33. Elysa

Witam w tę słoneczną niedzielę :)
Dzisiaj mój ulubiony rozdział, który bym mogła czytać bez końca. Mam nadzieję, że Wam również się spodoba :D

Jednakże nim zacznę, pragnę Was poinformować, że 3. części, która miała się nazywać "but I luv him"; którą planowałam udostępnić; którą zaczęłam już dawno pisać - nie pojawi się.
Uwielbiam te wszystkie przygody Kornelii i pana Kaulitz, jednakże straciłam sens na ciągnięcie tego do 50. odcinków i jeszcze przez kolejne 50. odcinków w 3. części opisywać ich losy... Zrozumiałam po prostu jeden ważny fakt: Poprzez pisanie można poznać autora, a nie wydaje mi się, że TO opowiadanie (w formie składu zdań, przy których czasem kompletnie się nie starałam, bo jestem osobą taką, która zwraca uwagę większą na treść i przekaz, niż na to, jak to wygląda) jest tym, co chciałam stworzyć. Treść mi wyszła i jestem z tego zadowolona. Mogłabym pisać to opowiadanie bez końca i mógłby powstać z tego niekończący się serial xD A chyba żadne z Was takiego czegoś nie chciałoby czytać xD (Jeśli się mylę - proszę napisać komentarz) A ja też chciałabym, żeby poza treścią JAKOŚ to wyglądało i by lepiej się czytało.
Dlatego też postanowiłam wybrać z tych powstałych odcinków tylko te, które coś znaczą i doprowadzić opowiadanie do końca. Nie zmieszczę się tymi rozdziałami w 50. odcinkach, dlatego ta część będzie miała 60. odcinków, jak nie 65.
Nie planuję porzucać bloga ani pisania, bo pisanie sprawia mi przyjemność i jest to moja pasja. Dlatego po zakończeniu tej historii pojawi się nowe opowiadanie, które zaczęłam tworzyć na początku wiosny. Mam nadzieję, że pozostanie ze mną, gdy nadejdzie kres "I'm sorry Mr. Kaulitz"  (chyba że naprawdę chcielibyście je czytać przez kolejne 67. odcinków...? Dajcie znać w komentarzu)

To chyba na tyle, co miałam do przekazania... Czekam na Wasze zdanie, a tym czasem zapraszam na mój ulubiony rozdział :D


33


Elysa


Opatulali się swym ciepłem w tę mroźną noc. Napawali się swą bliskością, gdy ten trzymał ją w swych objęciach, a ona miała wyjątkową ścianę w postaci jego skromnego, choć silnego torsu, o którą mogła się teraz opierać. Obydwoje wpatrywali się w wybuchające, kolorowe fajerwerki. Nowy rok był dokładnie za minutę, ale ci niecierpliwi już zaczęli wystrzeliwać pieniądze w niebo. Emocje były wielkie jak każdego roku w tę wyjątkową noc.
Oparła swą głowę o jego tors. Wiedziała, że ten żyjący człowiek, jest jej murem i oparciem i wsparciem, nie tylko dosłownie, jak w tym momencie. Nie musiała zamykać oczu, by zniknąć. Wystarczy, że jej myśli skupiły się na streszczeniu jej zmienionego, innego życia, do którego chyba jeszcze nie przywykła. Gdyż nadal się upewniała co jakiś czas, czy to oby na pewno Jego ręce ją obejmują.
- Pragnę, by moje uczucie nigdy nie wygasło... Żeby łączyło nas w przyszłym roku to samo, co teraz... Tylko jeszcze mocniej i bardziej. Żebyśmy zawsze mieli siebie. - Mówiła w myśli, dogłębnie rozmarzona i z widocznymi emocjami w postaci wzruszenia.
A on, jakby paranormalnie, słysząc jej myśli, ścisnął bardziej swe ramiona na jej ciele. Zerknęła w górę na jego twarz, by po raz kolejny upewnić się w swojej duszy, że naprawdę jest dla niej. On znowu przytaknął lekkim uśmiechem, jakby rozumiał ją bez słów i złożył na jej skroni czuły pocałunek. Uśmiechnęła się do niego i zerknęła już trzeźwiej na ludzi zgromadzonych wokół nich. Przyjaciele, rodzina, znajomi. Sami bliscy, zaczynający odliczać z ogromem ekscytacji.
- Wszystkiego najlepszego kochanie. - Usłyszała tuż przy swym uchu jego głos. Aż miły dreszcz przeleciał przez jej ciało.
Odwróciła się do niego przodem, łapiąc skrawki materiału niezapiętej kurtki i zerkając w górę w jego oczy.
- 3! 2! 1! Szczęśliwego Nowego Rokuuu!!! - Zawołali chórkiem, a kulminacyjny finał się rozpoczął, bombardując ciemne niebo, by je rozświetlić kolorami.
Oni wpatrzeni byli w siebie. Dźwięk świstów, gwizdów i wybuchów jak zawsze podziałał na nią tak, że jej ciało zaczęło drżeć pod wpływem narastających emocji. On zmierzył jej twarz i zatopił się w jej ustach w namiętnym i przesączonym uczuciem pocałunku, a potem złączyli swe czoła i wymienili się uśmiechami.
- Życzę ci samych sukcesów... Jeszcze większych niż w zeszłym roku. - Odrzekła po chwili, odsuwając swą twarz od jego.
- Ja tobie życzę jeszcze większej kariery.
Kornelia się skwasiła.
- Nie zależy mi na tym...
- Więc, czego mam ci życzyć, hm? - Zgarnął z jej policzka kosmyk włosów.
- Tego, bym nigdy nie była sama.
Kaulitz zmarszczył brwi.
- Przecież nie jesteś sama.
- I chciałabym, żeby tak zostało. - Uśmiechnęła się lekko.
Musnął jej usta, słodkim buziakiem.
- To jest rok, w którym będą dla ciebie same nowe rzeczy.
- Zeszły też taki był.
- W tym prawnie zakończysz życie nastolatki i rozpoczniesz studia.
- Rzeczywiście... Ale nadal będę miała naście.
- Już osiem, nie siedem, to jest wielka różnica.
- Dla mnie żadna. 
- A ja w tym roku... - Zerknął w rozświetlone niebo. - Będę rządzić niemieckim rynkiem, zdobędę nagrodę jakości produktu i zacznę podbijać całą Europę.
- Życzę ci tego najbardziej. - Uśmiechała się.
- Najbardziej? - Ponownie zmarszczył brwi, co niesamowicie oddziaływało na jej uczucia.
- Tak. Jak ty będziesz wyżej, to ja będę mieć pewną pracę i większe zarobki.
- Oh tak... Moje szczęście przyczynia się do twojego. A twoje daje mi siłę do walki.
- Zawsze. - Przytaknęła szczęśliwa, a łza wzruszenia spłynęła po jej policzku.
- Więc, czego nam potrzeba do szczęścia?
- Zdrowia?
- Oczywiście. - Uniósł swój kieliszek szampana. - Za nasze zdrowie.
- Nie mam swojego kieliszka. - Rozejrzała się. - Gdzieś zostawiłam.
- Trudno. - Upił trochę i gdy przełknął, odrzekł. - Za zdrowie. - Podając jej kieliszek. Kornelia się zaśmiała i zrobiła to samo.
Wymieniali się głębokimi, szczęśliwymi spojrzeniami.
- Kocham cię... Najbardziej na świecie i najmocniej ze wszystkich. - Wyznała z kolejną łzą wzruszenia, spływającą wolno po policzku.
- Ja ciebie też Kornelio. 
Nie była sama, jego oczy też błysły iskrą szklanej powłoki. A ich usta, jak trwałe pieczątki zostawiły na sobie swój ślad. Po czym Kornelia w końcu odwróciła się przodem, ku niebu, by nie przegapić wszystkich fajerwerek. Wplotła swe palce w jego, a ich dłonie złączyły się w pewnym uścisku. Nie na długo. Natalie miała dla nich życzenia niecierpiące zwłoki.
Wszyscy się kochali i dzielili głośno swymi wymyślnymi planami na Nowy Rok. Lał się szampan, a w parze z nim, lały się łzy emocji.
- Kornelko. Życzę ci samych powodzeń w przyszłym roku. Dużo siły do walki, zdanej szkoły... Kornelko. Chciałabym, żebyś pamiętała o tym, kim jesteś. Rób to, co uszczęśliwia ciebie, nie innych.
- Dziękuję... - Odrzekła zaskoczona.
Pani Simone uśmiechnęła się do niej całkiem normalnie, ale Kornelia miała wrażenie, przez to, co powiedziała, że to również coś oznaczało. Odeszła od niej, nie dając Kornelii się wypowiedzieć, ale chyba wcale nie wiedziała, co powiedzieć, więc było jej to na rękę.
Silne dłonie złapały jej ramiona, a ona aż podskoczyła ze strachu.
- Tooom... Zlękłam się. - Uśmiechnęła się na jego widok i od razu się wkleiła w jego równie ciepły, choć nieco okazalszy tors.
- Więc masz coś na sumieniu. - Wyjaśnił również z uśmiechem, zamykając ją w swych ramionach.
- Nie. Nie mam. - Wyjaśniła ze śmiechem.
- Szczęśliwego nowego roku. - Powiedzieli równo, co wprawiło ich w lekki brecht i się od siebie odsunęli. 
- Dobra. A tak serio, czego sobie życzysz? - Zapytał rozweselony.
- Życzę sobieee... Tego bym nie była sama. - Wcale się nie wysiliła. Cały czas miała to życzenie na myśli.
- Ja też sobie tego życzę.  - Przytaknął.
- I żebym zdała szkołę. To jest wyzwanie. - Skinęła głową z rozszerzonymi oczami, przytakując, że naprawdę to jest największe wyzwanie, które stało na jej drodze.
- A ja, żebym trafił na kogoś takiego... Co kocha bezgranicznie... - Wyszczerzył się, nie spuszczając wzroku z jej oczu. - Jak ty...
Korneli zrobiło się bardzo cieplutko na sercu.
- Ohh Tooom... Też ci tego życzę, z całego serca. - Rzuciła mu się na szyję ponownie.
- Dzięki. - Uśmiechnął się krzywo, obejmując jej małe ciało.
- Ja też dziękuję, że za taką mnie uważasz. 
- Nie jest tak?
- Jest. - Przyznała szczerze.
- Przepraszam, że cię tak posądziłem wtedy...
- Już dawno o tym zapomniałam. - Uśmiechała się, napawając jego męskimi ramionami i 'Tomowym' zapachem. Wydał jej się taki uczuciowy w tym momencie, taki słodki i samotny, że aż jej serce miękło. Która by nie chciała takiego faceta jak on? Chyba tylko idiotka, i już chciała się z nim podzielić tą myślą, gdy ten zabrał głos pierwszy.
- Ale i tak cię nie lubię. To się nie zmieniło.
Kornelia się zaśmiała, odsuwając od niego.
- Ja ciebie lubię Tom. To się nie zmieni.
Tom pokręcił głową.
- Dlaczego to zawsze robisz?
- Co?
- Gdy cię odpycham, ty masz to w dupie.
- No bo mam. Ja ciebie lubię od zawsze i ani razu nie przestałam, więc to, że ty mnie nie lubisz, jest nieważne i tak ze sobą prawie mieszkamy, no i pracujemy. Więc to ty masz pecha, że mnie nie lubisz, a musisz mnie widzieć, nie ja. Ja jestem szczęśliwa. - Wzruszyła ironicznie ramieniem, rozkładając przy tym ręce.
- Ale jesteś wredna. - Nie myślał tak o tym wcześniej, ale rzeczywiście miała rację.
- To szczerość, nie wredność. - Zauważyła.
Tom już chciał odchodzić, ale w zasięgu jego wzroku pojawił się Bill i Andreas, składający sobie życzenia, które nie wyglądały zbyt normalnie, dlatego przytulił Kornelię jeszcze raz. Nie opierała się, ale gdy już chciała się odsunąć, a on nie wypuścił jej z objęć, zaśmiała się.
- Co robisz? - Poczuła się nawet trochę dziwnie.
- Daję moc naszym życzeniom noworocznym, żeby na pewno się spełniły. - Wypalił, skupiając wzrok za Kornelią, na swym bracie. Przytulali się właśnie, ale wzrok i wyraz twarzy Andreasa mówił tylko jedno, przez co Tom zaczął dopingować brata, żeby nie dał się żadnym głupim czynom, których będzie zaraz żałować.
- Haha. Tom... Bill będzie znowu zły, jak nas zobaczy.
Andreas złożył na policzku jego brata buziaka, ale nadal wisiał na jego szyi, jak Kornelia na Tomie. Widząc ręce Billa, które chcą już go odsunąć od siebie, ale ten się w niego tak wkleił, że nie mógł go odczepić od siebie, podniosło się Tomowi ciśnienie.
- Raczej nie będzie zły. - Odrzekł Tom. - Dziś możemy, bo jest Nowy Rok.
Kornelia zachichotała, przyznając mu rację. Wkleiła się w niego bardziej, wspinając się jeszcze na palce. Tom mógł się dzięki temu trochę bardziej wyprostować, ale czując jej ciało idealnie przy swoim, zamknął oczy. Zrobiło mu się niewiarygodnie dobrze w jej ramionach. Tak cholernie dobrze, że miał w dupie już brata. Przynajmniej na chwilę, by móc się napoić jej przyjemnym ciepłem. Gdy jednak otworzył oczy, od razu kierując wzrok na brata, ujrzał go zdenerwowanego, którego głos przeniknął jego uszy, pomimo sporej odległości.
- Nie rób tak nigdy więcej. Rozumiesz? - A raczej wyczytał to z jego ust, choć miał wrażenie, że to usłyszał. Z pewnością jego brat był zdenerwowany zachowaniem przyjaciela.
Bill odepchnął od siebie kolegę i zaczął mu wrzucać, grożąc palcem i rozglądając się po tarasie po wszystkich zebranych. Gdy dostrzegł Toma i Kornelię w jego ramionach, odwróconą do nich tyłem, zaprzestał rozglądania się, a jemu widocznie ulżyło.
Tom również odetchnął. Już myślał, że jego brat się podda, ale okazało się, że jest jednak facetem, a Kornelia nie jest jego zabawką. Ucieszył się z wyboru brata i wspierał go w decyzji od samego początku. W końcu to dzięki niemu jego młodszy brat posmakował kobiety, którą była Ala.
Kaulitz poczuł Toma wzrok aż w piętach i widząc, jak puszcza Kornelię, zakończył tę chorą sytuację z kumplem, odchodząc od niego. Podszedł szybkim krokiem do brata i odebrał swą kobietę z jego rąk, rzucając mu wdzięczne spojrzenie. Musiał się ogarnąć. Musiał natychmiast zatopić usta w jej, by pozbyć się z siebie niemiłego uczucia.
Kornelia czuła się jak wyrwana z miłego snu. Bardzo dobrze jej było w silnych ramionach Toma, ale to nie były jednak jej ramiona. Na widok Kaulitza, uśmiech sam wkradł się na jej twarz.
Blondyn objął talię dziewczyny i jeszcze rzucił okiem w stronę porzuconego kolegi, który stał, jak wryty w podłogę i się na niego patrzył oszołomionym wzrokiem, po czym złączył swe usta z Kornelią.
Tom, widząc prowokację i wredność swego brata; rozdziawione usta Andreasa i wielkie oburzenie na jego twarzy, nie miał już innego wyjścia, zwłaszcza gdy Andreas wypił o jeden kieliszek szampana za dużo. Musiał do niego podejść.
- Kocham cię. - Wyznała szczęśliwa Kornelia.
- Ja ciebie też. - Usłyszał jeszcze ze strony pary, gdy ruszał w stronę drugiego blondyna.
- Słuchaj. - Tom zaczepił go, łapiąc za ramię i odsuwając na bok, by nie musiał już widzieć ich obrazu. - Jest Nowy Rok, Sylwester, także chodźmy się bawić. 
Andreas wyszarpnął się z Toma uścisku, jeszcze bardziej oburzony.
- Widziałeś, kurwa, co on zrobił!? - Zawołał zrozpaczony. - Jak on może robić takie coś w taki dzień!? W taką noc!? 
Tom stanął centralnie przed nim i spojrzał mu poważnie w oczy.
- Nie chciej niszczyć mu związku. Ogarnij się.
- Nikomu związku nie niszczę! - Zawołał zaskoczony. - Składaliśmy sobie życzenia! To już tego nie możemy robić!? - Rozłożył ręce, poruszony Toma uwagą. - Zachowujecie się, jakby to było coś dziwnego!
Tom się rozejrzał nerwowo, przez co zbystrzał swą mamę z Natalie, które ukradkiem się przyglądały sytuacji, ale nie tylko one widziały, co się stało. Był jeszcze Alex, który właśnie podszedł do przyjaciół.
- Dla ciebie. - Sprostował. - Dla nas, może nie, ale dla Neli może być bardzo. Cokolwiek zrobiłeś wbrew woli Billa, wiedz, że to był ostatni raz. - Groził mu, zdenerwowany.
- O co wam, kurwa, chodzi?! - Andreas zerknął na Alexa, po czym znowu na Toma. - On sam do mnie mrugnął! A potem wielkie 'ale', że zrobiłem takie coś!
- Mrugnąć, kurwa, to sobie może każdy. A ty swoje emocje i popęd schowaj do kieszeni. Jeśli sobie nie radzisz, tam jest toaleta. - Tom mrugnął do niego i wskazał na wejście do wynajętej knajpy na dachu berlińskiego hotelu.
Andreas się uśmiechnął, a Tom aż nie wierzył, że ten sobie z tego nic nie robi.
- Przestań już pić lepiej. - Ostrzegł kumpla Alex.
- Jeśli coś jeszcze zrobisz, to będziesz miał problem ze mną. Czaisz? - Zawołał groźnie Tom. - Mam cię na oku. - Odszedł od nich.
Alex chciał z Andreasem jeszcze porozmawiać, widząc, że Tom nie poprawił sytuacji, a jeszcze ją bardziej wzburzył.
- Weź się w garść. On ma kobietę...
- Jacy wy, kurwa, wszyscy zjebani jesteście! - Wydarł się Andreas, zwracając na siebie uwagę już wszystkich tych, co stali jeszcze na tarasie hotelu.
- Co się stało? - Zaczepiła Toma Kornelia. Ewidentnie zrozumiała, że się z nim pokłócił, co bardzo ją zmartwiło. Nie chciała, żeby Tom się denerwował albo psuł sobie Sylwestra.
- Nic. - Burknął, ale zaraz się ogarnął, nie chcąc zwyzywać Billa, za całe te jego prowokacje. Mroził go tylko wzrokiem. - Nie spodobały mu się życzenia noworoczne. Jest najebany, nie zwracaj na niego uwagi. - Wytłumaczył.
- ... Gdzie wasza tolerancja! - Wydzierał się dalej Andreas. - Jest Nowy Rok! Wszyscy powinniśmy się cieszyć, że dane było nam przeżyć poprzedni i dalej jesteśmy wszyscy tutaj razem! Gdzie wasza empatia!? - Wołał rozżalony. - Co się z wami stało!?
Alex potrząsnął kumplem porządnie, żeby się ogarnął, ale ten go odepchnął od siebie tak mocno, że Alex prawie się przewrócił, gdyż sam był pod wpływem alkoholu. Jednak był o wiele bardziej rozbudowanym mężczyzną od Andreasa, dlatego utrzymał się na nogach. 
- Jesteście jebanymi frajerami! - Krzyczał. - Wszyscy troje! - Mroził swych kumpli wzrokiem, wraz z Kaulitzem na czele. - Pierdolicie od rzeczy, a macie mnie, kurwa, za gówno! Tacy przyjaciele! - Prychnął.
- Weź się, kurwa, ogarnij, bo cię stąd wyprowadzę! - Wrzasnął Alex.
- Możesz mi obciągnąć, jeśli chcesz! - Rzucił wściekły do kumpla, a jego łzy spłynęły po policzkach. - Nie! Ty mi możesz obciągnąć. - Przyczepił się do Toma.
Tom już machał nerwowo nogą, ale nie zwracał na niego uwagi, wiedział, że gdyby zareagował na zaczepkę, skończyłoby się to źle, ale ten nie dawał za wygraną. Pomimo prób powstrzymania Andreasa, przez Alexa, ten podszedł do Kaulitzów i Kornelii. Kornelia odruchowo zacisnęła dłoń na billowej ręce, chcąc powstrzymać strach.
- Ty. Kurwa. Ty... Jeszcze raz będziesz mi grozić, to... - Zerknął na Billa i Kornelię.
- Ogarnij się. Proszę cię. Nie rób scen. - Odrzekł w miarę cierpliwie Tom.
- Ja niczego od was nie chcę! - Wytłumaczył, płacząc. - Ale, kurwa, nie pozwolę, żebyś traktował mnie jak gówno! - Groził palcem Tomowi.
Alex położył dłoń na nieroztargnionym ramieniu Andreasa, odsuwając go od Toma, ale ten się groźnie wyszarpnął, wrzeszcząc, że ma go zostawić.
- No mów! Wal mi w twarz. Masz coś do mnie, kurwa, to mi to powiedz. -Prowokował starszego Kaulitza.
- Uspokój się Andreas. - Odrzekł stanowczo Bill, czując, jak zaraz się to skończy.
- Bo nic, kurwa, nie zrobiłem! Sam tego chciałeś! - Poskarżył ponownie z płaczem bólu i niezrozumienia.
Kaulitzowi podniosło się ciśnienie. Chyba nie ostatnią rzeczą, jaką chciał, było to, żeby Kornelia się dowiedziała takich rzeczy! Aż ją wypuścił z objęć, odsuwając ją od niego. Jakby to, że stała za nim, miało ograniczyć jej słuch. W innej sytuacji by pewnie olał Andreasa, wiedząc, że chłopacy zrobią z nim porządek, ale gdy trzymał się z Kornelią mocno za rękę, może dziwne, ale dawało mu to siłę do walki i więcej mocy w wypowiedziane słowa.
- Niczego nie chciałem. - Wysyczał, grożąc mu palcem drugiej ręki.
- Dobra Andreas, skończ już. - Ponowił próbę Alex, ale ten znowu na niego fuknął, dając mu w końcu w twarz, gdyż nie rozumiał, że Andreas nie zamierzał zostawiać tego nieporozumienia bez wyjaśnienia.
- Okay. Robi się grubo. Idźcie do środka. Weźcie od nich Nelę. - Odrzekł, obserwujący całą sytuację Gustav do swej dziewczyny Lindy i dziewczyny Alexa Anny. Kiwnął z Georgiem do siebie głową i przyłączyli się do bójki, która nabierała przeraźliwie szybkiego tempa. Andreas już wyrzygiwał żale w stronę Toma. Wyzywał go i jechał po nim, zaczepiając się o temat jego nieudanych związków. Georg z Gustavem weszli w sam środek bójki, robiąc tłok między Tomem, Billem a Andreasem. Zdołali go odsunąć swymi ciałami od braci, uspakajając i ciągnąc na drinka, ale ten był tak nabuzowany złością i alkoholem, że nie znał umiaru i granic. 
- Zamknij ryj, kurwa! - Tom już nie wytrzymywał. Sam się przedarł między Gustava i Georga i go pchnął, nie dając mu skończyć wywodów. 
- Będzie jeszcze błagał! - Kontynuował Andreas, patrząc przebiegle w oczy Billa, który impulsywnie skrywał Kornelię za swoimi plecami. 
Czarnowłosa jednak przyglądała się wszystkiemu zza jego ciała, napotykając alkoholowy wyraz twarzy Andreasa. Jednakże podeszły do niej dziewczyny, które nalegały, żeby odeszła od nich, ale Kornelia chyba nie chciała odejść. Bała się, że jej Kaulitzowi... Że jej Kaulitzom coś się stanie, jakoby jej obecność mogła czemuś zaradzić.
-Co? Ona nie wie!? Hah! Zaraz się dowie, co jej święty Billy... - Tom nie wytrzymując i w sumie kończąc sytuację, zamachnął się na kumpla, a jego pięść tak mocno trafiła w jego policzek, że ten przywitał się z drewnianą nawierzchnią tarasu. Kornelia natychmiast pociągnęła Billa za rękę, by się odsunął od nich, pomimo że i tak już stali od nich spory kawałek. Nie mogła uwierzyć, że Tom naprawdę się na niego rzucił. Na dodatek tak mocno dostał, że nawet się nie podniósł z ziemi. Chłopacy musieli mu pomóc.
Anna z miarową siłą zdołała pociągnąć Kornelię, tak że jej dłoń puściła się kaulitzowskiej. Blondyn od razu zerknął za siebie w jej kierunku. Kornelia cholernie się zmartwiła, widząc jego oczy. Miał w nich łzy, ale chyba już od dawna miał je takie błyszczące... Patrzyła za siebie cały czas, ciągnięta przez dziewczyny. Nie mogła oderwać wzroku od zakrwawionej twarzy Andreasa. Już go prowadzili na bok, dlatego się uspokoiła i zniknęła w knajpie. To nie zmieniło jednak prawie nic. Zerkała przez oszklone ściany na taras, cały czas kontrolując sytuację. Jedyne co widziała to, jak Kaulitz rozmawia ze swoją mamą, bardzo przeżywając, a na koniec się do siebie mocno przytulili, co sprawiło na jej twarzy lekki uśmiech.

- Dziękuję mamo.
- Nie ma za co. - Odwzajemniła uśmiech. - Idę jeszcze po tańczyć, bo minie mi cała impreza przed nosem. - Dała synowi buziaka w policzek i weszła do środka.
Tom podszedł do niego, gdy Alex z Gustavem i Georgiem wyprowadzali Andreasa z tarasu.
- Gdzie z nim idą?
- Zamówiłem taksówkę. - Wyjaśnił Tom.
- Dzięki... - Spojrzał bratu w oczy.
- Dzięki? - Prychnął. - To ty, kurwa, powinieneś zarobić w ryj, a nie on, za tę prowokację! Po chuj to robiłeś!? Nudzi ci się w związku, że szukasz przygód!? Ogarnij się, kurwa! - Zwyzywał Tom.
Kaulitz uniósł brew, wcale się tym nie przejmując.
- Ale dostał on, nie ja. Zresztą, nie wiedziałem, że tak zareaguje! - Oburzył się.
- Nie? W to akurat ci nie wierzę. Znasz go nie od dziś. - Zakpił. - Jeśli jeszcze raz to zrobisz, to nie będę chronił ci tyłka, a ty się wtedy będziesz martwić o swój związek, bo może wyjść na jaw wiele więcej rzeczy.
- Jeśli wyjdzie więcej, to sam za to oberwiesz, bo siedzisz w tym tak samo, jak ja.
Tom zacisnął zęby z nerwów, ale nic już nie powiedział, odszedł od brata. Musiał się napić, dlatego ruszył do knajpy, po drodze oglądając swą bolącą dłoń. Nie miał żadnego uszczerbku. Kostki miał tylko zaczerwienione, choć wiedział, że użył zbyt dużo siły...
Usiadł przy barze i przyglądał się chwilę tańczącej parze, jaką była Kornelia i Natalie, wygłupiające się w dobre na środku parkietu. Kornelia wyhaczając Toma wzrokiem, zaraz do niego podeszła, kładąc swe dłonie bez żadnych oporów na jego udzie, podpierając się o nie. Nigdy nie był przeczulony na takie gesty ze strony dziewczyn, ale to była Kornelia. Czuł się dziwnie, że robi mu takie rzeczy. Przez to zapominał, że Kornelia nie jest wolna. Wcale nie pomyślał o tym, że przecież sam wcześniej sprawił między nimi dwuznaczną sytuację i może przez to nieco mniej zważała na swoje ruchy, gesty i słowa w jego kierunku.
Uśmiechnął się do niej krzywo. Zmrużył oczy i uniósł zadziornie brwi. Jego wyraz twarzy wyglądał tak lekceważąco, że Kornelia się zawstydziła i spuściła głowę, przez co Tom poczuł należący mu się punkt triumfu. Bez problemu wykorzystując jej zawstydzenie, zerknął w jej dekolt, po czym popił drinka i rozejrzał się po zapełnionej knajpie, jakby wcale nie był nią zainteresowany.
- Co jest? - Zapytał jakby nigdy nic.
- Co z Andreasem? - Zerknęła mu w końcu w oczy.
- Pojechał do domu.
- O czym on mówił?
- Ale, że co? - Udawał.
- No, że Bill nie jest święty...
- No nie jest święty. A widziałaś, żeby kiedyś był? - Zapytał ironicznie z takim samym wyrazem twarzy, rozbawiając tym samym dziewczynę.
- No tak. Wiem. - Śmiała się. - Ale jemu, o co chodziło?
- Nie wiem. Skąd mam wiedzieć? - Mówił nadal ironicznie.
- To było głupie. - Westchnęła, kwasząc się. - On wydał się głupi. Pokłócił się z tobą i zaraz do wszystkich miał 'ale'.
- Nie wiesz, że niektórzy ludzie mają tak na fazie? 
- Wiem, ale wiem też, że na fazie mówi się prawdę i nie wiem, co miał na myśli, mówiąc, że Bill będzie błagał... O co Bill może kogoś błagać? - Zapytała z kpiną, wiedząc i znając swego chłopaka na tyle, żeby wiedzieć, że Kaulitz nikogo o nic nie błaga, a jedynie ktoś może błagać jego.
- Nie wiem. Zapytaj się Billa, o co może błagać Andreasa. - Zaśmiał się. - Drinka?
- Niee... Wypiłam już za dużo dzisiaj, nie chcę się upić. Co, jeśli mi odbije?
- Byłoby jeszcze łatwiej niż z Andreasem. - Przyznał z uśmiechem.
- Dałbyś mi w twarz!? - Zaskoczyła się.
- Jakbyś mi wjechała na rodzinę, to może. - Uśmiech mu nie schodził z twarzy.
- Oh Tooom! - Zabrała w końcu od niego ręce i w tym samym momencie przysiadł się do nich Kaulitz, który od razu zamówił drinka, ale Kornelia kontynuowała wątek. - Jak możesz!? Naprawdę byś to zrobił!? Bijesz kobiety!?
- Wiesz, zależy, czy mi się podoba, czy nie. - Odrzekł, unosząc prowokująco brew identycznie, jak robił to Kaulitz i zerkając na brata, który krzywo się na nich spojrzał, słysząc ich rozmowę.
- Tooom... - Skarciła go, mając sprośne myśli. 
Raczej się do tego nigdy głośno nie przyzna, ale zaimponował jej tym, że tak bardzo wstawia się za swą rodziną. Choć było to niemiłe przeżycie, tak jej się bardzo spodobało jego zachowanie. Aż zapragnęła znaczyć dla niego tyle samo, co ci, o których właśnie zawalczył, by móc czuć się przy nim jeszcze bardziej bezpiecznie, niż teraz. A teraz naprawdę się tak czuła.
Tom się zaśmiał.
- Spytaj Billa, o co mógłby błagać Andreasa. - Mówił rozbawiony.
Kaulitz się zaskoczył. Czuł, że Tom się teraz mści na nim.
- O co? - Zapytała ciekawa Kornelia.
- Nie wiem. - Pokręcił głową, czując, jak serce znowu mocno zaczyna mu bić.
- No powiedz, o co? Sam jestem ciekawy. - Odrzekł Tom.
- Uspokój się. - Warknął do brata, skwaszony. -Nie mów do mnie nic. - Dodał. Nie było mu miło patrzeć, jak jego kobieta obrzydza tak znaczącymi spojrzeniami jego brata, a ten bez żadnego skrępowania próbuje z nią flirtować na jego oczach.
Kornelia się zaskoczyła, nic nie rozumiejąc. Przecież Tom mu pomógł! Jak on może się do niego tak odzywać!?
- Widzisz? On nawet nie umie podziękować za przysługę, a co dopiero błagać kogoś, o coś. - Wyjaśnił Tom.
- Panie Kaulitz... - Skarciła blondyna. - Dlaczego tak mówisz do... Toma? - Naprawdę była tym oburzona.
- Podziękowałem już. Nie będę teraz za nim chodzić na kolanach i go całować po stopach.
- Ahm... - Poczuła się głupio. No cóż. Nie wiedziała, że już to zrobił, ale też miała dowód na to, że Andreas był naprawdę pijany, a jego słowa może naprawdę nic nie znaczyły. Nie wyobrażała sobie nawet Kaulitza, żeby szedł do Toma i coś go błagał, a co dopiero do obcej osoby.
- Jeszcze chcesz na mnie naskakiwać? - Burknął do Kornelii, obrażony.
- Nie. Jej... Nie wiedziałam, że już to zrobiłeś. Czemu masz taki humor? - Złapała go za dłoń i zbliżyła się do niego.
- A jaki mam mieć? Mój przyjaciel zrobił awanturę. Wyrzygał mojemu bratu nieudolność utrzymania związków, uderzył Alexa, a jeszcze później naskoczył na mnie. - Wyjaśnił poruszony. Już nie chciał dodawać tego, że i ona go rozdrażniła swoim zachowaniem.
- Eh... Nie przejmuj się tym. Był pijany i mówił od rzeczy.
Tego Kaulitz się nie spodziewał. Wcale się nie spodziewał takiego obrotu sprawy. Sądził, że Kornelia będzie żądać od niego wyjaśnień, że to on będzie ją później pocieszać, a nie ona jego teraz. Zerknął na brata, który zrobił minę: "Nie musisz mi PONOWNIE dziękować", dlatego uśmiechnął się pod nosem.
- Masz rację Kornelio. Nie będę się przejmować takimi głupotami.
- Pewnie. Nie tylko ty jesteś 'nieświęty'. 
- Masz coś na myśli?
- Może? - Wyszczerzyła się. - To jak? Powiesz mi, o czym nie wiem, o czym dowiedziałabym się, gdyby nie Tom?
Kaulitz stwierdził, że się za szybko ucieszył.
- Nie wiem. - Odrzekł śmiało. - Raczej Toma powinnaś o to zapytać. To on nie chciał, żebyś się dowiedziała, nie ja. - Wybrnął.
Tom aż otworzył oczy szerzej, zerkając na brata, upewniając się, czy na pewno to powiedział. Kaulitz tylko się do niego pięknie uśmiechnął.
- No właśnie. Tom? - Zwróciła wzrok na czarnowłosego.
Kaulitzowie chwile wymieniali się wymownymi spojrzeniami. Tom miał ochotę go zabić za tę perfidność z jego strony.
- Nie chciałem, żeby wszyscy dookoła słyszeli, że Bill spał z moją kobietą. - Odwdzięczył się bratu.
Bill i Kornelia otworzyli aż usta z zaskoczenia. A Tom posłał bratu spojrzenie "chciałeś? To masz". Popił sobie drinka, czując, że zdobył drugi punkt triumfu. Uśmiechnął się zadowolony.
- To prawda!? - Zawołała do blondyna.
Kaulitz nie wiedział, co ma powiedzieć. Czy już powiedzieć prawdę, przyznać się, czy brnąć w to dalej. Obydwie 'prawdy' były poniżające jego osobę, ale chyba wolał tę mniej poniżającą od tej katastroficznej, która by mogła zniszczyć całą jego osobę. Jednak stwierdził, że ta mniej 'wielka' porażka, też całego go poniżała... Nie mógł się zdecydować. Żadnej nie chciał! Zabijał wzrokiem Toma. Mógł się spodziewać, że Tom powie takie gówno. Żałował, że sam nie podjął się innego kłamstwa, w którym on wyszedłby cało. Westchnął. W końcu Ria już nie wróci. Tom nie wchodzi dwa razy w tę samą rzekę...
Kornelia nie słysząc odpowiedzi, ponowiła pytanie.
- Spałeś z jego dziewczyną!? 
Toma wredny uśmiech wyprowadzał Kaulitza z równowagi, ale nie widział z tej opresji żadnego wyjścia, jak tylko zaprzeczyć i produkować się z innymi kłamstwami, czy już zostać przy jednym. Zresztą Kornelia uznała to kłamstwo za prawdziwe, więc jednak taka 'prawda' wydawała się na miejscu.
- Nie krzycz tak... - Upomniał. - To, że się nikt o tym nie dowiedział, to nie znaczy, że teraz przez ciebie ma ktoś o tym wiedzieć.
Tom się zaśmiał pod nosem, odwracając głowę od nich, by to ukryć. Nie wierzył, że Bill przyjął to kłamstwo.
Kornelia uznała Kaulitza słowa za przytaknięcie. Aż się odsunęła od niego. Jeśli Tom nie chciał, żeby Kornelia się o tym dowiedziała, a Kaulitz tak bardzo przeżył tę sytuację, to wychodziło na jedno... 
- Nie... - Pokręciła głową, przerażona. Serce jej biło mocno. 
- Jeszcze przed chwilą wyznawaliśmy sobie miłość... To nie może być prawda...
Tom zerknął na Kornelię rozbawiony i ciekawy potoczenia się dalej tej chorej sytuacji, ale widząc jej minę i wzrok, uśmiech zszedł mu z twarzy. Zerknął na brata zaskoczony, który również się przeraził.
- Nie zdradził cię!
- Nie zdradziłem cię! - Zawołali w tym samym momencie.
- To było na początku mojego związku z Elysą. - Palnął Tom, a Bill przytaknął, choć nie znał żadnej Elysy. W każdym razie olał to. 
Kornelia popatrzyła to na jednego, to na drugiego. Jakoś śmiała w to wątpić...
- To, czemu nie chcieliście, żebym o tym wiedziała? - Zakpiła, choć pragnęła uwierzyć w to, że jednak ich zaprzeczenia są prawdziwe.
- To nie jest dobre, żeby ktoś o tym wiedział. To było parę lat temu. - Zaczął szybko Kaulitz. - Byłem z Andreasem na imprezie w LA, tam też była Elysa i Tom, no i Andreas miał radochę, że... Podobamy się obydwoje jego dziewczynie, więc stwierdziliśmy... Czemu nie? - Czuł, że Tom będzie mu srogo płacić za to kłamstwo. Za to, że musi się tak pogrążać w oczach Kornelii.
- Ta... - Przytaknął z uśmiechem Tom.
- Wiedziałeś o tym i na to pozwoliłeś? - Nie rozumiała, choć już kamień spadł jej z serca. Kaulitz naprawdę wydawał się wiarygodny w tym, co mówił.
- Nie traktowałem jej poważnie. Była dla mnie jak dmuchana lalka, więc czemu nie? I tak się z nią potem rozstałem. Nie chciałem pieprzyć kogoś, kto się pieprzył z Billem.
Kornelia otworzyła szerzej oczy. Była przerażona, że Tom tak paskudnie opisuje swoją dziewczynę; że nie ma do niej za grosz szacunku!
Pokręciła głową.
- Proszę cię, żebyś nikomu o tym nie mówiła. To nas pogrąża, dlatego nie chciałem, żebyś o tym wiedziała... - Odrzekł poważnie upokorzony Kaulitz.
- Nie powiem nikomu... To dlatego dostał aż w twarz? 
- Wiesz, co by to było, gdyby się rozeszło, że podzieliliśmy się dziewczyną? Nikt by już nie chciał, ani Toma ani mnie i wkurwiłem się właśnie, bo nie miałaś o tym nigdy wiedzieć. To było minęło. Zdarzyło się raz w życiu i nigdy więcej nie powtórzyło. - Mówił zły.
Kornelia przyznała, że naprawdę jest to trochę odrażające i rzeczywiście może zniszczyć reputację człowieka  w oczach kobiet, dlatego pocieszyła Kaulitza, że na pewno nikomu nie powie. A Kaulitzowie wymienili się krótkimi zdaniami w postaci spojrzeń, które tylko oni rozumieli.
Bill: "Zabiję cię."
Tom: "Znowu dzięki mnie, masz spokój."


CDN

Komentarze

  1. Oooo taaak. Odcinek naprawdę fantastyczny. Te ich tajemnice tak mnie intryguja ze szok, nie mogę doczekac sie kiedy to wszystko sie wyda. :) pozdrawiam i czekam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szybciej się wyda, niż się tego mogłam spodziewać ;) Także jeszcze parę odcinków i nabierze wszystko kolorów :D
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :*

      Usuń
  2. Wow...
    Coś czuję, że Elysa wcale nie miała na imię Elysa, a Andreas. Tylko nie wiem, co w tym wszystkim robi Tom i co takiego bliźniacy chcą ukryć przed Kornelią. Domyślam się, że kiedyś coś było pomiędzy Andreasem i Billem, coś poważniejszego (przynajmniej dla tego pierwszego). Jestem ciekawa, czy to wreszcie wyjdzie na jaw.
    Zasmuciłaś mnie trochę informacją o tym, że trzeciej części nie będzie, jednak dobrze Cię rozumiem. Sto odcinków jednego opowiadania może nie tylko męczyć czytelnika, ale też samego autora. Mam nadzieję, że dobrze przemyślałaś swoją decyzję i nie będziesz jej żałować. Jednocześnie chciałabym czytać o dalszych losach Billa i Kornelii, i poczytać coś nowego Twojego autorstwa, więc jestem w małej kropce. Ale będę czytać wszystko, co opublikujesz. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie męczy mnie to opowiadanie - mogłabym pisać je bez końca xD Ale fakt faktem czuję się przy nim trochę, jakbym miała związane ręce. Musiałabym poprawić całą historię do stanu, w którym bym była z niego tak naprawdę zadowolona, gdyż bardzo mi się pozmieniało przez tyle miesięcy prowadzenia bloga.
      Dziękuję Ci za te miłe słowa :D Mam nadzieję, że następna historia, która się tu pojawi również będzie wpływać na Twe emocje, chociażby na te główne, które czujesz przy tym - niechęć do bohatera. hehe Dobre i to, bo to świadczy tylko o tym, że czytasz ze zrozumieniem i dajesz się wciągnąć <3
      Tajemnice nie będą już nie długo dla czytelników tajemnicami, bo się wszystko wyjaśni ;)
      Pozdrawiam serdecznie :*

      Usuń
  3. Anonimowy16/5/18 07:25

    Szkoda,że nie będzie trzeciej części bo to opowiadanie robi ze mną dziwne rzeczy xD Jak tylko zbliża się środa czy niedziela to od rana odświeżam stronę aby sprawdzić czy nie ma odcinka :D Jak już jest to rzucam wszystko co akurat robię i zaczynam czytać :D Przy tym czasem się tak denerwuję na bohaterów,że muszę sobie usiąść w ciszy i pomyśleć nad sensem istnienia hahaha :D Odcinek jeden z lepszych. Coś się zaczyna kruszyć u Kaulitza i może mu to nie wyjść na dobre..Czekam na ciąg dalszy aby się dowiedzieć jak z tego wybrnie :) Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty

50. Zaręczyny

49. Zagubiona Diva

18. Fatalny bieg