27. Czyste szaleństwo
AKTUALIZACJA
Niestety niezdarnie musiałam coś wcisnąć i następny rozdział, pojawił się z inną datą publikacji, a więc, żeby bez komplikacji przejść do następnego rozdziału, możecie kliknąć link: >28. Nie tak<
Przepraszam za nieudogodnienia...
***
Rozdział trochę inny, niż wszystkie inne. :) Podczas pisania go, miałam dużo zabawy, a uśmiech nie schodził mi z twarzy. Mam nadzieję, że i na Was rozdział tak wpłynie.
Niestety niezdarnie musiałam coś wcisnąć i następny rozdział, pojawił się z inną datą publikacji, a więc, żeby bez komplikacji przejść do następnego rozdziału, możecie kliknąć link: >28. Nie tak<
Przepraszam za nieudogodnienia...
***
Rozdział trochę inny, niż wszystkie inne. :) Podczas pisania go, miałam dużo zabawy, a uśmiech nie schodził mi z twarzy. Mam nadzieję, że i na Was rozdział tak wpłynie.
Dziękuję za komentarze i zapraszam do czytania :*
27
Czyste szaleństwo
Plany Billa Kaulitz nie zmieniły sie. Dokonał więcej, niż wprawdzie oczekiwał. To było cudowne. Kochał swoje życie. Po wypiciu prawie całej butelki wina, jakie ze sobą przyniósł, czuł się trochę jak alkoholik. Kornelia wypiła z tego tylko dwa kieliszki. Bill prawie trzy razy więcej. Wychodząc z Kornelią z apartamentu z uchyloną głową i daszkiem naciągniętą, prawie że na maksa na twarz, pożegnała się z odźwiernym. On wolał się nie odzywać. Gdy już wyszli z apartamentowca, mógł trochę odsłonić swą twarz, by widzieć cokolwiek.
Taksówką trafili do jednego z berlińskich klubów. Jak się Kornelia dowiedziała, był to jeden z jego ulubionych miejsc do rozrywki. To nie był typowy klub taneczny. Raczej mogła powiedzieć, że to był taki większy bar z maszynami i bilardem.
Świetnie się z nim bawiła. Zapomniała o wszystkim, co złe. Rozluźniła się na maksa. Humor dopisywał obydwóm. Kornelia czuła się nietuzinkowo dzisiejszej nocy. To wszystko nowe, okazało się wcale nie takie złe. Przyglądała się blondynowi, gdy miała na to okazję, a on był tego nieświadomy. To samo robił Bill, gdy ona nie była tego świadoma. Miłe wspomnienia poprawiały im samopoczucie. Kaulitz dziękował Kornelii ze szczerego serca, że odsunęła się od niego. Nie wyobrażał sobie w tym momencie, gdy nic ich tak naprawdę nie łączy, zbliżyć się do niej maksymalnie. Choć z drugiej strony bardzo tego pragnął i miał gdzieś, czy się znają, czy nie. Widok jej ciała w piżamie był bezcenny.
-Czytasz podręczniki akademickie. -Przypomniał sobie w pewnej chwili, gdy siedzieli przy jednym ze stolików naprzeciwko siebie.
Kornelia poczuła lekki ucisk żołądka.
-Tak. -Skinęła nieśmiało głową. Nie wiedziała, jak ma mu wytłumaczyć fakt, że je czyta. Stresowała się lekko, pomimo już dużej ilości alkoholu w organizmie.
-Skąd ten pomysł?
Postanowiła niczego nie ukrywać. Jego oczy były błyszczące i mega słodkie, pomimo zaczerwienionych białek. Nie mogłaby mu skłamać.
-...Przygotowuję się już na studia, a poza tym, pozwalają mi bardziej zrozumieć twoje położenie w firmie, niż tylko wiedzieć, że wszystkimi rządzisz. -Uśmiechnęła się.
Bill odwzajemnił uśmiech.
-Czytasz je ze względu na mnie?
-Ze względu na swoją wiedzę, również.
Kaulitz przez chwilę analizował jej słowa. Przytaknęła mu, że czyta te książki ze względu na niego. Nigdy nie wpadł na to, żeby czytać książki, by lepiej zrozumieć swojego znajomego!
-Intrygujesz mnie Kornelio. Cały czas. -Przyznał. -Nie rozumiem tylko, co książki mogą ci o mnie powiedzieć?
-O tobie... O twoim stanowisku i twoim życiu. Nie wiem, jak mam ci to wytłumaczyć... -Popiła drinka przez słomkę. -O samym tobie raczej nic. -Kontynuowała. -Raczej, wydaje mi się, że bardziej o twojej pracy. O tym, o czym możesz myśleć, będąc w pracy.
-Myśleć? -Zdziwił się jeszcze bardziej. -Nie lepiej po prostu zapytać? -Wiedział, że kobiety wszystko mogą komplikować, ale żeby aż tak?!
-Zaraz... -Odrzekł po chwili, gdy ta już otwierała usta, by coś powiedzieć. -Czy ty przypadkiem wzięłaś do siebie moje słowa, gdy rozmawialiśmy o Nacie?
Kornelia zmarszczyła brwi, chcąc sobie przypomnieć ich rozmowę.
-Nieee... Raczej o tym nie myślałam, ale rzeczywiście, można by było tak powiedzieć. -Pokiwała głową.
-Jeśli by tak było, to nie chciałbym, żebyś czuła się przy mnie gorsza, bo jestem na stanowisku prezesa. Fotomodelka nie musi się na wszystkim zna...
-Na niczym nie musi się znać. -Wtrąciła.
Bill się zaśmiał.
-Rzeczywiście. Fotomodelka nic nie musi wiedzieć, żeby wykonywać tę pracę. -Odrzekł z żartem. -Nie mam do ciebie żadnych, ale.
-Ale ja mam do siebie, ale.
-Dlaczego? Moim zdaniem powinnaś się skupić na swojej szkole. Za... Trochę ponad miesiąc, masz zakończenie roku szkolnego. Powinnaś się uczyć na swoje egzaminy, nie uczyć się teraz tego, czego będziesz się uczyć za dwa lata.
-Za rok. -Poprawiła. -Robię to sama dla siebie. Chyba dobrze wiesz, że nigdy nie chciałam być fotomodelką. Mam wyższe aspiracje, niż ładnie wyglądać przed aparatem. Chcę dawać coś od siebie. Chcę... Chcę dojść tak wysoko, jak ty. W sumie stałeś się dla mnie inspiracją. Jakimś mobilizatorem, by to robić. Podoba mi się to, że zyskałeś tyle tytułów, że... Że nie jesteś po prostu głupi. -Uśmiechnęła się. -Że masz taką szeroką wiedzę.
Bill poczuł się zaszczycony w tym momencie, przez co uśmiech nie chciał mu zejść z ust.
-Przecież masz jeszcze na to dużo czasu.
-Wiem. Gdybym mogła, przyśpieszyłabym ten czas. Chciałabym z tobą rozmawiać na poważne tematy i chciałabym, żeby ludzie przestali mnie ciągle postrzegać, jako 'tylko nastolatkę'. Denerwuje mnie, że nie traktują mnie poważnie, gdy ja sama siebie tak poniekąd traktuje.
Bill potrzebował dużego wdechu, ta rozmowa okazała się bardziej trudna, niż się wydawała. A z każdą, jedną jej wypowiedzią, miał do niej miliony pytań.
-Na jakie poważne tematy chciałabyś ze mną rozmawiać? -Nie rozumiał.
-Na takie, o których nie rozmawiamy. Chciałabym, żebyś kiedyś... Wiem, wybiegam myślami w przód. Może tego wcale nie być. Wiem. -Uśmiechnęła się. -Ale, gdyby jednak tak było. Zakładam tylko. -Zaznaczyła. -Żebyś kiedyś, mógł się czasem mnie zapytać o coś bardzo poważnego i spytać, co ja o tym myślę. Nie chodzi mi o to, że Masz się mnie pytać, bo skończę taką, czy siaką szkołę. Chodzi mi o to, że gdyby nasza znajomość tak przetrwała, to żebyś Mógł. Żebyś miał takie poczucie, że możesz na mnie liczyć, gdy nadejdzie taka sytuacja - oby nie i nie życzę ci tego nigdy - ale gdyby nadeszła taka sytuacja, że nie będziesz miał, jak porozmawiać ze swą mamą, Toma nie będzie gdzieś blisko, pracownicy nie będą się nadawać na taką rozmowę, znajomi, przyjaciele, nie będą wiedzieć, co ci odpowiedzieć i w końcu dotrzesz do tego, że jesteś z czymś zupełnie sam, to żebyś wiedział, że możesz się do mnie odezwać. Że możesz na mnie liczyć. Rozumiesz mnie? -Uśmiechnęła się wstydliwie, choć nie sądziła, że logicznie mu to wytłumaczyła. Teraz zdała sobie sprawę, że mogła powiedzieć tylko "Chciałabym, żebyś mógł na mnie liczyć, gdy będziesz tego potrzebować", ale oczywiście myśli alkoholowe pozwoliły jej się rozwodzić nad taką błahą odpowiedzią.
Dla Billa szok, to było mało powiedziane. Po pierwsze nie rozumiał, dlaczego ona myśli o tak dalekiej przyszłości. Po drugie, odnosił wrażenie, że ona to wszystko robi dla niego!? Dlaczego?! Po trzecie, dlaczego w ogóle tak o nim myśli? Czyżby Kornelia tak bardzo go polubiła, że chce być... Chce być dla niego? Po czwarte. Przecież ona ma dopiero siedemnaście lat!
-...Przepraszam... Zaskoczyłaś mnie... -Przyglądał się jej.
-Wiem, za dużo gadam. To przez alkohol.
-Niee... -Pokręcił głową i zmarszczył brwi. -Zaciekawiło mnie twoje spojrzenie na życie. Ale martwi mnie to, że... Wszędzie widzisz tam mnie. -Nie rozumiał. Kornelia poczuła, jak się zapada pod ziemię. -Co, jeśli, nasza znajomość nie przetrwa? Myślę o tym, że odniosłem wrażenie, że chcesz studiować, ze względu na mnie. To nie jest dobre. Robisz to dla siebie. Dla nikogo innego.
-Wiem o tym. Nie znając ciebie, chciałam już iść na takie studia. Robię to dla siebie. Że ty ukończyłeś podobne, to, dlaczego mamy się w przyszłości nie wspierać, o ile nasza znajomość przetrwa?
-Cieszyłbym się, gdyby przetrwała tak długi okres. Bardzo cię lubię Kornelio i jak na razie się na to zapowiada... Zaskoczyłaś mnie. -Patrzył na nią zaskoczony na maksa.
Kornelia się wstydliwie uśmiechała.
-...To przez alkohol...-Skupiała wzrok w szklance.
-Więc dlatego czytasz teraz te książki, tak? Sądzisz, że jeśli je przeczytasz, ja będę patrzył na ciebie inaczej? -Był przerażony jej tokiem myślenia. Nie sądził, że stał się dla niej tak ważny.
-Nie, że inaczej i nie, że w ogóle będziesz patrzył. -Uśmiechnęła się do niego. -Robię to dla swojej wiadomości. Żeby czasem móc wiedzieć, o czym ty mówisz. Słyszałam raz jedną twoją rozmowę z Tomem. Zaintrygował mnie ten problem z niezgodnymi sumami. Kompletnie się nie zgadzały. Właśnie o takich sytuacjach mówię. Wiem, że one cię cały czas gnębią. Jesteś perfekcjonalistą, więc logiczne, że odkładając to na bok, tak jak doradził ci Tom, to wcale nie znaczy, że cię to nie gnębi. I teraz jest taka sytuacja, że ja ukończyłam studia. Miałabym wiedzę w różnych tematach. Ty byś mógł się zająć firmą, a ja bym mogła ci zaoferować pomoc w dojściu do tego, co cię gnębi. Rozumiesz? ...Bo mnie też to gnębi... Mając swoją firmę, też wolałabym mieć wszystko czarno na białym.
Bill się uśmiechnął. Rzeczywiście w tym momencie czuł się w końcu zrozumiany w tym temacie. I znowu był w szoku, że ona tak rozmyśla nad jego problemami. Czuł się nakryty. Przyłapany wręcz, na tle swej obsesji dotyczącej ładu i porządku. I zaczynał odnosić wrażenie, że ta dziewczyna poznała go lepiej, niż sam dawał się poznać.
-Z drugiej strony. Znając ciebie. Mając z tobą kontakt. Pracować u ciebie w firmie jako fotomodelka, poniekąd mogę trochę poznać funkcjonowanie firmy. Wydaje mi się to za dobre doświadczenie w mojej sytuacji. Denerwuje się na myśl, że będę musiała jeszcze tyle czekać, by ruszyć ze swoim przedsiębiorstwem, bo mam teraz przecież 'tylko siedemnaście lat'. -Z ironizowała. -Ale cóż...
-Wydaje mi się, że ty chyba w ogóle nie czujesz się na siedemnaście lat.
-Nie. W ogóle się na tyle nie czuję. Bardzo mi się śpieszy do dorosłości. Przestały mnie kręcić, jakieś głupie domówki... Chciałabym być poważną... Bizneswomen. -Zaśmiała się. -Chciałabym, żeby ludzie traktowali mnie poważnie.
-Jeszcze nie dawno bawiło cię, wymykanie się z domu... -Wspomniał o Nacie.
-Tak. Dlaczego miało mnie to nie kręcić, jeśli mój tata nigdy nie traktował mnie poważnie, choć z drugiej strony sam tę powagę na mnie narzucał? Moi znajomi mieli do mnie tylko dystans. Pan Nadim traktował mnie inaczej niż wszystkich, właśnie bardziej poważnie. Poznając ciebie, twoją powagę, poczułam się poniekąd tak, jak chciałam. Przez chwilę byłam rozdarta między moimi znajomymi a twoim stylem życia. Jednak twój styl życia bardziej przypadł mi do gustu. Twoje poważne plany, kariera, stanowisko, styl samego życia. Ludzie traktują cię zupełnie inaczej, przez to, że sam się traktujesz z szacunkiem. To jest osiągnięcie, dla mnie, na najwyższym poziomie. Są słowa 'zanim zaczniesz oczekiwać szacunku od innych, zacznij od siebie'. Szanujesz innych, przede wszystkim siebie i dostajesz to samo. To jest dla mnie... Mega. Jeśli ja czegoś nie mam. A ma to ktoś z mojego otoczenia, to dlaczego nie mam brać przykładu z kogoś, kto na to zasługuje? Wydaje mi się, że tak się kreuje swoją mocną osobowość. Na próbach i błędach, za dużo mówię... -Zaśmiała się. -Przepraszam...
-Nie, nie. Mów. Interesuje mnie to. Pierwszy raz, ktoś mówi więcej ode mnie. -Zażartował. -Chciałbym ci tylko napomknąć, że ja nie wszystko, co robię, jest dobre.
-Wiem. -Uśmiechnęła się. -Skończył mi się drink, ale nie jestem pewna, czy jestem wstanie, wypić jeszcze jednego. Jakoś dziwnie tutaj, bardzo szybko zaczęło mi szumieć w głowie.
-Jadłaś kolację?
-...Chyba... -Nie. Nie jadła. O ile ciastko i jabłko można było nazwać kolacją. -Tak. Jadłam. -Uśmiechnęła się. -Ten alkohol jest chyba, jakiś mocniejszy.
-Możliwe.
Po godzinie drugiej, gdy właśnie rozgrywała z Billem kolejną partyjkę bilarda, ktoś zakrył jej oczy. Nie musiała długo się namyślać, kto to był. Używał mocnych perfum, tak samo, jak Bill.
-Wiem, że to ty. Tooom! -Zawołała ze śmiechem.
-Skąd wiedziałaś?
-Razem z tobą, wchodzą też perfumy. -Uśmiechnęła się do niego słodko.
Tom dostrzegł te ich uśmiechy na ustach. Już wiedział, że coś się musiało wydarzyć między nimi. Zerknął znacząco na swoich dwóch towarzyszy.
-Poznajcie się. Nela, to jest Alex i Georg.
-Jak? Geejorg?
Mężczyźni się zaśmiali.
-Możesz mówić po prostu Georg. -Odrzekł w formie angielskiej.
-Dzięki. Miło was poznać. -Uścisnęła sobie z nimi dłonie.
Kornelia nie była głupia, czuła tę dziwną atmosferę. Wymieniali się dziwnymi spojrzeniami, których zbytnio nie rozumiała. To było dziwne. Bill nawet jej nie powiedział, wcześniej, że przyjdą jego znajomi z Tomem. Nie miał chyba powodów, żeby to przed nią ukrywać, to żadna niespodzianka dla niej była. I nie zauważyła, żeby pisał do kogoś wiadomość.
-Czemu tak późno? -Zapytał Bill, opierając się o drewniany kij. Teraz był Kornelii ruch.
-Które są twoje? -Stanął obok niej Tom.
-Poznaliśmy fajne dziewczyny, które nie chciały nas puścić nigdzie. -Wytłumaczył Alex.
-Pełne. -Odrzekła i trafiła w białą. Udało się jej wbić dwie na raz.
-Aww! Tom! Przyniosłeś mi szczęście! Zaraz wygram! Pierwszy raz!
Tom się uśmiechał i zerkał na parę kontrolująco.
-Mogliście przyjść z nimi. -Uśmiechnął się szeroko blondyn.
-Jasne! A później byś narzekał, że nie mogłeś się rozluźnić. -Z ironizował Georg.
Bill tym razem nie trafił w żadną bilę. Uśmiechała się do niego triumfująco. Została jej jedna bila do wbicia, Billowi aż cztery.
-Nie ciesz się tak, daję ci fory, żebyś w końcu wygrała. -Odrzekł do niej z uśmiechem.
-Tak. Ehm... -Odwzajemniła uśmiech.
-Od kiedy ty grasz w bilard, co? -Zaczepił brata Tom.
Kornelia wygrała tę rundę. Cieszyła się, bo poprzednie dwie wygrał Bill. Następne grali już Georg z Tomem, Bill z Kornelią i Alexem usiedli przy stoliku i drinkach.
Czuła na sobie spojrzenie Alexa, tak, jak i Toma. Tylko Georg wydawał się, zachowywać normalnie. Nie rozumiała, o co im wszystkim chodzi...
-Fajny ten klub, podoba mi się. -Przyznała szczerze Kornelia. -Tylko szkoda, że jest taki mały parkiet do tańczenia, no i nikt nie tańczy...
-Lubisz tańczyć? -Uśmiechnął się do niej Alex.
-Pewnie! I najzabawniejszy jednak mi się wydaje fakt, że to twoje ulubione miejsce. -Zwróciła się do blondyna, który dzisiaj chyba miał przyklejoną tę czapkę do głowy. Jak zauważyła, to tylko Georg nie miał czapki na głowie i cała trójka nie zamierzała się chyba ich pozbywać z głów, chociażby ze względu na to, że przebywają w pomieszczeniu.
-Dlaczego? -Machał nerwowo nogą pod stolikiem. Łokcie opierał o stolik, w jednej dłoni trzymając swoją szklanke z trunkiem. Zerknął na nią spod czapki. Jego oczy słodko połyskiwały. Wyglądał bosko. Nie umiała się do niego nie uśmiechać. Jak tylko na nią spojrzał, ona miała już uśmiech wymalowany na twarzy. Była szczęśliwa, że jest przy niej obok.
-Nie wiem. Chyba dlatego, że znam cię od tej... Sztywnej strony. Jednak wychodzi na to, że masz czasem odpoczynek od bycia idealnym.
-Ja cały czas jestem idealny. -Uśmiechnął się i popił drinka.
-Doprawdy? -Zapytała ironicznie.
-Oczywiście. Jak możesz w to wątpić Kornelio. -Czarował ją swym uśmiechem i spojrzeniem. A Kornelia się rozpływała.
-Długo się znacie? -Zapytał Alex, również z uśmiechem. Pierwszy raz od długiego czasu widział swojego kumpla, w takim dobrym humorze. Najwidoczniej Nela, musiała mieć dzisiaj na niego dobry wpływ.
Para wymieniła się spojrzeniami.
-Zaczęliśmy rozmawiać parę miesięcy temu... -Odrzekł Bill.
-Dokładnie, będzie to trzy miesiące temu. A znamy się od roku?
-Trochę chyba więcej. Dwa lata... Poznaliśmy się na jakiejś imprezie.
-Ah rzeczywiście! -Zawołała. -Zrobiłam ci wtedy zdjęcie i wrzuciłam na Instagrama... -Pokręciła głową, przypominając sobie tamtą sytuację.
-I podpisałaś to zdjęcie "przyłapany", ale nadal nie rozumiem, na czym przyłapany byłem? Nic na tym zdjęciu nie robię.
-Nie wiem, o co mi mogło chodzić. Chyba ogólnie, że zrobiłam ci zdjęcie, a ty o tym nie wiedziałeś. -Wyśmiała się z siebie. -Zapomnijmy o tym...
Weszła na swojego Instagrama. Przypomniała sobie, że w ogóle posiada tą aplikację i zrobiła sobie selfie, podpisując "Berlińska imprezowa noc".
Georg później naciągnął Kornelię na rundkę. Nie miała pojęcia, że padła ofiarą spisku. Tom chciał się dowiedzieć, co się wydarzyło między nimi. Obawiał się najgorszego. Jeszcze nie zdążył z nią po rozmawiać na jeden temat.
-Nic się nie wydarzyło. -Bill się szeroko uśmiechał. -Nie rozumiem, o co ci chodzi. -Odrzekł na odczepnego.
Tom rozmowę rozpoczął dla bezpieczeństwa w języku niemieckim. W razie, by uniknąć jakichkolwiek Kornelii podejrzeń.
-Mów. Przecież widać, że coś się musiało stać, że jesteś taki uśmiechnięty od ucha do ucha, razem z nią.
-Zapaliliśmy trawkę. -Palnął.
-W to akurat nie uwierzę.
-Ale zapaliłbym sobie. -Przyznał Alex.
-Ja też. Masz? -Ucieszył się Tom.
-Co ty.
-No więc? Przeleciałeś ją, tak?
Bill zerknął gardzącym wzrokiem na brata.
-Nie. -Odrzekł krótko, chciał utrzymać powagę, ale nie potrafił.
-Nie? -Zakpił.
-Nie. Nie doszło do niczego. Mówię poważnie.
-Ty to debil jesteś jednak. -Skomentował, choć w duchu odetchnął.
-Mógłbym, oddałaby mi się.
-Skąd wiesz?
-Bo wiem.
-Więc coś jednak robiliście.
-Owszem, ale do niczego nie doszło. Skończ już ten temat, bo jak o tym myślę... -Zerknął na nagie nogi Kornelii, na dodatek akurat pochylała się nad stołem, celując w bilę. -Masakra...-Spuścił z siebie powietrze, odwracając się z powrotem do znajomych. Tom nie ośmielił się nie nacieszyć oka takim widokiem, zresztą tak, jak Alex.
-Ona nic nie robi. Wierzycie w to? Nic. Kompletnie nic. A działa na mnie tak, jakby ciągle mnie prowokowała. To jest czyste szaleństwo. -Skomentował.
-Wiem, o czym mówisz. Na sesji było to samo. -Przyznał się Tom. -Ona nawet sobie nie zdaje sprawy z tego, że to robi.
-Kompletnie sobie nie zdaje sprawy z tego. To jest w niej najlepsze. Podejrzewam, że nawet wcale o tym nie myśli. Gdy ja nie mogę ogarnąć swoich.
-Też mi się tak wydaje.
-Może robi to specjalnie? Udaje taką kokieciarę, a wy na to lecicie. -Skomentował Alex.
Bracia wymienili spojrzenia.
-Wątpię. -Odrzekli w tym samym momencie.
Impreza trwała dość długo. Kornelia po raz drugi narzekała, że nie ma w tym miejscu parkietu do tańca. Muzyka leciała bardzo fajna. Nie były to żadne miksy, sety, czy kawałki typowo klubowe. Puszczane były zwykłe piosenki jak z playlisty. Dużo leciało kawałków niemieckich, których nigdy wcześniej nie słyszała. Miała tak dobry humor, że nic jej nie przeszkadzało w tym, żeby tańczyć. Oczywiście nie zrobiła tego, dopóki Georg się nie skusił do tańca. Od razu jej się odechciało tańczyć. Wstydziła się. Przecież nikt nie tańczył. Wszyscy tylko pili alkohol i palili papierosy przy stolikach. Niestety nie mogła się oprzeć.
Taniec z Georgiem polegał na objęciu się jak do tańca towarzyskiego i chodzeniu w kółko. Śmiała się do łez.
-Tak się chyba tańczy na jakiś nudnych potańcówkach! -Zawołała.
Georg poczuł się niedoceniony, dlatego pokazał na co go stać, puszczając ją i ruszając śmiesznie tyłkiem. Kij do bilarda również poszedł w ruch. Miała istny z niego ubaw. Polubiła go za tą otwartość i dystans do siebie. Wariowała razem z nim, gdy muzyka nagle zrobiła się głośniejsza. Wtedy zrozumiała, że dwóch barmanów również miało radochę z ich dwójki. Czuła się, jak clown, ale co miała radochę i zabawę, to miała. Dostali nawet darmowe drinki od barmanów. Dzięki nim inne pary skusiły się zatańczyć. Wszyscy byli mega pijani i mieli dużo frajdy z tego, że w ogóle poszli tańczyć. Kornelia długo nie zeszła z parkietu. Jakiś Niemiec czapnął ją na parkiecie do tańca i to była śmieszna rozmowa.
-Skąd jesteś?
-Z LA, nie mówię po niemiecku. -Tylko to pytanie zrozumiała.
-Wow. Co tu robisz?
-Nie mówię po niemiecku. Mówisz po angielsku?
-Trochę.
-Nie rozumiem.
-Słabo.
-Ja naprawdę cię nie rozumiem.
-Mało mówię po angielsku. -Skleił zdanie.
-Aha... To dobrze.
-Tak.
Kornelia się wyśmiała. Chłopak zaczął znowu coś do niej mówić w języku niemieckim, a Kornelii jedynym zdaniem w odpowiedzi było "nie rozumiem". Ale on się tym nie przejmował i mówił dalej. Śmiała się z niego, musiał być naprawdę pijany.
-Drinka? -To zrozumiała.
-Nie dzięki.
-Chodź. -Pociągnął ją.
-Nie. Ja już mam. -Wskazała na drinki na stoliku znajomych, z którymi przyszła.
Chłopak wydawał się dopiero teraz zaskoczyć, że przyszła z samymi chłopakami i po chwili od niej odszedł.
-Już myślałem, że go zapraszasz do nas! -Zawołał nie w sosie Kaulitz.
-Haha! Przestań. Proponował mi drinka. Nie znał angielskiego i mu pokazałam, że mam już swojego. Zobaczył was i poszedł sobie.
Chłopacy się wyśmiali.
-Odstraszyliśmy ci chłopaka.
-No i dobrze. -Odezwał się nadal zbuntowany blondyn.
-Co się stało? -Zagadnęła do niego ciszej.
-Nic. Nie podobał mi się ten typ.
-Ten typ?! -Zawołała zaskoczona. -Od kiedy używasz slangu?
-Nie używam. -Uśmiechnął się słodko, a ona znowu poczuła, jak się rozpływa. Był taki słodki. CAŁY był taki słodki, w tej zwykłej bluzie z kapturem, w tej czapce... Tak bardzo się nie rzucał w oczy, że Kornelia czuła się, jakby poznawała go na nowo. Była pewna, że gdyby zobaczyła takiego kolesia, jak on, na jakiejś imprezie, nie siedziałby tak przy kieliszku. Emocje rozpierały jej klatkę piersiową. Każdy jego gest, spojrzenie, oddziaływały na nią bardzo mocno. Serce jej mocno biło. Tak bardzo chciała się do niego wtulić, wyściskać go, wycałować... Chciała go po prostu mieć! Czuła, że zaczyna szaleć na jego punkcie. Smak jego ust potęgował to wszystko. Pragnęła w tym momencie więcej i pluła sobie w twarz, że ot tak mogła się od niego odsunąć.
-Ale ja jestem zjebana! -Zawołała w myśli, nie wierząc, że naprawdę to zrobiła.
Była pewna, że gdyby teraz, w tym momencie zaistniałaby taka sytuacja między nimi, nie odsunęłaby się od niego i nawet przez myśl by jej nie przeszło, żeby to zrobić. Czuła się jak zwykła kretynka!
Nagle poczuła ich wszystkich na sobie wzrok. Nie wiedziała, co mówili, była zamyślona i skupiona na blondynie. Czuła, jak zapada się pod ziemię.
-CO?! -Zawołała do nich, bo ich głupie uśmiechy, mocno dawały jej w kość.
-Nic. -Zacieszał się Tom, choć specjalnie pokazywał jej swój uśmiech. Czuła, że ją prowokuje.
Szturchnęła Billa w rękę.
-O co im chodzi?
-Nie wiem... -Uśmiechnął się do niej. Jego twarz była w tym momencie tak blisko niej, a on jeszcze ją zmierzył swoim wzrokiem, zatrzymując go na dłużej na swoich ustach.
-Jesteście niekulturalni... -Poprawiła się na siedzeniu, robiąc obrażoną minę.
Zaczęli ją wszyscy denerwować. Miała ochotę zabrać stamtąd Billa, żeby mogli być sami...
Chłopcy, widząc jej oburzenie, ponownie się zaśmiali. Czuła się teraz totalnie jak idiotka. Nawet się obejrzała, czy czasem się niczym nie oblała, ale nic takiego nie zauważyła.
-Przestańcie denerwować moją koleżankę. Ona taka mała jest.... -Poczuła na sobie mocne ramiona Georga, który ją objął i pogłaskał, jak sierotę po głowie. Nie było to dla niej miłe. I możliwie, jak najszybciej się wyplątała z jego objęć. Wstała od stolika.
-Dokąd idziesz? -Zaskoczył się Tom, a to tylko dlatego, że czuł się winny, jej oburzenia, a co gorsze jego brat skarcił go wzrokiem.
-Do toalety. Chcesz iść ze mną? -Zapytała ironicznie, przeciskając się przez kolana Georga.
-No mogę, jeśli nalegasz? -Tom się uśmiechnął i przygotowywał do wstania.
-Żartowałam! -Zawołała do niego spanikowana. Nie sądziła, że odbierze jej słowa poważnie. Przecież użyła ironicznego tonu!
Chłopcy znowu się zaśmiali, a ona zniknęła.
Bill posłał bratu kolejne gardzące spojrzenie.
-No przecież bym nie poszedł! -Zawołał do niego.
-Ty byś nie poszedł. Haha -Z ironizował Alex, a Tom się uśmiechnął pod nosem.
-Wiesz... Jakby na serio proponowała. -Wzruszył ramieniem. -Nie zastanawiałbym się.
-TOM! -Zawołał Bill.
CDN
Ekhem.. Co tak krótko? :P Doskonały odcinek na odpoczynek po ciężkim dniu w pracy. :) Bardzo mi się podobał dzisiejszy Bill :D Tom też mnie zadowolił :D Cieszę się, że do ekipy dołączył Geo <3 Czekam niecierpliwie na następną notkę :) Pozdrawiam i życzę weny :*
OdpowiedzUsuńŚwietny odcinek , podobał mi się. Myślałam że już coś się wydarzy zbliżenie Korneli i Billa. Hehe cały Tom 😀.
OdpowiedzUsuńCzekan na kolejny odcinak 😉
Pozdrawiam 🙂
Dobrze, że po tym pocałunku między Kornelią i Billem nic się nie zepsuło, a wyszło im to na dobre. Widać, że nawzajem się przyciągają. Tylko ten Tom mnie już trochę denerwuje. Zaczyna się do niej przystawiać, a ja nie lubię czegoś takiego.
OdpowiedzUsuńOdcinek super, przechodzę do następnego. :)