20. Mistrz i Mały Bill

Z góry chcę przeprosić za ewentualne błędy w rozdziale, ale dziś z ledwością usiadłam do komputera.

Mogę zapowiedzieć już tylko teraz, że następne rozdziały będą szły już tropem dzisiejszego. :) A następny rozdział sprawia mi uśmiech na twarzy, dzięki czemu nie mogę się doczekać już niedzieli xD

Zachęcam do komentowania :*


20


Mistrz i Mały Bill


"Gdyby nie osoby, które przełamują stereotypy, którzy nie trzymają się żadnych zasad - nie próbowaliby nowych rzeczy - stalibyśmy w miejscu. Gdzieś w średniowieczu. "


- Krążą plotki, że jesteś w związku z Tomem Kaulitz, czy to jest prawda? - Jedno z pierwszych pytań od jakiegoś reportera, po pokazach i licytacji, z której nie mogła się otrząsnąć.
Wszystkie kreacje się sprzedały jak świeże bułeczki, na dodatek niektóre za podwojoną wartość, od której zaczynali. Tylko dwie suknie i jeden garnitur sprzedały się za prawie potrojoną sumę wartości. Między innymi była to suknia czarnowłosej.
Kornelia nie wierzyła w to do teraz, gdy już była przebrana w wieczorową suknię, którą nabyła jeszcze w Paryżu. Nie mogła uwierzyć, że w jeden wieczór można zarobić kilkaset tysięcy euro. Aż tak się wzbogacić. Parę chwil. Na dodatek Kaulitzowie swoim zachowaniem wcale nie ukazywali, że bardzo się tym ekscytują. Zachowywali się naprawdę jak profesjonaliści. Podziwiała ich za to. Sądziła, że gdyby ona tyle zarobiła w jeden wieczór, skakałaby z radości... A może dla nich to było naprawdę zarobienie 'takie sobie'? Niee... Byli po prostu poważni.
- Nie, nie jestem kobietą Toma Kaulitz. - Uśmiechnęła się, chociaż było jej bardzo niezręcznie, słysząc takie pytanie.
- Przepraszam bardzo, ale muszę porwać Kornelię. - Wtrącił Kaulitz i pociągnął dziewczynę za rękę. Zatrzymali się przy tle z jego logiem, do których dołączył Tom na wezwanie brata, a media napstrykały im parę zdjęć.
- Właśnie oślepłam. - Odrzekła pod nosem.
Tom się zaśmiał i objął Kornelię ramieniem. Wtedy dopiero się zleciało mnóstwo mediów. Tom wydawał się robić z nich najzwyklejsze jaja i dopiero teraz to dostrzegła, gdy wskazał na nią palcem i odrzekł do niemalże do jej ucha.
- Teraz nie odpędzisz się od plot.
- Śmieszy cię to? Już mnie pytali, czy jestem z tobą w związku.
- Przynajmniej Billa nie podejrzewają i masz w końcu dobry moment na sprostowanie.
- Jeśli będziesz robić tak dalej, to nie ważne będzie to, że zaprzeczy. - Odrzekł zniesmaczony Bill.
- To prawda. - Przyznała Kornelia.
- Jak to się stało, że Kornelia trafiła pod wasze skrzydła? - Zapytał jeden z reporterów.
- Uwiodła nas Kornelii budowa ciała. Jest kompletnym odzwierciedleniem profesjonalnej modelki, że aż musieliśmy to zrobić, bo nie od dziś wiadomo, że większość ludzi nie wygląda, jak modele, a nie chcemy, żeby z tego powodu mieli kompleksy. - Wyjaśnił śmiało Bill.
- Tak. Naturalne piękno jest wiele lepsze, niż sztuczne, o ile się nim nie straszy. - Dodał Tom.
Kornelia się wyśmiała, słysząc jego wypowiedź. Nie mogła uwierzyć, że Tom może robić sobie takie żarty, będąc przed kamerami. Przecież wszyscy to usłyszą! A on się uśmiechał, mając wszystko w dupie.
- To prawda Tom, że byliście razem w związku?
- Nigdy nie byliśmy w związku i raczej się na to nie zanosi. Łączy nas tylko współpraca i dzieli obiektyw.
- Kornelia jest naszą Małą Wielką Wisienką. - Dodał Bill. - Cieszymy się z naszej współpracy i będziemy się starać, żeby trwała jak najdłużej.
- Kornelia, jak ty oceniasz swój udział w pokazie? Nie boisz się, że będziesz miała więcej wrogów, niż fanów?
Kornelia się uśmiechnęła szerzej.
- Nie boję się tego, ponieważ nie zależy mi ani na wrogach, ani na fanach, nawet o tym nie myślałam, że będę takowych mieć. Interesują mnie tylko ciuchy Kaulitzów i jestem szczęśliwa, że dane mi je reklamować. - Wyjaśniła zgodnie z prawdą.
- Co, więc myślałaś, chcąc zostać modelką?
- Kornelia nigdy nie chciała być modelką. - Zaśmiał się Tom.
- My ją do tego namówiliśmy. - Dodał również rozbawiony Bill.
- To prawda. Napadli mnie dwie godziny przed pokazem, mówiąc 'musisz to zrobić! Nie ma innego wyjścia!', więc raczej jest to mój pierwszy i ostatni raz, nigdy więcej raczej się na to nie zgodzę, niezbyt dobrze się w tym odnajduję. Już wolę sto razy bardziej pracować na osobności z Tomem.
Bill zerknął na nią, tak samo, jak Tom. Czuła, że spaliła.
Tom jednak obrócił to w żart. Poruszył do niej brwiami i uśmiechnął się do niej znacząco, a ta chciała się zapaść już pod ziemię.
- Każda modelka woli ze mną pracować na osobności. - Wywyższył się zadowolony.
- Powiedziałam tak, bo nie pracowałam z nikim innym i nie mam porównania. - Kornelia dodała na boku, choć tak, żeby było słychać, a Bill się zaśmiał pod nosem.
- To prawda.
- Co twoi rodzice na to, że wyjechałaś na drugą stronę kuli ziemskiej, robić karierę? Masz siedemnaście lat. Jak godzisz to ze szkołą?
- Moja mama nie żyje, więc gdyby mój tata nie wyraził zgody na podpisanie kontraktu, nie byłoby mnie tu. Oczywiście dał mi warunek, że jeśli zawalę szkołę, moja praca się zakończy, dlatego normalnie zakończyłam klasę i teraz będę uczyć się tutaj, w Niemczech. Jak na razie wcale nie mam problemów, żeby godzić pracę i naukę. Nie widzę w tym żadnych przeszkód. - Nałgała w połowie.
- Więc twoja kariera rozpoczęła się dzisiaj i na dzisiejszym dniu też się kończy?
- Nie. - Zaśmiała się.
-Nasza kampania jest zaplanowana na paręnaście hucznych miesięcy. W ostatnich tygodniach Kornelia z Tomem i innymi modelami pracowali nad spotami reklamowymi, które na dniach pojawią się w telewizji. Powstanie całe mnóstwo zadowalających kolekcji i jak na razie, nie widzimy końca naszej współpracy. Poza tym otwieramy z powrotem nasz sklep. Planujemy najpierw dotrzeć do poziomu naszej mamy, a potem sięgnąć jeszcze dalej. - Wyjaśnił Bill.
- Będziemy lepsi od mamy. - Dodał Tom.
- Rywalizujecie ze swoją mamą?
- Teoretycznie, wcale, ale i tak podświadomie chcemy osiągnąć to, co osiągnęła sama. Pracując przy kolekcjach, przy kampanii, widzę, jakie to jest pracochłonne i jak dużo trzeba z siebie dać, żeby coś zyskać. Jesteśmy razem z Tomem i jest ciężko, wtedy myślę o tym, że nasza mama była z tym sama, więc jest to raczej motywujące do działania. Jeśli jesteśmy we dwóch, więc możemy osiągnąć dwa razy więcej. Takie mamy założenie.
Tom skinął głową, zgadzając się z bratem.
- Nie boicie się skandalu, jaki wywoła Kornelia swoim pojawieniem się wśród profesjonalnych modelek?
- Wcale. - Zarzekli się równo.
- Skandalu nie mieliśmy na myśli, namawiając do pokazu Kornelię. Cała nasza współpraca; od Toma pomysłu, żeby wziąć Kornelię do katalogu, parę miesięcy wcześniej, miała polegać na przełamaniu stereotypów...
- Mieliśmy na myśli śmiałe pokazanie światu, że modelka nie musi mieć dwa metry i ważyć pięćdziesiąt kilogramów. Ile jest kobiet, które tak wyglądają? Mniejszość. Zresztą mężczyźni też wolą patrzeć na ciało, a nie na kości. I nie od dziś jest wiadomo, że kobiety o normalnej figurze dołują się, oglądając pokazy, prasę z modą, czy sieć. Od razu zakładają, że nie może sobie pozwolić na daną kreację 'bo jest za gruba' stąd też światowa mania 'odchudzania się' z kości na ości...
- Jestem fanem ciuchów Gucciego, ale chciałbym zwrócić uwagę, że transmitowanie jego reklam, zostały przy ostatniej kampanii wycofane z telewizji w Wielkiej Brytani. To jest właśnie to. Wystarczy spojrzeć, jak modelki wyglądają w tych spotach. Wychudzone, jakby każda z nich była bardziej lub mniej chora. To nie jest w ogóle smaczne w żadnej postaci... - Wtrącił Bill.
- Dlatego postawiliśmy na tę 'smaczność', którą będą mieli odbiorcy podczas oglądania naszych spotów reklamowych. Nie namawiamy do otyłości, ale też jesteśmy przeciwni nadmiernemu odchudzaniu się. Ani jedno, ani drugie nie jest zdrowe. Dużo osób ma trochę ciała i to jest okay. To się lubi, to się kocha i to powinno się pokazywać, bo to jest po prostu seksy. -Dodał Tom.
Kornelia się uśmiechnęła.
- Możemy zapewnić, że każdy normalnie wyglądający człowiek, oglądając nasze spoty reklamowe, będzie czuł się idealny. Na przykład kreacja, którą prezentowała Kornelia. Ta kreacja nie będzie dobrze wyglądać na kobiecie, która...
- Która nie będzie miała ani tyłka, ani... - Tom pokazał na swoje duże wyimaginowane piersi.
- Ani trochę biustu. - Dokończył Bill z uśmiechem, zerkając na brata. - Jest wiele innych kreacji, które mają kobiece rozmiary, nie rozmiary modelek i choćby jakaś kobieta mająca wygląd modelki, chciała ubrać się w tych parę konkretnych ciuchów, nie będzie dobrze wyglądać, nawet jeśli wybierze rozmiar 'S'.
- Więc chcecie zachęcić ludzi do nieodchudzania się.
- Nie. Chcemy zachęcić ludzi do zaakceptowania swojego wyglądu, takim, jakim jest, nawet jeśli ma ciut więcej ciała, nadal zaznaczam, że nie mówię o otyłości.
- Jeśli ma na czym usiąść, będzie dobrze wyglądać w naszych spodniach. Tyle. - Rozłożył ręce Tom.
Kornelia się zaśmiała.
Pytania się nie kończyły, dlatego chłopcy sami musieli przerwać. Zrobili to dopiero po godzinie. Jednak zdjęcia również się nie kończyły. Jacyś sławni ludzie też robili sobie z braćmi zdjęcia na tle. Kornelia już wtedy zniknęła na sali. Dosiadła się, pociągnięta przez panią Simone do jej stolika, przy którym siedziała z Jenny, Natalie i Hilary. Noc nie miała końca, afterparty, wykwintne poczęstunki, dobry alkohol i muzyka, to było coś, co chwaliło sobie wielu ludzi, a może tylko czekali właśnie na tę część dzisiejszego wydarzenia.
- Musiałeś wspomnieć o Guccim. - Tom pokręcił głową, choć lekki uśmiech nie schodził mu z twarzy.
Kaulitz był zadowolony z siebie.
- Co to oznacza? - Dopytała Kornelia, nie bardzo rozumiejąc ich kontakty między sobą.
- To oznacza, Kornelio, że wywołałem tym dobry temat.
- Temat? W sumie nie powiedziałeś o nim nic złego, tylko o modelkach.
- Media zrobią z tego temat miesiąca, że Bill podważa Gucciego, dzięki czemu będzie trafiać na pierwsze strony artykułów, dzięki czemu naszą kolekcję pozna może cały świat, a raczej na pewno, bo są tu z telewizji Fashion, a Gucciego zna cały świat. - Wyjaśnił pośpiesznie i na wydechu Tom, popijając na koniec szampana.
Zerknęła zaskoczona na Billa, który jeszcze bardziej się zadowolił.
Kornelia pokręciła głową. Wszystko zaczęło się stawać dla niej podejrzane i zamierzone. Nawet to, że Tom obejmował ją przy kamerach. Wszystko to była jedna wielka gra. Nie za bardzo jeszcze mogła się w tym odnaleźć, ale ufała im, wiedząc, że oni wiedzą doskonale, co robią. Zresztą zgadzała się z ich każdą wypowiedzią i nie bardzo mogła wyłapać jakieś zdania, z których media mogłyby zrobić jakiś zły szum.
Do ich stolika podszedł Hemmling. Kornelia od razu przypomniała sobie swoją wpadkę, przez co wskoczył jej uśmiech na twarz.
- Gratuluję. - Podał chłopakom dłoń. - To jest niemożliwe, że, nawet gdy robicie skandal, wychodzicie na tym z gustem.
- To prawda. - Przyłączyła się jakaś kobieta. - Czuję się zaszczycona, że mogę tu być.
- Bardzo nam miło z tego powodu. - Uśmiechał się uprzejmie Kaulitz. - Jak się podobała kolekcja?
- Tak, jak Kornelia powiedziała, że w mojej było za mało kolorów i dodatków... - Zerknął na już zapadającą się pod ziemię Kornelię. - Tak u was było wszystko dopracowane. Jestem pod wrażeniem. - Przyznał mężczyzna.
- Dla mnie kolekcja bardzo odważna jak na pierwszy pokaz. - Zbliżył się do nich jakiś inny starszy, elegancki mężczyzna, a Bill aż się podniósł, gdy go zobaczył. - Od razu można wyczuć twój smak, Bill. Każda z tych kreacji miała swoją... - Dobierał ostrożnie słowa, pomagając sobie ruchami palców, jakby dosypywał szczyptę jakichś przypraw do garnka. - ...Głębię seksu, namiętności z nutką szaleństwa, co mogę wytłumaczyć sobie jedynie faktem, że jesteś młody, pełen życia i masz otwartą, niekończącą się wyobraźnię. Coś czuję, że właśnie to w tobie siedzi. Nie jednosezonowy szał, jaki zrobiłeś, a właśnie szaleństwo napędzające do jeszcze większego szaleństwa, nie znając kompletnie słowa 'granica'.
- Dziękuję. - Odrzekł podekscytowany Kaulitz.
- Gdybym był w waszym wieku, z pewnością bym to kupił. Że nie jestem, pozwoliłem sobie na jedną z koszul.
- Dziękuję...
- Pracując z taką piękną, młodą kobietą, nie ma wcale się co dziwić, dlaczego tyle namiętności w twoich kreacjach. - Uśmiechnął się mile do Kornelii, wyciągając do niej dłoń, a ta nie wiedząc, kim ten człowiek jest, choć jeśli Bill aż tak na niego reagował z pewnością kimś bardzo ważnym, dlatego podniosła się, ujmując jego dłoń. Ten delikatnie ją ścisnął i jak na dżentelmena przystało, złożył na jej dłoni pocałunek. Kornelia się lekko skłoniła, równie zaszczycona, jak Bill.
- Pięknie pani wygląda. - Zmierzył ją z figlarnym uśmiechem.
Czarnowłosa się trochę zawstydziła.
- Kornelio poznaj Damiena Hastera.- Przypomniał z wielką radością.
Kornelii zacisnął się żołądek. Dlatego pochwalił jej wygląd. Ta sukienka była z jego butiku. Poza tym wyobrażała sobie go kompletnie inaczej! Mianowicie, sądziła, że jest jakimś otyłym, osiwiałym, w okularach, facetem. A tutaj prezentował jej się schludny, wysoki mężczyzna, mający w sobie to coś nadal uwodzicielskiego.
- Bardzo mi miło pana poznać realnie. Pan Kaulitz wiele razy mi wspominał pana i pana dzieła, zawsze się wzorowo bardzo zachwycając tym, że mógł się u pana uczyć.
Mężczyźnie wskoczył miły uśmiech na twarz. Poklepał Kaulitza po ramieniu, przyjacielsko.
- Bill zawsze był nieposłusznym uczniem. Zawsze musiał dodać coś sam od siebie, nie trzymając się żadnych schematów i reguł. Choć bardzo mnie to czasami wyprowadzało z równowagi, tak wierzyłem, że będą z niego ludzie. Moje małe marzenie, zobaczyć jego własną kolekcję w końcu się spełniło.
Kornelia się zaśmiała, a Bill się uśmiechnął szeroko.
- Jestem zachwycony twoimi projektami. Widząc przerobione, moje koronki, czuję się zaszczycony tym, że moja nauka nie poszła na marne.
- Nigdy. - Odrzekł pewnie Bill, który wyglądał, jakby miał zaraz odlecieć na swych już w pełni opierzonych, niewidzialnych skrzydłach.
- Wiedziałem, że zrobisz szał, ale szczerze mówiąc, nie myślałem, że aż taki. O licytacji media długo nie zapomną, zwłaszcza że sukienka Kornelii sprzedała się tak szalenie dobrze. Jeszcze drugie tyle i pobijesz sukienkę księżnej Diany.
Kaulitz się roześmiał. I to, co zobaczyła Kornelia, aż ją zdumiało. Pierwszy raz w życiu widziała, jak wielki prezes, pan Kaulitz we własnej osobie, zawstydza się! To było coś niebywałego. Ona nigdy nie wpłynęła na niego tak, by ukazał takie emocje. Sądziła, że On nigdy tego niemiłego uczucia nie doznaje.
- Nie śmiej się, jeśli popracujesz trochę dłużej, to sam zobaczysz. Kornelia wyglądała w niej jak prawdziwa księżniczka. Jestem pod wrażeniem. Jeśli pozwolicie, wzniosę z wami toast.
- Oczywiście. - Kaulitz uniósł swój kieliszek, pani Simone, Tom i Hilary, przysłuchujący się rozmowy, również wstali.
- A Kornelia?
- Nie mogę pić alkoholu dzisiaj. - Wyjaśniła z uśmiechem, trzymając w dłoni szklankę z sokiem pomarańczowym.
- Oh... Jedna lampka szampana na toast nie zaszkodzi. - Zabrał takową z tacy kelnera i wręczył jej.
- Za tak piękną i odważną kolekcję, za ten piękny pałac, którego aż zazdroszczę, za nowy, piekielnie dobry start i za wasze starania dążenia do perfekcji. Życzę wam niekończących się pomysłów i siły do pracy. Wierzę w to, że marka "Kaulitz" trafi w top dziesiątkę światowych marek.
Pani Simone się tym razem roześmiała.
- Jeszcze długa droga, żeby zaistnieć w top dziesiątce. - Odrzekła.
- Tego wam właśnie życzę. - Oznajmił z uśmiechem Damien.
Stuknęli się kieliszkami.
Kornelia miała łzy w oczach, jak zauważyła nie tylko ona, bo Bill i pani Simone również. To, co ten człowiek mówił, było tak piękne, że aż niemożliwe. A szampan pierwszy raz miał dla Kornelii tak wielkie znaczenie i smakował tak dobrze. Damien się do nich dosiadł. Rozmowa z tym człowiekiem była tak fascynująca, że żadna chyba nie była tak ważna od tej. Nawet wywiady i zdjęcia ze sławami nie miały tyle znaczenia, co jedno zdanie tego pasjonaty sztuki  - jak nazywał modę. Kornelia czuła się zaszczycona tym, że może być wolnym słuchaczem tego pana. Była w niego tak wpatrzona i tak nim zachwycona, jakby odnalazła swą kolejną miłość życia. On wzbudzał te wszystkie uczucia. A ciężka harówka, jaką przebyli, by móc zaprezentować efekty wszystkim dzisiejszego wieczora, wydawała się przy nim, czymś tak pięknym, doskonałym, czymś sentymentalnym, czymś bardzo uczuciowym, że miała zupełnie inny obraz tej całej działalności. Ten człowiek z pewnością potrafił się zachwycać i patrzeć na materialne rzeczy, opisując je, jakby były żywymi istotami. Już rozumiała zachwyt pana Kaulitz jego osobą. Zakładała, że to właśnie pan Haster podniecił w nim tę silną pasję do tworzenia, jaką uprzednio rozpaliła pani Simone. Jak usłyszała z jego ust.
-Cieszę się, że będziesz zdobić nasz szary świat, tym pięknym dziełem.
Kaulitz był wniebowzięty, a Kornelia odczuwała to prawie że tak samo.

Piątkowa noc skończyła się w sobotę o piątej nad ranem. Sobota nie była niestety dniem wolnym. Dosłownie cztery godziny się przespali i Kaulitzowie wrócili do pałacu na kolejne wywiady. Kornelia wtem pojechała do sklepu. Mieli dzisiaj przyjść pracownicy i rozpocząć pracę, polegającą na prasowaniu ciuchów, odkurzaniu półek i je zapełnianie. O godzinie trzynastej wraz z towarem bardzo dobrej marki jubilerskiej, z którą pan Kaulitz współpracował, przyjechała przedstawicielka. Sama zaczęła eksponować swoje wyroby w specjalnie na to przygotowanych gablotkach. Kornelia nie zostawiła tego bez echa i musiała zadać kobiecie pytanie.
- Zawsze pani będzie przyjeżdżać i rozkładać towar sama?
Kobieta zerknęła wtem na Kornelię, trochę jak na głupią, ale spokojnie odrzekła.
- Zakładam, że tak. Muszę trzymać się reguł.
- Jakich reguł?
Kobieta ponownie zerknęła identycznym wzrokiem na Kornelię, ale dziewczyna się tym nie przejmowała. Przecież, kto pyta, nie błądzi.
- Każda marka ma swoje reguły i zasady umiejscowienia produktu w danym miejscu. To miejsce jest ściśle określone. - Wskazała na pliczek pomiętych kartek, z którymi współpracowała, a raczej, które wydawały jej rozkazy.
- Rozumiem. Pytam, ponieważ z Embers Shoes nikt nie przyjechał.
- Zostawili pani rozpiskę, co, gdzie ma leżeć?
- Tak.
Kobieta wydawała się chwilę zastanawiać nad czymś.
- Nie. Raczej u mnie, będę musiała sama przyjeżdżać. Nie zgodzą się na to, żeby zostawiać to wszystko. - Po jej minie można było stwierdzić, że nie bardzo jest z tego zadowolona.
Manekiny zostały ubrane. To była frajda dla wszystkich, ponieważ Syntia z Ollym tak się wczuli w nazewnictwo ich, że nawet przedstawicielka marki 'Jolie' się parę razy zaśmiała.
Kornelia była zachwycona manekinami. Wyglądały bardzo realistycznie, ponieważ robione były na specjalne zamówienie. Urody manekinów tak, jak chciała - były zróżnicowane. Trzech mężczyzn i trzy kobiety, ale tylko dwie pary trafiły na ekspozycję okien. Jedna para została w środku.
Parasolki damskie trafiły do firmowych torebek. Męskich nie mogły zapakować, były zbyt duże. Dochodziła szesnasta, gdy wszystko zaczynało przypominać gustowny drogi sklep, a pan Kaulitz zechciał zrobić im nalot bez zapowiedzi. Oczywiście, że wszystko musiał poprawić po swojemu. Pstryknął na koniec zdjęcie eleganckiej sofy na tle sklepu i wrzucił na profil firmowy. "Już w ten poniedziałek otwarcie sklepu "Kaulitz" w Berlinie. Jesteście gotowi na zakupy?". Lajki i komentarze leciały jeden za drugim, ale tylko jeden komentarz go naprawdę zachwycił. Jakaś niemiecka celebrytka napisała komentarz "Jestem gotowa! <3". Dlatego Kaulitzowi przypomniała się kolejna ważna rzecz. A mianowicie - pouczenia o bardzo ważnych sprawach.
Swój monolog prawił do pracowników sklepu na temat zachowania, gdy odwiedzi ich jakaś słynna osoba. Zaznaczył, że jeśli będzie to ktoś naprawdę bardzo sławny, to zapowie swój przyjazd wcześniej, wtedy na czas jego pobytu sklep będzie zamknięty, jeśli sobie tego zażyczy.
Monolog na temat częstowania szampanem i o kategorycznym zakazie spożywania przez nich tego alkoholu. Przeróżnych innych mniej i bardziej ważnych rzeczach...
Skończył dopiero po godzinie, ale nikomu to nie przeszkadzało. Pracownicy wydawali się bardzo dobrymi słuchaczami bez oznak znudzenia. No i to był tylko żart, że skończył. Jeszcze ich przepytał z materiałów. O dziwo nauczyli się ich. Kaulitz był pod miłym wrażeniem, gdy śmiało opisywali mu wybraną losowo kreację. Widać było, że się stresują, ale poradzili sobie. Na kolejny koniec wspomniał o przebiegu poniedziałkowego otwarcia. Zaznaczył przy okazji, że mają zadbać o swój wygląd bardziej, niż zwykle, ponieważ będą media. Wymagał od nich eleganckiego wyglądu, wyprasowanych mankietach i dopięcie ostatniego guzika.
Wyszli stamtąd dopiero wieczorem. Istna nerwówka. Kornelia przeżywała otwarcie bardzo mocno. Czuła się, jakby to był właśnie jej życiowy start. Czuła się bardzo odpowiedzialna za tych pracowników i za całą tę działalność. Kaulitz ją uspokajał, choć sam był poddenerwowany.
Niedziela minęła im prawie że tak samo. Pani Simone wybrała się z nimi do sklepu. Udzielała Kornelii mnóstwo przydatnych rad dotyczących prowadzenia sklepu. Nie była zbyt miła tego dnia. Kornelia czuła się przy niej, jakby była na kolejnym szkoleniu prowadzonym przez nią. Słuchała pani Simone z wielką uwagą. Na koniec życzyła jej powodzenia. Jej ton głos spowodował, że Kornelia nie wiedziała, czy to była groźba, czy miłe dodanie otuchy. Przemilczała to. Za to podczas snu miała koszmar, który polegał na wynoszeniu przez ludzi ciuchów, nie płacąc za nie, a manekiny wrednie się do niej uśmiechały. Była kompletnie nie wyspana. Bała się cholernie, że to wszystko nie wyjdzie. Pół nocy po niemiłym śnie, nie spała.
Pan Kaulitz wyspany rozpoczął dzień z uśmiechem i ekscytacją. Kornelia wolała milczeć, choć opowiedziała sen chłopakowi. Przeraził się. Oświadczył, że gdyby zobaczył, takiego strasznego manekina, uciekałby, gdzie pieprz rośnie, co rozweseliło Kornelię.
Przyjęcie mediów zaczęło się o godzinie ósmej rano. Mieli dwie godziny, żeby skończyć, by otworzyć sklep. Dzisiaj pan Kaulitz zamierzał osobiście przyjmować klientów i prawić im małe doradztwa, co do doboru kreacji do figury i urody. Jednakże pod sklep przyszło tyle osób, klientów i ciekawskich, że zrobiło się trochę niebezpiecznie, dlatego sklep został zamknięty, a ludzie mogli wchodzić małymi grupami na spotkanie z panem Kaulitz twarzą w twarz. Szum w niemieckich wiadomościach na temat pokazu naprawdę zrobił dużo. Ekspedienci byli trochę zestresowani tak jak zresztą wszyscy.
Zjawiło się mnóstwo osób, które przyszło z prezentami. To był znak, że promocja zadziałała i Kornelia wymieniała z Oleną i Ollym tylko uśmiechy. Pojawiła się też celebrytka, z którą Bill wdał się w rozmowę trochę dłużej, niż z innymi. Wydawało jej się, że widziała ją na afterparty, ale nie była pewna. Poznała tamtego dnia i nocy tyle osób, że nawet imiona i zawód jej się myliły, dlatego wolała się nie przyznawać, że nie pamięta i sprawiać wrażenie takiej, jakby znała się ze wszystkimi od lat. Wychodziło doskonale!
- Zbierałam kasę od czterech miesięcy, wiedząc, że pan Kaulitz przejmuje Dom Mody. Ale nie spodziewałam się, że będzie sklep! To jest jeszcze lepsze niż zakupy przez internet!  Zachwycała się jedna z dziewczyn, co było bardzo miłe dla wszystkich.
Sklep był otwarty nie do godziny dziewiętnastej, jak zakładali. Było tyle osób, że czas przedłużył się do godziny dwudziestej drugiej.
Na koniec wszyscy sobie przybili piątki, a pan Kaulitz 'pocieszył', mówiąc:
- Poradzicie sobie jutro sami.
Wypili lampkę szampana na koniec pracy i padli wszyscy w domu jak kawki.
Kornelia rano pojechała do sklepu tak jak pracownicy.
- Jak coś się będzie dziać, to dzwoń do mnie. - Zaznaczył Kaulitz, podwożąc ją do centrum.
Bała się, ale musiała przez to przejść. Sklep był nieco mniej oblegany w tym dniu, ale nadal był zatłoczony, jakby co najmniej otworzyli sieciówkę od razu z przeceną. Duża liczba tych ludzi przychodziła tylko na zwiady. Duża również liczba odbierała prezenty. Mało ludzi było takich, którzy przyszli na zakupy bez prezentu, a coś kupili. To było bardzo dające do myślenia i sprawiało obawy. I już myślały, że się skończy ten harmider, gdy nastała godzina szesnasta i był kolejny rzut na sklep. Media też się gdzieś kręciły, robiąc relację dla swoich marek.
Wieczorem w wiadomościach mogli zobaczyć te relacje. Rano w radiu, gdy jechali do pracy, tak samo. Wymieniała uśmiechy z panem Kaulitz.
To był tydzień niesamowicie ciężkiej pracy, stresu i poświęcenia. Przynajmniej dla Kornelii, która w sklepie była od samego rana do samego zamknięcia. To samo można było powiedzieć o panu Kaulitz, który kończył ostatecznie pracę w pałacu, gdy Kornelia kończyła pracę w sklepie. Wieczorami zajmowała się pakowaniem prezentów specjalnych. Nie miała na to czasu w ciągu dnia, a Bill jak zapowiedział, że to jej pomysł, tak nie przyłożył się, żeby jej pomóc. Parę razy tylko przytrzymał jej palcem wstążkę, żeby mogła starannie zawiązać kokardkę. No i odręcznie dedykował prezent na zdobnych białych wizytówkach. Pakowanie w kartony było czasem bardzo brutalne. Już miała na nadgarstkach parę przecięć, za co pan Kaulitz ją ganiał, by była ostrożniejsza.
- Zasłonię bransoletkami... - Mówiła, lecz i tak wzięła sobie rękawiczki zimowe z Kaulitza garderoby. Było jej strasznie nie wygodne, ale przynajmniej ochroniła skórę.
W piątek spędziła mnóstwo czasu na poczcie, żeby nadać każdą paczkę na inny adres. A sobota wyglądała jak każdy inny dzień tygodnia. Na dodatek była tak ruchliwa, prawie tak samo, jak przy otwarciu. Istny szał. Kaulitz twierdził, że to przez te relacje mediów, które rozgłosiły otwarcie sklepu. To było to, choć nie do końca. Zjawiło się w sobotę parę osób, które przyjechały spoza Berlina, a nawet parę dziewczyn zjawiło się z Francji, specjalnie po to, żeby po przymierzać i kupić parę ciuchów.
Relacja z pokazu odbyła się w niedzielę na kanale Fashion. Wszystko poza samym pokazem było bardzo skrócone. Wybrane pytania i odpowiedzi. Typowe dla relacji pokazu. Pytania o związek Kornelii z Tomem i odpowiedzi nie było, choć zostali pokazani, jak się obejmują i to, jak zerka na nią prowokująco, oraz jej wypowiedź na temat pracy z Tomem na osobności, przez którą nadal chciała się zapaść pod ziemię.
- Wiedziałem, że to zrobią. Muszą mieć nawet tam sensację. - Prychnął Bill, karcąc wzrokiem Toma.
Pani Simone się nie odzywała, a Tom po chwili dostał niemiły telefon od swojej dziewczyny, która nie uczestniczyła w pokazie. Pokłócili się.
Kornelia miała przez chwilę wyrzuty, że to przez nią, ale szybko sobie uświadomiła, że to Tom był autorem tych zaczepek, a Kornelia ani razu go nie sprowokowała.
Przy wyjściu Kornelii na pokazie, żołądek i ciało spięło się jej niemalże tak samo mocno, jakby cofnęła się do tego momentu realnie. Nie mogła się nadziwić, że wyglądała tak pięknie. Już rozumiała, dlaczego tyle makijażu trzeba było nakładać przed kamerę. Wcale nie było tego tak mocno widać, jak w rzeczywistości. Zawstydziła się, widząc swój gest ramieniem. Kaulitzowie musieli to skomentować, przez co spalała się ze wstydu, choć nie mówili wcale nic strasznego.
Kornelia musiała pstryknąć kolejną fotkę, już siebie w telewizji, by wrzucić na IG.
Wypowiedzi innych znajdujących się na pokazie, ważnych osób, jak na przykład Hemmling, Damien, czy Hilary i Jenny, były zaskakująco miłe. I wszędzie się pojawiało pytanie:
- Uważacie, że udział Kornelii Millian w pokazie, jest dobrym wyjściem na tak wielki start Domu Mody Kaulitz? Czy uważacie, że jest to skandal?
Obawiała się usłyszeć odpowiedzi.
Damian stwierdził, że "to cały Bill, robiący wszystko po swojemu i tak, jak mu się podoba" z czego wszyscy się zaśmiali.
- Czy pan osobiście, jako weteran Włoskiego rynku mody, uważa to za słuszne, czy raczej pogrąża to młodego projektanta?
- Osobiście uważam, że jest to dobry pomysł na przełamanie stereotypów na rynku mody i podziwiam Billa za odwagę. Odważył się to zrobić w tak świadomy i zamierzony sposób. Znam wiele projektantów, którzy również nie są za stereotypami związanymi z modelkami, ale po prostu boją się ruszyć w tym kierunku, ponieważ boją się opinii mediów i ludzi, co by mogło sprowadzić ich do upadku. Bill nam, projektantom, pokazał, że świat należy do odważnych, szanuję go za to.
- Uważa pan, że tak odważny ruch Billa Kaulitz, przyniesie mu więcej za, czy przeciw opinii?
- Zakładam, że będzie miał mnóstwo anty nastawionych ludzi na ten ruch, aczkolwiek po samej licytacji można już stwierdzić, że będzie również ludzi ZA tym ruchem. Prezentowana sukienka wieczoru, właśnie przez Kornelię, przyniosła mu największy zysk, choć były takie, które miały większą wartość. To wskazuje na to, że się udało, ludzie to kupili. Wnioskować można również to, że ludzie są głodni nowych, szokujących i wyróżniający się rzeczy. Bill z pewnością zaspokoi ich głód.
Jenny:
- Nie. Nie byłam za tym, żeby Kornelia reprezentowała Dom Mody Kaulitz, tylko ze względu na to, że Kornelia nie ma predyspozycji, żeby zostać modelką. Zarzucone jednak zostały mi słowa, że ja również jestem niskiego wzrostu, zrobiłam karierę, dlatego po przemyśleniu i nieokreślaniu Kornelii, jako modelki, przyznaje, że może zrobić naprawdę niezłą karierę, jako fotomodelka. Ludzie podczas Kornelii wyjścia byli bardzo zaskoczeni, ale po przełknięciu jej wyglądu obdarzyli ją owacjami na stojąco. A to coś znaczy.
- Uważasz Kornelii wyjście za skandal?
- Uważam udział Kornelii w pokazie, za bardzo odważny ruch Kaulitza. Był nie do przekonania, nie do przegadania i uparcie się trzymał swojego zdania. Dopiął swego i wydaje mi się, sądząc po zadowoleniu ludzi, że wyszło mu to na dobre. Wielu projektantów nie są tak odważnymi ludźmi, jak Kaulitz. Robi coś nowego.
Ronald:
- Poznałem Kornelię parę tygodni temu na pokazie u Hemmlinga. Zamieniłem z nią parę słów, usłyszałem jej opinię dotyczącą kolekcji projektanta i już wtedy wiedziałem, że jest tak samo absurdalna w pozytywnym znaczeniu, jak pan Kaulitz. Dlatego wcale mnie nie zaskoczyło jej wyjście na pokazie. Zrobiła to bezbłędnie. Zachowywała się jak zwykle naturalnie i była sobą. Uważam to za dobry, śmiały ruch.
- Uważasz wyjście Kornelii za skandal?
- Hm... Jakimś skandalem na pewno to będzie, ale wydaje mi się, że zrobią go tylko media, bo ludziom się podobało bardzo, mi także.
- W końcu powiedział coś mądrego. - Odrzekł Bill z uniesioną brwią.
- No ma chłopak rację. - Przyznała pani Simone. - Kto to jest? - Dopytała.
- Nikt ważny... - Skwitował Bill.
Hilary:
- Powiem krótko: Gdyby nie osoby, które przełamują stereotypy, którzy nie trzymają się żadnych zasad - nie próbowaliby nowych rzeczy - stalibyśmy w miejscu. Gdzieś w średniowieczu. - Blond włosa uśmiechnęła się i rozłożyła ręce, kończąc wypowiedź.
Tom się zaśmiał.
- Krótko i na temat. - Skomentował zadowolony Bill.
Mnóstwo innych wywiadów i relacji z pokazu,  przeplatane z pokazem i licytacją, trwało jeszcze jakiś czas. Paru krytyków, na których czekali wszyscy Kaulitzowie, zaniepokoiła ich przez chwilę.  Tylko przez chwilę, ponieważ ważniejsza była dla nich opinia ludzi.
- Uważam występ Kornelii za skandal. Uważam też, że Kaulitz może się spotkać teraz na drodze z wieloma przykrościami w świecie mody. Moda zawsze się kojarzy z pięknem, estetyką i idealizmem. Kaulitz nam pokazał poniekąd coś innego. Czy to dobre? Zdecydują o tym ludzie, ale dla mnie jest to po prostu niszczenie tego perfekcyjnego świata.
Kornelia aż otworzyła szeroko usta.
- Jestem tak ważna, że aż zniszczyłam świat?
Tom z Billem się głośno zaśmiali.
- Na to wygląda. - Śmiała się pani Simone.
- Omg... - Westchnęła zaskoczona.
Mnóstwo innych krytyk również zabrzmiało. Zdania były podzielone, tak jak Bill zakładał. A w następnych dniach nagłówki z gazetami i media szczyciły się cytatem Jenny : "Nie jestem za tym, żeby Kornelia reprezentowała Dom Mody Kaulitz". Dyskusja była ogromna, nawet w domu. Musieli obejrzeć jeszcze raz relacje z pokazu, ponieważ Jenny zapewniała, że powiedziała "Nie byłam za tym", a nie że "Nie jestem za tym". Jednakże media robiły kawał dobrej roboty w skandalu. Kornelia została raz nawet bardzo źle potraktowana w sklepie przez klienta, który ją zbystrzał. Odrzekł do niej, że ośmieszyła Kaulitza swoim występem i powinna umrzeć za to, że właśnie zniszczyła ich markę...


CDN

Komentarze

  1. Rzeczywiście skandal.
    Nie za bardzo interesuję się światem mody, jednak w niektórych gazetach widywałam ciemnoskóre modelki, więc nie wiem, dlaczego aż taki skandal niby Kornelia spowodowała.
    Jednak ludzie zawsze będą mieć podzielone zdania i tego nic nie zmieni. Nie rozumiem za to tych, którzy źle życzą innym, bo coś im się nie podoba.
    W każdym razie, odcinek świetnie Ci wyszedł. Jestem ciekawa kolejnego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, że jest ciemnoskóra, tylko to, że jest niska i nie ma kompletnie figury modelki. (płaskiego tyłka, brak biustu, długie, chude nogi, czy talia) Jest zwykłą dziewczyną, którą wypuścili na wybieg. :)
      Dziękuję za miłe słowa i cieszę się, że się podobał :D Następny odcinek - zapowiem - będzie ocieknięty Tomem <3 Przez co już nie mogę się doczekać niedzieli hehe.
      Pozdrawiam serdecznie i czekam na odcinek u Ciebie :*

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty

50. Zaręczyny

49. Zagubiona Diva

18. Fatalny bieg