyjawić swoje zdanie na ten temat. Pozdrawiam jeszcze raz :*

Komentarze

  1. Dla mężczyzny "to" nigdy "nic nie znaczy" a koleżanka to "tylko koleżanka" w każdym razie.. mam nadzieję, że Tom jest jednak wierny, jak wiadomo w świecie mody jest dużo seksownych babek.. I może on faktycznie mógł się z tą Jenny.. Kto go tam wie.
    Btw.. Miałam się właśnie pytać o to, czy pojawi się w Twoim ff postać Rii ale bardziej fizycznie niż tylko z opowieści Toma. :) Uprzedziłaś mnie, a ja bardzo się cieszę z tego powodu. Jestem okropnie ciekawa kreacji tej kobiety w Twoich oczach :) Co jeszcze.. Ach! Mam nadzieję, że Ala niebawem na dobre zniknie z tej historii.. Nie znoszę jej :3
    To chyba tyyyleee :P Pozdrawiam i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również nie znoszę Ali xD Ale, jak wiadomo, zawsze musi być ta czarna owca. Czy zniknie, czy nie, to już wkrótce się wyjaśni. :)
      Co do Rii, to tak. W ciągu 60. odcinków, miała się pokazać tylko raz xD Ale jak widzę, chyba czas to zmienić i dopisać coś na jej temat.
      Jak widzę tę kobietę? Widzę ją nijaką - muszę przyznać szczerze - Do tej pory, nie mam na tę postać pomysłu. Nawet mam trochę problem w tym, czym by mogła się zajmować. xD Jeśli masz jakiś pomysł, to chętnie skorzystam ^^
      Poza tym, Tom, którego cały czas szlifuję i nie mogę doszlifować, jednak mam mały pomysł, który bardzo powoli będzie się wyjaśniać. :)
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :*

      Usuń
  2. Odcinek super.. Co do Toma to mam nadzieję że jest wierny Ri. Mimo wielu koleżanek,modelek.
    Co do Ali jakoś jej nie trawię mam nadzieję że zniknie raz a na zawsze z życia Billa da mu święty spokój. Kornelia dała popalić Tomowi, powiedziała co myśli patrząc na to z boku.
    Czekam na następny odcinek 😉
    Pozdrawiam 😘 życzę weny 🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak samo, jak koleżanka wyżej :D Już myślałam, że znajdzie się ktoś, kto powie o zdradach na 'tak'. xD Ale cóż. Też mi trochę nie pasują zdrady do Toma. ;)
      Kornelia owszem dała mu popalić, co mogę wyjawić choć troszeczkę, że nie wyjdzie jej to na dobre xD
      Pozdrawiam i również dziękuję za komentarz :*

      Usuń
  3. Patrząc na Toma w Twoim opowiadaniu, nie zaskoczyłoby mnie to, że może mieć kochankę.
    Kiedy czytałam jego rozmowę z Kornelią, stał mi się jakiś bliższy i stwierdziłam, że go po części rozumiem. Uważam, że można kogoś jednocześnie kochać i nienawidzić. Ciężko mi jest to wytłumaczyć, ale podobnie jest z uzależnieniem.
    Odcinek mi się podobał, choć Ala wszystko zepsuła. Mam nadzieję, że Bill wreszcie da jej do zrozumienia, że nie jest mile widziana.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty

50. Zaręczyny

49. Zagubiona Diva

18. Fatalny bieg