34. Sekrety
Wpadam z kolejnym odcinkiem, z którego nie jestem zbytnio zadowolona, ponieważ jest on poskładany -można powiedzieć 'znowu' - z paru odcinków, a tylko dlatego, żeby przyśpieszyć rozdziały już do tych... Jakby to powiedzieć... Bardziej znaczących wydarzeń, na które czekacie.
Sama czekam na ich publikację, ponieważ jestem ciekawa Waszych komentarzy.
To już nie długo, dlatego już więcej nic nie piszę i zapraszam do czytania :)
Sama czekam na ich publikację, ponieważ jestem ciekawa Waszych komentarzy.
To już nie długo, dlatego już więcej nic nie piszę i zapraszam do czytania :)
34
Sekrety
Kornelia już nie płakała. Cały czas próbowała zapanować nad emocjami. Na dodatek nie rozumiała, o co chodzi Adamowi. Szukała w myślach, czegoś powiązanego z jego słowami.
-To nic nie znaczy. Jeśli to nie prawda, to nie masz się, czym przejmować.
-...Ale, o co ci chodzi?
-No o artykuł. -Widząc nadal jej niezrozumiałą minę, zwątpił. -To nie dlatego płaczesz?
-Nie rozumiem. Jaki artykuł? -Zmarszczyła brwi w niezrozumieniu.
Adam się spalił. Jeśli to nie przez to płakała, to czuł się, jakby dorzucił jej tylko do pieca.
-Przepraszam. Żaden artykuł. -Zmieszał się.
-Powiedz mi! -Zawołała poruszona. -Jaki szmatławiec?
-Jedźmy już, proszę. Chodź. -Pociągnął ją za rękę, ale ta się wyrwała i zatrzymała na środku chodnika.
-O co ci chodzi? Wytłumacz mi! Co wiesz?
-...No tylko tyle, co przeczytałem, ale nie uwierzyłem w to. Naprawdę. Nie przejmuj się tym...
-Masz mi natychmiast wyjaśnić, o co ci chodzi.
-...Myślałem, że już ci ktoś powiedział, dlatego płaczesz... -Mówił, jakby był winny zbrodni. W końcu wyciągnął telefon, widząc, że Kornelia raczej nie da za wygraną i włączył zdjęcia z sieci. Podał jej ostrożnie telefon.
Kornelia, widząc siebie z Tomem w restauracji, spożywających obiad; zbliżenie na ich dłonie, które można było określić, jako złączone; zbliżenie do twarzy, gdy Kornelia była mega zawstydzona, a Tom miał cwaniacki uśmiech, można było jednoznacznie odebrać i internety właśnie tak to określiły.
"Tom Kaulitz i tajemnicza Afroamerykanka!? Tego jeszcze nie było! Co na to Ria?" -Nosił nagłówek.
Kornelia była w totalnym szoku. Oczywiście, że weszła w stronę, by przeczytać, co napisali. Niestety było to w języku niemieckim.
-Tłumacz mi to. -Rozkazała ostro.
-Ale...
-Tłumacz!!! -Zawołała wściekła, aż kobieta przechodząca obok się na nią dziwnie spojrzała.
Adam westchnął i zaczął czytać.
"Tom Kaulitz, znany głównie z muzyki i fotografii, nie od wczoraj nosi miano łamacza serc. Najpierw aktorka, potem modelka, jedna, druga, kończąc na trzeciej, gdy jeszcze nie dawno ogłosił "Odnalazłem swą drugą połówkę"...-Zerknął na Kornelię z pytającym wzrokiem, czy na pewno chce słuchać tych śmieci. Kornelii mina się nie zmieniała, na dodatek ponagliła go. -" ...Mówiąc jednoznacznie o Rii Sommerfield - został przyłapany w niedzielne popołudnie na randkowaniu z piękną, młodą Afroamerykaną w Magdeburskim barze. Prześledziliśmy dla was internet i się dowiedzieliśmy! Kornelia Millian pochodząca z Los Angeles w stanie California, uczennica publicznego liceum ogólnokształcącego, przyjechała aż do Niemiec, by rozpocząć swą karierę jako modelka, pod okiem braci Kaulitz. (Profilowe zdjęcie Kornelii z Facebooka) Wiemy też, że Kornelia ma tylko półtora metra wysokości. (zdjęcie Kornelii i Toma, podczas wychodzenia z restauracji) Najwidoczniej w show biznesie teraz już nawet nie jest to ważne! ... -Adam zerknął, zmieszany na koleżankę.
-Nie chcę ci tego czytać, to gówna...
-Dokończ. -Rozkazała.
-Po co ci o tym wiedzieć? I tak...
-Czytaj! -Zawołała, z niecierpliwiona.
-"...Uwodzicielskie spojrzenia. Gesty. Słodki uśmiech. Trzymanie za dłonie. Takie piękne! Czy teraz tak się podpisuje kontrakty? Co na to właścicielka firmy mody, Simone Kaulitz? Czy czeka ją kolejny skandal?"
Usta jej się szeroko otworzyły. Było jej tak wstyd za ten artykuł!
-Nie patrz tak na mnie. Nie wierzę w to. To tylko strona plotkarska, czyli gówno.
-Nie mam półtora metra wzrostu!!! -Zawołała zrozpaczona. -Mam metr pięćdziesiąt osiem! Skąd to masz!?
-Julia mi wczoraj pokazała... Myślałem, że wiesz... Sorry... -Odrzekł, widząc znowu w jej oczach łzy.
Opadły jej ręce na myśl, co sobie pomyśli o niej jej tata, gdy to zobaczy. Co pomyślą jej znajomi, gdy to zobaczą. Miała nadzieję, że to nie trafi do Ameryki. Co pomyśli Kaulitz, gdy to zobaczy!!! Załamała się.
Adam zamknął ją w swoich ramionach.
***
Kaulitz zamknął nadesłany mu mailem adres strony, którego treść brzmiała "To nazywasz swoim wielkim startem? Twoja Wisienka robi karierę już bez twojej pomocy. Brawo. Skandal gwarantowany " Od Ali.
Wykonał telefon do brata, ale nie odebrał. Zobaczył go w drzwiach.
-Co jest? -Schował telefon.
Bill zaciskał zęby złości. Otworzył ponownie stronę z artykułem i mocnym ruchem ręki, odwrócił monitor w jego stronę. Tom nie był tym zbyt bardzo zaskoczony. Usiadł, przeczytał, zobaczył zdjęcia.
-Nie trzymaliśmy się za ręce. Jeśli o to ci chodzi. -Wyjaśnił spokojnie.
-Czy ty słyszysz sam siebie?
-O co ci chodzi?
-Byłeś tak w nią wpatrzony, że nie widziałeś, że ktoś ci robi zdjęcia!? -Zawołał zły.
-Nie byłem w nią wpatrzony, to po pierwsze. Po drugie, nie, nie widziałem, nie widzisz, że to z zoomu? -Oburzył się czarnowłosy.
-To, co to są za spojrzenia? Co to za uśmiechy? Tom znam cię nie od dziś, żeby nie wiedzieć, że z nią flirtowałeś.
-Nie flirtowałem z nią! Rozmawialiśmy tylko! -Uśmiechnął się pod nosem.
-Co zamierzasz z tym zrobić?
-Co mam zrobić? Nic przecież nie zrobię. Pisali, piszą i będą pisać, już zapomniałeś, że jesteś w Niemczech? Tu nie ma dla nas prywatności... Dlatego też nie chciałem tu przyjeżdżać.
Kaulitz westchnął.
-Nela to widziała? -Zapytał Tom.
-Nie wiem, raczej nie... Ale jest z Adamem, więc pewnie się dowie.
-Z Adamem? Co ona się tak ciągle z nim spotyka?
-Nie wiem...
Tom popatrzył na brata podejrzliwie.
-I nie drażni cię to, że się widuje z Adamem, ale, że ze mną je obiad, to już tak, co?
-Drażnicie mnie wszyscy!
-Nie byłoby tego, gdybyś w końcu coś zrobił w jej kierunku.
-Oh. Jakoś, gdy ja się z nią spotykam, wychodzę na imprezę, czy na spacery to paparazzi mnie nie widzi!
-Może masz to szczęście, że nie.
-Szczęście?! -Zawołał. -Ja w przeciwieństwie do ciebie, maskuję się. A nie wychodzę ot tak, z kimś na obiad!
-Jezu. Bill. Ogarnij się. To tylko głupie ploty.
-Nie martwisz się o swój związek z Rią?
-Nie. Nawet cieszyłbym się, gdyby to zobaczyła.
-Tom. Ty chyba nie wiesz, co ty mówisz.
-Wiem, co mówię i wiem, co robię. To, że ktoś zrobił nam zdjęcia, nic nie znaczy. Jeszcze nie raz zrobią.
Rozdzwonił mu się telefon na biurku. Odebrał.
-...Nie. Przekaż, że nie udzielam żadnych wywiadów w najbliższym czasie. -Rozłączył się.
-Już się zaczyna... -Popatrzył na Toma jak na winnego.
Tom nie mógł znieść tego. Wstał z miejsca i pokierował się do wyjścia.
-Dokąd idziesz?! -Zawołał za nim blondyn.
-Jadę do niej. To jej pierwszy artykuł, chyba nie chcesz, żeby się nim zadręczała. -Wyszedł, nie dając bratu nic więcej powiedzieć.
Wsiadł w auto i ruszył. Usłyszał dźwięk wiadomości. Westchnął, gdy zobaczył nadawcę.
"Zadzwoń do niej najpierw. Nie wiem, czy ją znajdziesz w apartamencie i jeśli będzie taka możliwość, nie mów o tym przy Adamie."
Tom zrobił głupią minę. Podejrzewał, że Bill wie, że jej nie ma w apartamencie i nie rozumiał, dlaczego pisze 'nie wie'. Coś mu zaczynało nie grać, już od wczorajszej wizyty Kornelii i Adama w firmie po godzinach.
Zadzwonił do czarnowłosej.
-...Halo?
-Cześć. Jesteś w hotelu?
-Niestety nie.
-Gdzie jesteś?
-Jadę... Autem jadę. Coś się stało?
-Taa... -Zrobił głupią minę. Zaczynał czuć, że Bill z Kornelią coś uknuł, czego Tom ma nie wiedzieć. -Chciałbym się z tobą spotkać. Teraz, natychmiast, jak to możliwe.
-Tom. Przepraszam cię, ale nie mogę teraz... -Mówiła przepraszającym głosem.
-Tylko pół godzinki mi poświęć. Chodzi o artykuł.
-...Domyśliłam się... -Odrzekła przygaszona.
-Adam ci powiedział?
-Tak... Zatrzymaj się...
-Co?
-Nie mówiłam do ciebie. Jestem przy... Gdzie jesteśmy? -Zapytała Adama.
10 minut później...
-Hej... -Odrzekła do Toma, gdy po nią podjechał i wsiadła w jego auto.
Gdy tylko Tom zobaczył jej czerwone oczy, wszystko było jasne. Na dodatek od razu się zaszkliły.
-Co myślisz? -Zaczął spokojnie.
-...Nie wiem... Boję się, że zobaczą to moi znajomi...
-I sobie coś pomyślą. -Dokończył.
-Tak... -Zerknęła na niego.
Tom westchnął.
-Cóż. To by się stało prędzej, czy później. Poniekąd jest to moją winą, bo się nie zamaskowałem, jak robi to zazwyczaj Bill, tak? Za co cię przepraszam. Jednak i tak by cię to nie ominęło, bo tak czy siak, nie długo będziesz żyć w mediach. Pod innym artykułem, to na pewno... Trudno, stało się. Chciałbym ci tylko uświadomić to, że w dziewięćdziesięciu procentach, albo i czasem w stu, to co piszą takie strony, jest nieprawdą. Nieprawda jest niczym, dlatego proszę cię, żebyś nie odbierała tego typu artykułów poważnie. Najważniejsze jest twoje słowo. Nie słowo brukowców.
-Mam ich w dupie. Mam gdzieś, to co napisali, przecież wiem, że to nieprawda, ale inni tego nie wiedzą! -Zawołała. -O to mi chodzi!
-Chyba raczej twoi znajomi znają cię i wiedzą, po co tu przyjechałaś. Nie przyjechałaś, żeby zostać modelką, tylko fotomodelką, to jest wielka różnica i to jest po pierwsze. Chyba rozmawiałaś o tym ze znajomymi.
Skinęła głową.
-Więc teraz, nadejdzie test. Tak w sławie bywa... Ci prawdziwi zostaną przy tobie, uwierzą w twoje słowo, ci nieprawdziwi uwierzą artykułom... To trudne, przykre i bolesne, ale taka jest rzeczywistość. I każdy, kto zaczyna swą karierę, przez ten etap przychodzi... Nie jesteś sama. Ja z Billem też przez to przechodziłem. Moja mama także i wszyscy ci, których znam, którzy robią karierę, też przez to musieli przejść.
-...Co jeśli się okarze, że... Moi znajomi, wszyscy, staną przeciwko mnie? -Spłynęły jej łzy.
-Nie wierzysz w nich? -Trochę się zaskoczył, ale nie okazywał tego.
Pokręciła głową, spuszczając ją w dół.
-Nie wierzę...
-No cóż... Myślę, że... Jeśli odejdą. To znaczy, że nie byli prawdziwymi przyjaciółmi. A co to za przyjaciel, skoro nie jest prawdziwy? Nic po takim...
-...A co jeśli, będą się ze mnie naśmiewać za plecami, gdy dla mnie cały czas będą mili?
-...I tak to po czasie wyjdzie. Nie martw się tym. Słyszałem, że zaprzyjaźniłaś się z Adamem, wątpię, żeby Adam teraz inaczej na ciebie patrzył... Masz mnie, Billa, Alexa i mnóstwo ludzi, których jeszcze nie znasz, a poznasz na pewno.
-...Przy tobie, ktoś został?
-Tak. Tylko jeden z parunastu najbliższych znajomych. To znaczy, myślałem, że są bliscy, ale okazało się, że nie są.
Kornelia się zaskoczyła.
-Zjawiali się wtedy też tacy, którzy nigdy nas nie lubili, a gdy rozpoczęliśmy karierę, nagle nas pokochali i wmawiali, że przecież znamy się od lat, jesteśmy przyjaciółmi. Zawsze cię lubiłem/lubiłam, co tam u ciebie? -Wzruszył ramionami, spoglądając na dziewczynę. -Nie płacz... Odbierz to, jako test przyjacielstwa. Wiem, że to raniący test, nie raz będzie ci przykro, zatoniesz w łzach, ale nie warto przez kogoś, kto nigdy z tobą nie był i tylko udawał.
Skinęła głową.
-...Boję się...
-Wiem... Mi też jest przykro, że musiało cię spotkać takie coś teraz.
-...Jeśli odejdą... Zostanę sama... -Przeraziła się.
-Nie zostaniesz sama. Masz nas. -Złapał jej dłoń. -Będziemy cię wspierać. W końcu to przeze mnie się tu znalazłaś... -Uśmiechnął się do niej.
Popatrzyła na niego. Miał taką stroskaną, kochaną twarz. Nie mogła mu nie odwzajemnić uśmiechu.
-Chodź... -Zagarnął ją ramieniem i przytulił do siebie.
Wtuliła się w niego, napawając się jego pięknym zapachem perfum.
Projekt Arthura w dziewięćdziesięciu procentach przypadł jej do gustu. Te dziesięć procent, były to - między innymi - rolety zamiast zasłon. Przecież jasno się wyraziła, że nie chce bardzo odbiegać od klimatu pałacu.
-Pracownicy mają czuć, że mają zaszczyt pracować w pałacu, a nie w biurowcu. -Zawiadomiła, a Arthur natychmiast wszczął poprawki.
Cenę targowali dość długo. Kornelia zdążyła już się trochę obeznać w szacowanych wycenach po opisie budynku przez Kornelię, poprzednich biur projektowych, przy danym terminie. Dlatego nie była głupia. Zacięcie walczyła o swoją cenę, która była prawie połowę mniejsza od tej, którą zaproponował Arthur. Była to walka ryzykująca, odmową przyjęcia zlecenia! Ale miała jakąś dziwne przeczucie, że jej się uda. Arthur jednak nie dawał za wygraną. Wtem jednym z lepszych argumentów, który okazał się dobry, jednak nie najlepszy, było to:
-Nie mogę się zgodzić na taką sumę. Nadal nie mam pewności, czy zrobisz to profesjonalnie, gdyż wiem, że to nie wasza branża. Gdybyś był profesjonalistą w tej dziedzinie, mogłabym przystać na taką cenę.
-Weź pod uwagę to, że gdyby miałby być tam hotel, zaproponowałbym większą sumę. Zniżyłem ją już do ostateczności.
-Nigdy nie mów, że coś jest ostateczne, bo możesz się zaskoczyć. -Odrzekła, zalotnie się uśmiechając do mężczyzny.
Adam czuł napięcie. Już się bał, że wyjdą zaraz z niczym.
-Muszę cię uświadomić Arthurze, że właściciel, który chce się przenieść do tego pałacu z firmą, ceni sobie prywatność. Jak już zauważyłeś, nadal nie wiesz, dla kogo będziesz to robić. I jestem pewna, że gdybyś przyjął to zlecenie, to nie mógłbyś zaprezentować swojego dzieła, w celu marketingowym, ponieważ właściciel by nie wyraził na to zgody. A jestem pewna, że gdybyś miał zgodę na opublikowanie swojej pracy w celu reklamy firmy, pałac by przyniósł wam wysoki prestiż i dużą sławę. To się wiąże z wielkimi zleceniami, wysoko usytuowanych ludzi. Mało tego. Jeśli ci się uda projekt, będziesz mógł przyjmować zlecenia nie tylko z hoteli i spa, ale także biurowców, co wiąże się z twoim awansem i poszerzeniem oferty. Dlatego chciałabym zaproponować ci jeszcze inną ofertę i ostateczną ofertę z mojej strony. Jeśli się nie zgodzisz, będzie mi przykro i będę musiała szukać dalej.
Arthur nie był zadowolony ze słów Kornelii. Jednak wszystko, co powiedziała, było w pięknych barwach. Nie myślał tutaj o awansie. Myślał nad otworzeniem własnego biura projektowego, a właściciel, tak jak zapowiadała go Kornelia, musiał być naprawdę kimś ważnym w świecie, że zastrzegłby sobie prawa do projektu. Miał okazję. Miał ryzyko.
-Jeśli nie jestem zainteresowany, zostaniemy przy twojej cenie i rozumiem, że brak zgody na udostępnienie projektu, tak?
-Tak.
-...Dobrze. Niech stracę... Zaufam ci.
Kornelii zacisnął się żołądek. Sama nie była pewna, czy stanie się to, co mu za chwilę zaoferuje. Miała tylko nadzieję, że pan Kaulitz ją zrozumie... Jeśli nie... To po niej. Przecież Kaulitz nawet nie uzgodnił z nią, ile może wydać na projektanta!
Zaczęła śmiało, nie spuszczając z mężczyzny zza biurka, wzroku. Zaoferowała mu trzy czwarte kwoty zaproponowanej wcześniej. Arthur aż się wyprostował, słysząc sumę, ale Kornelii dodatek brzmiał:
-Zapewniam, że dostaniesz rozgłos i pozwolenie na wykorzystanie projektu w celach marketingowych. Nie odpowiadaj od razu. Wyjdziemy na piętnaście minut? Starczy ci tyle na podjęcie decyzji?
-Dwadzieścia minut.
-Dobrze. Za dwadzieścia minut wrócimy do ciebie. -Uśmiechnęła się do niego. -Zapewniam, że jest to dla was wielka szansa. -Dodała na wyjściu.
Opuścili biuro. Kornelia wsiadła do auta.
-Muszę szybko zadzwonić do Kaulitza. -Stresowała się.
-Po co?
-Bo nie wiem, czy wyrazi zgodę na taką propozycję!
-To ty tego nie wiesz?! -Zaskoczył się. -Myślałem, że rozmawiałaś z nim na ten temat!
-Nie! On nawet nie wie, że chcę zatrudnić profesjonalistów. -Dzwoniła już. -Proszę cię, odbierz... -Stresowała się.
-Panno Millian? -Odebrał. Kamień spadł jej z serca.
-Panie Kaulitz, przejdę od razu do rzeczy. Tak?
-Tak. O co chodzi?
-Jestem w trakcie podpisywania umowy z biurem projektowym. Mniejsza z tym jakim. Zaoferowałam mu niską cenę za projekt, w zamian za pana zgodę, na wykorzystanie przez nich projektu w celach marketingowych. Zgadza się pan?
-Panno Millian, dlaczego podejmujesz takie decyzje, bez wcześniejszego skonsultowania go ze mną? -Trochę się zdenerwował.
-Przepraszam panie Kaulitz, ale wolę wydać więcej pieniędzy na wystrój, materiały i wykończenie, niż na projekt.
-...No dobrze...
-Zgadza się pan? -Zachwyciła się.
-Nie wiem jeszcze. Co to za biuro?
Kornelia się skwasiła.
-Mało znane, ale mają na swym koncie projekty hoteli pięciogwiazdkowych, nie tylko w Berlinie.
-Hoteli?
-Tak. Biurami też się interesują...
-Interesują się biurami? Kornelio, co ty mi mówisz?
-Panie Kaulitz. Projekt już widziałam, jest świetny. Zapewniam pana, że pana stopień zadowolenia z wykończenia będzie wzorowy.
-...No dobrze Kornelio... Ufam ci. Mam nadzieję, że wiesz, co robisz.
-Dziękuję! Aha i jeszcze jedno. Mogę im powiedzieć, dla kogo pracujemy?
-Tak, tylko wyślę ci na meila od razu klauzulę o poufności. Ma ją podpisać odręcznie, w dwóch egzemplarzach.
-Dobrze! Aha i jeszcze jedno... -Zestresowała się trochę. -Czy umowę z biurem, będzie mógł podpisać Adam, czy będę musiała mieć kogoś innego z firmy? -Mówiła lekko znaczącym tonem.
Adam zerknął na nią przerażony.
-Może być Adam. Kopie umowy poproszę też dla mnie.
-Dobrze, dziękuję za wszystko.
-Na drugi raz proszę skonsultować się ze mną.
-Obiecuję. Dowidzenia panie Kaulitz.
-Dowidzenia.
-Dlaczego nie możesz ty tego podpisać?! -Zawołał oburzony Adam.
Chłopak już widział te wszystkie czarne obrazy, na których jest błąd w umowie lub coś źle wykonane i jego podpis, z czym wiąże się, że całe zło będzie ciążyć nad nim.
-Bo ja nie jestem obywatelką Niemiec. Mam visę na pobyt tutaj tylko na trzy miesiące.
-Na ile? Trzy miesiące?
Tego się nie spodziewał. Kolejne ciemne wizje się ujawniły. Kornelia wyjedzie, nie skończą w terminie i sam zostanie z tym wszystkim!
-Tak. Zostały mi już tylko dwa miesiące i jeden tydzień...
-Trzy tygodnie już minęły? Jak mi zleciało. Czuję się, jakbym poznał cię parę dni temu...
-Fajnie. Dzięki. -Odrzekła z ironią.
-Hej! Nie o to mi chodziło! -Zaśmiał się. -Tylko o to, że jeszcze nie przywykłem do mojego nowego stanowiska, dostałem je z chwilą, gdy ty tu przyjechałaś. Dla mnie cały czas jest to świeże. Dlatego tak powiedziałem. Ejjj... To znaczy, że... Gdy skończymy remont, firma się przeniesie, to ciebie już tu nie będzie? A ja wrócę na pakowacza? -Był naprawdę przerażony tym wszystkim.
-No nie... -Przyznała też z lekkim smutkiem.
-Heej... Ja nie chcę! Nie możesz sobie przedłużyć pobytu tutaj?
-Ale po co mam go przedłużać, jeśli mój kontrakt obejmuje tylko trzy miesiące. Jeszcze nie słyszałam propozycji przedłużenia go.
-Muszą ci przedłużyć! Nawet się nie nacieszysz wystrojem pałacu! Kto wie, czy zdążysz, na to, że firma się tam przeniesie! Na wielkie otwarcie, o którym mówiłaś! O przecinaniu czerwonej wstęgi!
-Skończ już. Proszę cię Adam. Nie chcę po raz kolejny dzisiaj płakać... -Wysiadła z auta.
-Zaraz sam się rozpłaczę, kogo ja będę wozić, tu i tam?
-Może kogoś innego... Chodźmy.
Adam zamilkł z głową pełną myśli i rozczarowań.
-I jak? -Weszła do gabinetu Arthura, który siedział ze splecionymi palcami na brzuchu, wygodnie opierając się o oparcie fotela.
-Muszę się dowiedzieć, kim jest właściciel. -Odrzekł stanowczo. -W ciemno się nie zgodzę. Przykro mi.
-Chcę mieć jednak pewność, że zostajemy przy mojej ostatniej ofercie.
-Tak.
Kornelia z Adamem wymieniła spojrzenia.
-Właścicielem jest pani Simone Kaulitz, na zlecenie prezesa, jej syna Billa Kaulitz.
Arthurowi otworzyły się szerzej oczy i przez chwilę nic nie mówił.
-Jaka jest decyzja? -Czuła, jak stąpa po kruchym lodzie.
-Wyjdźmy z biura. -Zrobił coś w swoim komputerze. Zabrał pendrivy, skoroszyty, telefon, laptopa spakował do torby i wyszedł zza biurka.
Kornelia ponownie wymieniła spojrzenia z Adamem. Nic nie rozumieli, ale wyszli z jego gabinetu, za mężczyzną.
-Powiedz szefowi, że biorę urlop i ma do mnie nie dzwonić. -Rzucił do recepcjonistki.
-Coś się stało?
-Nie. Wszystko w porządku. Adios. -Pożegnał ją z uśmiechem i wyszli.
-Chciałbym was zaprosić do mojego mieszkania. Chyba że chcecie omawiać sprawy w jakiejś kawiarni. Wyjaśnię wam na miejscu.
-Wolałabym mieszkanie. Tam będziemy mieli spokój.
-Dobrze. Będziecie jechać za mną?
-Jasne.
Wsiedli w auta.
-Coś mi się wydaje, że weźmie to zlecenie prywatnie. -Uśmiechnęła się Kornelia.
-Też mi się tak wydaje, ale ważne, że znaleźliśmy kogoś. Ten projekt nie był zły.
-Nie był zły? Był genialny. Wszystko mi się podobało. Było elegancko i gustownie. Ma smak.
-Co prawda, to prawda.
Dwadzieścia minut później, siedzieli już w przestronnym, nowoczesnym salonie. Było jasno, czyściutko i pięknie. Musiała pochwalić wystrój. Arthur przyznał, że sam urządzał mieszkanie, co było dla Kornelii logiczne.
-Gdybyście od razu mi powiedzieli, kim jest właściciel, nie musielibyście tyle czekać i ja nie musiałbym się dwoić i troić. Spadliście mi z nieba. Właśnie byłem w trakcie szukania nowej pracy. Teraz, dzięki temu projektowi, będę mógł w końcu otworzyć własne biuro projektowe. -Cieszył się.
Kornelia była miło zaskoczona. Cieszyła się, że cięgi jej ofercie ktoś polepszy sobie swoje życie.
Starszy Kaulitz znowu pocałował klamkę w Kornelii apartamencie. Coraz bardziej był pewny, że jego brat z nią coś uknuli. Skoro nie ma jej w apartamencie i nie ma jej w firmie, na dodatek jest ciągle z Adamem, który dostał 'urlop', choć używa firmowego auta... Nie był głupi.
Wszedł do gabinetu swojego brata i rozsiadł się w fotelu naprzeciwko blondyna i popił gorącą kawę, wziętą na wynos.
-Coś się stało? -Blondyn zerknął na brata zza monitora. To było pytanie retoryczne. Wiedział, że coś jest nie tak, ponieważ nawet się z nim nie przywitał.
-Nie, u mnie wszystko w porządku. Chciałbym zapytać Ciebie o to samo.
-Mnie? -Zaskoczył się. -U mnie wszystko w porządku.
-Do prawdy?
Bill odsunął się od komputera i popatrzył już normalnie na czarnowłosego.
-Co knujesz z Nelą i Adamem? -Wypalił prosto z mostu.
-Nic nie knuje...
-Przestań. -Przerwał mu, znudzony. -Mów, co jest grane, nie jestem głupi. -Wykrzywił twarz w znudzeniu.
Młodszy Kaulitz westchnął.
-Nie długo się dowiesz.
-A więc jednak. -Cieszył się, że się nie mylił. -Gdzie oni tak jeżdżą?
-Powiedziałem, że się nie długo dowiesz.
-Dlaczego nie teraz? Skoro tak ci zależy na rodzinnej firmie, to dlaczego obcy wiedzą więcej ode mnie?
Kaulitz poczuł się nie pewnie. Bał się trochę reakcji brata, na to, co miałby usłyszeć.
-Tom proszę cię...
-Ja ciebie też proszę. Cały czas mówisz, że chcesz, żebym tu został, gdy tu jestem, nie wtajemniczasz mnie w sprawy firmy. O co chodzi Bill? -Mówił poważnie.
Bill chwilę skupiał wzrok na swoim bracie. Przyznał mu całkowitą rację. Powinien mu powiedzieć o tym od razu, nawet jeśli miałoby mu się to nie spodobać.
-Wyjdziemy na lunch. Dobrze? Za dwie godziny.
Tom nie był pewny, czy jego brat właśnie kolejny raz chce go zbyć, ale musiał mu zaufać.
-Dobrze. Punkt dziesiąta na dole.
-Tak.
Tom wstał z miejsca i wyszedł przejść się po firmie, skontrolować pracowników.
CDN
Powiem krótko.. Odcinek pełen akcji i sporo się dzieje.
OdpowiedzUsuńMam pytanko kiedy dojdzie do kolejnego zbliżenia Billa i Kornelii?
Ogólnie SUPER KOCHANA CZEKAM NA KOLEJNY ODCINEK
POZDRAWIAM I ŻYCZĘ WENY 😘
Mmm... Już niebawem! Obiecuję to! Jest już napisane wszystko, tylko muszę po kolei do tego dotrzeć. Jak już we wstępie, przed rozdziałem mówiłam - Przyśpieszam to, jak tylko mogę. Proszę jeszcze o chwilę cierpliwości, a zakupy też zaraz się pojawią xD
UsuńDziękuję za komentarz i również pozdrawiam :*
Moja twincestowo-zboczona dusza pragnie jakichś zbliżeń i erotyzmów, najlepiej przeplatanych niebanalną dramaturgią... :D Ok, chyba popłynęłam. Niemniej jednak zgadzam się z przedmówczynią, że chciałabym jakąś fajną scenę zbliżenia Pana Kaulitz z panną Millian. Swoją drogą, chyba jeszcze nie czytałam opowiadania, w którym ktokolwiek zwracałby się do Billa per Pan Kaulitz. :> W ogóle porozumiewanie między Billem i Kornelią jest czasami zabawne, kiedy sobie tak paniują i panują, hehe. :)
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie ten pałac i jak to wszystko wyjdzie. Reakcja Arthura na informację o tym, dla kogo miałby pracować - bezcenna. "Powiedz szefowi, że biorę urlop". xD
Ciekawi mnie też, jak pociągniesz wątek z Tomem. I zazdroszczę Ci kobieto, że masz tyle odcinków do przodu napisanych, bo przy którymś poście czytałam, że masz ich już aż 50! Ja się aktualnie męczę z trzecim i zebrać go do kupy nie mogę.
Pozdrawiam cieplutko! :* [https://heisnotok.blogspot.com]
Rozumiem cię Miyoshi, dość się naczytam chyba u Ciebie takich igraszek xD Ale oczywiście, tutaj też się takie sceny pojawią. Jak już wyżej w komentarzu wspominałam - przyśpieszam to, jak tylko mogę, ponieważ TE odcinki już zaraz się pojawią. Proszę o jeszcze małą cierplwość <3
UsuńCo do zwrotów 'pan/pani' uważam również za trochę zabawną i rozluźniającą, ponieważ bohaterowie czasami mówią tak do siebie specjalnie. Czasami jest to zamierzone, czasami oczywiście nie. Cieszę się, że czytasz pierwszy raz takie opowiadanie, może dzięki temu zapamiętasz je na dłużej <3
Ohh... W końcu ktoś zauważył, że w opowiadaniu jest ktoś jeszcze prócz Kaulitzów i Neli <3 Dziękuję ci za ten komentarz. :* Ucieszył mnie niezmiernie! Wątek pałacu jest dla mnie bardzo ważny, dlatego będzie o nim trochę xD Arthur? No tak. Bill jest znany w Niemczech, więc nie mogłaby być inna reakcja na ofertę współpracy z nim, nawet gdyby za nim nie przepadał, ucieszył się, że dzięki niemu może zarobić xD
Co do wątku z Tomem, nie długo się potoczy w ogóle co innego... Będzie to przykre, ale niestety tak w życiu bywa, raz z górki, raz pod górkę. :/
A odcinków mam już siedemdziesiąt. Kończę pisać pierwszą część i już mam dwa rozdziały drugiej części. Opowiadanie na dzień dzisiejszy nie ma końca. Dlatego zachęcam - jeśli ktoś lubi długie opowiadania - do odwiedzania bloga. Dzieje się całe mnóstwo różnych rzeczy. Tych przykrych i tych najbardziej szczęśliwych, a uczucie z każdym odcinkiem będzie rozkwitać i to nie zawsze będzie się kończyć 'happyendem'... Choć myślę, że większość tak. xD Z odcinkami wyszlo tak, że nie planowałam zakładać bloga, gdy je zaczęłam pisać. Mając czternaście chyba odcinków, a wena mi się nie kończyła, postanowiłam założyć tego bloga. Więc od samego początku miałam duży zapas. :) Polecam robić taki zapas, ponieważ można lepiej dopracować historię, wydarzenia i ewentualnie cofnąć się i coś poprawić, żeby wyszło idealnie, by potem publikować już dopięte na ostatni guzik :)
Również pozdrawiam kochana :*
Pozbierałam rozdział trzeci do kupy! W końcu! Także zapraszam do czytania. Czwarty powinien pojawić się do końca tygodnia (mam nadzieję xD).
OdpowiedzUsuńSiedemdziesiąt odcinków? To jestem spokojna, że będę miała, co czytać. Jak dla mnie możesz wrzucać posty codziennie. :) Jak już kiedyś wspomniałam, lubię, kiedy główni bohaterowie mają tło i zazwyczaj zwracam uwagę na miejsca i inne postacie wokół nich. I pewnie gdyby nie praca i masa innych zajęć miałabym więcej czasu, żeby usiąść i pisać. A tak pozostaje mi tylko podczas pracy układać sobie w głowie jakieś sceny i później to wszystko spisywać, łącząc w całość. Mam nadzieję, że nie rozczaruję. :)
Buziaczki! :* [https://heisnotok.blogspot.com]
Cudowne dwa odcinki. Bardzo szybko się czyta, więc ciągle mi mało. W końcu się pozbierałam i ogarnęłam. Dałam radę przeczytać i skomentować w końcu też :) Nie mogę się doczekać tych wszystkich cudowności, które jeszcze dla nas szykujesz. Nie trzymaj nas zbyt długo w niepewności!
OdpowiedzUsuńP.S. Zapraszam do siebie. U mnie w reszcie jest rozdział ;) Dosć ważny, po nim tak naprawdę wszystko się rozkręci i zacznie wyjaśniać :)
Pozdrawiam i życzę weny :*
Bardzo mi się podobało jak Tom pocieszał Kornelię i mówił jej, żeby nie przejmowała się tym, co o niej piszą. To było bardzo miłe z jego strony. Jednak muszę skrytykować Kornelię. Przecież Bill wytłumaczył jej, na czym będzie polegała jej praca i wyjaśnił, że wraz z podpisaniem umowy stała się osobą publiczną. Powinna zatem sama zacząć zwracać uwagę na to, że może (a nawet na pewno) ktoś kiedyś będzie chciał zrobić jej zdjęcie, żeby wykorzystać je przeciwko niej.
OdpowiedzUsuńPoza tym, że jestem trochę zawiedziona postawą Kornelii, która zachowuje się trochę, jakby nadal nie zdawała sobie sprawy z tego, co ją czeka w show biznesie, to jestem bardzo ciekawa projektu pałacu.