28. Wrząca przyjaźń

AAA! DZIŚ JEST DZIEŃ ŚWIĘTOWANIA
hehe... 
Wczorajszego wieczora została przekroczona liczba 10 TYSIĘCY wyświetleń! <3
Nie wiem w sumie, czemu się tak cieszę... Mało osób komentuje, ale to chyba właśnie wyświetlenia mówią o tym, ile Was tak naprawdę jest <3
Niesamowicie się cieszę, bo nie myślałam nigdy, że AŻ tyle odsłon będę mieć! Dlatego też pragnę poniekąd i ponownie podziękować Spisowi Fan Fiction <3 

Okay. Teraz do rzeczy. Rozdział może narobić trochę mętliku w głowie, ale spokojnie. Pragnęłam wrzucić trochę niepewności i mam nadzieję, że mi się udało ;)

Pozdrawiam wszystkich odwiedzających mojego bloga! I zachęcam do komentowania i klikania w reakcję! <3 :*


28


Wrząca przyjaźń


- Wiesz, że robiąc ten film, nie mieliśmy na myśli robienia tobie przykrości.
- Wiem... Przecież nie mam nic do was... Denerwuje mnie tylko to, że tak źle to wszystko wychodzi...
Tak rozpoczął się dzień o nazwie wtorek, a raczej pierwsza tego dnia rozmowa.
Kornelia przespała się z myślą, iż zrobiła swoim wyznaniem wielki szum, co chyba wcale nie było potrzebne. Bardzo żałowała, że powiedziała w filmie takie słowa. I też żałowała tego, że nie poprosiła Toma o wykasowanie jej głupich zdań, jak 'oddałabym się Kaulitzowi'. To było tak żenujące, gdy teraz na to patrzyła, że aż się wstydziła za samą siebie. Zwątpiła. Dzięki artykułom w sieci zwątpiła, gdy na początku miała wielką radochę, oglądając ten film. Przestał jej się już podobać...
- Jeśli chcesz, możesz zrezygnować ze wszystkiego i nie będziesz robić żadnej 'kariery'. Bill na pewno to zrozumie.
- Nie mogę!
- To, że masz kontrakt, nie znaczy, że jesteś uwięziona z każdej...
- NIE O TO CHODZI! Kompletnie nie o to chodzi! - Zawołała z kolejną falą łez bezsilności. - Nie mogę po prostu tego zostawić! Nie rozumiesz!?
- Przykro mi, ale nie rozumiem. Bill cię szantażuje? - Przeraził się.
Po wakacjach i tych wszystkich z nim rozmowach Tom śmiał twierdzić, że jego brat mógłby być zdolny nawet do takich posunięć.
- NIE! Ja sama się w tym uwięziłam... Mój tata mnie w tym uwięził! Nie mogę rzucić tej pracy, bo... Nie będę miała z czego żyć, rozumiesz? Mój tata zabrał mi karty... Zostawił mnie bez pieniędzy, w dodatku wyeksmitował z domu. Nie mam już dokąd wracać! Nie mogę rzucić tej pracy, bo nie mam innej! Nie mogę już nie pracować... - Kręciła głową. - Powiedział, że mam sobie sama radzić... Że mam do niego nie wracać...
Tom zrobił duże oczy. To, że ją tata wydelegował z domu, wiedział od Billa, ale o pieniądzach nic mu nie mówił. Zresztą nie sądził, że Robert wyprowadził ją naprawdę z domu. Cały ten okres, w którym ze sobą nie rozmawiali, sądził, że wyolbrzymia, gdyż podejrzewał ją o fałsz. Teraz w końcu w to uwierzył.
- To zmienia postać rzeczy...
- Nie mów nic o pieniądzach Billowi...
- On chyba już to wie... - Zauważył.
- Niby skąd?
- Przecież to on jest głównym właścicielem twojego konta i ma do niego dostęp. Jesteś niepełnoletnia. Z każdym użyciem twojej karty, przychodzi mu wiadomość.
Kornelia wytrzeszczyła oczy.
- Nie powiedział mi tego...
- Może nie chciał poruszać tego tematu. Przecież to twoja sprawa, co robisz z własnymi pieniędzmi.
Kornelia się przeraziła. Jeśli tak to wygląda, to znaczy, że Kaulitz wie o niej więcej, niż jej się wydawało... A to znaczy, że wie, gdzie robi zakupy, wie, że kradnie mu auto, wie, gdzie spędza lunche podczas przerw w pracy w sklepie i wie WSZYSTKO!
Pokręciła głową, nie mogąc w to uwierzyć.
- On mnie całą kontroluje... - Odrzekła zaskoczona. - On wie o mnie więcej, niż myślałam...
- Chyba nie masz przed nim tajemnic.
- Nie mam, ale... Czuję się, jakby mnie osaczył z każdej strony, nawet ciebie wysłał tutaj do mnie... Gdy mnie zostawił 'samą' w pałacu, gdy byliście na wakacjach, też miał swoje ucho w Alexie. Myślisz, że nie widziałam, jak mnie obserwował?
- Eh... Później Alex do nas dojechał, więc byłaś tam naprawdę sama.
- Tak. Pewnie w kamerach siedział cały pobyt na Malediwach...
Kaulitz się zaśmiał.
- Nie, ale dzięki relacji Alexa, zaufał ci. Więc powinnaś się cieszyć.
- Czy on mnie prześladuje? - Zapytała nagle bardzo zmartwiona. Już nawet łzy przestały jej spływać. Była w ogromnym szoku.
Kaulitz znowu się zaśmiał, co już również rozbawiło Kornelię.
- Może trochę. Zmieni się to wszystko, jak skończysz osiemnaście lat. Zobaczysz. Teraz jest tak, bo nasza mama ma cię na swoich barkach, a że nie jest w Niemczech zbyt często, więc Bill ma to zadanie. Nie możesz mu się też dziwić. Boi się, że coś ci się stanie, a wtedy będzie miał problemy.
- Wiem... - Burknęła. - Mówił mi to już... Ale bez przesady...
- Wytrzymaj jeszcze pięć miesięcy. Wtedy już sama za siebie będziesz odpowiadać.
- To strasznie długo Tom...
- Zleci. Zobaczysz...
- Nie mów o tym nikomu... Nie chcę, żeby znowu coś wyciekło do sieci. Jeszcze zrobią ze mnie poszkodowaną przez życie... - Westchnęła. - Próbowałam się otworzyć przed Adamem, ale mi nie wyszło. Później się cieszyłam, że mi nie wyszło. Żyłabym w stresie, że mu powiedziałam coś, co nie chciałabym, żeby ktoś wiedział... Czuję się zmęczona tym analizowaniem swoich słów, czy oby nie powiedzieć za dużo, czy też poprawnie, jak rozmawiam z Billem... Na wszystko muszę uważać... - Przetarła niedbale swoją jeszcze niepomalowaną twarz. - Nawet przed moimi przyjaciółmi muszę uważać i zatajać jakieś fakty... To jest okropne... Pytali mnie o to, z kim się spotykam. Myśleli, że z tobą - to jasne, ale zaprzeczając, że nie z Billem, oni chyba i tak mi w to nie uwierzyli. Znają mnie długo... Dziwnie mi im tak... Nie mówić prawdy, ale też nie kłamać... - Zerknęła w stronę Toma, gdyż zauważyła, że się rozpędziła ze swoim wyznaniem. - Nie powiesz o tym nikomu? - Ponowiła pytanie.
- Nie powiem.
- Dziękuję.
- Nie ma za co. - Uśmiechnął się lekko, cały czas jej się przyglądając.
Wtuliła się w niego, a on westchnął w duchu. Przyznał rację. Rzeczywiście jej kariera nie szła w dobrym kierunku. Czuł się odpowiedzialny za ten film i czuł, że to w jego obowiązku leży poprawienie samopoczucia Kornelii i jej wizerunku w sieci. Czekała go bardzo poważna rozmowa z bratem.
- To nie są dobre miejsca na takie rozmowy... - Wyznał, tuląc jej wiotkie ciało do siebie.
- Nigdy nie będzie miejsca na takie rozmowy... - Mruknęła, napajając się jego silnym ramieniem, w którym czuła się bezpiecznie i nie tak sztywno, jak w ramionach Billa.

Zdjęcia wyszły fantastyczne z tego, co usłyszeli od fotografa. Wywiad wyszedł również pomyślnie i koło godziny czternastej wkleiła się w Toma tors.
- Czuję się, jakbym pracowała w nocy, a w dzień spała.
- Tak bywa przy takich strefach. Aczkolwiek to tylko sześć godzin różnicy. - Pogłaskał ją po plecach.
- Myślisz, że są naprawdę zadowoleni? W sumie nic nie zrobiłam...
- Nie? Byłaś bardziej seksowna niż podczas moich zdjęć... Powinienem się na ciebie za to obrazić. - Wygarnął w żarcie.
Kornelia się uśmiechnęła. Zerknęła w górę w jego oczy. Jego wzrok objął jej całą twarz, po czym skupił się również na oczach. Poczuła dziwne ciepło w swoim ciele, dlatego natychmiast się odsunęła od jego całej osoby, tak bardzo, że aż zrobiła parę kroków dalej. Wystraszyła się! I to tak porządnie, że nawet nie wiedziała, co powiedzieć.
Tom się tylko cwanie uśmiechał pod nosem. Widok jej reakcji pozwolił mu się domyślić, o czym ona pomyślała. I może to dziwnie zabrzmi, ale zaczynała mu się podobać. Była przy nim zupełnie inna niż przy jego bracie. Nie była aż taką sztywniarą i można było z nią pożartować, czego nie robiła wcale przy Billu. Też się czuł trochę dziwnie, gdy się do niego tak przytulała, ale myśl o tym, że może jego brat zbyt mało praktykuje takich zbliżeń i właśnie przez to, Kornelia czuje się nienasycona, że ot tak wpada mu w ramiona, trochę zaczynała go martwić. Wiedział, że Billowi bardzo na niej zależy i musiał mu przy najbliższej okazji napomknąć na ten temat, żeby się za chwilę ogromnie nie zdziwił. Oczywiście, że wolał sto razy bardziej porażkę Kornelii, niż jego brata, gdyby miał wybierać, ale żeby nie widzieć porażki żadnego z nich, musiał coś z tym zrobić.
Pożegnali się ze wszystkimi w siedzibie BellyBell i wrócili do hotelu, wymieniając między sobą pojedyncze zdania.
Chłopcy się nie nudzili bez niej, ale zdążyła się z nimi tylko przywitać, gdy Kaulitz znowu do niej zadzwonił. Tom zajął się rozmową z jej przyjaciółmi, więc mogła jeszcze na chwilę zniknąć.
- Już po sesjach?
- Skąd wiesz? - Uśmiechnęła się.
- Dodałaś zdjęcie ulicy NY.
- No fakt. Tak. Skończyłam w końcu. Zgadnij, jakie pytanie mi zadali.
- Czy jesteś z Tomem w związku. -Wyrecytował.
- Tak. - Zaśmiała się. - To jest straszne. Ile razy mam odpowiadać na takie pytanie? To się robi nudne i irytujące. Na dodatek zarzucili mi, że to przeze mnie Toma związek z Rią się rozpadł. Wyobrażasz to sobie?
- Musisz to przełknąć. - Śmiał się.
- Ha ha ha... Bardzo śmieszne. Nie chciałam nigdy mieć opinii, rozpadaczki związków.
- 'Rozpadaczki'? - Śmiał się.
- Oh... Nie wiem, jak to powiedzieć. Mam dosyć na dzisiaj. Stresują mnie kamery, a cały czas było ich mnóstwo, przez co czuję się wykończona. Nie nadaję się do tego... Nie mam parcia na szkło... Podczas zdjęć jest w miarę okay, ale po zdjęciach ze mnie wszystko schodzi i to mnie wykańcza...
Kaulitz się cały czas rechotał.
- Bawi cię to, co ja mówię?
- Nieee... Masz taki słodki ton głosu, jak się denerwujesz. Zapewne minę też masz oburzoną, jakby co najmniej stało się coś strasznego.
Uśmiechnęła się.
- Tak... To takie zabawne?
- Tak, Kornelio. Chciałbym cię przytulić do siebie.
- Mm... Nie mów tak, bo ja też tego chcę...

Pół godziny później...

- Przepraszam was... - Odrzekła rozbawiona. - Miało nie być mnie parę godzinek, tylko, ale zapomniałam, że miałam mieć dwa wywiady, a nie jeden i to jeszcze zdjęcia do magazynu...
- Jakiego?
- Em... Tego dla nastolatków... - Starała się sobie przypomnieć.
- Teeneger Time? - Pomógł Nikodem.
- Tak. Skąd wiesz? Czytasz? - Zaśmiali się wszyscy.
- Haha, nie, ale wiem.
- Jesteście głodni?
- Nie. Jedliśmy.
- Tu jest dla ciebie. - Tom podsunął jej zapełniony talerz.
- Dziękuję. - Ucieszyła się. - To, co dziś robimy?
- Zostajemy w domu. - Tom skakał po kanałach telewizji, rozwalony na kanapie.
Kornelia znowu oprzytomniała, że nie tylko ona się czuje jak nietoperz. Przecież Tom jakby dziś w nocy spał tak naprawdę w niemiecki dzień. Nie mówiąc o tym, że jakby wczoraj nie spał ponad czterdzieści osiem godzin, tylko dlatego, żeby z nią siedzieć na zdjęciach... To było tylko sześć godzin różnicy w czasie, ale jednak miały duży wpływ na samopoczucie człowieka. Czuła się winna jego podpuchniętych, przymrużonych oczu, które nade wszystko były i tak same w sobie pociągające, tak samo, jak u jego rok młodszego brata.
Najbardziej jednak cieszyła się z tego, że Tom potrafił za tolerować jej przyjaciół, nie oceniał ich z góry i potrafił normalnie z nimi rozmawiać bez różnicy stopy życiowej. Po prostu, normalnie, ot tak. Jej przyjaciele czuli się przy nim luźno i mogli być sobą, co niekoniecznie było widać, gdy znajdowali się kiedyś w towarzystwie pana Kaulitz. Tom był po prostu tak przyjacielską osobą, że śmiała twierdzić, że nawet z bezdomnym wdałby się w miłą dyskusję, nie zważając na nic. Nic go nie obchodziło. W tym przypadku miał u Kornelii jednego z największych plusów, jakie ktokolwiek mógłby od niej dostać. Dzięki temu sama czuła się przy nim swobodnie, a atmosfera naprawdę stawała się bardzo miła. I czasem czuła się tak swobodnie przy nim, że aż rzucała mu się w ramiona ot tak, jak miało to miejsce na przykład dzisiaj, co trochę ją gubiło i sama nie wiedziała, co ma o tym myśleć. Chyba nie chciała o tym wcale myśleć. Cieszyła się z tego, że jednak Tom się z nią pogodził; że dał jej szansę na znajomość z nim; że potrafili nie wspominać tych nędznych kłótni, których nadal nie rozumiała; że potrafili żyć po prostu dniem i z niego korzystać.
- Luis się dowiedział, że jesteśmy w Nowym Jorku. - Zaczął Nikodem.
- Omg... I co? - Zaciekawiła się.
- Nic. Wkurzył się.
- Ale, co mówił? Bardzo się zdenerwował?
- Nie chciej wiedzieć, co mówił. - Skwasił się Nikodem.
- Wyzywał mnie...
- Nie ma, co się przejmować.
- Nate też się dowiedział, że tu jesteśmy. - Odrzekł Davis, unosząc wzrok znad swojego telefonu. - Będą jazdy, gdy wrócę... - Westchnął.
- Czegoś tu nie rozumiem. - Wtrącił Tom. - Przejmujecie się kimś, kto miał Nelę w dupie, a teraz robi problem? Chyba logiczne, że Nela nie zaprosi do siebie kogoś, kto jest fałszywy. Wy byście to zrobili?
- No nie i nie z czaisz tego. - Wyjaśnił Davis.
- Czego? - Tom się zainteresował zarzutem, a raczej tym, czego by mógł nie zrozumieć.
- Nate to były chłopak Neli...
- To nie był mój chłopak. Nigdy oficjalnie tego nie zaksięgowaliśmy. - Wtrąciła Kornelia, przez co Nikodem wymienił z Davisem uśmiechy.
- Trzeba takie coś księgować? - Dopytał ironicznie Nikodem.
- Ja raczej chcę wiedzieć wszystko czarno na białym. Spotykałam się z nim, ale z nim nie byłam. To, że on myśli, że byłam z nim w związku, to... Nie moja sprawa.
- Dobra. Mów. - Przypomniał Davisowi Tom.
- Był praktycznie chłopakiem Neli. Mieszkamy na tej samej dzielnicy, która ma własne prawa. Jeśli on kogoś nie lubi, to jest wrogiem każdego innego.
- Nie czaję.
- Mówiłem, że nie z czaisz. - Westchnął Davis.
- Nie. - Tom się nieco poruszył. - Chodzi o to, że, co ona ma wspólnego z nim, jeśli się spotyka z tobą. Nie jesteście jednym człowiekiem.
- Oni mają 'gang'. - Zaśmiała się Kornelia.
- Może nie gang, ale... Coś w tym stylu. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Wróg jednego jest wrogiem całej reszty. Tak jest ze wszystkim.
- Więc, jak będziesz mieć laskę, to ta laska będzie wszystkich laską?
Wszyscy się zaśmiali głośno, włącznie z Tomem, który był autorem tej wypowiedzi.
- Nie. Jeśli chodzi o dziewczynę, to nie, ale jeśli jest dziewczyną któregoś z nas, to ma szacunek u wszystkich. Czaisz?
- Czaje.
- Teraz się dowiedział, że jestem z jego wrogiem, więc, jakby i z moim, dlatego wyszedłem na wyłamasa. - Dokończył.
- Jak Nate jest taki głupio-mądry i ma coś do mnie, to niech sam przyjdzie do mnie z problemem, a nie buntuje wszystkich przeciwko mnie! - Zawołała Kornelia. - Zadzwonię do niego zaraz... - Wzięła telefon. Poruszyła się tą sytuacją.
- Ogarnij się! Po co chcesz nie potrzebnie się kłócić.
- Kłócić? Kto powiedział, że chce się z nim kłócić? Zaproszę go do siebie na rozmowę. - Mówiła pobudzona.
- Przecież wiesz, że nie przyjedzie. Po co to robisz?
- Zaczyna mnie denerwować ten człowiek... - Odrzekła smutno. Serce jej mocno waliło na myśl, że mógłby naprawdę tu przyjechać.
- Ona jest nienormalna. - Zawołał Davis, widząc, jak czeka na połączenie.
Wszyscy troje zwrócili na nią swój wzrok.
- Czego chcesz? - Usłyszała jego jak zawsze zbuntowany głos, aż się uśmiechnęła pod nosem i musiała wstać z ekscytacji, że w ogóle odebrał.
- Skąd wiesz, że to ja?
- Masz niemiecki numer, idiotko.
Kornelia się zaskoczyła. Dawno już nikt jej tak nie nazwał. Jak zwykle bawiła się swoim kosmykiem włosów z nerwów, chodząc w kółko, co jakiś czas wymieniając spojrzenia z chłopakami, którzy coś między sobą szeptali z głupimi uśmiechami.
- Chciałam się zapytać, czy nie chciałbyś przyjechać do mnie?
Davis się bardzo zaskoczył. Nie sądził, że naprawdę to zaproponuje. Sądził, że dzwoni do niego, żeby go wyzwać.
- Nie? - Odrzekł ironicznie. - Nie mam ochoty na ciebie patrzeć. Po chuj dzwonisz? Już mnie obgadywał skurwiel?
- Omg... - Wyszeptała pod nosem z wytrzeszczem.
- Niech tylko wróci tu, kutas.
- NATE! - Zawołała poważnie. - Odczep się od niego. To mój przyjaciel.
- Gówno, nie twój przyjaciel. Ty nie masz przyjaciół.
- To nie jest miłe, co właśnie powiedziałeś. Mam przyjaciół. - Skwasiła się, pomimo że zbytnio do siebie nie brała jego słów, a nawet i ją bawiły. Już dawno nie rozmawiała z tym buntownikiem, który siedział na dnie jej serca, na siłę zapomniany, wyrzucony i zrównany z ziemią przez jej tatę, później wyparty przez pana Kaulitz... Tak naprawdę go zawsze lubiła...
- Ohhh Niusiusia-piździusia-pedalusia może masz?
Kornelia się zaśmiała, choć bardzo nie chciała, przez co zrobiło się chwilę ciszy w telefonie. Było jej teraz tak bardzo głupio, że śmieje się z wyzwiska przyjaciela, który właśnie na nią patrzył. To takie wredne...
- Nate... Hehe... Dzwonię do ciebie po to, żeby się zapytać, czy nie chcesz do mnie przyjechać. Nie chciałabym, żebyś też był zazdrosny o to, że Davis się 'wozi' po Nowym Jorku, a ty nie. - Uniosła brew.
- Pff! Mam w to wyjebane, tyle ci powiem. Miałaś się do mnie nie odzywać.
- To dlaczego odebrałeś? Nie chcę, żebyś zachowywał się jak dziecko. Niektórzy z nas naprawdę chcą dorosnąć, zrozum to.
Nikodem razem z Tomem się zaśmiali, a Davis pokręcił głową.
- Pojebało cię? Co ty, kurwa, do mnie mówisz? Aż tak ci odjebało? Co ten skurwysyn ci o mnie nagadał, że tak się do mnie srasz?
- Nie mów tak NATE! - Oburzyła się. Zaczynała odbierać jego słowa już na poważnie. - To chyba logiczne, że zapytam, co u ciebie słychać kogoś innego, niż ciebie, skoro TY ze mną nie rozmawiasz.
- Po co o mnie pytasz? Po co się mną interesujesz? Już żałujesz? Nie układa ci się z Tomem i wydzwaniasz, żeby zrobić sobie ścieżkę na powrót, co?
Kornelia już całkiem poważnie podchodziła do sprawy i nie ukrywała, że zabolały ją jego słowa bardziej od wyzwiska 'idiotka', co może być dziwne, ale odebrała to za bardzo słodkie z jego strony. Nigdy jej nie brakowało wyzwisk na swój temat, ale słysząc takie z ust jej kiedyś skrytej miłości, do której nigdy nie mogła się przyznać, naprawdę było to jej zdaniem urocze. To znaczyło, że Nate się nie zmienił, co wpłynęło bardzo na jej wspomnienia i wybudziło ogromną tęsknotę za tym człowiekiem. On był po prostu szczery do granic możliwości i mówił, co chciał, bez żadnych ograniczeń. Aż serce jej się ściskało, że pozwoliła innym ludziom tak pogrzebać ich znajomość... Jednak to, co teraz powiedział... Co, gdyby naprawdę tak było? Gdyby naprawdę jej się nie poukładało i chciałaby wrócić?
- Nie, Nate. Przykro mi, że tak mówisz. Choć... - Zmrużyła oczy i kierując się swą kobiecą intuicją, kontynuowała. - Choć wiem, że gdyby było mi źle i by mi nie wyszło, mogłabym wrócić do Davisa.
- ...
- Prawda?
- Powiedziałem ci, że nie chcę cię widzieć na mojej dzielnicy.
- Przepraszam bardzo. To nie jest twoja dzielnica, po drugie, nie obchodzi mnie twoje zdanie na ten temat. Dom Davisa jest jego domem, nie twoim.
- Nie moim!? Haha! Śpi mi na kanapie, menda! Spakował się i wyjechał, skurwiel, nawet nie mówiąc, dokąd! Tak czułem, że jedzie się z tobą spotkać. Wkurwił mnie tym...
Kornelia była zaskoczona, że Davis nie ma własnego domu. O tym jej nie wspominał...
- Gdybyś wiedział, przyjechałbyś?
- MOŻE! Żeby cię po wkurwiać!
- Przestań już udawać... Nie ruszają mnie twoje głupie zaczepki. Nie pokłócę się z tobą, jeśli do tego zmierzasz.
- Tęsknisz już, co? - Wyśmiał.
- Co powiesz, jeśli powiem, że tak? - Odważyła się.
-...
- Żebyś chciał wiedzieć, że bardzo... - Zaszkliły się jej oczy. Zaczynała czuć, że jeszcze chwilę i na pewno rozmowa skończy się inaczej, niż tego oczekiwała, dlatego zechciała już to zakończyć. - Miło było cię usłyszeć. Chciałabym ci tylko powiedzieć, że nie widzę w tobie wroga, a Davis ma cię za swojego dobrego kumpla. Chciałabym, żebyś chociaż jego docenił, jeśli do mnie masz żal. Dziękuję, że odebrałeś ten telefon. Trzymaj się ciepło...
- Zaczekaj!
Serce jej skoczyło do gardła, a jej ciało wypełniło ogromne ciepło.
- Słucham.
- Mam do ciebie żal, ale... Nie aż tak wielki, jaki miałem na początku.
- Skąd ta zmiana? - Zapytała spokojnie, prawie niesłyszalnie.
- Dużo rozmawiałem z Davisem o tobie.
- Więc nie powinno cię dziwić to, że wypytuję ich o ciebie.
- Po co to robisz? Po co się mną interesujesz?
- Nie wiem... Byłeś moim przyjacielem, którego straciłam, przez swoje uczucia do kogoś innego... - Skłamała w połowie, a raczej nie wyjaśniła wszystkiego. Odwróciła się do przyjaciół tyłem, wbijając ślepy wzrok w duże okno.
- Jesteś z nim?
Westchnęła cicho, nie wiedząc, co ma odpowiedzieć. Nikodem pytał o to samo. Nie mogła powiedzieć prawdy. Pan Kaulitz jej zabronił... Po drugie, oni wszyscy myślą, że jest z Tomem. Nate również. Więc w prawdzie nie wiedziała, jak ma na to odpowiedzieć.
- ...
- To nie zmienia faktu, że posiadam coś takiego jak pamięć, która nie pozwala mi o was wszystkich zapomnieć. Muszę kończyć. Pa...
Rozłączyła się i od razu wbiła wzrok w telefon, który pokazywał zakończone połączenie, którego wcale tak naprawdę nie chciała kończyć.
Zwróciła wzrok na chłopaków, którzy o czymś ze sobą rozmawiali. Gardło jej się ścisnęło, a żal do siebie samej narósł ogromnie. Łzy spłynęły po jej policzkach. Odwróciła się, jednak nie zdążyła ukryć ich przed Tomem, który cały czas kątem oka ją obserwował. A znając jego dobrą podzielność uwagi, pewnie słyszał całą rozmowę...
Podszedł do niej i zamknął ją w swoich ramionach. W tym ciepłym schronie mogła uwolnić swoje emocje.
- Co ci powiedział? - Oburzył się Davis nie na żarty.
- Nic... Powiedział, że dużo z tobą o mnie rozmawiał i że nie ma do mnie aż tak dużego żalu, jak na początku... Wkurzył się, że mu nie powiedziałeś, że jedziesz do mnie... Odebrałam to tak, jakby był na ciebie wściekły, za to, że go nie zabrałeś ze sobą... On... On chciał do mnie... - Rozkleiła się w dobre. - Przyjechać... Czułam to...
Davis i Nikodem wymienili się spojrzeniami.
- Mogłaś powiedzieć, że mam go wziąć... - Także i Davis poczuł wyrzuty sumienia.
- Nie wiedziałam, że nie jest już na mnie zły... Przecież się nie odzywał do mnie cały ten czas... Mówiliście, że mnie cały czas nienawidzi...
- Bo tak było! To znaczy, tak gadał! - Zawołał Davis. - Z niczym cię nie wkręcałem! Co za frajer! Jak kłamie, szmata jebana! - Zdenerwował się.
- Nie powiedział, że kłamałeś. Przestań! Wierzę ci...
- Teraz musiał zmienić zdanie! Cały czas po tobie jechał! Żal miał do ciebie o to, co zrobiłaś.
- Wierzę ci Davis... Nie denerwuj się...
- Może przecież do ciebie przyjechać, jeśli chcesz. - Wtrącił niepewnie Nikodem.
- Nie... - Pokręciła głową. - Nie chcę... Tęsknie za nim, tak samo, jak za wami, ale nie chcę... Nie chcę mieć problemów... On myśli, że z nim byłam, mógłby to odebrać inaczej, wyszedłby problem... To ja się rozkleiłam jak nie normalna...
Nikt nie miał pojęcia, jak dobrze jej było w ramionach Toma, który teraz przeżywał mętlik w głowie. Sądził, że jest tak zakochana w jego bracie, że nikt jej tego nie mógłby zniszczyć. A jednak jakiś sentyment do tego chłopaka jej pozostał. Cóż... On również jeszcze myśli o Rii. Bill o kim innym... Poprzednie związki długo nie dają nam zapomnieć. Cieszył się również z decyzji Kornelii. On sam by się już nie chciał spotkać z Rią. To nie są dobre spotkania. Bill również, się nie spotyka już z Alą. Tak było lepiej dla teraźniejszego życia, by nie psuć sobie relacji z osobami przez rozpamiętywanie starych dziejów, na których naprawdę nam zależy w danym momencie.
- Chodź. Idziemy na basen. - Tom się odsunął od Kornelii i poczochrał ją po głowie.
- Nie chce mi się iść na basen... - Otarła łzy. - Zresztą nie umiem pływać...
- Wiesz? Jakoś mnie to dziwnie nie obchodzi, czy ci się chce, czy nie. Idziemy na drinka z palmą i cytrynką, a może zdarzy się cud i się nauczysz. - Zerknął na chłopaków, którzy skinęli głowami z uśmiechami.
- Basen to super sprawa. Mają tu zjeżdżalnie wodne. - Odrzekł z uśmiechem Nikodem.
- No i zajebiście.
- Ja nie zjeżdżam ze zjeżdżalni, bo tam, gdzie się wpada, jest głęboko...
- Kupię ci dmuchaną kaczuszkę, założę kamizelkę ratowniczą, okulary do pływania, czepek, zatyczkę do nosa i rurkę, żebyś miała czym oddychać, gdy wypadniesz z kółka, no i naramienniki dmuchane. - Wyjaśnił czarnowłosy.
Wszyscy się zaśmiali.
- Ha ha ha... Bardzo śmieszne Tom... Czemu ciągle musisz się ze mnie naśmiewać? - Odrzekła z lekkim uśmiechem.
- Bo jesteś mała i aż się chce to robić. Trzeba na kimś w końcu wyładować emocje, he?
- Wyładować emocje? Ty się bezczelnie ze mnie naśmiewasz... - Zarzuciła.
- Tak okazuję swoją sympatię. - Wymyślił. - Idź po ręcznik, nie będziemy na ciebie długo czekać.
Kornelia stała w miejscu nadal oburzona.
- Ojej... - Westchnął Tom, widząc jej postawę. W dodatku skrzyżowała ręce na piersi. - Chcesz przeprosin?
- Oczekuję tego. - Uniosła brew.
- Usłyszysz je... - Podszedł do niej i przerzucił sobie ją przez ramię. - Może kiedyś. - Dokończył.
- Heeej!!! Puść mnie!!! - Wołała, bojąc się upadku. Po chwili dała sobie spokój. Był tak silny, że nie miała się czego obawiać. Odstawił ją w jej sypialni, by mogła się przebrać.
- Gniewasz się? - Zapytał na wyjściu.
- Nie... - Odrzekła z lekkim uśmiechem.
- No i tak ma być. - Puścił jej oczko, widząc, że znowu przybiera oburzoną minę, słysząc jego zbędny komentarz.
Kornelia się zawstydziła i pokręciła głową, by tego czasem nie pokazać.
Tom się uparł, że nauczy ją pływać. Krępowała się, ale po pewnym czasie się przełamała. Dziwnie było jej czuć jego dłoń na jej brzuchu, gdy ją utrzymywał na wodzie, ale starała się nie odbierać tego tak znacząco...
- AAA!!! Płynę!!! - Zawołała po przepłynięciu metra i przez to już wpadła do wody z powrotem.
Tom miał radochę, jak ich mało, ale w międzyczasie, gdy Davis się zajął z Kornelią zjeżdżalnią, zapytał Nikodema o tego Nata. Nigdy nie miał okazji go poznać ani w ogóle zobaczyć, jak on wygląda.
- W sumie on nie był zły. - Wyznał szczerze Nikodem. - Przynajmniej dla ludzi, których lubił. - Dodał z uśmiechem. - Miał swoje jazdy, ale zawsze stał murem za Nelą. Był w niej serio zakochany.
- Co się stało, że się pokłócili?
- Nawet nie wiem, czy się pokłócili. Jej tata nigdy go nie lubił. Parę razy wyrzucił go jak psa sprzed domu. Nie poddawał się nigdy. Zawsze wystawał pod szkołą i czekał na nią, aż skończy lekcje. Wszystko zaczęło się psuć, gdy zaczęła z wami gadać. - Wyznał ostrożnie Nikodem, co bardzo zaciekawiło Toma.
- Co my mamy z tym wspólnego? - Nawet nigdy przez myśl mu nie przeszło, żeby mógł mieć z ich kłótnią jakiś związek!
- Wkurzał się, że Bill po nią przyjeżdża pod szkołę, że odwiedza ją w domu. Robił jej problem, choć tłumaczyła, że to nic nie znaczy, bo macie z jej ojcem jakieś sprawy biznesowe. Po jakimś czasie przestała się z nim spotykać. Dostał w twarz od jej ojca. No pozbył się go po prostu. - Gestykulował. - Zrozumiał w końcu, że nie nadaje na tych samych poziomach życiowych, co wy i ona i przestał się narzucać. Nela już wtedy nie chciała się z nim spotykać, bo wiedziała, że będzie miała problem w domu. Bill też zaczął jej wmawiać, że on nie jest dla niej. Wyjechał sobie. Zostawił ją taką omotaną w LA. Straciła wtedy w sumie jednego i drugiego. Pomagałem się jej uczyć, ale nie mogła się ogarnąć z tym wszystkim. Wkurwiałem się, powiem ci szczerze, że wyprał jej tak mózg. Miałem ochotę zadzwonić do Billa i mu powiedzieć, co myślę o jego zachowaniu. Zauroczyła się w nim, a on miał ją po prostu w dupie. Wkurwiało mnie to bardzo. Nie dało się z nią rozmawiać. Potem spotkała Nata na ulicy. Powiedział, że nie chce jej znać, że nie chce jej widzieć na oczy, że nigdy nie myślał, że stanie się takim pustakiem i skreśli go tylko z powodu pieniędzy i miejsca zamieszkania. Ona nigdy taka nie była, ale też twierdzę trochę, że zrobiła to pod wpływem innych ludzi. Nigdy tak nie traktowała znajomych, a miała ich naprawdę różnych. Potem ją zabraliście do Niemiec i wszystko się skończyło. Dała się wam wciągnąć w to wszystko. Nie wiem nawet, czy robiła to, bo chciała, czy robiła to, bo jej stary jej tak zrył banie. Nie wiem. - Wzruszył ramieniem. - Ze mną też już rzadko rozmawia.
Tom był lekko oszołomiony. Pierwszy raz usłyszał wersję z tej drugiej strony. Cały czas wierzył Billowi na słowo. Że rzuciła to wszystko z miłości do niego, co po jakimś czasie wydało mu się bardzo fałszywe, przez co właśnie jej nie lubił. Gdy w końcu w to uwierzył, a raczej nie miał wyjścia, jak tylko zaakceptować brata dziewczynę, widząc, że to nie tylko dziewczyna a coś poważniejszego, to właśnie teraz się dowiedział, że mogła to robić tylko ze względu na swojego ojca, co bardzo zniszczyło znowu jej obraz w jego oczach i aż musiał sobie w myśli powiedzieć, że 'MIAŁEM JEDNAK RACJĘ'. Na dodatek dzisiejsza rozmowa to potwierdziła, gdy zapewniała, że nie może rzucić tej pracy, bo nie ma pieniędzy i nie ma nic.
- Dlaczego by miała robić to przez ojca? - Musiał o to dopytać.
- Ja nie wiem, czy tak było. Mówię tylko to, co ja o tym myślę. Może serio się aż tak w nim bardzo zakochała. - Wzruszył ramieniem.
- Ale jednak założyłeś, że mogła to zrobić z tego powodu.
- Bo nigdy się tak nie zachowywała. Bill miał na nią wtedy straszny wpływ. Robił z jej mózgiem, co chciał. Nie wiem, jak jest teraz. - Blondyn zerknął na Toma.
- Trochę ma wpływ nadal... - Odrzekł lekko, nie chcąc już wyznawać, że chyba jednak bardzo wielki. - Powiedz mi w końcu, dlaczego tak zakładasz?
- Nie wiem... On nigdy nie lubił jej znajomych. Sądzę, że mogła to zrobić tylko po to, żeby się od niej odczepił. Nie wyglądała na taką, co ma gdzieś sytuację z przeszłości, gdy rozmawiała z Natem, a więc podejrzewam, że trochę żałuje. Nie wiem... Może chciała mu w końcu zaimponować? Zawsze jej gadał, że jesteście przykładem na facetów. Nigdy raczej nie był z niej dumny, może chciała, żeby w końcu był? Nie mam pojęcia. Ja tylko tak czasem myślę. Zmieniła się bardzo przy was.
Tom tylko pokiwał głową. Nawet nie wiedział, co ma powiedzieć. W pierwszej chwili pomyślał, że odbędzie z nią taką rozmowę, gdyż niemało się zdenerwował, że tak dobrze gra przy jego bracie. Nienawidził fałszywych ludzi. Ale...
- Robert ją wyrzucił z domu. Więc chyba nie widziało mu się to, że mieszka w Niemczech.
- Ta... Kto go wie... Może Bill namącił i jemu w głowie. - Zaśmiał się Nikodem. - Sorry Tom, ale jakoś nie przepadałem nigdy za twoim bratem. Ty jakoś inaczej do wszystkiego podchodzisz, ale on to dla mnie jest czarna magia. Może serio się w nim zakochała. - Wzruszył ramionami. - Naobiecywał nastolatce góry i wielką przyszłość, więc jest możliwe, że stanął w jej oczach, jako idealna osoba. Jeśli im się układa, to nie mam nic przeciwko ich związkowi. Wkurwię się tylko, jak serio się nią tylko bawi i rzuci ją, a ona serio się w nim kocha. I chyba nie tylko ja się wkurwię. - Zerknął na Davisa i miał również na myśli Nata, dlatego zerknął na Toma.
Tom skinął głową.
- Nie widzę jak na razie tego, żeby mogło coś pójść między nimi nie tak. - Wyznał Tom.
- No to dobrze. Oby się to tylko nie zjebało.

Dała się namówić na zjazd ze zjeżdżalni. W sumie to nie mogła odmówić. Davis przerzucił ją sobie przez ramię i wszedł z nią na górę. Rzuciła jej się wtem w oczy znowu ta blizna na tyle jego barku, aż ją niemiły dreszcz przeszedł po plecach. Znała ból, gdy prysł jej gorący olej na skórę, a co dopiero żar papierosa. Wstrząsnęła się, ale chwilę później już zapomniała, bo Davis wszedł z nią do okrytej spirali i zjechał bez powiadamiania jej o tym. Cały basen ją chyba słyszał, gdy była w tym tunelu. Bała się, że wpadnie do wody i już nie wypłynie. Davis jej na to nie pozwolił i niemalże od razu wynurzył z wody.
- To było straszne!!! - Zawołała do niego oburzona, kurczowo trzymając się jego czekoladowych ramion. - Chcę jeszcze raz. - Wyszczerzyła się.
Davis się wyśmiał głośno.
Przypomniał jej się pan Kaulitz. Zatęskniła za nim również bardzo. A może to była nadal tęsknota za Natem, tylko przelała ją na pana Kaulitz? Nie zastanawiała się nad tym. Pamiętała ich wypad na basen w Hamburgu. Okazał się klapą. Teraz też nie umiała pływać, ale miała jakiś większy entuzjazm i chęć do zabawy, niż wtedy. Żal jej się go zrobiło. Pomyślała, że pewnie też chciał się z nią tak pobawić, a ona mu wszystko zniszczyła, narzekając, że nie umie pływać... Aż musiała do niego zadzwonić i powiedzieć mu, że go kocha i za nim tęskni... A odblokowanie telefonu i data, która wskazała jej pierwszy września, pozwolił jej rozszerzyć oczy i zawołać głośno.
- PAN KAULITZ MA DZISIAJ URODZINY!


CDN

Komentarze

  1. Mam dziwne wrażenie, że ta cała miłość Kornelii do Billa jest tylko przyzwyczajeniem, uzależnieniem, ale jednak nie miłością. Brakuje mi u nich czułości, tej bliskości, którą Kornelia ma z Tomem... Kurczę, jakby Kornelia i Bill byli tylko bardzo bliskimi przyjaciółmi, ale nie prawdziwą parą zakochanych.
    I to, że dziewczyna lgnie do Toma i do rozmów z nim, do przytulania go, daje mi pewność, że coś się pomiędzy młodszym Kaulitzem i Kornelią zepsuje.
    Dla mnie związek Billa i Neli oraz Nata i Neli to coś bardzo do siebie podobnego. Nie widzę w Billu tego uczucia do dziewczyny, brakuje mi czegoś, żeby nazwać ich związek czymś poważnym.
    No i ten Tom strasznie miesza. Mam wrażenie, że coś zacznie kombinować z Kornelią.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty

50. Zaręczyny

49. Zagubiona Diva

18. Fatalny bieg