8. Rodzinne sympatie
No i mamy środę, a to oznacza nowy odcinek!
Szczerze? Umęczyłam się przy tym odcinku... Mam nadzieję, że jednak wyszedł dobrze i w miarę bez 'nudy' i 'upierdliwości' przedstawiłam barierę językową.
Szczerze? Umęczyłam się przy tym odcinku... Mam nadzieję, że jednak wyszedł dobrze i w miarę bez 'nudy' i 'upierdliwości' przedstawiłam barierę językową.
Dziękuję też Quesse 483 za wszystkie komentarze i życzę wytrwania xD
I przy okazji: Wszystkiego najlepszego z okazji walentynek <3
I przy okazji: Wszystkiego najlepszego z okazji walentynek <3
A teraz zapraszam wszystkich do czytania i Komentowania :*
8
Rodzinne sympatie
"Wybieranie oczywistych, powierzchownych i najlepszych faktów do przedstawienia osoby, pozwala narzucić na człowieka złotą pelerynę, która zaślepiała wszystkim oczy i umysł; która sprawiała dystans ludzi, co wpływało na niechęć zajrzenia pod nią przez wygórowaną, zazwyczaj mijającą się z prawdą ocenę."
- Nic się nie stało. Stwierdziliśmy, że długo się nie widzieliśmy z wami, więc warto byłoby się spotkać.
- Mogłem wziąć ze sobą dziewczynę... - Mruknął wtedy Fabian.
- Dlaczego nie wziąłeś? - Zapytał całkiem rozluźniony Tom, co było bardzo dziwne, gdy jeszcze rano prawie na wszystkich fukał.
- Mama powiedziała, że to rodzinna wizyta, więc nie mogę. - Poskarżył się z pretensją.
- Nie wiedziałam, czy może zabrać ze sobą dziewczynę do was, czy nie. Staliście się, jakby takimi odludami, więc chciałam zaoszczędzić zbędnych problemów. Zresztą z tą dziewczyną nie jest nic wiadomo. - Wytłumaczyła nerwowo Anke, przez co Nina się zaśmiała wrednie, patrząc na brata.
Kaulitz milczał, przysłuchując się temu wszystkiemu.
- Ładna, chociaż? - Zapytał ze śmiechem Tom.
Fabian się uśmiechnął. Wyciągnął telefon i pokazał mu swoją tapetę.
- Aaa... Trzeba było ją przywieźć, chętnie bym ją poznał. - Tom zaczął świrować.
- Żebyś mógł się ponabijać? Już, jasne. - Odrzekł chłopak.
- A ty Nina? Masz już swojego Księcia z bajki?
Nina się uśmiechnęła.
- Nie. Ja mam dosyć chłopaków, nie będę ich mieć przez najbliższe lata. Chłopak to problem.
Tom się zaśmiał, ale i Kornelia tym razem uśmiechnęła. Ostatnie zdanie Niny było jednym z nie wielu, które zrozumiała.
Otóż to. Wszyscy rozmawiali w języku niemieckim, co jej również wcześniej przez myśl nie przeszło, że będzie taka bariera między nią, a Kaulitza rodziną. Już czuła różnicę nauki tego języka od potocznej mowy. To było w ogóle coś innego! Przekręcali tak słowa, tak szybko mówili, że Kornelia, zanim sobie w głowie przypomniała jedno słowo, co oznacza, to oni już zdążyli powiedzieć z pięć kolejnych zdań. Dzisiaj naprawdę będzie tylko ładnie się eksponować. I po bardzo długiej chwili, zostało zadane w jej stronę pytanie, przez co się bardzo spięła, ponieważ go nie rozumiała, dlatego, gdy przez chwilę milczała, wszyscy zwrócili na nią swój wzrok.
- Babcia pyta, czemu milczysz? - Wyjaśnił jej Kaulitz, po czym sam im wyjaśnił.
- Kornelia jest dopiero w trakcie nauki języka niemieckiego. Nie wszystko jeszcze rozumie.
- Aaa... - Babcia się uśmiechnęła, dlatego Kornelia, domyślając się sensu wymiany zdań, odwzajemniła uśmiech.
- Piękne masz imię. Kornelia. Bardzo mi się podoba. - Kornelia to akurat zrozumiała, dlatego odpowiedziała do niej również bardzo uprzejmie "danke schön".
Czuła przez dłuższą chwilę na sobie wszystkich wzrok. Jedyne, kto ją pocieszał to pani Simone, której uśmiech nie schodził z twarzy, nawet jeśli to nie do niej się uśmiechała. Sama nawet zaczęła opowiadać o jej rodzinie. Chwaliła Roberta, jego pracę, jego stanowisko i życie. Nawet jej dom w Los Angeles opisała w skrócie, zachwycając się nim bardzo. A opis "Pochodzi z dobrej rodziny", który Kornelia zrozumiała, od razu pragnęła mu zaprzeczyć, niestety brak odwagi do podjęcia się konwersacji wygrała.
Wybieranie oczywistych, powierzchownych i najlepszych faktów do przedstawienia osoby, pozwala narzucić na człowieka złotą pelerynę, która zaślepiała wszystkim oczy i umysł; która sprawiała dystans ludzi, co wpływało na niechęć zajrzenia pod nią przez wygórowaną, zazwyczaj mijającą się z prawdą ocenę. Kornelia sądziła, że pani Simone jest bardziej prawdziwa... A może nie widziała po prostu sensu opisywania cudzych problemów. A może mówiła tak, bo chciała przedstawić swojego syna w dobrym świetle, iż poznał taką dziewczynę. A może po prostu ona sama widziała tylko to, co powiedziała. Wszystko było możliwe i w sumie nie było sensu tego drążyć. Wiadomo przecież, że nie będzie oczerniać osoby, która siedzi z nią przy jednym stole. A może właśnie uważała takie przedstawienie jej osoby za słuszne? Po co wszyscy mają znać jej problemy? Najważniejsze było w tym wątku to, że Kornelia miała piękną, dużą willę w Los Angeles, a jej ojciec jest prezesem banków Amerykańskich. Nawet nie dopowiedziała tego, że tylko niektórych...
- Wy jesteście razem? - Zapytała Nina.
- Tak, Nino. - Odpowiedział Kaulitz.
- Myślałam, że jesteś z jakąś blondynką, a nie murzynką.
- To źle myślałaś. - Oświadczył lekko poirytowany, słysząc słowo 'murzynka'.
- A ty dalej jesteś z Rią? - Zapytała Toma.
- Już prawie nie. Mamy w planach się rozstać.
- Jaaa... Nie wiedziałam, że się planuje rozstania. - Zszokowała się.
Tom wymienił spojrzenia z bratem, które rozumieli tylko oni.
- Tom planuje rozstanie, bo poznał inną, prawda? - Poklepał go po kolanie dziadek.
Tom zwiesił głowę i nią pokiwał. Nie miał ochoty o tym rozmawiać... Po chwili odrzekł już pewnie.
- Można tak powiedzieć.
- No widzicie. To jest mądry chłopak. Zabezpiecza się, żeby nie być sam, dlatego robi sobie miejsce u innej, jeszcze będąc z kimś. - Rechotał dziadek.
Kaulitz się wyśmiał pod nosem, choć jego mina była zniesmaczona. Wyglądał bardzo sztywnie. Prawie tak samo, jak w pracy.
- Jakoś trzeba sobie radzić. - Zażartował Tom. - Nie. Tak serio, to nie mam innej, a z nią to długa historia.
Rozmawiali też długo o pracy, jak i o wakacjach. Okazało się również, że dziadek ma problemy z sercem i ciągle biega po lekarzach. Bracia Kaulitz bardzo się tym przejęli i wnikali z troską w ten temat, oferując jakąkolwiek pomoc. Nina z Fabianem dość często się przyglądali Kornelii. Zwłaszcza wtedy, gdy Kaulitz tłumaczył jej temat wątku, gdy nie rozumiała.
Po obiedzie Kornelia razem z panią Simone powynosiły naczynia i podały deser, który już się odbył przy winie. Nie piła tylko pani Simone i Peter, ponieważ prowadzili auta. Fabian miał osiemnaście lat, więc mógł się napić, a Nina dostała tylko jeden kieliszek, ponieważ była w wieku Kornelii, której zostało polane normalnie. Oczywiście napiła się tylko jednej lampki, odmawiając reszty.
Kornelia czuła się specyficznie tego dnia. Otaczała ją dzisiaj cały czas, od rana rodzina. Rodzina, której nigdy nie miała. Nigdy nie była na takim spotkaniu. Podczas refleksji przy stole, podczas picia trunku, przypomniała sobie słowa swojego ojca, przez się oburzyła.
- Moja mama na pewno nie była dziwką... - Nie mogła w to uwierzyć. - Ale co, jeśli? To może oznaczać, że... Jeśli naprawdę wpadła ze mną w ciążę, to wpadła w ciążę może i z kim innym, albo tylko ze mną wpadła, a miała rodzinę, z kim innym, dlatego nie chciała być z moim ojcem, a moja rodzina żyje, gdzieś w LA, a ja o nich nie wiem! - Serce jej mocno zabiło.
Anke, babcia i Simone poszły się przejść do ogródka po plotkować. Dziadek został z całą resztą, która się przeniosła, wygodnie do salonu. Kornelia zajęła miejsce zaraz z brzegu obok Kaulitza. Dziadek z Niną rozsiedli się w fotelach.
- Jak tam w szkole dzieci? - Znowu zaczął żartobliwie Tom.
- Dzieci. - Burknęli obydwoje, a on miał radochę.
- Nie uczą was w szkole języka angielskiego? - Zapytał Kaulitz, któremu nie było na rękę, że Kornelia się wcale nie udziela w rozmowach. Słyszał już nie raz, jak Kornelia rozmawia w języku niemieckim. Fakt, faktem, przypominając sobie treść zeszytów, które prowadziła do nauki tego języka, to raczej mało w tym było potocznej mowy. Większość były to zwroty grzecznościowe, typowo służbowe, jakich Kornelia przy nim używała i zwroty typowo branżowe z firmą. Nie chciał nawet myśleć o tym, że to jego wina. Trochę zaczynał żałować, że narzucił jej taki typ nauki tego języka. Właśnie teraz miał okazję zobaczyć braki, które miała przez jego decyzję.
- Uczą. Mam piątkę z angielskiego. - Wywyższyła się Nina, zupełnie tak samo, jak robili to bracia.
- To mów w tym języku. - Rozkazał Kaulitz, nie chcąc mieć poczucia winnego.
Nina zerknęła na Kornelię, a zaraz potem znowu na Billa.
- Przecież ona się kuje niemieckiego. Nie może gadać w naszym języku?
Kaulitz się zniechęcił, słysząc określenie 'ona' i nie byłby sobą, gdyby zostawił to bez echa.
- Kornelia ma na imię. - Przypomniał.
Nina zrobiła ironiczny dziubek, co wpieniło go już porządnie. Nienawidził braku szacunku bez powodu. Jednak całe szczęście, że był tam taki ktoś, jak Tom, który znał swojego brata na wylot i uciął temat, czując nadciągające chmury burzowe.
- Macie już prawko?
- Ta. Jestem w trakcie egzaminów. - Cieszył się Fabian. - Tata powiedział, że jak zdam, dostanę auto. - Zerknął na Petera, jakby mu przypominał o tym, że on nadal pamięta jego słowa.
Peter się tylko uśmiechnął.
- Ja muszę czekać jeszcze rok. - Westchnęła Nina.
- Przesrane. W Stanach mogłabyś już jeździć.
- Ale nie jestem w Stanach. - Z ironizowała, robiąc przy tym charakterystyczne ruchy głowy. - Jestem w pieprzonych Niemczech.
Kaulitz westchnął pod nosem, co nie uszło uwadze Kornelii. Zerknęła na niego, on na nią, by wymienić się nic nieznaczącymi spojrzeniami.
- Nie wytrzymam tutaj. - Odrzekł ciszej, na wydechu do czarnowłosej.
Kornelia się uśmiechnęła do niego i położyła na jego nodze dłoń, delikatnie go po niej klepiąc, by ochłonął.
Ten westchnął pod nosem po raz trzeci i złapał ją za tę dłoń, splatając od razu ich palce i zostawiając tak dłonie prawie że na swoim kroczu. Kornelia cicho odchrząknęła, coś czuła, że ją zaczynało boleć gardło. Poza tym, że nie chciała widzieć tego, gdzie umieścił ich dłonie...
Kaulitz wcale nie wątpił, że Kornelia jest poważniejsza od niej i nie ma w ogóle porównania między nimi. To czyniło go dumnego, że właśnie Kornelia jest taka, a nie inna. Złożył buziaka na jej głowie i rozplątał ich dłonie, by móc ją objąć i zbliżyć do siebie, łapiąc jej drugą dłoń.
Sto razy bardziej wolał iść z ciocią i mamą do ogrodu na plotki, ale nie mógł zostawić Kornelii samej sobie. Gdyby Tom ją lubił, byłoby co innego...
- Czemu mówisz, że chłopacy to problem? - Zagadywał ich Tom.
- Bo to prawda.
-To ty jesteś problemem. - Odezwał się Fabian do siostry.
Tom się zaśmiał, a Kaulitz na siłę był spokojny.
- Bo ich nie lubię, bo są zazdrośni, wkurzający, kontrolujący i potrafią tylko wykorzystywać. - Wyznała Nina.
- Wykorzystał cię ktoś? - Zaskoczył się Tom.
- Tak... Nie chcę go znać.
- Co ci zrobił? Wpieprzę mu. - Tom sobie cały czas żartował, ale strzelił piąstkami dla uwiarygodnienia swych słów.
- Szkoda, że nie jesteś moim bratem. Fabian do niczego się nie nadaje. - Użyła tonu wielkiej pani.
- Nie bronisz siostry? - Szturchnął kuzyna.
- Ja się nie wpieprzam w jej sprawy. Lata po imprezach, a potem się dziwi, że chłopak jej problemy robi. Ja chcę się wyprowadzić na swoje. Mam dosyć mieszkania z rodzicami. We wszystko się wtrącają.
- Jeszcze za tym zatęsknisz. - Przyznał Tom.
- Nigdy...
- Nie latałam po imprezach. Co ty pieprzysz? - Oburzyła się Nina.
- Nina. - Skarcił ją jej ojciec.
- Nie? Pamiętam jedną waszą głupią kłótnię po osiemnastce. Czaisz. - Zwrócił się do Toma. - Wziąłem ją na osiemnastkę mojego kumpla, nie zabrała na nią swojego chłopaka, tańczyła praktycznie z każdym, obmacywała się...
- To nie jest prawda! - Zawołała głośno Nina.
- I myślała, że nikt nie ma aparatu i nie robi zdjęć. Jej chłopak zobaczył, jak się liże z jakimś typem i się rozstali.
- Nie lizałam się z nikim! On chciał, ale ja nie chciałam się z nim lizać. A to nie moja wina, że był nachalny i na zdjęciach tak to wyglądało.
- Wiesz. Na zdjęciach dużo rzeczy wygląda nie tak. - Wyznał Tom, doświadczony w takich sprawach. - Mi paparazzi zrobili zdjęcia z Nelą, gdy byłem na zwykłym obiedzie i było ujęcie, gdzie mieliśmy ręce na stole, a z daleka wyglądało, jakbyśmy się za nie trzymali. Także, Fabian. Zdjęcia nie zawsze mówią prawdę.
- Ja tam nie wiem... - Zgasił się Fabian. - Tak gadali. - Wzruszył ramieniem.
- Ahh problemy... - Westchnął ciężko dziadek. - Billy, synku tłumacz. - Zarządził siwy mężczyzna, dlatego Bill zwrócił się w jego stronę, uważnie słuchając.
- Mój dziadek chce z tobą porozmawiać. - Oświadczył jeszcze Kornelii, dlatego ona również się wyprostowała i zwróciła na starca wzrok.
- Powiedz mi, czym twoja dziewczyna się zajmuje?
- Dziadek pyta, czym się zajmujesz?
- To możesz chyba sam powiedzieć. - Uśmiechnęła się do blondyna, który odwzajemnił uśmiech.
- Kornelia pracuje w moim Domu Mody. Jest fotomodelką, prócz tego, zajmowała się administrowaniem prac remontowych przy pałacu i przeprowadzką do niego.
- Naprawdę? No właśnie... Coś słyszałem w telewizji...
- Co twój dziadek mówi? - Kornelia zrozumiała, ale wolała się upewnić.
- Dziadku, jeśli będziesz, mówić wolno i prostymi słowami, Kornelia będzie cię rozumieć.
Odrzekł w języku niemieckim, a Kornelia przytaknęła.
- No dobrze. To powiedz mi kochanie. Co cię przywiało, to znaczy... - Zastanawiał się. - Dlaczego tu przyjechałaś. W Ameryce jest podobno tak pięknie. - Mówił spokojnie, lekko zachrypniętym głosem.
Kornelii już nie schodził uśmiech z twarzy, dziadek wydawał się taki miły.
- Emm... Dostałam kontrakt od pana Kaulitz, jak byłam, w LA. - Tak bardzo się krępowała mówić w języku niemieckim przy nich wszystkich. Czuła ich wszystkich wzrok na sobie. Nawet Tom ucichł, zaciekawiony mową Kornelii. To było najgorsze... - Nie mogłam... Powiedzieć 'nie'. Zostawiłam wszystko, szkołę, dom, rodzinę, emmm przyjaciół, całe życie i... Co? Jestem tutaj z panem Kaulitz. - Zerknęła na Kaulitza z uśmiechem, który słuchał cierpliwie jej wypowiedzi. Odwzajemnił uśmiech. - Zakochałam się po prostu. - Wzruszyła nieśmiało ramieniem.
- Coś pięknego. Coś pięknego. - Dziadek kręcił głową. - Prawdziwa miłość.
- Mamy nadzieję. - Zaśmiali się.
- Nie tęsknisz za rodziną?
- Co ja robię z rodziną? - Dopytała, zerkając na chłopaka.
- Czy tęsknisz. - Zaśmiał się.
- Tęsknie... Za przyjaciółmi bardziej. - Zerknęła na blondyna, czy czasem się nie przejęzyczyła. Serce waliło jej jak młotem. Ich wszystkich wzrok bardzo ją rozpraszał. Kaulitz siknął głową, więc kontynuowała, próbując olać gapiów. - Tak. W LA mieszkam tylko z tatą. Nie jesteśmy razem... Em... Nie mam kontraktu z tatą. - Zaśmiała się, mówiąc ostatnie zdanie i zerkając na chłopaka, który też się wyśmiał.
- Związana z tatą? - Zapytał w jej języku, Kornelia skinęła głową, dlatego wyjaśnił słowo, a ona powtórzyła, jeszcze chwilę się z tego śmiejąc.
- W Ameryce jestem związana mocno z moimi przyjaciółmi, ponieważ mój tata cały czas pracuje. Cały dzień. Od rana do wieczora. Nigdy nie było mojego taty dla mnie dużo. - Uśmiechnęła się do Billa, wiedząc, że powiedziała głupie zdanie, ale on się uśmiechnął i nie poprawił nic, wiedząc, że dziadek rozumie. - Dobrze powiedziałam? - Zapytała Billa, nie widząc reakcji.
- Może być. Przymknę oko. - Uśmiechał się.
Zaczynał mieć ubaw, słysząc tę rozmowę. Razem z Tomem się uśmiechali do siebie, próbując się nie wyśmiać. Wydawała mu się taka słodka, jak się tak bardzo produkowała nad jakimś głupim słowem.
- Dlatego tylko przyjaciele są dla mnie w LA. ... Ważni. - Dodała po chwili, analizując zdanie.
- Przykre... Nie wyobrażam sobie, nie mieć czasu dla swoich dzieci.
- Nie rozumiem. - Wyznała do Billa, który jej wszystko wytłumaczył.
Nie mogła znieść tego, że bracia się tak cieszą do siebie. Czuła, że się z niej naśmiewają, ale starała się tym nie przejmować. Skupiała się na dziadku.
- Tak. Smutno, ale ja i mój tata... Mamy od zawsze taki... Taką sytuację. Od moich urodzin. To jest dla mnie i mojego taty... Normalne. I... Em... Cieszę się, że mogę być tutaj... z Wami.
Kaulitz się rozczulił, słysząc Kornelii wypowiedź.
- Kochane dziecko. - Dziadek pogłaskał ją po głowie.
Bill się śmiał pod nosem, wymieniając z bratem zażenowane spojrzenia.
- Dziękuję. - Odrzekła, skrępowana.
- A twoja mama?
- Moja mama... Nie wiem. - Zerknęła, pytająco na blondyna.
- Nie znam swojej mamy. - Poprawił Bill.
- Tak. Nie ma jej, nigdy. Nie żyje, gdy ja miałam urodziny.
- Zmarła przy jej porodzie. - Wytłumaczył Kaulitz, próbując się nie śmiać. W wątku nie było nic do śmiechu, dlatego nawet ze składanych zdań próbował powstrzymać swoje emocje. Zaczynał też się niecierpliwić, tak bardzo, że aż zaczynało go to drażnić. Sam by szybciej i jaśniej powiedział, to, nad czym Kornelia tak się zastanawiała...
- Straszne... - Przeżywał dziadek.
- Od dzisiaj Kornelio rozmawiamy tylko w języku niemieckim. - Oświadczył surowo Kaulitz w jej języku.
- Co? Nieee... - Pokręciła głową.
- Tak. Tom. Proszę cię, żebyś zwracał się do Kornelii w języku niemieckim.
Tom zerknął na brata ironicznie. Już sobie wyobrażał ich rozmowy. Pół godziny będą dochodzić do tego, o co im chodzi. Co to, to nie...
- I tak już dużo umie. - Skomentował czarny.
- Pan Dziadek. - Kornelia zaczepiła mężczyznę.
- Dziadek, kochanie. Dziadek, możesz mówić.
Kornelia się zawstydziła.
- Dziadek... - Odrzekła nieśmiało. - Ja nigdy w moje życie, nie miałam... Obiadu... - Gestykulowała, bardzo się produkując, żeby powiedzieć to, co zamierzała. - Takiego obiadu, jak jest teraz. Z rodziną. Mama, syn, ciocia, wujek, kuzyn, dziadek, babcia. Jestem naprawdę szczęśliwa, że Bill i Tom, mieć tak wspaniale rodzinę.
- Taką wspaniałą. - Poprawił tym razem dziadek.
- Tak. Pani Simone jest... Jedyna... Emm... Kochana. - Znowu zerknęła na blondyna, który jej się przysłuchiwał, ale samej jej się przypomniało słówko. - Bardzo kochana pani. Pani Simone jest perfekcyjna emm... Bizneswoman i mama. I perfekcyjna mama. - Zaczynała się denerwować, że nie może odnaleźć odpowiednich słów. - Chciałabym mieć, taka mama. Marzenie, i wiem, że ja nie będę mieć w moje życie taka, czy inna mama. Dlatego chciałabym Ja być taka mama jak pani Simone. Perfekcyjna z dużą ilością miłości. Bardzo ciepła. Bill i Tom są, mają, eh... Przejęli. - Odnalazła słowo. - To po pani Simone, dlatego jestem bardzo szczęśliwa, że mogę ich spotkać w swoim życiu. Wiem, że gdyby nie mama, Bill i Tom, a teraz widzę, że gdyby nie Dziadek i Babcia... Przepraszam... - Rozczuliła się. - Nie żałuję decyzji. Nie liczy się dla mnie życie w LA. Teraz. Przy braciach, przy was. Teraz, podczas spotkania, mogę czuć, to, co nie czułam w domu... Oszalałam po prostu. - Zaśmiała się, skrępowana. Musiała przyznać sama przed sobą, że bardzo ją zmęczyła ta przemowa, a raczej szukanie odpowiednich słów. Poza tym, że cieszyła się, że ściągnęła z siebie tę złotą pelerynę z siebie, która przeszkadzała jej ambicji.
Kaulitz się zaskoczył. Tego nawet nigdy nie usłyszał od niej w języku angielskim. Był pod wrażeniem i taką samą miną obdarzył rozczulonego cały czas dziadka.
- Mądre dziecko. - Wyznał dziadek.
- Jaki cukier. - Westchnęła Nina.
Kaulitz już nie wytrzymał.
- Nina, przepraszam cię bardzo, ale czy tobie coś nie pasuje może? Jeśli tak, to może załatw swoje sprawy sama ze sobą, gdzieś z dala od nas, tak? Takie komentarze nie są na miejscu, skoro o tym nie wiesz, to ja ci właśnie o tym mówię. - Odrzekł szybko, tak że Kornelia zrozumiała tylko "Nina", ale po jego tonie głosu się zaniepokoiła.
- Przestańcie dzieci. - Wtrącił dziadek.
- Jak tak można? - Oburzał się Kaulitz.
- Mówisz tak, bo co? Bo przyjechała z Ameryki i pracuje dla ciebie? Przecież wali taki cukier, że aż się tego słuchać nie da.
- Nina, uspokój się trochę. - Skarcił znowu Peter.
- Nina, powiesz jeszcze jedno słowo i będzie źle. Nie chcę się z tobą kłócić, nie chcę cię obrażać, jesteśmy rodziną, dlatego, jeśli coś ci się nie podoba, to tego nie słuchaj. - Mówił na ostatkach cierpliwości Kaulitz.
- Co ty masz do mnie?! - Oburzyła się.
- NINA! - Zawołał już jej ojciec.
- Toć weź się, kurwa, ogarnij. - Zawołał do siostry Fabian. - Czy ty zawsze musisz robić siarę?
- No pewnie, to ja tu jestem teraz najgorsza! Lepiej, jakbym wchodziła wam w dupę?
- Powiedziała, że się cieszy, że może spędzić z nami czas, bo nie ma swojej rodziny i nigdy nie miała takich spotkań rodzinnych. To jest komplement, a nie włażenie komuś w dupę. - Wyjaśnił spokojnie Tom, chcąc załagodzić sytuację.
Nina się oburzyła. Poszła sobie stamtąd.
- Co się stało? - Zapytała ostrożnie Kornelia.
- Nic. Nina nie rozumiała, co ty mówisz. A kultura jest dla niej czymś pogrążającym. - Odrzekł bezpłciowo Kaulitz i przytulił Kornelię z powrotem do siebie.
- Kornelio. - Zwrócił się do niej znowu dziadek, a ona już się do niego uśmiechnęła. - Bill i Tom, to wspaniali synowie i wnukowie, więc mogę cię zapewnić, że będziesz szczęśliwa na długi czas.
- Dziękuję... Jest pan kochany dziadek. - Wyszczerzyła się. - Wiem, że Bill i Tom mieszkali u państwa, jak byli dzieci. Bill bardzo się cieszył, że dziś będzie ten obiad. A ja, nie sądziłam, że będzie to dobrze tak przedstawiać. Czuję się głupio, mówić takie rzeczy, ale chcę być prawdziwa tak jak wy. To jest cudowne, że tak razem jesteście... Warte uwagi.
-Masz przynajmniej dobrze, że nikt ci nie gada nad uchem. - Odezwał się Fabian.
A Kaulitz zerknął na Petera i się zaśmiali.
- Hm?
- Masz dobrze, że nikt tobie nie mówi nad uchem. - Wyjaśnił blondyn.
Kornelia się uśmiechnęła.
- Nie? Pan Kaulitz mi mówi nad uchem. - Uśmiechnęła się, a Fabian z Kaulitzem się znowu zaśmiali.
- Ile masz lat?
- Siedemnaście.
- Zwała... Nie powiedziałbym, że tyle masz. - Odrzekł w języku niemieckim, czego nie rozumiała. - Też bym chciał tak sobie żyć. - Kontynuował w języku niemieckim.
- Też byś chciał tak żyć? - Dopytała Kornelia.
- Tak. Mieć taki spokój. Robić, co mi się podoba. Czuć tę wolność.
Kornelia się zaśmiała.
- To nie jest takie fajne, odłączyć się od rodziny. - Odrzekła w języku angielskim.
- Zajebiste właśnie. Nie wiesz tego, bo nikt ci nie gadał nad uchem. Ja muszę wysłuchiwać ciągle wszystkiego.
- Nie rozumiem... - Zamarudziła do blondyna. Zaczynała ją głowa boleć od tego myślenia i domyślania się.
- Zazdrości ci. - Wyjaśnił krótko Kaulitz, popijając alkohol.
- Fabian. Ja, gdybym była w twoim życiu, cieszę się z tego, że...
- Cieszyłabym się... - Poprawił Kaulitz.
- Tak. Że mogę słuchać mama i tata, że w ogóle ich mam. Jej... Gdybym miała siostrę albo brata, to będzie fajnie.
Kaulitz znowu ją poprawił.
- Nigdy. - Prychnął Fabian. - Jeszcze jak Bill i Tom, się tak dogadują dobrze, to jest może i zajebiście, ale nie z Niną. Ona ciągle ma problem.
- ? - Zerknęła na blondyna.
Kaulitzowi już zaczynało przestawać być do śmiechu z tym ciągłym tłumaczeniem, ale nie widział innego wyjścia. Musiał to robić, żeby mogli ze sobą porozmawiać...
- Synu, bo Nina potrzebuje uwagi. - Wtrącił dziadek, a Peter przytaknął. - Ona jest trochę jak Billy. Lubi, gdy to ona jest punktem zainteresowania. - Dodał.
Tom się zaśmiał, kontrolując reakcję brata i chwytając jedną z babeczek wystawionych na stolik. Kaulitz się tylko uśmiechnął i zrobił ironiczny ruch brwiami, mówiący 'bo to ja'.
- Taa... Królewna. - Prychnął Fabian. - Zazdrości Neli i tyle.
- Nie widzę tu niczego do zazdrości. - Odrzekł Peter. - Sama przyznała, że zazdrości nam, że jesteśmy rodziną. Nina ma po prostu swoje zagrania. - Wytłumaczył. - Poza tym, że uważa Billa za swoje guru, nie mogąc zrozumieć, że mamy inne życia.
- Oj tak. Nina zawsze cię chwali Billy. - Przyznał dziadek.
- Taa... Aż sram tym.
- Fabian! - Skarcił go Peter.
- No co!? W domu robi z niego świętość, a przy nim zachowuje się jak debil.
Tom się znowu zaśmiał, pożerając kolejną babeczkę.
Kornelia mogła się tylko znowu domyślać, o czym mówią, choć bawił ją śmiech Toma. Już długo nie widziała go tak rozweselonego. Zauważyła również, że bracia się nim zarażają. Kaulitzowi nie było do śmiechu w pewnych chwilach, ale gdy Tom się wyśmiał, on również i na odwrót. To było naprawdę zabawne.
Kaulitz nie komentował ich wymiany zdań. To wcale nie było nic dziwnego, że ktoś za nim szaleje. Miał to gdzieś. Cieszył się z tego, że Kornelia za nim szaleje i cieszył się, że mógł ją trzymać w swoich objęciach przy swojej rodzinie. Rzadko ukazywał przed kimś swoje uczucia.
Gdy Kaulitz był z Alą, to przy tych bodajże dwóch spotkaniach z jego rodziną, na jakich się pojawiła, to ona ciągle z nimi rozmawiała, nie mając żadnego wyczucia, że są dla niej obcy. Nie miała żadnego szacunku, czy pokory. Robiła z siebie nie wiadomo co, a jemu ciężko było jakoś się do niej przytulić przy nich. Nie to, co z Kornelią. Miał ochotę pokazać wszystkim, że Kornelia jest jego, by tylko nikt czasem nie miał zamiaru się jej tknąć. To wszystko przy Kornelii było dla niego czymś nowym, co zaczynało mu się bardzo podobać. A wszystko dlatego, że czuł dziwny luz i bezpieczeństwo. Nie musiał się już z niczym przy rodzinie ukrywać. Na dodatek zrobiła na nich dobre wrażenie. A słowa Fabiana, że nie dałby Kornelii tyle lat, ile ma, był dla niego samego komplementem. Był z niej naprawdę dumny dzisiejszego dnia, cieszył się nawet z tego, że ani razu się nie zgarbiła, nie rozsiadała się, wykazywała zainteresowanie rozmową i jego rodziną, zwracała się do wszystkich bardzo uprzejmie, przy tym zachowując etykietę, zupełnie jak podczas pobytu w Paryżu. Nawet ani razu nie założyła nogi na nogę, trzymając swe kolana przy sobie, które świerzbiły jego wzrok. Była po prostu jego małą damą.
Nie wyobrażał sobie być z takim kimś jak Nina. Była jego rodziną to wiadome, że nigdy by z nią nie był, ale nigdy w życiu by się z taką osobą, gdyby była obca, nie związał. To by była nawet toksyczna znajomość. Może to też przez to, że Nina faktycznie miała podobny charakter do niego. Nie bała się mówić głośno swojego zdania. Bez problemu przychodziło jej zwrócenie na siebie uwagi. Nie koniecznie tej dobrej. Kaulitz miał dokładnie to samo. Prawie nic go nie peszyło. No jedynie dziadek, który zaczął właśnie wspominać lata, gdy mieszkali razem, ale wtedy to i Tom się trochę peszył. I w sumie cieszył się teraz, że Kornelia nie do końca wszystko rozumie. Niektóre wydarzenia z dzieciństwa nie są dobre do wspominania, czy dzielenia się z kimś obcym. One zazwyczaj tylko pogrążały.
Cały czas się uświadamiał w tym, że podjął bardzo dobrą decyzję w swoim życiu. Jego rodzina mu to uświadomiła, ale najbardziej mu uświadomiły to, jego własne uczucia. A to przecież było najważniejsze. Nie czuł się tak dobrze pierwszy raz. Przeszłość już dała mu nie raz to poczuć. Tylko przeszłości nikt nie znał, to był właśnie ten minus. Przy Kornelii widział same plusy, co pozwalało mu być po prostu szczęśliwym i dumnym z siebie i z własnych wyborów. Pozwalało mu być szczęśliwym mężczyzną.
CDN
"Była po prostu jego małą damą" i " Cały czas się uświadamiał w tym, że podjął bardzo dobrą decyzję w swoim życiu. Jego rodzina mu to uświadomiła, ale najbardziej mu uświadomiły to, jego własne uczucia. A to przecież było najważniejsze. Nie czuł się tak dobrze pierwszy raz. Przeszłość już dała mu nie raz to poczuć. Tylko przeszłości nikt nie znał, to był właśnie ten minus. Przy Kornelii widział same plusy, co pozwalało mu być po prostu szczęśliwym i dumnym z siebie i z własnych wyborów. Pozwalało mu być szczęśliwym mężczyzną."
OdpowiedzUsuńKocham! <3 Cudowne... I Billy... Taki wspaniały <3 Oby tak dalej :) Pozdrawiam i czekam na next :)
Muszę przyznać, że trochę mnie zmęczył ten rozdział, pewnie przez tę właśnie barierę językową i tłumaczenia przez Billa wypowiedzi osób z rodziny.
OdpowiedzUsuńPoza tym mi się podobało, że większość rodziny Kaulitz tak ciepło przyjęła Kornelię. Super, że Bill przyznał się otwarcie do związku z Kornelią.
Brakowało mi tylko pytań, kiedy zamierzają wziąć ślub! :D