27. Zawodowy kac

Przybywam z nowym odcinkiem, którym się cholernie stresuję... Pojawiają się tutaj moje pierwsze artykuły, przy których bardzo się starałam. Siedziałam nad nimi sporo czasu. Nigdy wcześniej nie pisałam takich rzeczy, dlatego... Mam nadzieję, że aż tak bardzo nie zranią Waszych oczu.

Dajcie znać, jeśli ktoś zauważy w nich jakieś błędy. Będę naprawdę wdzięczna :*

Zapraszam!

27


Zawodowy kac


"Trudno uwierzyć, ale dopiero w odbiciu lustra, jakie tworzą znajomi, można dostrzec i poznać prawdziwego Siebie. Gdyby nie to lustro, nie widziałoby się swoich zmian."


Kornelia musiała się pakować. Z tego szału nie miała pojęcia, co ze sobą zabrać. Noc wydała się bardzo długa, a lot miała z samego rana. 
Pół nocy musiała słuchać wykładów pana Kaulitz. Co może, czego nie. Na co uważać, na co sobie pozwolić, na co kategorycznie nie. Wydawać się mogło, że Kaulitz przeżywał ten wyjazd tak samo bardzo, jak ona. Kornelia się cieszyła, Kaulitz - stresował, że da się namówić na wykorzystanie jej osoby. Nie myślała racjonalnie z tego, co zauważył. Bał się ją puścić samą. Bał się puścić nastolatkę samą za granicę. Nie była przecież jego córką, ale w tym właśnie momencie sobie uświadomił, jakie to dziwne uczucie, wysłać bliską osobę tak daleko. Od razu na myśl mu się nasunął Robert. Nie potrafił sobie wyobrazić tego, co mógł czuć wtedy, gdy podpisywał zgodę na Kornelii kontrakt. Nic?
- Tom... - Wszedł do sypialni brata. Pomimo że była trzecia nad ranem, to Tom jeszcze siedział przy komputerze ze słuchawkami na uszach, przerabiając kolejną ścieżkę dźwiękową, by można było jej użyć w niedalekiej przyszłości.
Złapał jego ramię, by dać mu o sobie znać. Tom zsunął na szyję słuchawki i zwrócił na brata wzrok.
- Co jest?
- Ona nie może tam jechać sama... - Zamarudził cicho.
- Wiedziałem, że z tym przyjdziesz... - Westchnął zadowolony, że jego przypuszczenia wcieliły się w życie, aczkolwiek niezadowolony z tego, że jednak stało się to faktem, któremu nie miał zamiaru sprostać. - Sorry, ale nie mogę się bawić w tym tygodniu w nianię.
- Tooom... Widziałeś, jak zgłupiała cała na wieźć o wyjeździe. Boję się, że ktoś wykorzysta to jej 'zauroczenie'. To Nowy Jork. Tam liczy się tylko biznes. - Mówił zmartwiony.
- Odwołaj swój wyjazd. - Wzruszył ramieniem.
- Nie mogę! - Zawołał z pretensją. - Lineli to dla Domu wielka okazja na renomę. Może się uda, a jeszcze załapię się na ranking projektantów roku.
Tom oparł się o krzesło, które razem z nim wygięło się w tył. Przetarł swą twarz i jeszcze raz zerknął na brata.
- Co masz w tym tygodniu do zrobienia? - Zapytał blondyn.
- Miałem mieć spotkanie z agencją. Chcieli omówić umowę współpracy.
Kaulitz zmarszczył brwi.
- Pracujesz ze mną. Nie masz prawa współpracować z nikim innym. - Przypomniał.
- Tak? Proszę to na piśmie. - Uśmiechnął się cwanie.
Młodszego Kaulitza olśniło, że Tom funkcjonuje u niego na zleceniach, nie na kontraktach i jest całkiem wolnym człowiekiem, co mu się nie podobało.
- Nie współpracuj z nikim innym. Wstrzymaj się z tym, proszę cię.
- Dlaczego? Mam mnóstwo propozycji po filmie Neli. - Cieszył się.
- A co ze spółką w LA?
- Załatwiłem sobie zastępstwo na czas nieokreślony. - Wyszczerzył się, dumny ze swych poczynań.
- Zarabiasz, nie pracując. - Kaulitz uniósł brew.
- Taaa... Tylko że nie tyle, ile powinienem. Muszę wynagradzać mojego zastępcę... - Skwasił się. 
- To i tak jest dobre... Mama praktykuje to samo na mnie, ale mnie to drażni. Drażni mnie też to, że kontrakt Kornelii z BellyBell jest osobnym kontraktem, do którego nie mogę się przyłączyć.
- Chory jesteś? Dostaniesz jednorazowo parę tysięcy, za to, że pozwalasz im skorzystać z jej wizerunku. - Oburzył się. - Już takim pazerą jesteś?
- Nic mi po tych pieniądzach... Mogę jedynie zapłacić za to ubezpieczenie firmowych aut... - Zamarudził.
- To jest już coś. Nie przesadzaj.
- To pojedziesz z nią?
- Zrób mi umowę na to. Chcę dostać za każdy dzień niańczenia jej... Hmm... Tysiaka.
Kaulitz popatrzył na brata z politowaniem. Oczywiście, że udało mu się tym głupim żartem obrazić Billa, za to, co robi. Zawsze udawało się Tomowi, wjechać bratu na ambicję.
- Jeśli tak ci przeszkadza normalne prawo. Dostaniesz połowę z tych pieniędzy, które mam dostać.
Tom się skwasił.
- Oszalałeś? Nic za to nie chcę. - Mówił zniesmaczony. - Opłacić mi możesz tylko hotel i bilet w tę i z powrotem. I nie pojadę z nią jutro. Dojadę do niej we wtorek. Karz jej nie mieć głosu w poniedziałek, dopóki tam się nie pojawię. Przełożę moje spotkanie na jutro...
- Proszę cię, żebyś się na nic nie zgadzał...
- Tu akurat nie masz głosu. Przykro mi Panie Prezesie. - Odrzekł poważnie z przekąsem, rozkładając dłonie. - Ciesz się, że w ogóle się zgodziłem na przyjazd do niej i dodaj do kontraktu, że jestem jej prawnym menadżerem.
- I co jeszcze? - Prychnął Kaulitz.
- A niby, jak chcesz to zrobić? Mam tam z nią siedzieć i nie mieć głosu? To, po co w ogóle mam tam jechać? Robić za umilacza czasu?
- Dobrze. Dopiszę to... Dziękuję ci Tom.
- Nie ma za co...
- I nie rób ze mnie pazernego. Takie jest prawo. Jest moim pracownikiem, którego inna firma chce wynająć, więc muszą za to zapłacić. - Wypomniał na wyjściu. -  Takie mamy prawo. - Powtórzył, czując się naprawdę jak jakaś sknera w brata oczach.

***

Już w drodze do Nowego Jorku kontaktowała się ze swoimi przyjaciółmi. Widziała szansę w tym, że mogą się spotkać, gdyż będzie z pewnością bliżej nich, niż była w Niemczech, a co najważniejsze, nie potrzebowali wiz, by do niej przyjechać.
To byli naprawdę przyjaciele od serca. Już w ten sam dzień, a może noc, Nikodem z Davisem wsiedli w samolot. Gdy dotarła na miejsce, zdążyła się odświeżyć, pojawić się w siedzibie BellyBell, poznać szczegóły, za pozować na próbnych zdjęciach z jakimś cenionym fotografem, którego nazwisko i tak jej nic nie mówiło, zjeść w locie szybką przekąskę i pojechać na lotnisko, gdyż przyjaciele już na nim byli.
Czuła się nieziemsko. Jakby nagle świat się do niej szczerze uśmiechnął, już pomijając fakt, że BellyBell pisało do pana Kaulitz od jakiś trzech tygodni i dopiero wczorajszego dnia się o tym dowiedziała... Nie wybaczyłaby mu chyba tego, gdyby się nie zgodził na ten kontrakt. Zresztą zaręczyła mu swój wyjazd pod względem korzyści dla jego firmy, skoro ona będzie reklamować nowojorskie kosmetyki i jest z jego Domu. Będzie miał przynajmniej bezpłatną reklamę, a przecież na tym mu zależało - by dostać się na rynek Amerykański.

Z przyjaciółmi wybrała się na zakupy. Wybrałaby się na nie chyba nawet wtedy, jakby do niej nie przyjechali. Drugi raz w życiu była w Nowym Jorku. Z pierwszego razu pamiętała tylko apartament w wieżowcu i nudny bankiet, na który zabrał ją kiedyś jej tata... Dlatego czuła się, jakby była tam pierwszy raz.
Nie mogła się oprzeć i nakupowała ciuchów przyjacielowi. W końcu mogła przynajmniej pochodzić po sieciówkach. Niestety nic w nich nie kupiła, ponieważ głos Kaulitza przy jej uchu, jak głos dobrego duszka, mówił jasno, co na ten temat sądzi. Davis również nie ubierał się w takich sklepach. Miał luzacki styl, prawie taki sam jak Tom i Nikodem, choć zauważyła, że Nikodem zaczął nosić węższe spodnie, niż zazwyczaj. Koszulki z nadrukami, styl hip-hopowy, czapeczki, dresy albo szerokie jeansy. Nik go dopingował, żeby brał, jak dają, więc trochę spuścił z tonu. Nawet zaczął się wygłupiać i przymierzył kapelusz męski, jak i marynarkę. Oczywiście zapłaciła za wszystko.
- Gdzie ja wyjdę w takim ubraniu? Ogarnij się. Jak mnie zobaczą na dzielni to się wypieją.
- To niech 'pieją'. Ty przynajmniej w takich ciuchach możesz dostać jakąś dobrą pracę. Wierz mi na słowo.
- Ona ma rację. - Przyznał Nikodem.
- Adam się tak ubierał podobnie do pracy. Zwykłe jeansy, adidasy, T-shirty i marynarka do tego. Wyglądał tak bardzo dobrze... Tylko on nie nosił rozmiarów XXL. - Uśmiechnęła się.
Davis nie miał wyjścia. Zaufał przyjaciołom. Zresztą chciał znaleźć jakąś dobrą pracę. Chciał się wydostać ze swojej dzielnicy, w której nie widział przyszłości. Zwłaszcza po śmierci jego mamy. Chciał wziąć się w garść i zacząć życie tak, jak chce, ponieważ prawie jak Kornelia, został sam. Tylko u niego znaczyło to dosłownie.
Gdy Kornelia przyniosła mu białą koszulę z kołnierzykiem i zdjął bokserkę, by ją włożyć, jej uwagę przykuła mała, okrągła, różowa blizna na jego ramieniu. I nie wahała się o nią nie zapytać.
- Co to jest?
- Co?
- To... - Wskazała palcem.
Davis wymienił spojrzenie z Nikodemem. 
- Nic. Przypalił mnie ktoś szlugiem. 
- OMG. Kto ci to zrobił?
- Kumpel. To nic takiego, nie oraj się. - Próbował uspokoić.
- Jak mógł cię ktoś przypalić papierosem, a ty sobie nic z tego nie robisz?
- Dostał po mordzie. Wszystko jest okay.
Kornelia przemilczała to już. Davis nie czuł się dobrze w takiej koszuli, nawet się wyśmiał, że pierwszy raz w życiu ma takie coś na sobie.
- Jeszcze krawat i bajera. - Śmiał się.
Nikodem nie mógł wytrzymać, podał mu krawat i sam mu go zawiązał, a Kornelia podała mu marynarkę. Wczuli się w metamorfozę przyjaciela. Był dla nich jak brat, a oni we troje byli jak prawdziwe rodzeństwo. Już jak tylko ich zobaczyła, wspomnienia powróciły i żal do samej siebie, że tak długo się z nimi nie widziała... Naprawdę bardzo tego żałowała i obiecała, że będą się widzieć częściej w miarę możliwości.
- Pięknie wyglądasz! - Zachwyciła się Kornelia. - Zawiesiłabym na tobie oko na ulicy. - Wyznała.
- To zawieś oko teraz, mała, bo nigdy mnie nie zobaczysz w takim ubraniu. - Zaśmiał się.
- Nie mów, że ci się nie podoba! Przepraszam, że to powiem, ale jesteś głupi, jak nie widzisz w tym siebie.
- W ogóle się w tym nie widzę. Gdzie ja takie coś ubiorę!?
- Idź po spodnie. - Mruknęła do Nikodema. Ten się uśmiechnął i poszedł wynaleźć jakieś.
- Na przykład na rozmowę o pracę w jakimś biurze.
- Biurze? Skończyłem tylko liceum, dziewczyno.
- Więc możesz poderwać jakąś biurową lalkę, która ci załatwi taką pracę. Spójrz, jak ta koszula ładnie eksponuje twoje mięśnie. - Wskazała na jego rozbudowaną klatkę mięśniową. - Wyglądasz bardzo seksownie i mega męsko. 
Davis z zawstydzonym, choć ironicznym spojrzeniem objął ją wzrokiem, zerkając przez ramię. Gdy to zrobił, dojrzał jakieś dwie dziewczyny za szybą sklepową, które się do niego uśmiechnęły.
- Heee... Może masz rację. - Wyszczerzył się cwaniacko.
- Masz. - Nikodem podał mu jeansy, węższe niż zazwyczaj nosił.
- Co ty mi tu dajesz? Ja się nie ubiorę jak pedał jakiś.
- Pan Kaulitz nosi czasem rurki i wcale nie wygląda jak pedał.
- Bo on to jest... Nie ważne. - Zaśmiał się, widząc przyjaciółki z góry karcący wzrok.
- Idź się przebierz i nie marudź. 
Nie sądziła, że życie pana Kaulitz aż tak wpłynęło na jej życie i postrzegania świata. Uświadomiła sobie właśnie, że gdyby nie on, pewnie szwendaliby się po kasynach, barach i obżerali fast-foodem... Teraz już nawet w swoim życiu zaczyna mówić non stop o ciuchach, jakby to było ważniejsze niż potrzeby ludzkie. Nie dzieliła się z przyjaciółmi tym szokiem, ale naprawdę się zdumiała. Pocieszała się tylko myślą, że nie stała się głupia, a to tylko... 'Kac zawodowy'. Jeśli na co dzień od paru miesięcy miała do czynienia z ciuchami, ich doborem, stylem, modą, słuchała o tym nie tylko w pracy, ale i w domu z ust Kaulitza. Teraz miała reklamować kosmetyki do makijażu i wszystkie te rzeczy obracały się przy powierzchownym wyglądzie, to chyba nie było się co dziwić...? - Tak się pocieszała...
Pozwiedzali, narobili trochę zdjęć, objedli się fast-foodem, zajrzeli do jednego z kasyn... Na siłę chciała sobie udowodnić, że życie Kaulitza aż tak na nią nie wpłynęło, że nadal jest tą samą Nelą z Los Angeles... Trudno uwierzyć, ale dopiero w odbiciu lustra, jakie tworzą znajomi, można dostrzec i poznać prawdziwego Siebie. Gdyby nie to lustro, nie widziałoby się swoich zmian. Podejrzewała, że może trochę coś się w niej zmieniło, bo gdyby zatrzymała się w miejscu, to by było z nią coś nie tak, ale nie żeby aż tak bardzo. Tutaj w grę wchodziło dokładnie wszystko. Zachowanie, styl mowy, wygląd i najważniejsze - postrzeganie świata zewnętrznego. Te drobne rzeczy, na które się zwraca uwagę. Kornelia nie widziała już na przykład 'ździry' w centrum handlowym, ale dziewczynę, która nie do końca jest pewna siebie, przez co nadrabia nagością, a do tego ma brak pomysłu na siebie. Dziewczynę, idącą za tłumem, gdyż tłum zawsze zwalnia z myślenia, by brać to, co dają w tym przypadku tanie sklepy odzieżowe. Jak już jej pan Kaulitz wpoił. Brak większych pieniędzy nie sprawia człowieka niemodnego, bo modnie i ze stylem można się ubrać za małe pieniądze, tylko właśnie trzeba mieć ten smak, którego dużo ludzi nie ma.
To wszystko sprawiało w Kornelii lekki dyskomfort, ponieważ mieli kiedyś ze sobą bardzo dobry kontakt, a teraz się czuła, jakby poznawała swych przyjaciół na nowo. Na siłę chciała zniweczyć ten mur, by powrócić do swojego dawnego życia i chyba trochę się jej udawało, choć to też nie zmieniało faktu, że czas leciał i nie tylko ona doznała tej zmiany, ale jej przyjaciele również. I pomimo tych wszystkich refleksji było nadal dobrze. Inaczej, ale nadal dobrze. Sentymentalna przeszłość, wspominanie głupot, jakie wyprawiali, śmiechy, plotkowanie o znajomych, sprawiły nowe nawiązanie ze sobą kontaktu i z kasyna wyszli dopiero koło północy.  Kornelia musiała iść się choć trochę przespać. Jutro, a raczej już dzisiaj, miała zdjęcia.
Chłopcy się trochę upili, Kornelia nie mogła, ale zapewniła, że w weekend pójdą na imprezę się zabawić. Rankiem zastała ich smacznie śpiących, dlatego nie budziła ich. Zostawiła im kartkę na stole, iż mają się czuć, jak u siebie i odezwie się później. A na wyjściu z hotelu wpadła na Toma. Ucieszyła się na jego widok. Przytuliła się do niego i dała mu buziaka w policzek na przywitanie, jakby nie widziała go ze sto lat. Oczywiście, że wolała, żeby był na jego miejscu pan Kaulitz, ale Tom też nie był zły. Cieszyła się tak bardzo na jego widok, gdyż nie czuła się zbyt pewnie. Nie znała się na tych wszystkich kontraktach, firmach, sama nazwa marki 'BellyBell' sprawiała w niej ekscytację, przez co nie miała logicznych myśli. Przy Tomie już się poczuła bezpiecznie. 
- O mało co się nie spóźniłem. Wiesz, jakie korki są w mieście? Dwie godziny jechałem tu z lotniska. - Narzekał zaspany. - Zdam tylko torby i jedziemy.
- Okay! - Zawołała szczęśliwa.
Nie musiała długo czekać. Pracownicy odprawili jego rzeczy i wsiadł z nią do taksówki. W czasie podróży do wysokiego biurowca zdała mu relację z poprzedniego dnia. Całego ze szczegółami.
- Dzisiaj zdjęcia?
- Tak. Mówili też o wywiadzie do magazynu jakiegoś.
- Ta... Było to w kontrakcie. - Ziewnął.
- Zmęczony jesteś, hmm?
- Jak widać...
- Czemu Bill cię do mnie wysłał?
- Bał się, że zrobisz coś głupiego. - Wyjaśnił szczerze, a Kornelia się oburzyła. - Nie patrz tak na mnie. To jego decyzja. Wie, że masz zdolność do nieczytania tego, co ci dają do podpisania, także się obawiał, żebyś nie wpadła. Martwił się po prostu.
- Już dawno wszystko zaczęłam czytać. - Skrzyżowała ręce na piersi.
- Ta? Tego kontraktu też nie czytałaś.
- Po co miałam go czytać, jeśli wy to czytaliście? Ufam wam.
- Jakby ci ktoś zaproponował nagą sesję, Bill by się zgodził, a ty byś tam nie zajrzała, to co?
- Bill by mi tego nie zrobił.
- Ale jakby. - Śmiał się Tom.
- Nie zrobiłby tego nigdy! - Zawołała pewnie. - On nawet nie chce mnie oglądać nago, a co dopiero, żeby pokazywać mnie innym... - Poskarżyła.
Toma trochę zatkało. Nie spodziewałby się nigdy takiego prostego spostrzeżenia z jej strony, na dodatek tak intymnego. Sądził, że jest sztywniarą do potęgi. Zaimponowała mu trochę jej otwartość.
- W sumie już masz w sieci ksywę "Kornelia - Dziewica". - Śmiał się.
Czarnowłosa zerknęła pytająco w jego stronę. Już sądziła, że znowu sobie robi żarty.
- Nie mów mi, że tego nie widziałaś. - Ponownie się zaskoczył i jeszcze raz zaśmiał.
- Nie widziałam... Chyba nie chcę widzieć... - Naprawdę było jej to obojętne. Myśl, że nie podoba się swojemu chłopakowi, była ważniejsza w tej chwili. Nawet nie wiedziała, czemu akurat teraz ją to tak bardzo przygnębiło, gdy już wcześniej zaczęła myśleć, że może mu się jednak nie podoba...
Tom się brechtał, włączając odpowiednią stronę internetową w telefonie. Podsunął jej artykuł, a ta z niechęcią zabrała się za czytanie, chcąc zająć czymś innym swe myśli.

'Skandalistka', 'Nastoletnia Kobieta', czy 'Wisienka' - jak nazwali ją bracia Kaulitz? Nie! "Kornelia - Dziewica"
Kornelia Millian lat 17. Świeża 'Wisienka Domu Mody Kaulitz' - jak określili swą nową modelkę bracia Bill i Tom Kaulitz podczas ich pierwszego pokazu mody w Berlinie. Znana już z mediów jako potencjalna partnerka Toma Kaulitz, kilkukrotnie przyłapana z nim na randkach, zdradza, że jest DZIEWICĄ.
Kim jest 'Nastoletnia Kobieta'? Skąd się wzięła? Skąd ten cały szum?
W tym 40 minutowym filmie pod tytułem 'Nastoletnia Kobieta' reklamującym owy pokaz wyeksmitowanym na kanale Fashion parę dni wcześniej, Kornelia przyznaje się, że jest DZIEWICĄ, ale to nie wszystko. 'Nastoletnia Kobieta'' również wyjawia, że ODDAŁABY SIĘ SWOJEMU PRACODAWCY NA PIERWSZEJ RANDCE. Nikt nie ma pojęcia, co producenci filmu, jakimi są bracia Bill i Tom Kaulitz chcieli przekazać, publikując takie sceny w swoim filmie. Niektórzy zwolennicy mody już przy premierze tego filmu okrzyknęli całą kampanię Billa Kaulitz za skandaliczną. 
Film "Nastoletnia Kobieta" podzielił światowej klasy krytyków i został okrzyknięty jednogłośnie "Tania forma zrobienia szumu z niczego", jak i "Sztuką przekazu godną uwagi". Nic po tym. Internauci zrobili z wyznania Kornelii niemały szum."Oburzenie i absurd!" wypisują zwolennicy mody na portalach społecznościowych. "Ten film reklamuje tę dziewczynę, nie modę. Powinien się nazywać 'Kornelia - Dziewica'", a do tego jeszcze dochodzą fanki samych braci Kaulitz, którzy nie wątpią w to, że Kornelia NIE JEST dziewicą, gdy pozwalała nam się oglądać już nie raz u boku Toma Kaulitz podczas wypadów na miasto, zbliżeń w aucie, jak trzymanie się czule za dłonie podczas obiadu. "Jeśli była z Tomem, to na pewno nie jest dziewicą." Wypisują fanki przystojnego fotografa.
Też uważacie, że film nie jest zgodny z przekazem? Czy Kornelia wyszła na kłamczuchę? Czy może zbłaźniła się wśród odbiorców?
Czytaj także: 'Skandal podczas pokazu Billa Kaulitz w Berlinie i szokująca licytacja'...

Kornelia kliknęła kolejny link...

Podczas pokazu pierwszej kolekcji Billa Kaulitz na nowej ścieżce życia Domu Mody Kaulitz wzięła udział mierząca PÓŁTORA METRA MODELKA.
Modelka ta została przyłapana nie raz w towarzystwie znanego fotografa Toma Kaulitz na romantycznych obiadach i w pełnych uczuć chwilach w aucie. Spekulanci twierdzili, że to tylko romans, prowadzący do rozpadu związku Toma z Rią, okazuje się, że jednak coś większego!
Kornelia Millian - autorka wynikłego skandalu pokazała się w najpiękniejszej i jak się okazuje - NAJDROŻSZEJ - sukni wieczora na pokazie w berlińskim pałacu, w którym mieści się główna siedziba Domu Mody Kaulitz. Suknia bankietowa zrobiła wielki szał i wrażenie na odbiorcach, ale czy nie większy zrobiła sama modelka ją przedstawiająca? Kornelia mierzy tylko PÓŁTORA METRA wysokości. 
" Nie. Nie byłam za tym, żeby Kornelia reprezentowała Dom Mody Kaulitz, tylko ze względu na to, że Kornelia nie ma predyspozycji, żeby zostać modelką. " - Komentuje modelka, aktualnie właścicielka cenionej agencji modelek Jenny, która z pewnością zna się na rzeczy.
Szok cenowy podczas licytacji na pokazie Billa Kaulitz w Berlinie!
Elegancka suknia, w której wystąpiła Kornelia Millian, osiągnęła cenę podczas licytacji prawie 30 tysięcy euro, gdy jej wartość wynosiła niecałe 10. Jak sam projektant Bill Kaulitz twierdzi: "Nie spodziewałem się tak dobrej licytacji. Sam jestem w szoku." Sukienkę zakupił nijaki celebryta Robin Strauss: "Jak tylko zobaczyłem tę suknię, nie wyobrażałem sobie nikogo innego w niej, jak tylko moją córkę. Nie żałuję wydanych pieniędzy, a moja córka pojawi się w niej na przyszłym Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie." 
A więc jednak skandal wywołany nieprofesjonalną modelką, został uznany za udany? Czy może romans z Tomem Kaulitz pomógł się wybić tej młodej skandalistce?
Czytaj także: 'Nowy romans Toma Kaulitz z... NASTOLATKĄ!'

Nie. Nie miała już siły o tym czytać.
Zerknęła na Toma, któremu uśmiech nie schodził z twarzy.
- Dlaczego się cieszysz? - Przyczepiła się do niego. - Wszyscy się ze mnie naśmiewają przez ten głupi film!!! - Zawołała zrozpaczona, ale chyba nie tak bardzo, jak na początku. Spodziewała się chyba tego w głębi duszy już wtedy, gdy zgadzała się na pokaz w gabinecie Kaulitza.
- Śmieszy mnie twój przydomek "Kornelia - Dziewica" haha! Tak mogłem nazwać ten film, a nie "Nastoletnia Kobieta". - Nabijał się.
- Nienawidzę cię za to... - Oddała mu telefon, już nawet nie chcąc czytać komentarzy pod tymi artykułami.
- Hej... Przecież sobie żartuję.
- Jak wszyscy w internecie! Bill o tym wie?
- Tak. Sam to znalazł. A raczej Marc znalazł...
- Oh! To nawet w pałacu o tym wiedzą!? - Zapiszczała.
- Ehm... Dlatego film został wycofany i nikt nie może go już obejrzeć. Wyciekł do sieci przez Fashion, ale zostało wszystko usunięte. 
Kornelia odetchnęła.
- Teraz robimy dvd, żeby móc sprzedawać płyty. Bill chce dorzucić do tego twój plakat. 
Kornelia przyglądała się czarnowłosemu uważnie.
- Wy chyba sobie żartujecie... - Miała taką nadzieję.
- Haha! Na razie tak, ale nie wiadomo, co jeszcze z tego będzie. Powiem ci, że planuję  zrobić drugi film z tobą w roli głównej. Jeśli nadal będzie takie wielkie zainteresowanie twoją osobą, to na pewno Bill wyda dvd.
- NIE CHCĘ, ŻEBY LUDZIE ROBILI SOBIE ZE MNIE ŻARTY! - Wrzasnęła, aż taksówkarz się wzdrygnął. - I NIE MAM PÓŁTORA METRA WZROSTU! MAM METR SZEŚĆDZIESIĄT.
- Nie robią sobie TYLKO żartów. Zdobyłaś swoich osobistych fanów... No i anty fanów. Tak już bywa w takim świecie. Media tylko dokładają do pieca, żeby przypadkiem nikt nie zapomniał o tobie, zarabiając na tym.
- Nie chcę, żeby w TAKI sposób na mnie zarabiali! Nie podoba mi się to! Rozumiesz!? Co ja mam teraz zrobić!? Iść do lekarza, żeby udowodnić wszystkim, że jestem dziewicą, żeby przestali oskarżać mnie o kłamstwa!? Zaraz! - Olśniło ją. - To dlatego Bill nadal nie chce ze mną seksu? - Aż jej serce mocniej zabiło. 
- Dlaczego tak mówisz? - Zaintrygował się.
Kornelia zażenowana wzruszyła ramieniem.
- Nie uprawialiście jeszcze seksu? - Udawał, że nie wie. Nie chciał jej już dorzucać tego, że i oni rozmawiają o niej za jej plecami.
- Nie... Chciałam, ale on nie chce... - Zaszkliły się jej oczy. Sama nie wiedziała, dlaczego mu to mówi. Czuła się poniżona tym wszystkim. Bardziej chyba w tym momencie bolała ją jej prywatna sytuacja z Kaulitzem niż te artykuły...
- OMG... Wiesz, przecież, że on chce czekać na...
- WIEM. To jest chore...! I teraz wiem, dlaczego tak bardzo tego nie chce! Wiem, że...! Ugh... Nie wiem tego, ale podejrzewam, że brał pieniądze od Hemmlinga za to, że się u niego pojawił na pokazie! Alex mi powiedział o tych wszystkich skandalach, na których zarabia się tysiące! Bill już zrobił ze mnie skandal, perfidnie wrabiając mnie w pokaz! - Zaszkliły się jej oczy. - WIEM, że to NA TYM tyle zarobił!!! Ale to ja zbieram wszystkie obelgi! NIE ON! A ty się cieszysz z tego, że się śmieją ze mnie, że jestem "Kornelia - Dziewica"! Myślisz, że to jest zabawne!? Wcale nie chciałam robić kariery! - Wywaliła z siebie. Cały dobry humor z rana przeminął. Czuła się właśnie tak, jakby wczoraj świat się do niej nie uśmiechał, a tylko się z niej bezczelnie, wrednie, paskudnie, bezdusznie naśmiewał prosto w twarz. Ogarnął ją wstyd. Wstyd z powodu swojego naiwnego podejścia do rzeczy i naiwnego łudzenia się 'a nóż mi się uda z tego jakimś cudem wybrnąć'. Wcale się nie udało...
Tom przez chwilę nie wiedział, co ma powiedzieć. Łzy w jej oczach pozwoliły mu na lekką skruchę.
- Pokaż mi komentarze... - Zawiadomiła zdenerwowana.
- NIE!? - Zawołał ironicznie, jakby to było najjaśniejsze na świecie, że tego nie zrobi, po tym, jak zobaczył jej reakcje na sam artykuł, który był niczym w porównaniu z komentarzami, które przeobraziły się w całe kilometrowe dyskusje internautów.
- I tak je przeczytam...
- Odradzałbym ci to. Na pewno w tym tygodniu. Masz mnóstwo zdjęć, musisz wyglądać dobrze. Zresztą...  Jeśli tego nie chciałaś, to dlaczego się zgadzałaś? Nikt cię do tego nie zmuszał. - Odrzekł spokojnie.
- Nie wiem... - Zmarkotniała. Chciało jej się płakać, ale napięcie, że zaraz będzie w siedzibie BellyBell, te wszystkie emocje związane ze spotkaniem jej przyjaciół i całym pobytem w Nowym Jorku i celem jej pobytu, sprawiała, że miała mętlik i chyba nie wszystko do niej tak naprawdę docierało. - Nie wiem, czemu się na to zgodziłam... Miałam mieć tylko zdjęcia do katalogu... Ewentualnie do reklamy... Nie chciałam żadnej kariery... - Boląca niemiła klucha pojawiła się w jej gardle.
Tom westchnął. Gdy zauważył, że czas już wysiadać, miał ochotę kazać taksówkarzowi się jeszcze przejechać dookoła, by z nią porozmawiać, ale jednak zaniechał, gdyż widział, że Kornelia jednak daje radę ze sobą. Gdy już wysiedli, odetchnął z ulgą, że tego nie zrobił. To nie miejsce i z pewnością nie czas na rozklejanie się i użalanie. Czas było iść do pracy, która zawsze wpływała na niego tak, że zapominał o problemach, choć na chwilę i miał nadzieję, że na nią wpłynie tak samo.
Zdjęcia miała na profesjonalnym planie na winylowym green screenie, które nie było jej w sumie obce. Identyczne kupowała do studia Toma w pałacu. Nie miała niestety okazji jeszcze z niego korzystać, choć inni modele podczas zdjęć do spotu reklamowego już tak, by wyrównać czas pracy Kornelii w mieście. Także za sprawką techniki Chroma Key takowe zielone tło zamieniało się w komputerze, akurat przy spocie Kaulitzów w obraz centrum miasta w Berlinie. Dzisiaj było jej pierwsze spotkanie z tą techniką z jej udziałem. I jedyne, co musiała przyznać, to chyba człowiek bez wyobraźni nie dałby rady. Wiatraki powodujące 'wiatr we włosach', bieżnia, po której szła w miejscu i deszcz. Pozowanie konkretnie do aparatu w pełnym makijażu. Zero atrakcji tylko czekać na efekt.
Wszyscy latali wokół niej, jakby była aktualnie najważniejsza w tym miejscu. Jeszcze się nie przyzwyczaiła do tego, że nic nie musiała robić. To samo było na planie u Toma i Andreasa. Była w siódmym niebie. Tom ją bardzo wspierał i cały czas przy niej był, prawiąc jej cenne rady, dzięki którym było jej łatwiej wszystko zrobić.
Okazało się, że zdjęcia nie miały być tylko do reklamy telewizyjnej. Miały być też do internetowej i zewnętrznej, jak i do katalogu. Pełna oferta. Nie byłaby tym zaskoczona, gdyby przeczytała kontrakt, ale cóż. Nie przeczytała go i miała same niespodzianki.
W czasie wolnym, a raczej przerwę na lunch zafundowanym przez BellyBell, dopytała Toma o wypożyczenie auta. Oczywiście się tym zajął, ale od razu wyraził swe obawy co do wpuszczenia jej za kierownicę. Kornelia zapewniała, że nie jeździ od wczoraj. 
W czasie drogi do salonu Audi rozmawiała z panem Kaulitz, który przypominał o zakazach i nakazach podczas jutrzejszego, krótkiego wywiadu do katalogu. Miała pytania na kartce, dlatego mogła się przygotować sama, a Bill jej w tym po prostu pomagał. Nie długo, bo Tom do niej podszedł z kluczykami. Zakończyła rozmowę z chłopakiem i aż podskoczyła, chcąc wziąć od niego kluczyki, jednak ten odsunął dłoń, przekomarzając się z nią.
- Jeśli mnie zabijesz, nie wypłacisz się do końca życia.
- Haha! Dobre! Wolałabym już stratę prawka, niż płacić odszkodowanie twojej rodzinie!
- Nie wypłaciłabyś się do końca życia. - Z wielkim bólem podał jej kluczyki i z lekkim stresem wsiadł z nią do jednego z lśniących aut na wystawie.
- Mhmmm!!! Jak mi tego brakowało!
- Już nie udawaj. Jeździsz sobie w Niemczech Billa autem.
- Mam nadzieję, że o tym nie wie.
- Wątpię. Pewnie nie chce o tym wiedzieć, dlatego nic nie mówi.
- Dzięki za pocieszenie!
Ruszyła.
- Jej... Nie masz pojęcia, jak się cieszę. Popsułeś mi humor rano, ale teraz już go naprawiłeś... 
Wymienili się przyjaznym spojrzeniem.
- Pójdziesz z nami w sobotę na imprezę?
- W weekend masz eventy.
- Wywinę się jakoś. - Puściła mu oczko. 


CDN

Komentarze

  1. Szkoda, że Bill nie mógł się poświęcić dla Kornelii po raz kolejny i sam nie pojechał za nią do Nowego Jorku. Ale może to i lepiej, że to z Tomem będzie spędzać ten czas, bo przynajmniej sobie pogadali.
    Szkoda mi się robi Kornelii trochę. Po przeczytaniu tych artykułów dociera do mnie, jak bardzo media mogą zepsuć komuś opinię i jak w ogóle nie mają skrupułów włazić z buciorami w czyjeś życie. To jest takie przykre, że aż nie chce mi się wierzyć, jak ludzie mogą być tacy okrutni. Może i te artykuły, które napisałaś nie były prawdziwe, ale teraz mogę się domyślić, jak chłopaki z Tokio Hotel czuli się, kiedy czytali o sobie podobne bzdury, kiedy media szalały na ich punkcie.
    Niestety, życie gwiazdy nie jest tak usłane różami, jakbyśmy tego chcieli. A szkoda.
    Swoją drogą - artykuły wyszły Ci bardzo dobrze, jak na pierwszy raz. Z czasem na pewno nabierzesz wprawy i będzie szło Ci jeszcze lepiej! :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty

50. Zaręczyny

49. Zagubiona Diva

18. Fatalny bieg