35. Upadek firmy

No dobrze. Czas zacząć akcję :) 

Właśnie zauważyłam, że została przekroczona liczba 4 tysięcy odwiedzin mojego bloga, a nawet nie minął miesiąc! :o To jest coś cudownego, za co Wam ogromnie dziękuję! Tylko! Właśnie. Skoro tak dużo was tu miesięcznie wchodzi, to zostawiajcie po sobie ślady. Bardzo o to proszę wszystkich :* 

Dziękuję za miłe komentarze i cieszę się Mistyczna, że wróciłaś :* Nie będę Was trzymać długo w niepewności, czas to zakończyć i kończę tę niepewność właśnie tym odcinkiem, z czego bardzo się cieszę!
Miyoshi - Pracuję i uczę się zaocznie, jednak nawet to nie przeszkadza mi w pisaniu. To jest to, co uwielbiam robić i to, przy czym odpoczywam. I mam dokładnie tak, jak ty. Układam sobie w głowie wydarzenia, lub piszę w telefonie, by dopracować to, spisując końcowo do worda. :) A jak już zacznę pisać, to nie mogę skończyć. Czasami mam natłok myśli i słów, by poświęcić na tę historię tylko godzinkę dziennie. Czasami zawalam pół nocy na pisaniu i 'budzę się', widząc, że to już 2 nad ranem :) 



35


Upadek firmy



2 godziny i 15 minut później...

-Wracam z Rią do LA. -Odrzekł Tom.
-Że co?
-To, co słyszałeś. Ria wraca do LA w piątek i ja wracam z nią. -Wyjaśnił logicznie.
-Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że się tak zdenerwowałeś? -Oburzył się Bill.
-Nie. Czemu mam się denerwować? Masz swoją nową prawą rękę, świetnie dajecie radę, pomysł z ankietami był zajebisty. Dobrze ze sobą współpracujcie, jest ok. Wracam. -Wzruszył ramionami.
Kaulitz czuł w jego głosie złość, której nie rozumiał. Przecież nie chciał, żeby jego brat czuł się odsunięty! Nigdy w życiu!
-Tom, nie chcę, żebyś wyjeżdżał. Będę potrzebować...
-Nela ci w tym na pewno pomoże. -Przerwał mu.
-Czy ty jesteś zazdrosny? -Nie mógł w to uwierzyć. Tom nigdy nie był zazdrosny o jego kobiety ani na odwrót.
-Zazdrosny? -Skwasił się. -Ja mam być zazdrosny o jakąś nastolatkę? Czy ty słyszysz sam siebie?
-No to nie rozumiem, o co ci chodzi?
-O co mi chodzi? Ty naprawdę to mówisz?
-Tak. -Odrzekł zniecierpliwiony.
-To wiesz, co? Dla mnie w tym momencie zachowujesz się tak samo nieodpowiedzialnie, jak ona. Tylko że ona robi to przez ciebie. Więc ty jesteś dwa razy bardziej... Głupi.
-Dlaczego tak mówisz? -Zdenerwował się.
Tom westchnął. Przetarł dłońmi twarz, by nabrać siły.
-Bill! -Zawołał cicho. -Oprzytomnij! Spójrz, co ty zrobiłeś!? Dałeś nastolatce wszystkie oszczędności firmy! Ona się nie zna na tym, co właśnie robi! Ty naprawdę nie widzisz w tym nic złego?! -Nie wierzył.
-Nie. Wiem, że się nie zna, ale...
-Zaufałeś jej. Czym cię przekupiła? Tym, że podpisała jakiś papier?! -Był z irytowany myśleniem brata.
-Rozmawiałem z nią nie raz na ten temat. Nie jest głupia, wie, co robi. Nie znasz jej pod tym względem. -Zarzekał się.
-A ty ją znasz! -Prychnął. -Wiesz, co? Nie chcę mieć z tym nic wspólnego. Jeśli firma padnie, umywam od tego ręce. Nie wiem, jak będziesz się tłumaczyć mamie. Mam to wszystko po prostu w dupie.
-Tom. Będzie wszystko okay. Monitoruje jej wydatki. Wszystko wiem, gdzie i kiedy używa karty. Mam ją pod kontrolą.
-Co z tego, że widzisz, kiedy używała karty! Boże...! -Rozpierała go złość od środka, którą chciał wywalić, ale nie mógł, ponieważ byli w miejscu publicznym. -Nie. Nie będę z tobą rozmawiać na ten temat w tym miejscu. -Wstał od stolika.

7 godzin później... 

 Kaulitz wszedł do domu, a Tom już na niego czekał, popijając piwko na sofie w nowocześnie urządzonym salonie. Ria siedziała rozwalona, tuż obok niego, szamiąc obiad.
-Hej. -Uśmiechnęła się miło do blondyna, ale ten olał ją kompletnie i zaczął już od progu, gdy ściągał buty.
-Rozumiem, że się martwisz. Też się trochę denerwuję, ale chciałem dać jej szansę. Nie rozumiesz?
-Szansę. -Prychnął. -TO JEST NASTOLATKA! Bill! NASTOLATKA! Ona nie myśli jeszcze poważnie! Może się przejawia takim zachowaniem, może czasem mówi z sensem, ale to wciąż jest NASTOLATKA! To tak, jakbyś zatrudnił Ninę i dał jej oszczędności! Dałeś jej dostęp do budżetu firmy! Z czego chcesz opłacić całą kampanię, która nie długo ma wyjść!? Wpieprzy całą kasę w jakiś pałac! Który oczywiście, sam musiałeś wymyślić, i co? Zostaniesz leżeć z dwoma budynkami! Do tego dążysz!? Tak? Do upadku firmy!?
-Dobrze wiesz, że nie! I nie porównuj do niej Niny, bo Nina jest daleko w tyle!
-Człowieku ogarnij sie! Jeśli tak bardzo ci zależy na tym pieprzonym pałacu...! Wiesz, co? Wywalasz pieniądze w błoto! W błoto!
-Wiedziałem, że tak powiesz, dlatego ci nie mówiłem o tym!
-Szkoda! Może gdybyś mi powiedział, powstrzymałbym cię od tej głupoty! Ona tego nie zrobiła! Popłynęła z tobą, w twoje głupie pomysły! Dlaczego? Bo jest NASTOLATKĄ i nie zna się na niczym!
Bill słuchał z przykrością brata. Był wściekły, ale powstrzymywał swój wybuch. A Ria zaskoczona zachowaniem braci, już wolała się wcale nie odzywać. Na siłę wsłuchiwała się w głosy z telewizora, niestety prawie nic nie słyszała.
-Jeśli tak bardzo ci zależy na tym pałacu, to nie możesz z nim poczekać? -Tom jednak widział jeszcze dla brata nadzieję. -Poczekać aż ruszymy z kampanią, pieniądze się zwrócą i będzie cię stać na takie luksusy? Nie możesz tego zrobić?
-Nie. Kampania nie ruszy, dopóki firma nie stanie w pałacu i to nie będzie żadna firma. To będzie Dom Mody z prawdziwego zdarzenia.
Tom wypił piwo do końca i głośno odstawił szklaną butelkę na blat stolika, by po chwili wziąć ją z powrotem, wyrzucić i wziąć nową. Kaulitz powędrował za bratem do kuchni. To jednak nic nie zmieniło. Ria nadal nie słyszała rozmów w serialu, gdyż kuchnia, salon i jadalnia, można było powiedzieć, że jest to jedno pomieszczenie, pooddzielane pół ściankami. A kłótnia braci była jej doskonale rozumiana, ponieważ sama znała język niemiecki bardzo dobrze.
-Ty  jesteś nienormalny... -Kręcił głową. -Aż brak mi słów, Bill, na to, co ty robisz...
-To po prostu nic nie mów.
-Już więcej nic nie powiem, ale jeśli firma upadnie, nie proś mnie o żadne pieniądze. Bo jeśli tak się stanie, to stanie się to tylko i wyłącznie przez CIEBIE. Przez twoją głupotę, narwanie i niecierpliwość.
-Firma nie upadnie. -Zarzekł się pewnie.
-Tak? Nela ci pomoże. Pewnie. Tworzycie zgraną parę niemyślących racjonalnie ludzi. Idealna para.-Mówił z ironią.
-Jeszcze raz mnie, czy ją obrazisz, to pożałujesz tego. -Zagroził palcem.
-Do prawdy? Mam w dupie twoje groźby. Nawet mnie zwolnić nie możesz, bo CAŁE SZCZĘŚCIE nie podpisałem z tobą żadnej umowy.
-Nie rozumiesz, że chcę dobrze dla nas wszystkich? Już zapomniałeś, że trzeba coś stracić, żeby coś zyskać?
-Tak? Co zyskasz dzięki temu, że twoja firma będzie pracować w pałacu? He!? Pracownicy będą ci płacić, za to, że mogą tam pracować?!
Kaulitz, choć bardzo nie chciał, uśmiechnął się. Ria zaśmiała się pod nosem, kręcąc głową.
-No widzisz!? Dotarło? Już? W końcu! -Udawał szczęśliwego.
-...TOM! To nic złego, że chcę podnieść status firmy...
-Status firmy podnosi się, gdy firma rządzi rynkiem! Tak się właśnie pokazuje, że rządzisz! A ty od dupy strony to wszystko robisz.
-Ale spójrz na to z drugiej strony! -Mówił z lekkim uśmiechem.
-Od dupy już widzę, teraz od jakiej? Z boku?
Czerwonowłosa się wyśmiała, starając się nie robić tego zbyt głośno.
-Przestań sobie żartować! -Oburzył się ze śmiechem. -Chodziło mi o to, że gdy firma przeniesie się do pałacu, stanie się domem mody, ruszymy z kampanią, będzie to nowa twarz firmy. Wszystko nowe. Nie tylko Kornelia, ale i wszystko. Ludzie poznają firmę na nowo. Rozumiesz? Będzie to jej nowe życie. Taką posiadłością, będziemy mogli uderzyć w bardziej cenione miejsca. Może i podpiszemy zaskakująco dobre kontrakty. Wszystko będzie na wysokim poziomie.
-Dobrze. Czaję cię, ale skąd weźmiesz pieniądze na kampanie? Kampania też miała być na wysokim poziomie,  nietrzymająca się standardów. -Rozłożył ręce. -Co? Zwolnisz kolejnych pracowników, żeby zaoszczędzić? Jeśli media się dowiedzą o twojej zacnej taktyce, to twój 'wysoki standard' będzie wysokim standardem kpiny.
-W sprawie pracowników, to dobrze wiesz, że chciałem zrobić porządek, od samego początku, jak tylko tu przyjechałem... Ale ty mi w niczym nie pomagasz.
-Już ci powiedziałem. Twoja Nastolatka zrobi dla ciebie wszystko. Czemu jej nie wykorzystasz? Jeśli Nastolatka może zarządzać budżetem, oszczędnościami, całymi plecami firmy, to czemu nie może zwalniać pracowników? -Mówił z ironią.
Bill się już poważnie zdenerwował.
-O co ci chodzi?! Co ty ciągle do niej masz?!
-Co mam? To, że jest nastolatką i nie powinna robić takich rzeczy! Nigdy!
-Nikt nie wie, że jest nastolatką!
-Nie!? Zapomniałeś o paparazzi!? A gdy ruszy kampania cała Europa będzie to wiedzieć już czarno na białym!
-To będzie już po fakcie. Nikt zresztą nie wie, że to ona robi ten remont.
-Bill. Nie załamuj mnie. Proszę. -Wykrzywił znowu twarz.
-...Zresztą już planowałem, zatrudnić ją na staż...
Tom zerknął na brata, czy naprawdę to powiedział.
-Nastolatkę na staż? Heh... No nic dziwnego, już jest twoją prawą ręką z całym budżetem firmy w dłoniach. -Wyśmiał.
-Odczep się od niej! Ty nic nie rozumiesz!
-I nie zrozumiem tego nigdy! Ciebie nie rozumiem! Twoich jebanych pomysłów i decyzji! Kroczysz na krawędzi!
-Jesteś wściekły za to, że ja nie boję się ryzykować, a ty zaraz tchórzysz! Chcesz stąd wyjechać, umyć ręce od wszystkiego, a jeśli mi wyjdzie, wrócisz na gotowe! Idziesz na łatwiznę!
-Bo nie wierzę w to, że to przejdzie. Okay. Przeprowadzka firmy, ok. Może i przejdzie, ale wtedy nie będziesz miał funduszy na ruszenie z czymkolwiek. Dobrze to wszystko przemyślałeś?
-Dobrze to przemyślałem.
-Ostatnio zrobiłeś tyle infantylnych rzeczy, że jakoś ciężko mi w to uwierzyć. W firmie masz syf. Ala rządzi, jak chce. Robert wydaje decyzje, jak chce. Zmieniają sobie projekty, źle szyją, nie masz żadnych spotkań z nikim. Zamiast ściągnąć Jenny, zainwestować w nią, żeby załatwiła ci parę spotkań, żebyś jakkolwiek wrócił na rynek, to ty wymyślasz remonty. Nie podoba mi się to, co ty robisz. Nie chcę brać w tym syfie udziału. Martwię się, tylko żebyś przez te twoje wielkie pragnienia nie został z wielkim niczym. Nie rozumiesz?
-To mi pomóż.
-Jak mam ci pomóc, jeśli ty mnie w ogóle nie słuchasz? Nie chcesz przerwać remontu i zająć się syfem w firmie.
-Nie chcę przerwać remontu, bo Kornelia zainwestowała już w projektanta...
-Projektanta? To tylko projekt. Projekt może poczekać.
-Nie zainwestowała tylko w projektanta... Dzisiaj wydała kolejne dwadzieścia tysięcy na materiały. -W sumie nie był pewny, czy na materiały, ponieważ nie sprawdzał adresu zakupów, ale tego wolał sobie już oszczędzić i nie mówić o tym bratu.
Tom zerknął na niego ironicznie.
-Ja ci w upadku firmy nie będę pomagać. Co to, to nie. Przykro mi Bill. Zrobię to, co powiedziałem. Wracam z Rią do Los Angeles.
-Dlaczego chcesz stąd wyjechać? Miałeś robić kampanie!
-Przecież powiedziałeś, że kampania nie ruszy, dopóki firma się nie przeniesie do pałacu. To, co mam robić? Muszę czekać.
-Kampania nie jest nawet skończona! -Mówił rozżalony i coraz bardziej go irytowało, to całe proszenie się go o pomoc.
-Kampanie mogę zrobić przez internet. Kontaktuje się z Alexem na bieżąco. Równie dobrze mogę być tam i pracować u siebie.
Kaulitz zamilkł wściekły. Bolały go jego słowa, ale nie chciał mu tego pokazać. Chciał odejść, ale usłyszał za plecami coś, co go wkurzyło niemiłosiernie.
-Powinieneś uważać na Nelę. Powtarzam ci, że to nastolatka, a opętała cię gorzej, niż zrobiła to Ala.
-Jak możesz je do siebie porównywać!? -Warknął.
-Ali nigdy byś nie powierzył dostępu do konta, a powierzyłeś Neli. Widzę, że ma na ciebie wielki wpływ i zaczyna mnie to wkurwiać, że się jej tak idiotycznie dajesz robić. Wpieprza się w firmę całą sobą. Nie widzisz tego?
-To ja ją o to poprosiłem!
-Ona jest cwana Bill. Żebyś jeszcze przez nią nie płakał.
-Spójrz lepiej na swój chory związek. Zajmij się sobą!
Ria aż zaprzestała przeżuwania posiłku. Zerknęła za siebie.
-Właśnie zamierzam.
-Mówisz raz tak, raz tak. Zastanów się lepiej nad tym, co ty robisz, zanim zaczniesz wytykać mi moje 'dziwne' stosunki z Kornelią!
-Nela miała być fotomodelką! Nie twoją prawą ręką!
-Wykazała się wielkim zaangażowaniem, wiedzą i bardzo się stara. Jest odważna! Nie boi się ryzykować, wzięła na siebie remont.
-Oh... Jest taka jak ty. Pasujecie do siebie. Idealna para. Nie długo to tu zamieszka i zastąpi Alę na stanowisku. 'Bo angażuje się i jest odważna'. -Prychnął.
-A żebyś chciał wiedzieć, że ją zastąpi! I będę do tego dążył! Bo fotomodelka, to dla niej zbyt mało.
-Oh. I jest ambitna. -Skomentował.
-Żebyś chciał wiedzieć, że tak.
-Ogarnij się Bill, zanim zrobisz coś źle. Oprzytomnij! Ona cię normalnie zaślepiła! Jak może nastolatka stanąć na miejscu prezesa!? Puknij się w łeb! Zrób sobie z nią najpierw dzieci. Żeby czasem nie poleciała na innego projektanta.
-Może ty sobie zrób dzieci z Rią! Ona tego bardzo chce, a jeśli jesteś taki dorosły, to czemu nie!?
-Nie wpieprzaj w to Rii. -Warknął Tom. -I nie porównuj jej do niej.
-To ty nie porównuj jej do Ali. -Zagroził.
-Sorry Bill, ale właśnie ją znielubiłem. Dzięki tobie. Mąci ci w głowie, a ty na to lecisz. Zniżasz się do poziomu myślenia nastolatków. Brawo.
-Skończyłem z tobą rozmawiać. -Zaciskał pięści złości i żalu.
Zamknął się w swojej dużej sypialni. Jednak nie mógł tam długo siedzieć. Tom wyprowadził go z równowagi. Wziął kluczyki od auta i wyszedł z domu.
Tom również był wyprowadzony z równowagi. Usiadł z piwem z powrotem na kanapie. Ria nie odrywała od niego wzroku, układając sobie w myśli wszystko to, co usłyszała.
-...Myślisz, że się w niej zakochał? -Zapytała po chwili.
-Wyjebane mam w to, czy się w niej zakochał, czy nie, ale, kurwa! Ma dwadzieścia pięć lat, a zachowuje się, jak ona! Wkurwia mnie to... Lepiej było, jak był z Alą...
-Przecież jej nie lubisz...
-Obydwóch już, kurwa, nie lubię. -Burknął. -Ala się panoszyła, jak chuj, a ta zaczyna robić to samo. Tylko że Ala nie jest nastolatką. Ona miała być tylko fotomodelką! Miała przyjechać na parę zdjęć i wrócić do siebie. Nie sądziłem, że będzie robić rzeczy, które przez myśl by mi nie przeszły!
-...Może powiedz o tym mamie.
-Oszalałaś? Nie będę walić go z dupy.
-Ale grozi wam upadek firmy. Może naprawdę mu się podoba i nie widzi żadnego zagrożenia w tym wszystkim. Może gdyby mama się dowiedziała, to potrząsnęłaby nim.
-Gdyby mama się dowiedziała, że zajmuje się tym Ona, to by ją chyba na kopach wyjebała. On jest tego świadomy... Dlatego nic nikomu nie powiedział... A ona liże mu dupę, tak... Znasz Billa, wiesz, że to lubi, a ona jest tak głupia, 'Bill to', 'Bill sramto', że nie widzi tego, myśli, że, jak to zrobi, to Bill na nią spojrzy inaczej.
-Byłby taki wredny? -Zapytała z lekkim niedowierzaniem. -Że ją tylko wykorzystuje? -Dodała.
-Kiedy Bill nie był wredny? Powiedz mi. -Zerknął na kobietę. -Wkurwia mnie ona... Czaisz, że zaczęła czytać książki, żeby mu się przypodobać? Aż szlag mnie trafia z tego fałszystwa... A Bill cały w skowronkach, kurwa, lata, bo 'Kornelia czyta książki studenckie, taka jest ambitna'. -Ironizował.
Ria się zaśmiała. Odłożyła talerz na stolik i wtuliła się w niego.
-Nie, kurwa, muszę stąd wyjechać, bo tu nie wytrzymam. -Westchnął, obejmując dziewczynę ramieniem.
-Może lepiej by było, gdybyś tu został i przypilnował go z tym wszystkim...
-Żeby później słuchać, jak bardzo i często uciekam z domu, żeby tylko z tobą nie spędzać czasu?
Ria popatrzyła na niego.
-Co? -Nie rozumiał jej spojrzenia. -Taka prawda.
-Nie wyżywaj się na mnie.
-Nie wyżywam się na tobie. Mówię, jak jest.
-To jest zupełnie co innego. -Zarzekła się.
-To jest zupełnie to samo.
Ria odsunęła się od chłopaka, poruszona.
-Nie będę o tym rozmawiać kolejny raz.
-No i dobrze. Mam wszystkich dosyć...
-O co ci chodzi teraz? -Zdenerwowała się.
-O nic.
-No to dobrze. -Zagroziła i przytuliła się do niego z powrotem. -...Zawsze musisz się wyżywać na mnie, jak się z nim pokłócisz... -Dodała.
-A wy, kurwa, musicie drążyć jeden temat kilometrami i czepiać się o gówna.
-Nie czepiam się o gówna i przestań przeklinać.
-Bo co?
Ria zerknęła na Toma, słysząc to burknięcie. Uśmiechnęła się do niego i pogłaskała po policzku, przyciągając jego twarz bliżej siebie, by móc go pocałować.
-Kocham cię.
-Taa? -Uniósł brew, przyglądając się jej.
-Tak.
-Ostatnio mówiłaś co innego.
-Boże... Bo byłam na ciebie wściekła.
-Też byłem na ciebie wściekły i?
-I to, że już sobie wszystko wyjaśniliśmy i jest dobrze.
-Do, kiedy tym razem? Do... Tak za tydzień, czy może za dwa?
-Na zawsze.
-Chciałbym w to wierzyć...
-Jeśli razem do tego będziemy dążyć, to tak będzie.
-Dążę do tego cały czas, ale czasem ktoś to niszczy.
-To nie moja wina, że mnie denerwujesz...
-Skoro cię denerwuję, to po co ze mną jesteś?
-Bo cię kocham, głupku. Nie ma innego powodu. -Wstała z kanapy i podeszła do swojej torebki, którą zostawiła w przedpokoju.
-Przywiozłaś ze sobą? -Zaskoczył się Tom, domyślając się, po co sięga.
-Tak. Czemu nie? -Uśmiechnęła się do chłopaka, wracając na kanapę z lufką.
-Billowi by się teraz przydało zajarać...
-Zadzwoń do niego, niech przyjdzie.
Tom wziął telefon w dłoń.

***

Minęły trzy dni, by zobaczyć gotowy projekt Arthura. Oczywiście od razu spotkali się w jego mieszkaniu i omawiali rzeczy, które nie pasowały Kornelii i Adamowi. Cóż się dziwić, minęło tyle czasu, że każdy z nich już wyrobił swoją indywidualną wizję projektu. Trzy głowy, trzy inne propozycje, dlatego cały dzień i pół nocy zmieniali projekt, dyskutowali i bazowali na przepisach bezpieczeństwa i higieny pracy związanych z biurem. Ankiety były pomocne w sześćdziesięciu procentach. Pomimo że były anonimowe, łatwo przy niektórych było można się domyślić, o jakie stanowisko pracy ankieterowi chodziło, ponieważ Kornelia miała zdjęcia każdego z biur w firmie.
Na drugi dzień przyjechała ekipa. Uzgadnianie wypłaty za robociznę było również męczące, a suma kosmiczna. Nie była pewna, czy ma się tego podjąć. Bała się użyć tak dużej sumy z konta. Wprawdzie jeszcze prawie nic nie wykorzystała z tych pieniędzy jak tylko zaliczkę dla Arthura i dolewanie paliwa do baku. No i zrobiła sobie sama zapas pieniędzy, zniżając budżet o dwieście tysięcy, by wszystkiego nie wykorzystać.
Miała ogromny stres przed podjęciem decyzji. Na dodatek ten cały szef robotników, nie mówił w języku angielskim i Adam musiał jej większość słów tłumaczyć. Zarzekał się również, że niższej ceny nie znajdzie na rynku z tak krótkim terminem do zakończenia prac. Nie znała się na tym, dlatego Arthur miał swą prywatną ingerencję w tym temacie. Nie musiał tego robić, ale zrobił to po koleżeńsku. Zaczęło mu również zależeć na czasie i projekcie.
-Niestety. Majster ma racje. -Odrzekł do Kornelii Arthur.
Kornelia nie podjęła decyzji od razu. Zalogowała się na konto bankowe. Suma, jaką zaproponował robotnik, była przerażająca. Obawiała się, że nie starczy jej pieniędzy na wykończenie. W tym właśnie momencie zrozumiała zachwyt pana Kaulitz, gdy odrzekł "cieszę się, że się pani nie wycofała". Czy mu właśnie chodziło, o tego typu sprawy? Jeszcze wtedy nie była świadoma, jak wielką odpowiedzialność bierze na siebie. Teraz to czuła doskonale.
-Arthur... Koszt remontu mija się z kosztem wykończenia... Braknie mi pieniędzy.
-Cóż... Moglibyśmy z czegoś zrezygnować. Chcąc nie chcąc, wykończenie robiliśmy na wysokim poziomie jakości. Można by było zamienić coś na tańszego. Remont to remont. Meble można zamienić.
-Więc radzisz mi, żebym zgodziła się na remont, a jakość wykończenia zniżyła?
-Tak.
-Nie. Panu Kaulitz zależy na wysokiej jakości.
-Arthur ma rację. Ważne, że będzie wszystko przygotowane. Później się pomyśli.

Podjęła decyzję, choć nie była jej w stu procentach pewna. Od tego dnia, nie mogła spać po nocach. Bardzo się bała, że nie starczy jej pieniędzy. W poniedziałek okazało się, że czas remontu wyniesie miesiąc dłużej. Kornelia zaproponowała powiększenie ekipy, z sześćdziesięciu na drugie tyle. A to się wiązało również z kosztami. Była przerażona. Wnet się popłakała, nie wiedząc, co ma zrobić. Wszyscy patrzyli na nią i wyczekiwali decyzji. Nie mogła się przecież nie zgodzić. Czas leciał, a pracy było mnóstwo.
Robotnicy pracowali nawet w sobotę, dlatego i Kornelia z Adamem jeździli do pałacu w soboty. Projekt niestety nie obejmował produkcji, magazynu, ogrodów i parkingu. Mało tego zmienili tak projekt, że budynek numer dwa nie miał żadnej funkcji. Nie posłuchała pana Kaulitz i to nie tylko z tą rzeczą...
Pan Kaulitz zaczął się z nią kontaktować telefonicznie każdego wieczora. A ich rozmowy trwały dłużej niż piętnaście minut. Było w ich rozmowach coraz więcej otwarcia, a za otwarciem szło zrozumienie. Kaulitz potrzebował tego, po kłótni z bratem. Kornelia do tej pory była jedyną osobą, która się z nim zgadzała, dlatego wygodnie mu było z nią rozmawiać. Pan Kaulitz coraz więcej zaczął jej mówić o sytuacji firmy. A Kornelia coraz bardziej się upewniała, że ten prezes wielkiej firmy, najzwyczajniej w życiu traci motywację do działania. Gdy zapytała pewnego wieczoru, dlaczego ma takie same czarne myśli. Usłyszała...
-...Pokłóciłem się z Tomem.
To było już dla niej wystarczające wytłumaczenie. Już dawno wiedziała o tym, że Tom jest dla niego bardzo ważny i każda z nim sprzeczka, bardzo oddziałowuje na jego uczucia i psychikę. Bardzo się zmartwiła, gdy usłyszała tę straszną rzecz. Zaproponowała wtem niepewnie spotkanie i ku zdziwieniu tak łatwo pan Kaulitz się na nie zgodził.
Zjawił się w jej apartamencie jakieś dwadzieścia minut po rozmowie. Podejrzewała, że musi mieszkać, gdzieś nie daleko.
Kaulitz jak zwykle był szczelnie zamaskowany i jak zwykle Kornelii podobał się taki o wiele bardziej niż w sztywnej koszuli. Uchodził w jej oczach za bardzo słodkiego, gdy miał na sobie jakieś wyciery i bluzę, a co najważniejsze adidasy, których nie zakładał do pracy.
Kornelia, jak tylko zamknęła za mężczyzną drzwi, obdarzyła go współczującym, zmartwionym wzrokiem. Kaulitz, gdy to zobaczył, odszedł od niej, kierując się do otwartej kuchni. Odłożył papierową torbę na blat i otwierał po kolei niektóre z szafek, szukając czegoś.
-Czego szukasz?
-Kieliszków.
-Mam je tu. -Wskazała na kredens w salonie.
Kaulitz więc odpakował zawartość papierowej torby i przysiadł na kanapie z butelką wina. Kornelia zrobiła to samo, uprzednio wyciągając dwa kieliszki.
Skupiali się chwilę na białym winie wlewanym do kieliszków. Nalał im prawie do pełna! Zerknęła na niego uważnie. Czasami w takich momentach, jak ten, miała wrażenie, że nie siedzi obok niej pan Kaulitz. Tylko jakiś chłopak, który był nieziemsko pociągający.
Przełknęła, zanim jeszcze się napiła, odwracając od niego wzrok.
-Za weekend w Paryżu. -Uniósł kieliszek.
Kornelia uniosła brwi i obdarzyła go swym zaintrygowanym wzrokiem. Przez chwilę zgłupiała.
-Wyjeżdża pan?
-My wyjeżdżamy. Chciałbym cię zabrać na weekend do Paryża.


CDN

Komentarze

  1. Wow! Kornelia i Bill w Paryżu! <3 Can't wait! :D Trochę się boję o to jej drobne nieposłuszeństwo względem decyzji Billa, ale zobaczymy co będzie dalej :D Mam nadzieję, że Tom nie ucieknie ;( Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ohm... Nie chcę zdradzać niczego, choć Twój komentarz, a raczej odpowiedź na przed ostatnie zdanie, bardzo mnie korci... Zacisnę mięśnie i jednak chyba nie napiszę, co będzie. 'Okarze się w następnych odcinkach' -Tak napiszę.
      Kornelia i Bill w Paryżu, wybiorą się na Wasze wyczekiwane zakupy xD Tyle z moich zapowiedzi :*
      Co do Kornelii, to zdarzy się jeszcze nie raz, że go nie posłucha xD Dzięki czemu będą ciekawe odcinki, w których można wiele bardziej poznać ich oboje od strony charakterów i emocji.
      Dziękuję za komentarz :*
      Pozdrawiam serdecznie :*

      Usuń
  2. JEZUUUU, JA CHCĘ NA WEEKEND DO PARYŻA Z BILLEM! <3 <3 <3
    A tak serio, czyżby w Paryżu w końcu miałoby wydarzyć się coś, na co moja spragniona dusza czeka? :> Ogólnie szkoda mi Toma, z którym ja osobiście się zgadzam. Nie dziwię mu się, że wkurza go zachowanie brata. No cóż, kto normalny przekazuje oszczędności firmy w ręce młodej, niedoświadczonej osoby? Chyba tylko pan Kaulitz. Z drugiej strony podziwiam Kornelię za tak ogromną odwagę podjęcia się tego przedsięwzięcia. Dziewczyna, nie znając języka, podejmuje się zorganizowania i zaplanowania remontu pałacu prestiżowej firmy.

    Ciekawi mnie jak jej to wyjdzie i czy w ogóle wyjdzie. :> A gdyby nie wyszło, jak zachowałby się Bill? Co zrobiłby wiedząc, że na własne życzenie zniszczył rodzinną firmę? Ło Jezu, a Simone? Toż to byłby armagedon. Czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek!

    Niedługo startuję z drugim opowiadaniem, mam nadzieję, że będę mogła liczyć na Twoją opinię. Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie leży w mojej naturze idealizowania poszczególnych bohaterów. A żeby 'ożywić' ich i całą historię, błędy ludzkie muszą być, ponieważ każdy z nas je popełnia. Tutaj nawet błędy się nie liczą, tylko wnioski z ich popełnienia :)
      Mam dokładnie to samo, co Ty :) Zgadzam się z Tomem, choć z Billem poniekąd również :) Jak może czytałaś pierwsze odcinki, to na wstępach wspomniałam, że nie które wydarzenia będą totalną fikcją. Pierwsza była podarowanie auta Kornelii ^^ Drugie to, co się właśnie dzieję, z czym Tom nie może się pogodzić i będzie ich jeszcze mnóstwo xD
      Co do Paryża, nie chcę nic mówić ^^ Będzie trochę ciepła, choć może nie w takiej postaci, jak może oczekujesz xD Czytam blogi od lat i jeszcze nie trafiłam na takie coś, jak znajdziesz u mnie :D Może ominęły mnie te blogi, nie wiem. W każdym razie, JA, takiego czegoś nie znalazłam. :)
      A sam pobyt w Paryżu mogę zapowiedzieć, że będą tam wyczekiwane zakupy xD
      Dziękuję za Twój komentarz i po raz kolejny pragnę Ci podziękować za to, że zwracasz uwagę na tło, które też jest dla mnie ważne. <3
      Pozdrawiam serdecznie :*

      Usuń
  3. Hej teraz nabrałam weny by napisać kom.
    Odcinek MEGA... Miód malina..
    Bardzo ciekawy pełen akcji rozdział.
    Kornelia i Bill w Paryżu jak to się mówi miasto miłości i mody. Idealnie do nich ono pasuje.
    Skrywają swoje prawdziwe uczucia może tam coś się wydarzy 😍. . Już nie mogę się doczekać kolejnego odcinka.🙂.
    Mam nie dosyt w takim momencie romantycznym zakończyłaś rozdział. Powinnaś zostać pisarką napisać książkę z takimi opowiadaniami jak ta niesamowite. 😘. Masz talent do tego.
    Wow ale się rozpisałam jak nigdy chyba 😉.
    Pozdrawiam cieplutko
    Buźka

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyznam szczerze, że gdybyś nie pisała z perspektywy Kornelii, myślałabym tak jak Tom - że Kornelia chce wykorzystać i zmanipulować Billa, a potem puścić go z torbami. Tom ma z resztą trochę racji.
    Po tym odcinku trochę inaczej patrzę na Kornelię.
    A lepszy od weekendu w Paryżu byłby dla mnie weekend na Malediwach.:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty

50. Zaręczyny

49. Zagubiona Diva

18. Fatalny bieg