48. Inny dom
Cześć wszystkim! Przed wami bardzo treściwy rozdział. Dużo się zaczyna dziać, ale również kończyć. Mam nadzieję, że te ostatnie odcinki przyniosą Wam dużo relaksu.
No i pojawia się w końcu fizycznie Ria ;) I małe kłamstewka Kaulitza.
Mam nadzieję, że zachęciłam, jak i zachęcam do komentowania.
Liczbą głosów w ankiecie jestem bardzo zaskoczona. Jeśli tyle Was tu jest, to choć raz może skomentujecie hm? ;)
A teraz zapraszam na rozdział :*
48
Inny dom
Zatrzymali się pod wielką, białą willą. Kaulitz był zdumiony tym widokiem. Nie spodziewał się po Nikodemie takiego domu, a wchodząc do środka, jeszcze bardziej nie mógł się na dziwić. Nikodem nie wywierał na nim, żadnych takich domysłów, żeby mógł być tak wysoko ustawiony. Porsche, jakim jeździł do szkoły, mogło mu już nakreślić jego usytuowanie, ale za bardzo się nie rozmyślał wtedy na ten temat. Wnętrze wyglądało jeszcze bardziej luksusowo niż Kornelii, ale nie to przykuło jego uwagę. Tylko statuetki z rozdań nagród filmowych...
-Dzień dobry. -Zawołała miło do Nikodema rodziców, krzątających się po domu razem z Justyną.
-Matko. Nela? -Zawołał David.
-Matko. Bill Kaulitz!? -Zawołała Justyna.
-Tak i tak. -Odrzekła Kate, na wezwanie.
Kornelia nie mogła się uśmiechać, ale bardzo chciała. Justyna nawet nie zwróciła na Kornelię uwagi. Szturchnęła Nika.
-Czemu mi nie powiedziałeś? Ogarnęłabym się... -Poprawiła włosy i podeszła do Kaulitza.
-Justyna. Miło cię poznać. -Oczy miała szeroko otwarte.
-Bill. -Uścisnął dziewczynie dłoń z uśmiechem. Nie był zbyt radosny, poznając, jak mu się wydawało, fankę.
Kornelia poszła się przywitać z rodzicami Nikodema. Wręczyła im butelkę drogiego wina i czekoladki. Dopiero wtedy Justyna ją zauważyła. Podeszła do niej i się przytuliły.
Kaulitz również się przywitał z rodzicami Nikodema.
-Nik się nie chwalił, że ma takich znajomych. Miło cię poznać. -Kate nie schodził uśmiech z twarzy. Obydwie z Justyną były zachwycone z jego wizyty.
-Bo Bill jest znajomym Neli, nie moim. -Wyjaśnił Nik.
-Skąd ty go wzięłaś? -Szepnęła jej Justyna.
Kornelia się zaśmiała, łapiąc się za swoje usta. Czuła prawdziwy dyskomfort.
-Nikodemie, wyciągniesz talerzyki? -Kornelia odłożyła siatkę z pysznościami na blat w kuchni.
-Jasne. -Od razu się za to zabrał i razem rozpakowywali ciasteczka.
-Co się stało, że tak schudłaś Nell? -Zapytał David, siedzący przy stole w kuchni.
-O to samo pytałem... -Westchnął Nikodem.
-Nic... Tak jakoś.
-Zakochałaś się pewnie. -Uśmiechnął się.
Kornelia się zawstydziła piekielnie! Nie spodziewała się takich podejrzeń zwłaszcza ze strony obcego mężczyzny. A na domiar tego, on jedyny trafił w dziesiątkę.
-Niee... -Odrzekła mega zawstydzona. Od razu zerknęła na Kaulitza, który w tym samym momencie, rzucił jej przelotne spojrzenie.
-Nie? -Zakpił nadal z uśmiechem. Kornelia czuła, jak rozgrzewają się jej policzki. -No dobrze, niech ci będzie.
Cieszyła się, że dał jej spokój, ale Nikodem nie był nasycony tą informacją.
-Jesteście razem? -Zapytał cicho.
Kornelia zerknęła na niego.
-Okay. -Uśmiechnął się. -W końcu... -Dodał.
-Nic nie powiedziałam. -Odrzekła szybko. -Nie jesteśmy razem.
Nikodem ironicznie na nią zerknął.
-Naprawdę. -Odwróciła od niego wzrok. -Tylko ze sobą pracujemy.
-Dobrze, czy ja coś mówię?
-Patrzysz się tak...
-Bo mówisz, że nie, bo nie? Czy, nie, bo nie możesz o tym mówić?
-Naprawdę, nie.
Nikodem już zgłupiał. Jej ton był zbyt stanowczy, żeby mógł podejrzewać, że kłamie.
-...Więc z Tomem?
Kornelia się oburzyła.
-Nie. Z żadnym z nich nie jestem. Z nikim nie jestem. -Odrzekła zniesmaczona i udała się z talerzykami do salonu.
Po chwili wszyscy się tam przenieśli. Pan Kaulitz nie narzekał na brak zainteresowania jego osobą. Justyna z Kate skakały przy nim jak szalone.
-A może wina się napijesz... A może whisky, a może ciasteczko... -Napadały na niego. Kornelia już dawno czuła przesyt, słysząc te wszystkie propozycje, ale Kaulitz nie wyglądał na takiego, który był znudzony tym. Wdał się w rozmowę z panem Davidem na temat filmów, dlatego Kornelia mogła swobodnie porozmawiać sobie z Nikodemem.
-Nie mogę przeżyć, że ty taka chuda jesteś. Mam wrażenie, że cię wszystko boli. -Narzekał Nikodem, nie spuszczając z koleżanki wzroku.
-Nie boli mnie nic. -Zaczynały ją te komentarze denerwować.
-Jesteś głodna?
-Nie. -Odrzekła stanowczo. -Proszę cię, żebyś już przestał.
Niestety to było na tyle z ich rozmowy. Do domu wszedł Luis, Harumi i Davis. Kornelii na ich widok, w szczególności na widok Davisa, serce się ścisnęło. Odłożyła szklankę z sokiem i podeszła do umięśnionego, czarnoskórego chłopaka, omijając Luisa i po prostu się wtuliła w jego tors. Davis się speszył jej zachowaniem. Przez chwilę czuł wzrok wszystkich znajdujących się w pomieszczeniu, a nienawidził być w centrum uwagi. Przytulił Kornelię, by szybko zakończyć to przywitanie. Widząc jednak jej łzy, rozczulił się.
-Ze mną się nie przywitasz?! -Zawołała Harumi.
-Nie martw się, mnie też olała. -Dodał Luis.
Kornelia uśmiechnęła się do Davisa i wtuliła się w koleżankę. Luis chciał jej dać buziaka, jak zwykle miewali się widać. Jednak obietnica złożona Kaulitzowi, nie pozwoliła jej na to. W ostatniej chwili uniknęła tego.
-Co ty!? Buzi mi nie dasz!? -Zawołał.
-Nie. -Odrzekła ze śmiechem i uciekła od niego, zajmując z powrotem miejsce na pufce.
-Pani się zrobiła z ciebie, co? -Usłyszała za sobą Luisa.
Kornelia nie skomentowała tego. Też się czuła źle, że nagle nie chciała się z nimi tak witać...
-Cześć Bill. -Luis mocno zaakcentował swoje słowa, ale tylko Davis podał Kaulitzowi dłoń i usiadł się z boku, w fotelu.
-Zmieniłaś się... -Zauważyła Harumi.
-...Wy się za to nic nie zmieniliście. -Tak bardzo ją denerwowało to, że nie może się uśmiechnąć. Bała się, że jeśli to zrobi, to znowu jej rana pęknie i poleje się krew. -To dobrze. -Dodała. -Cieszę się, że was wszystkich widzę.
-U ciebie chyba nie za dobrze, skoro tak wyglądasz. -Odezwał się jak zwykle spokojnym i ciepłym głosem Davis.
Tak bardzo jej brakowało tonu jego głosu i jego całego. W sumie to z nim się znała najdłużej z nich wszystkich, no i przypominał jej Nata... Mieszkali na tej samej dzielnicy. Parę domów od siebie...
-Dobrze wszystko... -Wydukała, czując kluchę w gardle. Jej oczy się zaszkliły. Wstydziła się swojego zachowania. Kaulitz co chwilę na nią zerkał, pomimo że wyglądał razem z Kate i Justyną, na jedynych, naprawdę szczęśliwych ludzi w tym miejscu.
-Hej. Czemu płaczesz?
Na to pytanie Nikodema, Kaulitz już całkiem przerwał swoją rozmowę i przyglądał się Kornelii. Przez to, że to zrobił, Kate i Justyna również na nią spojrzały.
-Przepraszam... -Odrzekła speszona. -...Tęskniłam za wami po prostu...
Nikodem nie wytrzymał. Podniósł się razem z Harumi i przytulili się do niej.
-No to misiek! -Zawołał Luis, też się w nich wklejając. -A ty głąbie? Dawaj miśka! -Zawołał do Davisa, więc ten nie miał wyjścia. -Może Billy się przyłączy? Może pani Kate? -Wołał wszystkich.
Kornelia się zaśmiała.
-Co ty masz na ustach? -Zapytała Harumi, odsuwając się od przyjaciółki.
-Opryszczkę...
-Ha ha ha! -Wyśmiał się Luis. -A gadałaś, że tobie nigdy nie wyskakuje! Teraz masz babo placek! -Wyśmiał ją.
-No mam...
-No dobra. To trzeba się napić, co nie? Trzeba uczcić Neli pierwszą opryszczkę.
Kornelia się zaśmiała, choć wiedziała, że nic w tym śmiesznego nie było, aż było jej głupio przy Kaulitzu się śmiać z takiego badziewia.
-Ale ty jesteś głupi. -Skomentował kolegę Nikodem, sam się śmiejąc.
Luis latał jak poparzony po domu, znosząc szkła i alkohol.
-Ty coś brałeś, że tak latasz? -Zapytała z żartem Kornelia.
-Pewnie. Nik ci się nie chwalił? Naspidowaliśmy się dzisiaj z rana i kręciliśmy wideo na YouTub'a w przebraniach policjantów.
Na tę wypowiedź zareagowali wszyscy ciszą i spojrzeniem na rozbrykanego chłopaka. W szczególności wzrok Kate i Davida speszył go.
-Toć to żart był. -Śmiał się.
-Jesteś zjebany. Nie robiliśmy nic takiego. -Wyjaśnił pogrążony Nikodem.
-Jacy wy sztywni jesteście. Nela rozluźnij się. -Narzekał Luis.
-Jestem rozluźniona.
-Ta? Wyglądasz, jakbyś połknęła kij drugą stroną.
Kornelia nie mało była zaskoczona i zażenowana jego słowami. Chcąc nie chcąc, odzwyczaiła się od takiego typu żartów i chyba nie bawiły już ją. A ich styl rozmowy bardzo raził ją w uszy.
-Ja się tak zachowywałam? -Przeszło jej przez myśl. Była przerażona tym wszystkim.
-Weź się już, kurwa, zamknij. -Warknął do Luisa Nikodem.
Atmosfera nie była luźna. Wszyscy to doskonale odczuwali. Kornelia nie miała pojęcia, co jest nie tak, że tak się dziwnie czuła. Może to było spowodowane tym, że długo jej nie było. Może tym, że ona naprawdę się dziwnie sztywno zachowuje, czy może tym, że jest tam po prostu pan Kaulitz? Trudno było powiedzieć.
-Dobra. W końcu się dowiem szczegółów. -Wyszczerzyła się Harumi i przesiadła się obok niej na pufkę. -Mów, co z tymi zdjęciami wyszło. Nik mówił, że gadał z tobą i powiedziałaś, że nic nie teges, ale serio nic teges?
Nikodem przetarł twarz dłonią, słysząc Harumi. Wziął szklankę z alkoholem w rękę i uniósł ku górze.
-Za odwiedziny Neli?
Wszyscy się zgodzili i gdy stukali się szklankami, Luis nie wytrzymał.
-I za opryszczkę. -Dodał.
Kornelia pokręciła głową.
-Nie. Nie jestem z nim. Między nami nic nigdy nie było i raczej nie będzie. -Wyjaśniła znudzona Kornelia.
-A te zdjęcia z auta? -Dopytywała najwidoczniej podekscytowana tematem Harumi.
-Przecież mówię. Odwiózł mnie do domu. To nic nie było planowane. Ani on mnie, ani ja jego, nie zaprosiłam na ten obiad. To wyszło nagle...
-Ale mówię o tych drugich zdjęciach z auta.
-Nie wiem, o jakich. -Kornelii nagle znudzenie tematem przeszło.
-O tych, co wsiadasz do jego auta i się przytulacie. Nie udawaj, że nie wiesz! -Harumi sądziła, że Kornelia po prostu robi z niej idiotkę.
-Nie wiem. Naprawdę... -Przyznała przerażona Kornelia.
Harumi westchnęła i weszła na swoim telefon i Instagrama. Po chwili podsunęła czarnowłosej pod nos wyświetlacz.
Zdjęcie, jak Kornelia wsiada do jego auta, rozglądając się. Drugie, gdy Kornelia wtula się w Toma, gdy ten obejmuje ją ramieniem. Na domiar złego, zdjęcia miały tysiące lajków.
Żołądek się jej ścisnął. Pamiętała tamtą sytuację doskonale, tylko że chyba nie miała okazji mówić o niej Kaulitzowi. Oni na tych zdjęciach, naprawdę wyglądali na takich, co się spotykają potajemnie...
-Możesz mi pokazać Kornelio? -Wtrącił Kaulitz, widząc Kornelii zaskoczoną minę.
Oczywiste było to, że nie chciała mu ich pokazywać, ale Harumi wzięła telefon z jej ręki i mu podała z wielkim uśmiechem na ustach, podniecona, że Kaulitz będzie trzymał jej telefon w dłoni.
Kaulitz rzucił na zdjęcia okiem i oddał Harumi telefon, zerkając na Kornelię. Jego wzrok Kornelia w tym momencie poczuła aż w piętach. Niby nic nie znaczący, ale dla niej to znaczyło zbyt wiele - 'Masz mi chyba coś do powiedzenia, moja droga'.
Na dodatek Kate i David musieli się zbierać, więc nie miał kto zajmować się już Billem prócz Justyny, która nie mogła oderwać od niego wzroku.
-Haha Nela cię zdradza, co? -Zaśmiał się Luis.
Kornelia w tym momencie chciała już piznąć koledze przez głowę.
Harumi poczuła tę dziwną atmosferę i przeklęła w myśli, że przez nią właśnie ona jest.
-Kornelia nie jest moją kobietą. -Wyjaśnił spokojnie Kaulitz.
-Więc kręcisz z Tomem i myślisz, że nikt o tym nie wie?
-Luis. -Warknęła Kornelia. -Nie 'kręcę' z Tomem. Te zdjęcia są... -Kornelia nawet nie wiedziała, jak ma je wyjaśnić. -Zwaliło mi się parę problemów na głowę i...
-Przyjechał cię pocieszyć. -Zaśmiał się Luis, ruszając znacząco brwiami.
Kornelia się zawstydziła, przez co Luis się zaśmiał.
-Wiedziałem! Jak ja cię znam... -Westchnął obrośnięty w piórka.
-Nie. -Zrobiło jej się naprawdę głupio! -To prawda, rozmawiałam z nim wtedy... Ale to nic nie znaczy... Boże! -Zawołała, nie mogąc znieść tej presji. -Czy ja w ogóle muszę wam się z tego tłumaczyć? Między mną a Tomem NIGDY nic nie było i nie będzie. On ma swoją kobietę...
-Ale gdyby nie miał, to...? -Wkręcał ją Luis.
Kornelia nie mogła opanować swoich emocji i znowu się zawstydziła. Chciała się zapaść pod ziemię! Tom był kimś, kto dla niej dużo znaczył, pomimo dziwnej sytuacji między nimi. Dzięki niemu tak naprawdę zmieniła swoje życie. Dzięki niemu miała możliwość pracy u Kaulitza. Bardzo ją wspierał i pocieszał, gdy było jej źle. Zawsze był dla niej, jak mur z wyrostkami, po których mogła śmiało się wspiąć i stanąć na nogi. Na dodatek, nie mogła ukryć tego, że również bardzo jej się podobał. Komu się nie podobał ten mężczyzna? Był po prostu atrakcyjnym facetem z dodatkiem poczucia humoru, który był jego chyba największym plusem. Prócz silnych ramion, w których pozwalał jej zatonąć i poczuć, że każdy problem nie jest wcale problemem.
Kaulitz poprawił się nerwowo na kanapie i popił drinka, rzucając Kornelii kolejne spojrzenie, tyle że już bardzo poważne.
-Ogarnijcie się. Robisz to specjalnie! -Przyczepiła się już zła do Luisa.
-Nie. Ja tylko mówię, jak jest. Znam cię nie od dziś.
-Nie masz pojęcia, jak jest i, co wtedy było. Tego dnia się dowiedziałam o zdjęciach z restauracji, załamałam się...
-Załamałaś się zdjęciami? To tylko zdjęcia. -Prychnął ironicznie Luis.
-O co ci chodzi?! -Zawołała już wściekła do Luisa. -Nie tylko zdjęcia wtedy mi się napatoczyły! Pokłóciłam się też wtedy z moim ojcem! Tom chciał się spotkać, więc się z nim spotkałam. Padło na niego, że nie wytrzymałam ze swoimi emocjami. Gdyby przyjechał wtedy kto inny, to pewnie tak samo, by to wyglądało.
-O nic mi nie chodzi. -Odrzekł spokojnie.
-No to, po co to wszystko robisz?
-Nic nie robię? To ty się denerwujesz, jak nie wiem. Przez to, że się tak denerwujesz, wychodzi na to, że kłamiesz. Nie wnikam, co sobie masz tam z Tomem, ale nie sądziłem, że będziesz okłamywać Nas. Swoich znajomych.
Kornelii zaszkliły się oczy.
-Mówię prawdę. Z niczym was nie okłamałam.
-Dobra, ogarnijcie się obydwoje. -Odrzekł Nik.
-Ja nic nie robię. To Harumi zaczęła ten temat.
-Dobra ogarnij! Wszystkich wkurzasz dzisiaj.
-No pewnie! Nela przyjechała i nagle to ja jestem najgorszy! Przyznajcie się, co sami o niej gadaliście, gdy jej nie było! -Luis się zdenerwował.
Kornelia się zaskoczyła, a rozmowa z Tomem właśnie, gdy zostały zrobione te zdjęcia, była właśnie na ten temat. Temat przyjaciół, co ją bardzo bolało w tym momencie, ponieważ okazało się, że Tom miał cholerną rację.
-Widzicie? Żaden z was się nie przyzna. Ja powiedziałem szczerze, co myślę i wyszedłem na najgorszego. Tchórze. -Syknął, obrażony Luis.
-Cieszę się, że to powiedziałeś Luis. Nie mam ci nic za złe, ale chciałabym, żebyś mi uwierzył, że z niczym ci nie skłamałam. -Łamał się jej głos. Było jej tak bardzo przykro. -Nie mam powodów, żeby wam kłamać. Tego, czego naprawdę nie mogę powiedzieć, powiedziałam wam, że nie mogę, ale z niczym nie kłamię. -Wytłumaczyła spokojnie.
-No i dobrze. Cieszę się. Wkurwia mnie tylko ta fałszywość. Bo wyszedłem najgorzej. -Luisowi też było przykro, tylko że on to ukazywał złością. Rozumiała go, pomimo że tak bardzo ją wcześniej denerwował.
-Ja nic nie mówiłem. -Burknął Nikodem.
-No nie mówię, akurat o tobie, bo ty, nawet gdyby Nela coś zrobiła zjebanego i tak byś ją pogłaskał za to. -Prychnął.
-Masz coś do mnie? -Zawołała Harumi, nie wytrzymując napięcia.
-Ja pierdziele... -Skomentowała Justyna, przysłuchując się temu wszystkiemu z boku. -Jak wy się zachowujecie? Wasza koleżanka przyszła się z wami spotkać, a wy ciągle na nią naskakujecie? Pojebani jesteście? -Była przerażona zachowaniem nie swoich znajomych.
Kornelia po jej słowach nie wytrzymała. Wyszła stamtąd. Usiadła na ławce przed wejściem.
Kaulitz nie mógł ich słuchać, dlatego wyszedł za nią.
Usiadł obok niej na ławce i podparł się łokciami o kolana, skupiając wzrok w duży podjazd i rzeźby wycięte z krzaków.
-...Właśnie wtedy rozmawiałam z Tomem o tym, co się dzieje teraz... -Zaczęła, ocierając łzy. -Mówił, że... Gdy moje zdjęcia wyjdą w świat... Dużo rzeczy się zmieni... Tak, jak w waszym życiu, gdy rozpoczynaliście karierę... Mówił... Że to będzie taki jakby sprawdzian dla moich przyjaciół... Że okarze się, kto był prawdziwy... Że odejdą, ale przyjdą nowi, fałszywi... Bałam się... Że zostanę sama... Że już nie będę miała do kogo tu wracać... Bo mój ojciec mnie tu niczym nie trzyma...
-...To prawda, co powiedział mój brat. -Odrzekł Kaulitz, w końcu na nią zerkając.
-Jesteś na mnie zły, że się z nim wtedy spotkałam?
-Nie. Na początku tak, ale gdy się dowiedziałem, o co chodzi to nie. Sam kazałem mu wtedy jechać do ciebie. -Skłamał.
-Tak? -Zaskoczyła się.
-Tak. Nie wiedziałem, jak zareagujesz na te wszystkie ploty. Że Tom w nich uczestniczył, kazałem mu się tym zająć. Obawiałem się, że zrobisz coś, czego nie powinnaś w tamtym momencie. -To było chyba pierwsze w życiu kłamstwo, jakim jawnie się podzielił z Kornelią. Oczywiście, że nic sobie z tego nie robił. Był zniesmaczony, że Kornelia reaguje dziwnym zawstydzeniem na temat jego brata. Nie chciał, by ten uchodził w jej oczach za kogoś wielkiego. Rządziła nim przez chwilę zazdrość o brata. Żałował, że to nie on pojechał z nią wtem rozmawiać, tylko pozwolił na to bratu. Przyznając się szczerze, to nawet wtedy nie pomyślał o tym, by do niej jechać i ją pocieszać.
-Co takiego...? -Podciągnęła nosem.
-Że ruszysz to. Że skomentujesz. Odezwiesz się w tej sprawie, bo nie będziesz wstanie znieść tych kłamstw. A to nie jest dobre. Takie coś się olewa. Zostawia w niepamięci. Jeśli dalej będą takie zdjęcia, a szum wzrośnie, media zrobią z was już prawdziwą parę, to wtedy się odzywa i powala to wszystko.
-Dlaczego nie od razu? -Nie rozumiała.
-Bo wtedy rośnie zainteresowanie twoją osobą, a to prowadzi do chęci mediów, zainteresowania się tematem naprawdę i wtedy odzywają się z propozycjami wywiadów. Media chcą cię przedstawić ludziom, napisać o tobie coś, ponieważ widzą, że jest tyle i tyle ludzi zainteresowanych tematem i mają pewną liczbę ludzi, do których dotrą i zarobią. Jeśli popularność bardzo wzrośnie, bez żadnych oficjalnych wywiadów i spotkań, media będą się kłócić o ciebie, bo będą chcieli mieć cię, jako pierwszą, a to się wiąże z dogodnymi propozycjami zarobku za spotkanie. Rozumiesz?
-...Ty chcesz, żeby tak było ze mną?
-...Oczywiście i oczywiste jest też to, że to ja będę miał cię jako pierwszą. -Wzruszył ramieniem z lekkim uśmiechem. -Jeśli nie będzie szumu, to też dobrze.
-Więc dlatego, się pokazywałeś ze mną publicznie w Hamburgu i zabierałeś mnie na spotkania... -Czuła, jak umysł się jej rozjaśnił.
-Między innymi. To był zwykły chwyt. Nie zastanawia cię, dlaczego ludzie interesują się bardziej zdjęciami z tobą i Tomem, a nie moimi z tobą? Przecież robili nam je mnóstwo razy.
-Nie wiem dlaczego...
-Bo Tom ma dziewczynę i nie chcę się z tobą pokazywać publicznie. To jest to. Ludzie lubią takie kontrowersje.
Kaulitz wyciągnął swojego Iphona z kieszeni i włączył internet. Po chwili pokazał jej zdjęcie gazety, na którym Kornelia szła przy jego boku w Hamburgu.
"Bill Kaulitz po raz kolejny przyłapany w towarzystwie młodej Afroamerykanki" -Plus krótki artykuł.
-Nie widziałam tego... Co tam jest napisane?
-To jest mało ważne. -Schował telefon.
-Powiedz mi. -Zainteresowała się jeszcze bardziej.
Drzwi wejściowe się otworzyły.
-Idziecie? Wszystko okay? -Zapytał Nikodem.
Kaulitz podniósł się z ławki.
-Nik?
-Tak? -Zatrzymali się obydwoje.
-Powiedz mi szczerze. Czy jesteście ze mną szczerzy?
Nikodem zerknął na Kaulitza i znowu na nią.
-Oczywiście, że jestem z tobą szczery. Zawsze byłem.
-A Luis? Harumi? Davis? Powiedz mi.
-...Nie chcę mówić za nich. Davis, nigdy nic o tobie złego nie powiedział.
-Więc Harumi i Luis, tak?
-...Każdy o tobie coś mówił, Nela. -Westchnął.
-Zależy mi na tym, żebyś mi powiedział, czy Harumi i Luis są w stosunku do mnie fałszywi. Tak, czy nie. Tylko tyle.
Nikodem znowu zerknął na Kaulitza.
-...Tak. -Przyznał, zerkając z przykrością w jej oczy.
-...Davis nie?
-Nie. Przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo. Sam miał trochę swoich problemów...
-Dziękuję, że mi o tym powiedziałeś.
-Nie chciałbym, żeby oni o tym wiedzieli.
-Nie powiem nic. Obiecuję.
Kornelia już się nie cieszyła tak bardzo ze spotkania z 'przyjaciółmi'. Sztywna atmosfera utrzymywała się cały czas. Dlatego Kornelia wymyśliła, że musi już iść, się jeszcze pouczyć. Poczekali na taksówkę i odjechali. Tylko że Kaulitz powiedział kierowcy, swój adres, nie Kornelii. Było jej wszystko jedno. I tak już się zniechęciła do wszystkiego. Najważniejsze było to, że mogła się w aucie do niego przytulić. Niczego jej do szczęścia teraz nie było trzeba.
Ria wylegiwała się w salonie przed telewizorem. Tom siedział na fotelu z nosem w laptopie. Jego mina sprawiała wrażenie, że jest bardzo skupiony, a jego głaskanie się po brodzie wyglądało na trik nerwowy wraz z dygającą się nogą.
-Dzień dobry. -Odrzekła cicho, wchodząc do salonu. Pierwszy raz miała okazję poznać Rię i...
-Matko! Ona jest naprawdę bardzo ładna! -Zawołała w myśli na jej widok. Aż się speszyła, widokiem brunetki. Zerknęła na Toma, jeszcze raz na nią. Wyobrażała sobie ją inaczej, ale cóż, miała przynajmniej pewność, że ona sama z rzęsami, brwiami, fryzurą, makijażem i wszystkimi dodatkami upiększającymi, nie wygląda źle przy panu Kaulitz.
-Cześć. To ty pewnie jesteś Nela? -Kobieta podniosła się, od razu wyciągając do niej dłoń.
-Tak. A ty Ria.
Dziewczyny uśmiechnęły się do siebie.
-Dużo słyszałam o tobie. -Odrzekły do siebie w tym samym czasie.
Kaulitzowie wymienili znaczące spojrzenia między sobą.
Ponownie się uśmiechnęły do siebie.
-Uuu... Opryszczka? -Skwasiła się Ria.
-Niestety... -Usiadła obok niej.
Kaulitz zniknął w kuchni.
-Masz piękną sukienkę, gdzie ją kupiłaś?
-To od Kaulitza...
-Serio? Nie widziałam takiej w sklepie. Mogę zajrzeć? -Zajrzała jej na metkę. -Nowa metka?
-Tak. Ta linia jeszcze nie wyszła... -Wytłumaczyła Kornelia.
Ria zerknęła zła na Toma i skrzyżowała ręce na piersi, ale ten był pochłonięty komputerem. Gdy Kaulitz po chwili wszedł z butelką alkoholu do salonu i szklankami, zabójczy wzrok Rii pokierował się właśnie na niego.
-Coś się stało? -Zapytał, nie rozumiejąc.
-Jak to się ma, że Nela nosi ciuchy, które jeszcze nie wyszły, a mi zawsze mówiliście, że tak nie można?
Kaulitz się zaskoczył. Zerknął na Kornelii sukienkę i się lekko uśmiechnął.
-Kornelia ją ukradła z firmy.
-Co?! -Zawołała czarnowłosa. -Wcale nie. -Aż jej serce zabiło mocniej. Nigdy niczego nie ukradła i nie chciała za taką uchodzić nawet w żartach!
Kaulitz się uśmiechał pod nosem.
-Jesteście okropni... -Skomentowała poszkodowana.
-Ria i tak byś w te ciuchy nie weszła. One są szyte na Kornelii wymiar. Gdy wyjdzie kolekcja, wtedy będziesz mogła znaleźć rozmiar na siebie. -Kaulitz podał Kornelii szklankę z alkoholem.
-To nie jest fair...
-Wiem. Życie jest okrutne. -Skomentował i przysiadł obok Kornelii.
Kornelia się zaśmiała, słysząc jego komentarz, choć wiedziała, że nie wypada, gdy Ria naprawdę robiła wrażenie poszkodowanej.
-Tom, skończyłeś już? -Zapytał brata.
-...Nie... -Odrzekł z opóźnieniem, zawzięcie pisząc coś na klawiaturze. -...Potrzebuję trzech kamer.
-Poznałem dziś producenta filmu "Pod Nami", nie sądziłem, że on jest taki młody. Pamiętasz ten film?
-Nie.
-To jest ten film, o skorumpowanej grupie śledczej, którzy pracują legalnie i wykorzystują swoje nadane prawa do własnych celów. Oni tam pozbywają się tej kobiety z dwójką dzieci, co mówiłeś, że wygląda tak, że byś nie chciał z nią zadzierać.
-...Naprawdę tak mówiłem? -Zerknął na niego z lekkim ironicznym uśmiechem, ale i tak wyglądał, jakby w ogóle go nie obchodziło to, co mówi do niego jego brat, a odpowiada tylko z grzeczności.
Nie uszło Toma zachowanie Kornelii przed oczami. Uśmiechnęła się do siebie. Ona by pewnie powiedziała coś szczerego, że 'za chwilę porozmawiamy' albo 'nie mogę teraz gadać, bo jestem zajęta'. Tom miał podzielność uwagi. Najwidoczniej szczerość nie zawsze jest dobra.
-Tak. Mówiłeś, że wyglądała, jak predator, ale jej córkę byś brał. -Cytował.
-...Taa... -Ząśmiał się lekko zawstydzony. -Możliwe. -Siedział nadal z nosem w ekranie.
Kornelia wymieniła uśmiechy z Rią.
-Więc właśnie poznałem producenta tego filmu. Ma jeszcze inne filmy, ale ich nie oglądałem...
-Potrzebuję trzech albo czterech kamer. -Zawiadomił po raz kolejny, przeciągając się na fotelu i w końcu zerkając na Kornelię. -Jedną mam, jeszcze dwie...
-Są w Berlinie. -Oświadczył Kaulitz.
-Świetnie! Co mi po tym, że są w Berlinie? Nie ma ich tutaj.
-Odezwij się do Billy'ego. Skończyłeś już?
-Taa... -Przeciągnął się ponownie i wyszedł z salonu. Po chwili wrócił z paroma kartkami w dłoni i podał je bratu, zwracając się do Kornelii.
-Pokaż usta... -Nachylił się nad nią.
Kornelia się trochę speszyła, ale wyksponowała mu swą twarz.
-Ściągnij ten plaster.
-Nie... -Oburzyła się.
-Do zdjęć nie będziesz miała plastra, muszę zobaczyć, czy bardzo to widać, czy wystarczy makijaż, czy będzie potrzebny retusz.
-Jest to duże i na pewno będzie potrzebny retusz...
Tom westchnął.
-Nie mogłaś z tym poczekać parę dni? -Zażartował.
Kornelii nie było do śmiechu. Coraz bardziej ją to wszystko stresowało. Na dodatek sądziła, że Tom się na nią obraził. Tak przynajmniej wywnioskowała ze słów Kaulitza. Co prawda, nie przywitał się z nią, ale teraz zachowywał się, jakby nigdy nic. Już sama nie wiedziała, co ma myśleć.
-Musisz sobie z tym poradzić Tom. Kornelia ma wyglądać idealnie.
-Nie będzie wyglądać w ogóle, jeśli nie będzie kamer. -Wyszedł z salonu.
-Podoba mi się. Jest perfekcyjny. -Wyznał blondyn, zerkając na kartki.
-Mogę zobaczyć? -Zapytała Kornelia.
Kaulitz podał jej scenariusz, a on sam poszedł za bratem.
-Ohh... Dlaczego w języku niemieckim? -Zamarudziła.
-Daj. Przetłumaczę ci. -Zaoferowała się Ria, sama ciekawiąc się treścią. -A więc... -Ujęła kartki w dłonie. -Pierwsza scena. Sukienka numer jeden. Zastanawiasz się, czy wcisnąć przycisk wyślij...
-...Jenny już jest?
-Tak. Wszystko już jest gotowe, ale nie mamy kamer.
-Mówię ci, żebyś skontaktował się z Billy'm. On na pewno znajdzie coś w swoim 'magazynie'.
-Coś? Słyszysz sam siebie? Eh... -Wyciągnął telefon i naprawdę zadzwonił do Billy'ego. Był to ciepły człowiek, który już nie raz pomagał mniej znanym sławom, przy zdjęciach. Miał swoje studio, do którego regularnie chodziła na zdjęcia Hillary Moon. Kaulitz też raz z nim współpracował przy zleceniu.
Po krótkiej chwili już wszystko wiedział.
-Nie ma problemu. Zgodził się, ale powiedział, że wynagrodzenie omówi jutro na miejscu.
-Fuck... Dodatkowy koszt. -Narzekał Kaulitz.
-Trudno... Ale dzięki temu wiemy, że będzie wysokiej jakości obraz. -Pocieszył brata. -Co ona ma na twarzy? -Kwasił się.
-Opryszczkę...
-Nie wiedziałem, że to takie wielkie... -Narzekał.
-...Piąta scena. Wyciągasz ciasto z piekarnika i kładziesz je na nakrytym stole. Zapalasz świeczki. Słyszysz dzwonek do drzwi. Scena numer sześć. Podekscytowana idziesz do drzwi, by je otworzyć i ostatni raz zerkasz przez ramię, czy jest wszystko perfekcyjne. Gdy się upewniasz, otwierasz drzwi. Scena siedem. Bierzesz pudełko spod drzwi i kładziesz je na stole. Otwierasz je i z zachwytem wyciągasz sukienkę, od razu ją oglądając. Przytulasz materiał do swojego policzka i bierzesz kartkę w dłoń z napisem 'Od Kaulitza'. Przejeżdżasz po nim palcem i szepczesz "Miło cię poznać panie Kaulitz." Po czym chichoczesz cicho, jak mała dziewczyna i puszczasz oczko do kamery.
-Omg. Myślałam, że będę na jakiejś randce. -Zaśmiała się Kornelia.
-Dobre, co nie? -Tom zajął miejsce z powrotem na fotelu.
-Trochę szokujące.
-O to chodzi.
-Kiedy my to wszystko nagramy? Omg! Ja będę musiała być tam... -Przeraziła się.
-Tak Kornelio. Będziesz musiała pokazać mnóstwo emocji. Mamy na to tylko dwa dni. Jeśli zdążymy, będzie to cud nad cudami. Jutro zaczynamy.
-Mam jutro egzamin.
-Nie masz egzaminu cały dzień. -Zwrócił uwagę.
-Natalie będzie z samego rana. -Tom odczytał wiadomość.
-Cieszę się, że się jej udało. Dom jest już przygotowany?
-Nie wiem. Raczej tak, nie wykorzystuj mnie do wszystkiego. Jenny powinna się tym zajmować, nie ja.
Weszła do szkoły. Była totalnie niewyspana. Czuła się, jakby żyła w nocy, a w dzień spała. Strefy czasowe nie były zdrowe. Stresowała się egzaminem i chyba nie potrzebnie. Odkąd przekroczyła próg szkoły, wzrok uczniów pokierował się w jej stronę. Cóż, Kaulitz pozwolił jej włożyć kolejną sukienkę z nowej kolekcji. Zrobił to po baaardzo długiej dyskusji. Kornelia wręcz wykłóciła się o nią. A nie chciał, by ją ubierała, ponieważ miała dzisiaj w niej pozować do zdjęć.
Czysty jedwab rzadko był widoczny na ulicach, tym bardziej w szkole i to jeszcze publicznej. Poza tym sukienka była tak uszyta, że wyglądała, jak przy długa luźna bluzka. Tasiemka oplatała jej talię, przez co na górze robił się 'worek'. Optycznie wydłużyła jej nogi. Ramiona również miała wycięte. Okulary naciągnęła na głowę, gdy tylko weszła na hol. Koturny już nie były z kolekcji, ale idealnie pasowały do całości.
Nikodem, widząc Kornelię, znieruchomiał. Tak bardzo mu się podobała, że nigdy by nie przypuszczał, że tak chude dziewczyny, będą w jego guście. Serce zabiło mu mocniej, gdy uśmiechnęła się do niego. Jej krwistoczerwone usta i biały uśmiech, sprawił mu suchość w gardle. Szła tak pewnie w jego stronę, jej nogi były tak seksowne, że nie zwrócił uwagi, a ona się już przy nim znalazła. Poczuł zapach drogich perfum i usłyszał jej głos.
-Dzień dobry Nikodemie. -Uśmiechnęła się słodko.
-...Hej... -Odrzekł dopiero po chwili i podrapał się po włosach. -Pięknie wyglądasz.
-Dziękuję. -Zerknęła na złoty zegarek na jej chudym nadgarstku. -Mam jeszcze dziesięć minut... Stresuję się bardzo. -Rozejrzała się. Była bardzo speszona, czując spojrzenia rówieśników. Starała się nie zwracać na nich uwagi, ale przez nich miała pustkę w głowie.
-Po egzaminie coś robisz? -Zapytał po chwili.
-Tak. -Zbliżyła się do niego i szepnęła mu na ucho. -Kaulitz przyjechał ze mną. -Odsunęła się od niego. -Muszę jechać od razu po egzaminie na plan.
Nikodem miał wrażenie, że zaraz nie wytrzyma i się na nią rzuci.
-Cześć! -Zawołała pewnie Aleksandra. Obok niej stała Mendy, a Cloe przecisnęła się między nią a Nikiem i wtuliła w Nika ramię.
-Wróciłaś już? -Uśmiechnęła się do niej szeroko.
Harumi dopiero po chwili do nich podeszła.
-Nie widać idiotko? -Pomyślała. -Na chwilę. -Odpowiedziała.
-Piękna sukienka. -Odrzekła Harumi.
-Dziękuję.
-Pewnie od Kaulitza? -Dopytała Aleksa.
-Tak.
Dziwnie jej było patrzeć na Cloe wtuloną w Nikodema. Nigdy nic większego, jak przyjaźń nie czuła do tego chłopaka, ale jednak odczuwała złość, że to robi. To był przecież od zawsze tylko jej przyjaciel i tylko jej pozwalał zawsze się do niego przytulać w szkole... Czuła jak jej miejsce zostało już zapełnione...
-Nadim idzie. -Nikodem skinął głową na nauczyciela.
-Omg... -Zacisnął jej się żołądek.
-Pokaż cycki, od razu zdasz. -Odrzekła na pożegnanie Aleksa.
Kornelia nie skomentowała, jak było wiadomo i ruszyła za nauczycielem.
-Dzień dobry panie Nadim.
-Dzień... -Dopiero teraz spojrzał na swoją uczennicę. -...Dobry Kornelio. -Był zaskoczony jej wyglądem. Otworzył klasę i przepuścił ją w drzwiach.
-Dziękuję. -Odrzekła, śmiało wchodząc do środka.
Pan Nadim zamknął klasę, ale nie mógł się powstrzymać i nie spojrzeć na jej nogi. Nabrał powietrza w płuca i usiadł za biurkiem.
-Jak kariera?
Kornelia się uśmiechnęła, nadal czując ciągnięcie ust.
-Powoli... Miałam jedną sesję, która została wycofana, przez zbyt rozległy temat. Dzisiaj zaczynam drugą i na dodatek będą to zdjęcia do spotu reklamowego.
-Wow. No to nie jest źle. Powodzi ci się.
-Można tak powiedzieć. -Uśmiechnęła się lekko.
-Co z twoim wyglądem?
Kornelia przewróciła oczami.
-Nika tata stwierdził, że to miłość. -Wybrnęła.
Zaśmiali się.
-No tak. Ma facet rację, o ile to jest to.
-Chyba tak, ale nie mówi pan tego nikomu.
-Spokojnie. Nie martw się. -Podał jej test. -Nauczyłaś się? Czy raczej nie?
-Raczej tak. Stawiam na... Jakąś tróję...
-Zobaczymy. Skup się teraz. Masz dziewięćdziesiąt minut. Od teraz.
Minuty leciały, jak szalone, a test okazał się nie być taki trudny. Pytania dotyczyły samych podstawowych rzeczy. Była zaskoczona. Odpowiedziała na wszystkie pytania, niektóre z nich, bardzo rozszerzając. Była pod wrażeniem, że jednak udało się jej na wszystko odpowiedzieć.
-Koniec czasu. -Odrzekł w odpowiednim momencie.
Kornelia jeszcze szybko dopisywała ostatnie zdanie.
-Jednak się nauczyłaś trochę lepiej niż na tróję.
-Panie Nadim! Myślałam, że to będą rozszerzone pytania, a nie same podstawy! -Cieszyła się jak dziecko. -Mogę powiedzieć panu jeszcze więcej, niż napisałam tutaj. Oprócz matematyki i chemii... To zawsze jest kiepskie...
-Tak? To proszę bardzo.
No i się wkopała. Pan Nadim zadał jej parę pytań z biologii. Całe szczęście znała na większość odpowiedź. Akurat na biologię się przygotowała najlepiej, wiedząc, że to jego przedmiot.
-No dobrze.
-Kiedy będą wyniki?
-Myślę, że do piątku będziesz je znać.
-Myśli pan, że dobrze wypadnie moje świadectwo w tym roku?
-Sądzę, że nie najgorzej, choć na pasek radziłbym się nie nastawiać.
-Dlaczego? Przecież trzy/czwarte roku uczyłam się wzorowo.
-Zobaczymy Nela, co z tego będzie. Ja będę starał się, zrobić dla ciebie, jak najwięcej, żebyś go dostała.
-Dziękuję. Jeśli będzie taka potrzeba, na jakąś pracę dodatkową, żeby podwyższyć stopień, to jestem chętna.
-Zostajesz w Los Angeles?
-Nie. Za trzy dni wracam do Berlina... Ale, żeby napisać na jakiś temat, jakieś wypracowanie, to bardzo chętnie się tego podejmę i prześlę.
-Bardzo mnie to cieszy. Więc nie będzie cię na rozdaniu świadectw?
-Mam nadzieję, że będę. Mój kontrakt kończy się za dwa tygodnie, ale będę miała go przedłużany najprawdopodobniej o miesiąc, czy tak będzie? Trudno mi powiedzieć. Jednak chciałabym się pojawić na rozpoczęciu.
-Więc na balu ciebie też nie będzie?
-A kiedy jest bal?
-W piątek. Sądziłem, że Nikodem cię zaprosił, skoro wiedział, że tu będziesz.
-Nie. Nie zaprosił mnie. On idzie z Cloe z tego, co wiem.
-Rozumiem. No dobrze Nela. Nie będę cię dłużej trzymać. Powodzenia ci życzę i owocnej pracy.
-Dziękuję ślicznie.
-Będę się odzywać mailowo, jeśli coś będę wiedzieć.
-Oczywiście. Dowidzenia. -Uśmiechnęła się do niego miło i wyszła z klasy. Były lekcje, więc nie było nikogo na holu, a ona nie mogła pozwolić sobie na czekanie, by zdać relację znajomym. Szybko wsiadła w auto pana Kaulitz i odjechali.
Stres dopiero miał się zacząć.
CDN
Nie spodziewałam się, że Harumi będzie źle nastawiona do kariery Kornelii, skoro jej samej podoba się Kaulitz. Nigdy nie lubiłam fałszywych ludzi, dla mnie to najgorsza rzecz.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, jak pójdą te nagrania. Szczerze mówiąc, myślałam, że Ria będzie miała do Kornelii żal o te zdjęcia i artykuły opisujące jej 'związek' z Tomem, ale cieszę się, że jednak nie.