38. Zbyt dużo emocji

Zapraszam na kolejne 18. karteczek. Rozdział trochę się różni od poprzednich, które starałam się choć trochę pisać w formie grzecznościowej. Jest to chyba jeden z niewielu takich odcinków, ale mam nadzieję, że przypadnie do gustu. 

Przypominam również o:

Jak zauważyliście, postanowiłam udostępnić przycisk "Subskrybuj" - dla jasności - jeśli klikniecie przycisk, powiadomienia o nowych rozdziałach i wszystkim, co tu się dzieje, będziecie dostawać od ręki. Jest to bardzo pomocne, gdyż czytam wiele opowiadań, a nie wszyscy tolerują spam w komentarzach, informujący o nowych odcinkach. Dlatego, jeśli chcecie być informowani na bieżąco o nowych postach, klikajcie.

Pozdrawiam i życzę miłego czytania :*


38


Zbyt dużo emocji


Koniec soboty nie nadszedł tak szybko. Odświeżeni, przebrani w nowiutkie ciuchy i Kaulitz, który tym razem się już nie zamaskował, choć miał okrytą głowę swoim kapelusikiem, wybrali się w miejsce, które było najczęściej odwiedzanym miejscem przez turystów w Paryżu. Wieża Eiffla robiła wrażenie, jeszcze większe podczas wieczora.
Kornelia była rozmarzona. Jej Książę z bajki kroczył obok niej spokojnie, w tak cudownie romantycznym miejscu. Zastanawiała się chwilę - znowu - czy on może czuje to samo. Jego twarz nie miała żadnego wyrazu - znowu, więc - znowu - stwierdziła, że chyba nie. Nie mówili do siebie prawie nic. Obydwoje byli zatopieni w swoich myślach. Kaulitz przypomniał sobie kolację z Alą, na którą zaprosił ją właśnie na wieżę, by później spędzić z nią szaloną noc w tym samym hotelu, w której był teraz z Kornelią, lecz meli tedy jeden pokój. Kroczyli wtem na krawędzi, gdyż Ala nie chciała brać tabletek antykoncepcyjnych, a on nienawidził gumek... Kornelia wyobrażała sobie romantyczną kolację z jej Księciem, właśnie na tej wieży. Po raz kolejny zerknęła na pana Kaulitz i doszła do wniosku, że chyba nie widzi go w takiej romantycznej roli. Może ukazywał się jej zbyt często, a wręcz cały czas w zbyt sztywnej i surowej postawie, żeby mogła go sobie takiego wyobrazić. I to chyba było trafne spostrzeżenie. Kornelia kompletnie nie mogła jego osoby wkleić w to miejsce.
Zatrzymali się, gdy przeszli już te wszystkie ogrody. Kornelia zrobiła parę zdjęć. Pan Kaulitz też zrobił jej zdjęcie, by miała na pamiątkę. Razem również zrobili sobie selfie, przy którym od razu oświadczył, że ma nigdzie go nie udostępniać. Wracając, przysiedli na jednej z ławek. Jej czerwony, mięciutki, płaszczyk szczelnie okrywał jej ciało. Cieszyła się, że go kupiła. Wieczory nadal były dla niej bardzo zimne, gdy pan Kaulitz był cały porozpinany i nawet się nie trząsł.
-Pięknie tu jest... -Wyznała w końcu. -To miejsce ma jednak swój klimat, a sądziłam, że jest przereklamowane... -Rozglądała się.
-...Zawsze miało to miejsce swój klimat, gdy się bywa tu z odpowiednią osobą przy boku.
Kornelia dostała zastrzyk refleksji na temat jego zdania, próbując domyślić się, tajemnych znaczeń w jego słowach.
-...Byłeś tu z kimś takim?
-Tak. -Odrzekł spokojnie, prawie można było powiedzieć, że jakby smutno.
Zerknęła na jego profil twarzy.
-Byłem nie raz w tym miejscu... Nawet nie wiem już ile...
-Więc bardzo dobrze znasz to miasto. -Stwierdziła.
-Bardzo dobrze, nie powiedziałbym, ale trochę znam.
Jego spokojny ton głosu sprawiał w Kornelii ochotę przytulenia się do niego. Po raz kolejny to czuła i po raz kolejny nie mogła się przełamać. Już nawet zerkała na jego ramię, okryte szarym płaszczykiem, wyobrażając sobie, że to robi, ale jednak nie. Strach przed odepchnięciem i otwarciem się z uczuć był większy i paraliżujący. I nie chcąc o tym już myśleć, oparła obydwie dłonie na ławce i wbiła wzrok w swoje buty, zostawiając jego tułów za sobą.
Kaulitz w końcu zwrócił na nią swój wzrok. Jego wspomnienia przyćmiła jej osoba. Nie wahając się ani nie myśląc o konsekwencjach, nawet nie wyobrażając sobie jej reakcji, po prostu wyciągnął do niej swą dłoń, by dotknąć jej rozpuszczonych, długich włosów. Bardzo mu się podobały.
Kornelii w jednej sekundzie zrobiło się gorąco, czując delikatne muskania jego dłoni po jej plecach. Nie miała zamiaru się do niego odwracać. Udawała na siłę, że nie obchodzi ją to, że to robi, by tylko nie skrócić tej chwili. Grała bardzo zainteresowaną swoimi butami. Wychodziło. Przez chwilę. Dopóki nie usłyszała pytania, a jego ręka wróciła do jego kieszeni.
-Wiesz, że nadal nie rozumiem, co takiego widziałaś w Nacie?
Chciała na niego spojrzeć, ale stwierdziła, że oleje go, tak jak on olewa ją. Wzruszyła lekko ramieniem.
-Był dla mnie dobry...
-Więc... Każdy, kto byłby dla ciebie dobry, miałby u ciebie szanse?
-Nie. -Zaśmiała się. -On był wyjątkowy...
Tego Kaulitz się nie spodziewał. Zrobił najbardziej ironiczną minę, jaką potrafił. Tylko dlatego, że na niego nie patrzyła. Aż prychnął w myśli, nie mogąc uwierzyć, że Kornelia tak określa chłopaka, który wydawał się na pierwszy rzut oka, być nikim.
-Dobrze. Nie chcę więcej wiedzieć na ten temat. -Odrzekł poważnie jakby obrażony.
-A ty co widziałeś w Ali? -Odegrała się.
-Była dla mnie wyjątkowa. -Odrzekł tak samo i tak samo wzruszył lekko ramieniem.
-Co miała w sobie takiego wyjątkowego, co różniło ją od innych?
-Była łatwa.
Kornelia zaskoczyła się i wcale tego nie ukrywała, pomimo że się trochę zawstydziła, słysząc to określenie.
-Raczej to nie wyróżnia większości kobiet między sobą. -Przyznała.
-Tak sądzisz? Była uparta tak, jak ja. Chciała się ze mną przespać, więc to miała.
Kornelia odwróciła od niego wzrok zażenowania jego słowami. Aż śmiała twierdzić, że mówi jej to specjalnie.
-Więc dla mnie była łatwa, bo nie musiałem się o nią starać. Ona robiła to za mnie, w moim kierunku. -Dodał.
-To ci się podobało? -Zerknęła na niego ponownie.
-Przez chwilę tak. Przez chwilę nawet myślałem, że jest idealną kobietą i nie ma takiej drugiej na świecie.
Kornelia zamilkła, wyobrażając sobie siebie w roli podrywania Kaulitza. Niestety był to wielki nie wypał. Nawet nie umiała się postawić w takiej scenie. Była zbyt zawstydzona przy nim.
-Niestety, szybko mi to minęło, a ona mi zbrzydła.
-Niestety? -Zauważyła.
-Tak. Gdyby była bardziej tolerancyjna i nie dyskutowałaby ze mną na każdym kroku, to mógłbym z nią być. Na seks z nią nie narzekałem nigdy.
Kornelia po raz kolejny zamilkła, ale jednak po chwili widziała dla siebie szanse na pytanie, na które odpowiedź mogłaby być dla niej dobrą radą na przyszłość. A skoro już tak otwarcie mówi o seksie z nią, to czemu nie?
-Co robiła takiego wyjątkowego w łóżku, że ci się tak podobało?
Kaulitz uśmiechnął się w duchu, słysząc jej pytanie. Z chęcią nawet chciał jej na nie odpowiedzieć.
-Mnóstwo rzeczy. Dla niej liczyło się moje dobro, a potem jej. To było najważniejsze. Podniecało ją to, że ja się podniecałem, dzięki niej. Czasami nawet nie chciała swojej przyjemności. Wystarczało jej, że mi jest dobrze.
Kornelia się spaliła. Odwróciła od niego głowę, a wstydliwy uśmiech wskoczył jej na twarz, wyobrażając sobie elegancką blondynkę, obciągającą Kaulitzowi...
-Chcesz znać szczegóły? -Dopytał z uśmiechem, widząc, jak się spala.
-Nie. Oszczędzę sobie tego. -Zerknęła na niego, błyszczącymi oczami.
-Może jednak? -Uśmiechał się.
-Nie, dziękuję.
-Może poznam twoje ulubione sytuacje podczas seksu.
Kornelii żołądek się zacisnął ze stresu. Przecież żadnych nie miała ulubionych...!
-Jakoś chyba nie chcę się poznawać z tobą od tej strony.
Kaulitz uniósł brwi. Zatkało go po całości! A Kornelia dopiero widząc jego zaskoczoną minę, usłyszała swoją wypowiedź. Nikt w tym momencie nie wiedział, jak pożałowała tych słów!
-To znaczy... -Zlękła się.
-Dobrze. Już wszystko rozumiem. -Przerwał jej, odwracając od niej wzrok.
Nigdy nie dostał takiego kosza od dziewczyny. NIGDY.
-Nie to chciałam powiedzieć! -Zawołała speszona.
-Nie? Więc, co chciałaś powiedzieć? -Zerknął na nią przenikliwie, nie chciał pokazywać jej swojego urazu. Co to, to nie.
-Chciałam powiedzieć, że...
-Miałabym teraz powiedzieć 'na razie nie chcę się z tobą poznawać od takiej strony'? To by brzmiało, jakbym w ogóle chciała z nim uprawiać seks! -Pomyślała.
-Że? -Dopytał, widząc jeszcze małe światełko w tunelu.
Kornelia wolała zaryzykować. Spuściła głowę, by się tak bardzo nie wstydzić.
-...Że... Na ten moment...
-Na ten moment nie, ale później już tak? -Czuł, że ją gnębi. Jej wstydliwy uśmiech mówił to sam za siebie.
-To zależy... -Próbowała myśleć logicznie, choć było to ciężkie w tej sytuacji.
-Od czego?
-Od naszych stosunków.
-Nasz stosunek dopiero co zapowiedziałaś. -Uśmiechnął się.
-Oh, panie Kaulitz! -Oburzyła się. -Niech mnie pan nie stawia w takiej trudnej sytuacji. Jest ona dla mnie bardzo krępująca.
-Dlaczego? To normalne tematy.
-Jakoś nie rozmawiałam z żadnym chłopakiem na takie tematy, gdy JA miałam być tego uczestniczką...
-Dobrze... Ale zaciekawił mnie ten temat i chętnie z tobą o nim podyskutuje.
-Dlaczego? Może pan podyskutować o tym z Alą, ona na pewno nie będzie się tak pogrążać, jak ja.
-Dlatego, że Alę już poznałem.
Kornelii serce mocno zabiło. Bardzo ją poruszył tą wypowiedzią.
-Już pan ją zna, więc teraz następną chce pan poznać? -Uniosła swój ton.
Kaulitz się zaśmiał.
-Naprawdę tak to zabrzmiało?
-Tak. -Przytaknęła stanowczo.
-Widzisz. Nie tylko ty powiedziałaś, coś, co nie miało brzmieć tak, jak zabrzmiało.
-Więc, co pan chciał powiedzieć? -Teraz ona na niego nacisnęła.
-Nic już. -Pokręcił głową.
-No proszę dokończyć. Jeśli pan już zaczął, to proszę dokończyć swoją wypowiedź.
Kaulitz zerknął na nią z uniesioną brwią. Kornelia jak za pstryknięciem palców uśmiechnęła się, spuszczając z tonu. Już dawno zauważył, że Kornelia się wstydzi, gdy tak do niej robi. Chętnie mu się w tym momencie to przydało i był z siebie zadowolony.
-O co pytałaś? -Zapytał spokojnie.
-O nic już... -Nie chciało jej się tego powtarzać.
-Proszę dokończyć, jak już pani zaczęła.
-Nie, ponieważ ma pan ze mnie... -Szukała zamiennika. -Ubaw. -Znalazła.
-Ależ nie.
-Ależ tak. -Zerknęła na niego z miną zbitego psa. Uśmiechnął się do niej. Po raz drugi dzisiaj to on się przy niej rozczulał. Przyciągnął ją w końcu do siebie i objął ramieniem. A Kornelia tylko westchnęła w duchu, mówiąc w myśli "w końcu". Jednak nie chciała się do niego aż tak zbliżać, pomimo że pragnęła się w niego wtulić. Chciała mu pokazać, że nie może sobie z nią tak igrać... Nie wyszło jej to. Pozwoliła się objąć, wtulając się w jego ramię i kładąc ostrożnie rękę na jego brzuchu.
Kaulitz odruchowo wyciągnął drugą rękę z kieszeni i złapał jej dłoń.
-Zimno ci? -Zapytał nagle, czując lodowatą skórę.
-Nie... Tak trochę... Płaszczyk mam ciepły. -Zamknęła oczy. Chciała napoić się to chwilą na bardzo długi czas, wiedząc, że drugi raz może nawet wcale nie nastąpić. Jego ciepła dłoń głaskała jej zmarzniętą. Skupiała na tych delikatnych gestach rozmarzony wzrok. Jej emocje zaczynały ją coraz bardziej dusić, tak samo, jak na początku, gdy tu przyjechała. Przez chwilę je zadusiła, ale teraz czuła ich nawrót. Myśl 'co by było, gdybym mu powiedziała', była zbyt przerażająca, by wyszła na światło dzienne. Wolała chyba brać to, co dostaje z jego czystej woli, bo gdyby się o tym dowiedział, mogłoby już w ogóle nic nie być, dlatego było to o wiele bezpieczniejsze.
Również go pogłaskała delikatnie po dłoni, by po chwili poczuć, jak jego dłoń przylega cała do jej. Uśmiechnęła się szeroko, widząc ten kontrast. Uniosła wyprostowaną dłoń lekko ku górze, z jego przytkniętą do swojej. Kaulitz również się uśmiechnął, rozumiejąc, o co jej chodzi. Przyłożyli swe dłonie równo do siebie.
Zaśmiała się cicho.
-Mam prawie połowę mniejszą dłoń od ciebie...
-Połowę to nie... -Zgiął koniuszki palców, a jej długie paznokcie wbiły się lekko w jego skórę.
-Gdybyś nie miała tych paznokci, to bym mógł zgiąć palce. -Mówił spokojnie.
-Muszę iść jutro je zrobić... Są straszne... -Chciała zabrać od niego dłoń, ale w ostatniej chwili wśliznął swe palce między jej.
Wstrzymała oddech, a w podbrzuszu poczuła miły ucisk. Nigdy nie sądziła, że taki nic nieznaczący ruch dłoni, może wywołać na niej tak wielkie emocje. Nie mogła się napoić tym widokiem.
Kaulitz czuł prawie dokładnie to samo, co Kornelia. A myśl, że myśli o tym samym, co on, rozpierała go od środka. Była niedostępna. Pokazała mu to dzisiaj, odsuwając się od niego w sklepie, unikając twardo jego wzroku i mówiąc mu to szczerze prosto w oczy. Niezmiernie to go prowokowało do większych posunięć. Zacisnął delikatnie palce na jej małej dłoni. Czuł, jak przestaje oddychać, dlatego przełknął ślinę. Podobało mu się, że tak bardzo reaguje na jego gesty. Śmiał dlatego podejrzewać, że mógłby z nią dzięki temu dojść w tym samym czasie, bez zbędnych dodatków, które zajmują wieki, dla kobiety.
-Może jest napalona... -Przeszło mu przez myśl. -Może udało mi się ją zwabić na ten tok myślenia, a Paryż zostanie dla mnie nadal znakiem seksu. -Dodał zadowolony.
Poczuł na swojej dłoni jej delikatny ucisk. Cieszył się jak dziecko. Odebrał to, za przytaknięcie jego propozycji. Chętnie mógł się teraz z nią pobawić. Wolałby z nią wrócić do hotelu. Stwierdził, że jeśli podtrzyma temat, może wrócą...
Pogłaskał ją kciukiem po dłoni, rozluźniając uścisk. Jej uścisk też się rozluźnił, dlatego zrobił kolejny ruch. Wysunął delikatnie z jej dłoni swoją, muskając jej palce. Na końcu ich opuszki palców muskały się, ostrożnie, jakby poznawały swoje ciała, swoje ruchy, swój dotyk. Jego chude palce trafiły ponownie na swój tor. Zacisnęli na sobie miarowo dłonie. Nie przestawał muskać jej delikatnej powierzchni skóry. Musiał przyznać, że gdyby nie te pazury, jej dłoń wyglądałaby jak dłoń dziecka. To prawie tak samo, jak z makijażem...
Kornelia miała wrażenie, że zaraz oszaleje. Pierwszy raz w życiu tak bardzo reagowała na to, że chłopak trzyma ją za dłoń, jakby co najmniej naruszył jej barierę osobistą, emocjonalną, intymną, umysłową, uczuciową i każdą inną! Zapierało jej dech w piersiach, widząc i czując jego delikatne zwinne ruchy, które powtarzał po raz drugi i powoli po raz kolejny. Nie wiedziała, co ma oznaczać to wszystko, ale czuła tą niecodzienną namiętną atmosferę między nimi. I zamiast to przerwać, poddawała mu się.  Jego ruchy dłoni, jego palce... Gdy się w nią wsuwa i wysuwa... Czuła to w swoim podbrzuszu doskonale, prawie tak samo, jak odczuwał to blondyn. A jeszcze bardziej, gdy wsuwał się między jej palce, a na końcu mocno, choć z uczuciem, gorąco wręcz, zaciskał na jej dłoni swoją. Zrobił z jej myśli mętlik. Miała wrażenie, jakby właśnie uprawiała seks. Gdy usłyszała, jak przełyka ślinę, zrozumiała, co to wszystko ma znaczyć. On się najzwyczajniej w świecie podniecał przy niej!
Wyciągnęła dłoń z jego. Nie chciała się od niego odsuwać, ale była przerażona tymi emocjami. Objęła jego ciało pewniej i bardziej, i w końcu spuściła z siebie powietrze. Czuła się tak, jakby właśnie obnażył ją ze swojej skorupy.
Kaulitz uśmiechnął się pod nosem.
-Twarda.... -Przyznał w duchu, już myśląc o kolejnych zaczepkach. Nie wyobrażał sobie zbytnio, żeby tę noc spędził samotnie, bez wrażeń, których od dawna mu brakowało.
Pogłaskał ją po plecach, wyczuwając pod palcami łuk szczupłej talii. Ochoczo usadowił tam swą dłoń, napawając się ciepłem jej uda, przylgniętego do jego.
-...Pójdziemy się czegoś napić? -Zapytał po długiej chwili.
-...Tej gorącej czekolady? -Wymruczała pod nosem.
Kaulitz się uśmiechnął.
-Nadal ci jest zimno? -Zapytał, lekko zaskoczonym tonem. Sądził, że się rozgrzała, tak, jak on.
Kornelii mocniej walnęło serce, a myśli powróciły do głowy.
-Czemu miałoby mi być gorąco? Siedzimy na ławce w takim mrozie, że czekolada byłaby dobrym wyjściem. -Uniosła ton głosu.
Kaulitz się ponownie zaskoczył. Stwierdził, że albo kłamie, albo naprawdę na nią nic nie działa.
Kornelia bardzo dobrze wiedziała, o czym Kaulitz mówi. Powiedziała to specjalnie, żeby czasem nie podejrzewał, że jest dziewicą i ot tak, te wszystkie jego gesty są dla niej tak wielkie. Odsunęła się od niego, choć bardzo nie chciała. Poprawiła swoje włosy, przyjmując obojętną postawę wobec niego.
-Robi się ciekawie. -Przyznał Kaulitz, ponownie napawając swą wyobraźnię, gdy poprawia swoje włosy z uniesioną głową. Nie chciał, by Kornelia się dowiedziała, jak pięknie sobie ją w takich momentach wyobraża... I jeśli naprawdę będzie taka obojętna i nie ugięta, będzie chyba musiał dzisiaj spędzić noc sam ze sobą, albo pójść na imprezę... Bawienie samemu ze sobą nie widziała mu się zbytnio, dlatego od razu zaoferował Kornelii wypad na miasto, napić się drinka.
Kornelia zgodziła się bez zbędnych komentarzy, co niesamowicie go ucieszyło. Z radością podjechali taksówką pod konkretny klub. Bluzka z dekoltem na coś się przydała. Nie musiała pokazywać bramkarzom swojego dowodu osobistego. Tak. Kaulitz nie pozwolił jej ubrać nic innego, jak właśnie tę bluzkę już z wkładkami zamiast stanika, do której miała założone błyszczące legginsy. Nie czuła się źle ubrana. Już sam dekolt i czerwone usta powodowały u niej uczucie, że pasuje do otoczenia. Dużo dziewczyn nie miało sukienek. Pojawiły się nawet krótkie spodenki i jeansy, także było w porządku. Klub był już pełny. Było dobre parę minut po jedenastej. Z miejscem też trudno było, ale dla Kornelii największym problemem okazała się szatnia. Tak bardzo się bała zostawić w niej swój drogi płaszcz. Pan Kaulitz stwierdził, że już przesadza, ale ona nie widziała w tym przesady. To był jej najlepszy ciuch, jakiego dzisiaj się dobyła. Nie zaniosła go do szatni, serce jej na to nie pozwalało.
-Chodź ze mną... -Pociągnęła Kaulitza za jego płaszcz, który trzymał w dłoni. Przez Kornelię sam nie był zdecydowany, czy odwieszać swoją kurtkę w szatni. Na straszyła go.
Nie wiedząc, dokąd go ciągnie, szedł posłusznie za nią, chwilę napawając wzrok, jej krągłością bioder i tyłu. Dotarli do baru. Kornelia wspięła się na stalową rurkę u dołu i oparła się o blat łokciami. Kaulitz aż nabrał powietrza w płuca, widząc jej wypięty tyłek na wprost siebie.
-Nie wytrzymam przez ciebie dzisiaj! -Zawołał w myśli, na siłę chcąc nie patrzeć na jej ciało. No i nie spojrzał, widząc jak barman, którego zaczepiła, zerka w jej dekolt. Natychmiast zmrużył oczy i wypalał go wzrokiem.
Barman się uśmiechnął do niej i przytakiwał. Od razu Kaulitz stwierdził, że jak nic, na nią poleciał.
-A kto by na nią nie leciał, jak się tak ubrała? -Przewrócił oczami w duchu. Fakt, że przeczesała seksownie włosy, będąc tak blisko niego, gdyż ten się nachylał do niej, by słyszeć, co mówi, dla Kaulitza było to za wiele. Miał ochotę skarcić Kornelię za takie manipulowanie barmanem.
Kornelia zeskoczyła z rurki i znowu kazała blondynowi za sobą iść. Z niechęcią to zrobił.
Na końcu baru podała barmanowi swój płaszcz, przy okazji biorąc płaszcz Kaulitza i też mu wciskając w ręce.
-Dziękuję ci, jesteś najlepszy. -Uśmiechała się do niego słodko.
-Chodźmy już. -Tym razem Kaulitz pociągnął Kornelię za rękę. Zrobił to tak, żeby ten to widział, by czasem nie próbował do niej podchodzić.
-Dokąd idziesz? -Zawołała za blondynem, który słysząc to, zatrzymał się.
-Poszukać jakiegoś wolnego miejsca. -Tak karcił barmana, za to, że wgapiał się w jej dekolt, a jego oczy same tam lgnęły. Już rozumiał, co czuł barman. Kaulitz miał gorzej. Wiedział, że jeśli pozbywałby się z niej tej bluzki, od razu byłaby naga.
-Nie zamawiamy nic?
Kaulitz cofnął się do baru. Z tego wszystkiego zapomniał o kupnie alkoholu.
Gdy zamówił drinki u barmanki, zniknęli w strefie parkietu. Przystanęli na uboczu, szukając jakiegokolwiek wolnego miejsca przy stolikach. Niestety wszystkie były zajęte, lecz Kornelia nie przejmowała się tym zbytnio, już jej ciało lekko podrygiwało w rytm muzyki. Co chwilę ktoś obok nich przechodził, a Kaulitz swoim czujnym wzrokiem tylko patrzył, czy nikt nie patrzy na czarnowłosą. Niestety Kornelii bluzka na jej ciele i ta biała obróżka na szyi rzucała się w oczy, nie mówiąc o jej krwistoczerwonych ustach, także prawie każdy rzucił w jej stronę okiem, a ta się uśmiechała miło, jakby nigdy nic. Blondyn myślał, że zaraz nie wytrzyma. Żałował, że polecił Kornelii ubranie się w tę bluzkę. Aczkolwiek ze swoich niezawodnych pomysłów był dumny, a pomysłem było, wykorzystać jej wygląd.
-Pójdź do kogoś i się zapytaj, czy możemy się dosiąść.
-Co? Ja?! Niee...! -Zaśmiała się.
-Tam jest trochę miejsca. -Wskazał głową w określonym kierunku.
-Niee... -Pokręciła głową, zawstydzona. -Ty pójdź.
-Nie. Mi to nie przejdzie, ty jesteś dziewczyną, więc nie odmówią ci.
-Mogłoby wyjść, gdybym podeszła do jakichś chłopaków. A tam siedzą dwie dziewczyny. Ty możesz ich zapytać o to.
-No dobrze... Chodźmy.  -Już wolał sam się wystawiać, niż żeby miał znosić wzrok innych facetów na jego towarzyszkę.
Dziewczyny pokręciły głowami, choć na twarzach miały uśmiechy.
-Tu siedzą jeszcze inni ludzie, tylko tańczą na parkiecie. -Wytłumaczyła jedna z blondynek, która wyglądała typowo, jak lalka. Koścista, wysoka, wachlarz gęstych rzęs, wydatne, różowe usta i blond dopinki w kitku, który miała na samym czubku głowy.
-Hej. Nie będziemy tutaj siedzieć, chcemy tylko odłożyć gdzieś nasze drinki. -Wtrąciła z uśmiechem Kornelia.
-No, jeśli tak, to nie ma problemu.
-Dzięki. -Kornelia upiła duży łyk kolorowego, słodkiego drinka i odłożyła go na stolik, razem z torebką na boku siedzenia. Kaulitz nie był przekonany do tego, żeby zostawiać swoją szklankę na czyimś stoliku, dlatego prawie duszkiem go wypił, szklankę z nierozpuszczonym lodem zostawił na stoliku i został porwany przez Kornelię na parkiet.
Nigdy z nią jeszcze nie tańczył. Zresztą był zbyt trzeźwy na takie coś. Chciał po prostu usiąść w klubie i się napić. Najwidoczniej dla Kornelii hasło 'klub', czy 'impreza' miało inne znaczenie.
Próbował się rozluźnić, ale nie wychodziło mu to kompletnie. Zbyt bardzo zwracał uwagę na ludzi, a on sam miał zbyt trzeźwe myśli. Na dodatek Kornelii seksowne ruchy ciała, tylko potęgowały jego pragnienie. Odszedł od niej w końcu, nie chcąc robić z siebie idioty. Przysiadł tuż obok jej torebki z brzegu boksu. Żałował, że wypił tego drinka tak szybko. Chciało mu się pić na widok tańczącej czarnowłosej. To, co robiła z biodrami, było dla niego czymś ekscytującym.
Przygarnął sobie drinka Kornelii. Skwasił się, czując jego słodycz. Gdy sprowadził swój wzrok z powrotem na Kornelię, ta już tańczyła z jakimś chłopakiem. Nie mógł w to uwierzyć, że to tak szybko się dzieje. Zdenerwował się, dostrzegając, że Kornelia nie chce z nim tańczyć, a ten na siłę się do niej podwala.
-To twoja dziewczyna? -Usłyszał za plecami, damski głos.
Kaulitz zerknął za siebie.
-Nie. Bliska znajoma.
-Aha... To dobrze. -Zaśmiała się.
-Dlaczego, dobrze? -Nie rozumiał jej zachowania.
-Nie nic, bo ten chłopak, który chce z nią tańczyć to mój brat. Może z nią tańczyć?
Kaulitz się uśmiechnął, słysząc pytanie.
-Może, jeśli chce.
Kaulitz czuł, że zaczyna mu się wszystko układać.
-Nie lubisz tańczyć?
-Nie wypiłem dość, żeby to robić. -Uśmiechnął się krzywo, a dziewczyny zachichotały.
-Skąd jesteś?
-Z Nowego Jorku.
-Wow. Co tu robisz? Przyjechaliście razem?
-Tak, taki weekend na spontanie.
Dziewczyny znowu się zaskoczyły radośnie.
-Co ty mówisz!? Serio?
-Tak. Czemu miałbym kłamać? Nudziło nam się, ciągle praca, praca, więc czas było sobie zrobić wycieczkę. -Popijał drinka, rzucając lalce zalotne spojrzenia. Stwierdził, że jej usta będą dobre.
-Omg! Nie wierzę w to! -Ekscytowały się.
Kaulitz tylko wzdychał w myślach.
-Na pewno nie jest twoją dziewczyną, że przyjechaliście z tak daleka aż tutaj?
-Nie jest. Jest moją bliską znajomą.
-Przyjaciółką?
-Tak. A ty? Gdzie zostawiłaś swojego chłopaka?
-Ja nie mam chłopaka. -Odrzekła zalotnie. -Właśnie zakończyłam związek, dlatego tu jesteśmy, żeby to uczcić. Mówię 'fuck of' na chłopaków. -Mówiła, wywyższając się z odczuwającą dumą z siebie.
Kaulitz się zaśmiał pod nosem, nie wierząc, że trafił na taką osobę.
-Do mnie, mam nadzieję, że to się nie tyczy.
-Nieee! -Zawołała z uśmiechem. -Oczywiście, że nie. Nie wyglądasz na takiego, co lubi stałe związki.
Kaulitz się zaskoczył.
-Słucham? -Nie wierzył po prostu.
-No tak. -Czarowała go. -Wyglądasz na takiego, co lubi się świetnie zabawić.
-Super. Więc jeśli na takiego wyglądam, to może zabaw się ze mną. -Uniósł ironicznie, choć kusząco brew.
-Nie, nie, nie. Ja nie jestem z tych. Przykro mi bardzo. Źle trafiłeś. Ja mam dość chłopaków.
-Ta... Akurat. -Odrzekł w myśli.
-Więc muszę znaleźć kogoś innego. -Rozejrzał się, zerkając w stronę Kornelii, ta akurat do niego podeszła. Od razu obdarzył ją uśmiechem. Ona się nachyliła do jego ucha.
-Weź go ode mnie, proszę cię, ja nie rozumiem, co on do mnie mówi...
-Nie wezmę go od ciebie, ponieważ to brat tej blondyny. Jak z nim potańczysz, to będziemy mogli tu siedzieć. -Zerknął w jej dekolt, pomimo rozmowy z tą blondyną, Kornelia była dla niego wyjątkowo piękna i najlepsza z nich wszystkich. Jednak niestety męskie potrzeby wzywały na alarm i nie mógł się opanować. Obawiał się nawet, że nie zaspokoi się substytutem, pragnienie widoku i dotyku czekoladowego ciała czarnowłosej, posiadania jej ciała w swoich rękach, zaczynała być silna.
-Oh... Nie wiedziałam. -Uśmiechnęła się. Chciała złapać za swojego drinka, ale zauważyła, że Kaulitz sobie go przywłaszczył.
-Okay. Pójdę po drinki. -Zawiadomiła.
-Nie, nie. Ja pójdę. Może, jak im postawię drinki, to będziemy mogli tu siedzieć, bez twojego tańczenia z tym chłopakiem.
-Cieszyłabym się. -Uśmiechnęła się szeroko, ukazując rząd perełek.
-Dobrze. To pilnuj swojej torebki, jak mnie nie będzie. -Odrzekł do jej ust. Tak bardzo miał ochotę złączyć ich usta i nie wsuwać już swych palców między jej, tylko trzymać jej biodra, zatapiając się między jej udami.
-Dobrze. -Wymienili się uśmiechami i już chciała odchodzić, gdy Kaulitz pociągnął ją z powrotem do siebie.
-W razie czego, mów wszystkim, że jesteśmy z NY i przyjechaliśmy na weekend, żeby odpocząć od pracy.
-Wow. -Zaskoczyła się. -Nie ma sprawy... Czemu nie chcesz tańczyć?
-Za mało wypiłem Kornelio, na takie coś.
-Mhmmm... A jak wypijesz więcej, to potańczysz ze mną?
-Pewnie sam cię będę wyciągać. -Puścił jej oczko.
Kornelia się zawstydziła. Z szerokim uśmiechem, już bez słowa odeszła od przystojnego blondyna do bawiącego się dobrze Francuza. Co chwilę i tak zerkała w jego stronę. Jego spojrzenie było cudowne. Choć trochę peszyła się, gdy zaglądał jej w dekolt i patrzył się z takiego bliska na jej usta, to pragnęła to widzieć. Czuła się wtem bardzo piękną dziewczyną. Podświadomość mówiła jej o tym, co Kaulitz może tym wszystkim sugerować, zwłaszcza po tym, co się wydarzyło między nimi pod wieżą. Ekscytacja, łaskotki w podbrzuszu i napływ ciepła, to było tak miłe i wyjątkowe dla niej, że pomimo że broniła się od tego, pragnęła to czuć.
Widok Kaulitza, jak rozmawia z blondyną i jej zalotne spojrzenia i gesty, powodowały u niej zazdrość.
Kaulitz po chwili wstał. Rzucił spojrzenie Kornelii, żeby pilnowała swojej torebki, a ta się do niego uśmiechnęła, kiwając głową. Jednak po chwili, zauważyła, że blondynki też nie ma przy stoliku, nie zauważyła, żeby szła z Billem gdzieś. Rozejrzała się po klubie. Nie widziała jej. Pana Kaulitz również. Serce jej mocno zabiło. Nie chciała myśleć, że jakaś odważniejsza od niej, porwała jej, JEJ pana Kaulitz! Druga dziewczyna siedziała nadal przy stoliku, przy czym zajęła miejsce jakaś para, którą widziała pierwszy raz.
-Kto to jest? -Zapytała Francuza. -On jej jednak nie rozumiał.
Olała to wszystko. Zerkała tylko na swoją torebkę, czy czasem nie zmieniła miejsca położenia.
Kaulitz pojawił się wraz z blondynką, niosąc szklanki. To znaczyło tylko jedno. Nie ograniczył się do pojedynczych drinków, tylko kupił cały zestaw. Kornelia czuła, że ta impreza będzie udana. Siedzieli, rozmawiali. Kornelia z Billem uczyli się słów w języku francuskim, okazało się, że Kaulitz zna ich wiele więcej, ponieważ uczył się tego języka w szkole. Francuzi wydali się bardzo uprzejmymi ludźmi, ale tej blondynki zaczynała mieć dosyć. Zmieniła miejsce siedzenia, by być tylko blisko Kaulitza, a złość czarnowłosej się zwiększała.
Kornelia tłumaczyła sobie w głowie, że nie ma takiej opcji, jak zazdrość w tym momencie. Przecież tak naprawdę pocałowali się zaledwie dwa razy i to raz po pijaku. Kaulitz więcej razy ją odepchnął od siebie, niż ją przyciągał. Nie mogła być na to zła... Ale była... Miała ochotę dokopać tej blondynce. Myśląc jednak o tym głębiej, to przecież sama tańczyła pół imprezy z jakimś chłopakiem. Kaulitz nie wyglądał na zazdrosnego, więc wychodziło na to, że w ogóle zaprząta sobie głowę nie potrzebnie takimi myślami.
-Ugh... I tak mam ochotę jej coś powiedzieć... -Burczała do siebie w myśli.
Wszystko szło w takim kierunku, że Kornelia czuła się coraz gorzej, gdy Kaulitz wyglądał na takiego, co się świetnie bawi. Miała ochotę już wrócić do hotelu... Kompletnie inaczej wyobrażała sobie tę imprezę...
Gdy obalili wszyscy drugi zestaw, Kornelia nie wytrzymała i spytała Kaulitza, czy idzie tańczyć. Już zakładała, że jej odmówi, gdy ten od razu wstał z uśmiechem.
-Może jednak nie skończy się źle ta impreza. -Przeszło jej przez myśl.
-Nie lubię tej dziewczyny... -Musiała oświadczyć to Kaulitzowi.
-Jakiej?
-Tej blondyny, która się do ciebie tak klei.
-Dlaczego? Jest bardzo miła.
-Jest głupia, a nie jest miła.
Kaulitz uniósł brew. Był miło zaskoczony Kornelii słowami. Ujął jej biodra w dłonie i wyciągnął na środek parkietu, tam zbliżając się do niej, kusząco. Prawie tak samo, jak chciał.
Uśmiechnęła się lekko do niego. Czuła, że to kolejny z jego strony ruch, do zabawy jej emocjami. Pomimo że w brzuchu czuła miły ucisk, to złość z zazdrości jej nie przechodziła.
Zbliżył się do niej. Tego nie mogła sobie odmówić. Zawiesiła na jego szyi swe dłonie. Czuła się jak w siódmym niebie, w jego objęciach. Była wstanie już mu wszystko wybaczyć, czując na swoim obojczyku jego ciepły oddech. Niestety oczekiwane uczucie nie pojawiło sie. Kaulitz jej nie pocałował. To było to, o czym myślała. Znowu się bawił. Nie była na siłach, żeby przeżywać takie rzeczy. Nie teraz, gdy wypiła już parę drinków i raz czuła złość, a raz uniesienie emocji.
-...Dlaczego to robisz?
-...Podobasz mi się...
Kornelii zapaliła się lampka nad głową. Nie była głupia. Nie mówił jej takich rzeczy na trzeźwo.
-Mówisz tak, bo wypiłeś...
Kaulitz słysząc zarzut, odsunął się od niej i popatrzył prosto w jej oczy.
-Dlaczego tak sugerujesz? -Zmrużył oczy, czując się urażony.
-...Ponieważ nie mówisz takich rzeczy na trzeźwo i nie zbliżasz się do mnie tak na trzeźwo... -Wyrzuciła w końcu swoje żale.
-Nie? W sklepie też byłem pijany? -Z irytował się już na maksa.
-Też piłeś alkohol...
-Lampkę szampana! -Zawołał.
-...Po jednej w prawie każdym sklepie... Wtedy u mnie, też piliśmy alkohol...
-Gdy zastałem cię w... -Uciął. -Wtedy było co innego... -Dokończył w myśli. -...Nie sądziłem, że tak o mnie myślisz... -Nie ukrywał swojego oburzenia.
-Nie myślę tak o tobie... Ale sam sprawiasz takie wrażenie...
-Sam sprawiam takie wrażenie? -Mówił już wściekły. -Czy ty słyszysz, co ty mówisz?
Kornelia czuła to spięcie. Chyba wolała się już nie odzywać, żeby się z nim nie pokłócić. Żałowała, że wywaliła z siebie swoje żale, a to znaczyło, że koniec alkoholu na dziś. Nawet nie ostatnią rzeczą, jaką by chciała to pokłócić się z panem Kaulitz!
-Przepraszam... Muszę iść do toalety... -Odrzekła do niego i odeszła.
Kaulitz nie wierzył w to, co się stało. Zarzuciła mu łatwość po pijaku i jeszcze go zostawiła samego na środku parkietu, mało tego, sama go kusiła do tego wszystkiego, a teraz ma do niego problem o to, że na nią leciał. Zdenerwował się porządnie. Podszedł do stolika, nie czekając już ani chwili dłużej. Wyciągnął stamtąd lalkę. Przeciągnął ją przez parkiet, chwilę z nią tańcząc, po czym, widząc, że się do niego klei, jak lep na muchy, pociągnął ją w stronę łazienki.
Blondyna się zaśmiała, rozumiejąc po drodze, o co mu chodzi. Zatrzymała chłopaka i zbliżyła się do niego seksownie, kładąc na jego brzuchu dłoń i zjeżdżając nią w dół, na jego krocze.
-Nie ma tak łatwo. -Wyszeptała mu na ucho.
Kaulitz zniecierpliwiony, zwłaszcza gdy poczuł jej dłoń na swojej męskości, wysunął z kieszeni papierowe banknoty. Blondynka się do niego uśmiechnęła i sama pociągnęła go do łazienki. W ostatniej chwili powstrzymał ją od wejścia do damskiej. Wciągnął ją do męskiej, nie przejmując się wzrokiem innych chłopaków, którzy się do niego uśmiechnęli, a ją zmierzyli.

Kornelia siedziała chwilę zamknięta w kabinie. Odruch drgania nogi ze złego jej ułożenia wyjawiał się stłumionym stukotem jej obcasa o białe, błyszczące kafelki.
-Jak on może!? -Wrzeszczała w swoich myślach. -To, że Ala mu dogadzała, nie znaczy, że ja będę to robić! Co on sobie wyobraża! Wcale nie przesadziłam! Zawsze jak jest pod wpływem alkoholu, to robi takie rzeczy! Na trzeźwo jestem mu obojętna! Dlaczego on chce się mną tylko zabawiać...? -Spłynęły jej samotne łzy. -...Może gdybym nie czuła, tego, co czuję, to skusiłabym się... Ale... Może się skuszę? ...Nie... Nie mogę tego zrobić... Nigdy tego nie robiłam, on to zczai... Jaki wstyd... -Walczyła.

Schowała małą torebkę strunową do stanika i z uśmiechem zbliżyła się do lekko uśmiechniętego chłopaka. Pocałunek z nią to chyba była ostatnia rzecz, jaką by chciał z nią zrobić. Odpiął rozporek, gdy ta podciągnęła spódniczkę, zbliżając się do niego ponownie. Kaulitz uniknął kolejnej próby pocałunku z nią i łapiąc ją za ramiona, zniżył ją w dół.
-Hej! Nie było o tym mowy! -Zawołała, patrząc na chłopaka w górę.
-O czym innym też nie. -Uniósł brwi.
Dziewczyna się uśmiechnęła wstydliwie, dodatkowo głośno rechocząc. Kaulitzowi wszystka krew podeszła do mózgu. Nie odebrał tego za jakąś jej osobistą słodkość. Odebrał to za karykaturę zachowania Kornelii.
-Jesteś taki słooodki. -Zatrzepotała swymi czarnymi piórami i otarła swój chudy nos.
Dziewczyna, nie patrząc już zbytnio pewnie na chłopaka, złapała za jego bokserki. Kaulitz w ostatniej chwili zdążył ją powstrzymać od obnażenia go, nie spuszczając z jej twarzy wzroku. Zdenerwował się jeszcze bardziej. Ta dziewczyna w niczym nie przypominała mu czarnowłosej, była jej kompletnie obca, lecz jego wyobrażenie, że jest na dole Kornelia, przez blondyny głupi uśmiech, nie mogło odejść. Nigdy w życiu nie potraktowałby tak Kornelii, choć wiele razy sobie ją właśnie w takiej sytuacji wyobrażał, wpatrując się w jej wydatne, pełne usta.
-Co jest? -Zapytała, nic nie rozumiejąc.
-Wyjdź stąd. -Warknął do niej.
-O co chodzi? Co się stało?
-Wyjdź stąd, powiedziałem. -Otworzył jej drzwi, a sam zapiął spodnie z powrotem.
Dziewczyna nic nie rozumiała.
-Masz jakiś problem? -Oburzyła się na poważnie.
-Wypierdalaj, powiedziałem! Masz! -Rzucił w nią banknotami, zamknął się w kabinie sam i usiadł na zamkniętym sedesie, przecierając twarz. Czuł, jak jego krwiobieg zaczyna dawać o sobie znać. Jego złość była na tyle mocna, że miał ochotę coś zniszczyć.
-...Koniec picia na dziś. -Odrzekł stanowczo, czując, jak kręci mu się mocno w głowie.
Przez dolną szparę drzwi, widział, jak dziewczyna podnosi banknoty. Wykrzywił twarz, na ten widok, jakby poczuł mocny smród. Westchnął w duchu i zamknął oczy. Nie wierzył, że tak mógł spieprzyć sprawę z Kornelią. Zaczął żałować, że jej po prostu nie zatrzymał i pozwolił jej odejść. Po prostu w to nie wierzył...

Blondyna wyszła z łazienki. Czuła się dość dziwnie i chyba lepiej, by się czuła, jakby mu obciągnęła, niż żeby w ogóle z nią nie chciał nic robić. Podobał jej się bardzo, ale znowu - jak twierdziła - trafiła na palanta. Czuła się teraz jak zwykły chłam. Zmarszczyła brwi. Przed sobą zauważyła jego czarnowłosą koleżankę. Zaczepiła ją pobudzona.
-Twój kolega ma jakiś problem ze sobą.
-Słucham? -Zaskoczyła się Kornelia.
-Twój kolega ma jakiś problem ze sobą. -Powtórzyła wściekła.
-Jaki problem? Kto?
-Ricky! -Zawołała, rozkładając ironicznie ręce.
-Gdzie on jest? Co się stało? -Przeraziła się.
-W kiblu. Idź go pociesz, bo to, co robi, nadaje się do leczenia. -Odeszła od niej, mierząc ją.
Kornelia nie wiedziała, o co chodzi, ale nie wiele myśląc, wręcz pobiegła w stronę łazienki, było jej wszystko jedno, czy to damska, czy męska. Weszła tam.
-Bill!? -Zawołała głośno, lecąc wzrokiem po chłopakach. Nie widziała go. Chłopaki obleśnie ją zmierzyli i komentowali w swoim języku. Nic ją nie obchodziło. Zajrzała do kabin.
Kaulitz tak się zestresował, słysząc Kornelię, że nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. Przetarł jeszcze raz swoją twarz dłońmi. Widział jej czerwone buty przez szparę. Próbowała się dostać do jego kabiny, dlatego w końcu ją otworzył.
-Matko! Co się dzieje!? -Podeszła do niego przerażona, widząc, siedzącego chłopaka na toalecie.
Kaulitz poczuł się poniekąd wyjątkowy, że Kornelia się tak o niego bała, ale również się przeraził. Przecież się nic nie stało, a Kornelia, nie potrzebnie się martwiła.
Ukucnęła przed nim, podtrzymując się o jego kolano.
-Nic się nie dzieje. -Odrzekł spokojnie.
-Dlaczego tu tak siedzisz? -Nie rozumiała. -Co się stało?
-Źle się czuję. Tylko tyle. -Wyjaśnił. Pogłaskał ją po włosach lekko drżącą dłonią, a jej kosmyk włosów założył za ucho. -Nie musisz się martwić.
-...-Kornelia chwilę mu się przyglądała. Jego ton głosu był tak spokojny, że naprawdę się uspokoiła.
-Wróćmy już do hotelu...
Wymieniali się spojrzeniami.
-Cieszę się, że to zaproponowałaś.
Jakiś chłopak stanął naprzeciwko 'ich' kabiny i zaczął się wydzierać, machając nerwowo rękoma. Kornelia zdenerwowała się, słysząc te wrzaski. Podniosła się i zamknęła mu drzwi przed nosem, kucając przy blondynie z powrotem.
Kaulitz się do niej uśmiechnął. Rozśmieszyło go to, że tak po prostu się pozbyła kogoś zakłócającego ich spokój. Kornelia odwzajemniła lekki uśmiech. Blondyn złapał ją za dłoń i podniósł się, prostując swoje ciało, od razu przytulając się do jej ciała. Schował twarz w jej włosy i zamknął oczy. Właśnie poczuł i zaczął rozumieć, że Kornelia zaczynała zaburzać normalny tok jego życia, sprawiając, że robi się ono trudniejsze.
-Cieszę się, że przyjechałaś tu ze mną...
-...Ja też się cieszę, że mogę być tutaj z tobą...
Kaulitz pogłaskał ją po plecach i odsunął się od niej.
-Miło mi, że się tak zmartwiłaś o mnie. -Uśmiechnął się szerzej.
-Mi nie było wcale miło martwić się o ciebie. Myślałam, że coś ci się stało! -Zawołała oburzona. -Ta dziewczyna powie... Skąd ona wiedziała, że tu jesteś? -Zaskoczyła dopiero teraz.
-Odprowadzała mnie tu. Przy stoliku o mało co nie puściłem pawia.
-...Fuu... Dobrze. Nie chcę już więcej wiedzieć. -Skwasiła się.
-I o to chodzi. -Odrzekł już w myśli. -Zabierajmy się stąd już. Jak wyjdę na powietrze, będzie mi lepiej. -Dodał już na głos.
-Też tak myślę. O matko... Zostawiłam tam torebkę! -Zawołała przerażona i szybko uciekła z łazienki. Prześliznęła się przez tłum ludzi, czapnęła ją i wróciła, nawet się nie żegnając z poznanymi ludźmi. Kaulitz czekał już na nią z ich ciuchami. Gdy opuścili klub, odziali się i rozejrzeli się za taksówką. Nie było takiej nigdzie. Kaulitz chciał już dzwonić po nią, ale Kornelia złapała go pod rękę i wyciągnęła na nocny spacer.
Obydwoje czuli się dobrze. Nawet im mroźny wiatr nie przeszkadzał, a alkohol, dawał im tylko humoru. Kaulitz przestał udawać chorego i było wszystko w porządku. 'Powietrze było dla niego wybawieniem', wytłumaczył. Pomimo że czasami 'zawiał im wiatr', idąc prawie slalomem, to napawali się swoim towarzystwem, obgadując bezkarnie ludzi z imprezy. Kaulitz złapał po drodze jej dłoń, cały czas się martwił, że jest jej zimno. Miał taką fazę. Podczas wędrówki nawet zapytał o to chyba z dziesięć razy, by w końcu schować jej dłoń razem ze swoją do kieszeni swojego płaszcza.
-I tak najlepsze było, gdy się przedstawiłeś "Ricky". Haha...
-Chyba nie myślisz, żebym miał powiedzieć "Steuert".
Kornelia wybuchła śmiechem, słysząc to słowo z jego ust. Kaulitz pokręcił głową. Gdy się już uspokoiła, a między nimi zapadła chwila ciszy, przerwała ją.
-Wiesz co, panie Kaulitz?
-Nie wiem.
Kornelia się zaśmiała, a on razem z nią.
-Ja chcę powiedzieć coś na poważnie, a ty musisz sobie żartować! -Zawołała ze śmiechem.
-Nie żartuje. Pytasz, czy wiem, co? Więc ci odpowiadam, że nie wiem. -Udawał, że nie rozumie, szczerząc się do powietrza.
Kornelia ponownie się zaśmiała.
-No co w końcu mam wiedzieć? -Zapytał rozbawiony, zerkając w jej czarne, błyszczące oczy.
-Too, żee... Nie chciałabym, żeby ta noc się skończyła. -Również pokierowała swoje niewinne spojrzenie w jego czekoladowe tęczówki.



CDN

Komentarze

  1. Pff... Czemu mi to robisz, kobieto? :< Już widziałam tę blondynę, która obciąga Kaulitzowi w kiblu, a później z niego wychodzi, wpada na Kornelię i wylatuje jej z tekstem "nie wiesz, co tracisz". XD W ogóle i Bill i panna Millian są tacy śmieszni. Jak jedno czasami cos do drugiego powie, to nie wiem czy się śmiać, czy płakać. Te ich zagrywki, podchody i dystans jest zarazem irytujący, jak i słodki. Oh, ten pewny siebie Pan Kaulitz, a boi się jasno postawić sprawę z nastolatką? :> No tak, jego wizerunek mógłby na tym ucierpieć, czyż nie? I MAM WIELKĄ NADZIEJĘ, że ta noc się tak szybko nie skończy! ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za słowa krytyki <3 I muszę ci powiedzieć, że STRZELIŁAŚ W DZIESIĄTKĘ! Pan Kaulitz NIE chce się zbłaźnić, upaść zbyt nisko. Jest prezesem, więc nie chce się zniżać do poziomu nastolatków ;)
      Co do twojej wyobraźni, to aż jestem w szoku. Sądziłam, że od razu w tej sytuacji można stwierdzić, że tego nie zrobi, już nawet bez czytania, znając jego charakter xD
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :*

      Usuń
  2. Mega. Choc ja takze oczami wyobraźni widzialam inaczej sytuacje z toalety. ;)) mam również nadzieję na długą noc tamtych państwa. :)) pozdrawiam i czekam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :* Okarze się w następnym odcinku :)
      Pozdrawiwam :*

      Usuń
  3. Anonimowy3/12/17 22:21

    Uwielbiam ich! Smutno że przerwałaś w takim momencie, ale czekam z niecierpliwością na dalszą część :D Fragment w którym mówią o seksie i później sugerowanie że jest łatwy wygrały odcinek XD więcej, chcemy więcej! ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trafiłaś w sedno :) Ten zarzut - mogę zdradzić - że będzie mu nieco doskwierać ;)
      Cieszę się, że się podobało :D
      Pozdrawiam :*

      Ps. Można poznać twój nick lub imię? ;)

      Usuń
  4. Hejka 🙂
    No wkoncu zaczyna się coś dziać.. Podstawa Billa mnie a raczej zachowanie jego to co chciał zrobić z ta lala nie spodziewała bym się tego po nim. Ale dobrze że ocknął się i nie zrobił tego Korneli, podejrzewam że nie mógł by wtedy spojrzeć w oczy. Dobrze że wrócił jego trzeźwość umysłu. Jest wiele emocji akcji kurde odcinek bardzo ciekawy .. 🙂.
    Czekam na kolejny pełen emocji,wrażeń odcinek kochana. 😉
    Pozdrawiam
    Buźka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak :) O mało co i by się puścił. xD
      Zapewniam, że teraz już będzie się coś dziać. W końcu zbliżamy się małymi krokami do końca pierwszej części :)
      Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za miłe słowa :*

      Usuń
  5. Na początku odcinka byłam przekonana, że skończy się on seksem, ale miło mnie zaskoczyłaś. Szczerze się cieszę, że dla Kornelii najważniejsze są jej uczucia, a nie fizyczny pociąg do Billa. Widać, że jest w nim prawdziwie zakochana i to mi się bardzo podoba w Twoim opowiadaniu. Jeśli chodzi o Billa, obawiałam się bardzo, że będzie chciał ją jednak zaciągnąć do łóżka, zwłaszcza wtedy, gdy w myślach mówił, że Paryż kojarzy mu się z seksem, bo zabrał tam już parę kobiet. No i jeszcze ta blondyna z klubu... Gdyby jednak coś się między nimi wydarzyło w tej toalecie, chyba nie wybaczyłabym Ci tego! Dla mnie najgorszym dnem i poniżeniem jest przypadkowy seks w toalecie, jeszcze w dodatku w klubie (nieważne czy to jest jakiś ekstra klub, a toaleta lśni czystością). Dobrze, że jednak Bill się ogarnął i powstrzymał swoje dzikie pragnienia.
    Jestem bardzo ciekawa, co będzie dalej. Czy dojdzie do czegoś między nimi w Paryżu, jak Bill będzie się zachowywał w Berlinie? Strasznie poplątane to opowiadanie, ale takie właśnie lubię!
    Jest już 2:46 nad ranem, więc muszę się powstrzymać, żeby nie zacząć czytać kolejnego rozdziału, więc zostawię sobie 39 na później.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty

50. Zaręczyny

49. Zagubiona Diva

18. Fatalny bieg